Poprzednie częściDziedzic krainy: rozdział 1

Dziedzic krainy: rozdział 2

Rankiem obudziło mnie słońce świecące w twarz. Zdziwiłem się, bo kiedy chciałem znowu zobaczyć portrety, to zamiast nich były tam okna. Przestraszyłem się, jednak nie wydałem z siebie żadnego dźwięku. Tylko wpatrywałem się w nie jakbym czekał na jakieś wyjaśnienie. Po spróchniałych schodach zbiegłem na dół i wybiegłem z budynku. Przeszedłem się dookoła trzy razy, jednakże nic tam nie było, prócz liści i drzew. Postanowiłem się nie zatrzymywać byle gdzie. Więc ruszyłem dalej.

Tym razem droga była udeptana, ale nadal prowadziła przez las. Po kilku minutach przed sobą ujrzałem jakieś budynki. "Wioska?" pomyślałem. Czując czyjś wzrok na sobie, stanąłem. Gwałtownie się odwróciłem, jednak nikogo nie było. Powoli odwróciłem się z powrotem w stronę wioski. Zamarłem w bez ruchu. Przede mną stojąca postać wpatrywała się we mnie swymi czerwonymi ślepiami. Zrobiłem kilka kroków w tył. Nadal ostrzegawczo patrzyliśmy sobie w oczy. w powietrzu można było wyczuć napięcie i mój strach. Stwór rzucił się na mnie. Pazurami powierzchownie przeciął mi klatkę piersiową, po czym spytał z grozą w głosie:

-Ktoś ty? I jak się tu znalazłeś?!- pytając kopnął mnie jeszcze w brzuch.

-J... Ja... Ja jestem. Tutaj, dzięki autobusowi.- odparłem ledwo łapiąc powietrze. -Hmmm? Jakiemu autobusowi?!- jego ton się trochę uspokoił, jednakże brzmiał tak samo strasznie jak przedtem.

-Kurde... Zwykłemu. Nie miał żadnych świateł. I... Jeszcze ta... Taka postać czarna jak smoła.- odpowiedziałem, próbując spojrzeć mu prosto w oczy. Moje wysiłki okazały się bezskuteczne.

-Poczułeś ból w klatce piersiowej?! Odpowiadaj śmieciu!- wykrzykując złapał swoją wielką łapą za szyję i podniósł mnie pół metra nad ziemię.

-Prze... Prze... Przestań! Tak poczułem jednak nie mam żadnego śladu!- kończąc to próbowałem się wyrwać z uścisku śmierci.

-Więc pewnie zasnąłeś potem? Jeśli tak to będziesz podobny do mnie.- zaśmiał się. Zdziwiłem się, a za razem przestraszyłem, bo nie zasnąłem i nie wiedziałem co się ze mną stanie.

-Muszę cię zasmucić, bo nie zasnąłem.- plunąłem mu w klatkę piersiową. On kiedy to usłyszał wytrzeszczył oczy i zwolnił trochę uścisk, dzięki czemu mogłem się uwolnić. Spadłem na ziemię. Zaraz po upadku zacząłem szybko iść jak najdalej od tego potwora. Jakimś cudem w mgnieniu oka byłem około dwustu metrów przed nim, a on nadal stał wryty, patrząc przed siebie jakbym nadal tam był. Po kilku minutach już straciłem go z widoku i postanowiłem usiąść pod drzewem i odsapnąć. Nie wiedząc kiedy, poddałem się pragnieniom i usnąłem.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Celtic1705 26.01.2016
    Czyli jednak zasnął... No dobrze, zobaczymy, co będzie dalej. :)
  • Angela 26.01.2016
    "-J... Ja... Ja jestem. Tutaj, dzięki autobusowi.- odparłem ledwo łapiąc powietrze. -Hmmm? Jakiemu autobusowi?!- jego ton się trochę uspokoił, jednakże brzmiał tak samo strasznie jak przedtem." wypowiedzi poszczególnych osób osobno, ale zdarzyło się to
    tylko w jednym miejscu, więc to chyba tylko nie dopatrzenie. Ten rozdział wydał mi się jakoś mniej płynny.
    Zostawiam 4 i lecę dalej : )
  • Routa 26.01.2016
    Kurde a jeszcze specjalnie przed dodaniem patrzyłem na to czy nie ma takich błędów
  • Angela 26.01.2016
    Nie przejmuj się specjalnie, u mnie na początku bywało o wiele gorzej. Powodzenia : )
  • Routa 26.01.2016
    Nie przejmuję się tylko teraz wiem co zmienić lub poprawić.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania