Poprzednie częściCzarownice - rozdział 1: Wyrzutki

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Czarownice - rozdział 4: Gerduda

Brama miasta sama się otworzyła. Zawiał silny wiatr, który tak jakby ktoś powiedział "Zapraszam...". Poczuli się niepewnie. Gdy weszli zobaczyli miasto, które upadało. Ściany domów się kruszyły (niektóre domy były bez ścian). Droga była dziurawa. W tym mieście nie było ludzi. Były za to stworzenia o niebieskiej skórze, wielkich fioletowych oczach i spiczastych uszach. Popatrzyli się na nich. Wzrokiem mówiły: "Żegnajcie.".

- To... - zaczął Seth - Gdzie ona mieszka?

- W domu o czerwonych ścianach. - odpowiedziała Amelie.

- Ale żaden dom nie ma czerwonych ścian.

- Czy aby na pewno? - Sabina wskazała palcem dom, który był pokryty krwią.

Podeszli do niego. Na drzwiach było napisane "Zginiecie".

- Zachęca mnie to, wiecie? - powiedział Edward.

Gdy weszli do willi wiedźmy, poczuli zapach rozkładających się ciał. Podłoga, z drewna, była przesiąknięta krwią. Tapeta była podarta. Obrazy wisiały krzywo, a niektóre leżały na ziemi. W całym domu było ciemno. Gdy szli korytarzem, zobaczyli wielką strzałkę namalowaną krwią. Wskazywała klapę w podłodze.

- Dobra... - Amelie podeszła do klapy i ją podniosła. - O kurw... Kurdę.

Z piwnicy uwalniał się ciepły smród padliny i moczu. Wyleciały muchy.

- Wchodzimy, nie? - zapytał się John.

- Zginiemy tak czy siak, więc... No. - powiedziała Sabina z przerażeniem.

Wszyscy weszli. Amelie i John mieli odruchy wymiotne. W piwnicy było ciepło, Zaczęli się pocić ze strachu i wysokiej temperatury. Po bokach leżało pełno zwłok mieszkańców tego miasta. Pomieszczenie było pełno much. Na końcu korytarza były spróchniałe drzwi. Otworzyli je i zobaczyli grubą, śmierdzącą, starą kobietę. Miała na sobie porwaną, czerwoną suknię. Pod pachami miała ślady potu. Jej twarz miała pełno dziwnych pryszczy i guzów. Jej tęczówki były nienaturalnie siwe. Nie posiadała źrenicy. Brwi prawie łączyły się w jedną. Usta były spuchnięte i brakowało jej wielu zębów.

- Witajcie, kotki - wiedźma stała na okrągłym podeście z drewna. - Nie mogłam się was... Doczekać! - uderzyła w ziemie pięścią. Z podłogi wyłoniły się ręce, które chwyciły nogi nastolatków. Nie mogli się ruszyć. Wiedźma podeszła do Amelie. Zaczęła dotykać jej twarzy. Nie mogła się ruszyć ze strachu.

- Zostaw ją! - krzyknął Seth. - Słyszysz?!

- Co powiedziałeś gówniarzu?

- Zostaw ją, zdziro! - Gerduda podeszła do niego i uderzyła go w twarz. Wypowiedziała jakąś inkantację i podest zniknął. Pojawiła się wielka czarna dziura, z której wydobył się głośny ryk.

- Mój kotek nie będzie głodny... - Amelie poczuła się doceniona, że ktoś próbował ją ochronić. Czuła, że uścisk rąk robi się mniej silny. Po chwili, dłonie weszły z powrotem pod ziemię. Widziała jak Gerduda ogląda Sabinę. Szybko rozejrzała się po pomieszczeniu. Zauważyła, że w jednym stosie trupów wystaje miecz. Podbiegła po broń, a potem wbiła miecz wiedźmie w plecy. Czarownica obróciła się i uderzyła Amelie.

- Więc ty będziesz pierwsza - Gerduda złapała dziewczynę za szyję. Chciała ją wrzucić do swojego "kotka", jednak wiedźma wypuściła ją nagle. Jej ręka była poparzona. Amelie szybko wstała i popchnęła wiedźmę do dziury. Słyszeli krzyk, a potem ryk. Ręce z ziemi wypuściły resztę. Z dziury wydobyła się zielona poświata, a potem wypełniła się wodą. Byli dumni z Amelie, że taka niepozorna dziewczyna zabiła wielką i tłustą kobietę. Gdy wyszli z domu, zobaczyli pełno mieszkańców stojących przed domem. Wszyscy wiwatowali piątce. Seth chciał powiedzieć, że było to dzieło Amelie, jednak ta powiedziała mu do ucha, żeby tego nie robił.

- Frento! Frento! Frento! - tłum krzyczał te słowa.

- Wiesz co to znaczy? - Edward zapytał się Sabiny.

- Nie wiem. Może "dziękujemy".

- Większość mieszkańców płakała ze szczęścia, że zostali uwolnieni od wiedźmy...

 

FKK

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania