Dziewczyna bez przeszłości - rozdział II

Rozdział II

 

W nocy obudził mnie krzyk.-dziecięcy, przeraźliwy krzyk. Szybko wstałam i podbiegłam do drzwi.

Na korytarzu nie było nikogo.-Tylko chłód.

Okna wypełniał blask księżyca. Pełnia.

Przelotnie zerknęłam na zegar.-2:59-3:00-liczby momentalnie się zmieniły.

Strach złapał mnie za gardło.

Chciałam wracać, a jednocześnie poszukać przyczyny krzyku.”A może ten dźwięk słyszałam tylko w śnie?”

Niepewnie położyłam stopę za progiem, gdy usłyszałam GO znowu.-Wydawał się jakiś inny. Jakby dochodzący ze wszystkich stron.

Był nieznośny.

Zakryłam dłońmi uszy, jednak to nie pomogło.

Najpierw pojawił się ból głowy.-Tak mocny,że miałam wrażenie,iż może rozerwać mi czaszkę.

Potem dołączyły zawroty .

Obraz był niewyraźny.

Pośpiesznie złapałam za klamkę, którą momentalnie pokrył szron. Tak jak wszystko chwilę potem.-Okna, podłogę, sufit, moje stopy, usta...Lód był wszędzie.

Nie mogłam się ruszyć.

Okna zaczęły pękać, rozpryskując swoje odłamki i raniąc moją skórę.-To wszystko pamiętam jak przez mgłę.

Potem dziecko,kładące swoją bladą dłoń na mojej.-Dziewczynka. Miała jasne włosy, które zdawały się świecić. TE przerażająco szkliste oczy …

Postać zdawała się mnie hipnotyzować. Spojrzała gdzieś w górę. Trzy czerwone łzy spłynęły po jej policzku.

-Mój braciszek tam został.-szepnęła łamiący się głosem. Wtedy wszystko wróciło do normy.-Okna były całe, lód zniknął, a jedynymi, którzy mogli potwierdzić prawdziwość tego wydarzenia,były moje wspomnienia.-Choć same sobie nie wierzyły. Chciały ukryć się gdzieś głęboko i zniknąć na zawsze.

 

***

 

Była sobota. Od dwóch dni niemal nie zmrużyłam oka.

Właśnie siedziałam na jednej z szarych ławek przed „swoim domem”,gdy poczułam czyiś oddech na szyi. Ciepłe dłonie zasłoniły mi oczy.

-Zgadnij kto to.

-Abigail.-odpowiedziałam bez zastanowienia.

-Cześć.-przywitała się szarooka, siadając obok mnie.-Przepraszam, że cie nie odwiedziłam. Miałam dużo nauki.-kontynuowała, wkładając niebieskie rękawiczki.

-Dlaczego przepraszasz?Nie miałaś obowiązku się mną opiekować.-stwierdziłam.-Jestem już dużą dziewczynką.-dodałam, siląc się na delikatny uśmiech.

„To wszystko jest bez sensu. Melancholia i ponura prawda złapała mnie w swoje sidła. Nie chcę tu zostać.”

Nie mogłam. Nie potrafiłam. Czułam,że muszę odejść.-Nie ważne w jaki sposób. Nie było dla mnie ważne, co stanie się potem.-Nie myślałam o tym.-Nie chciałam.

-Ros?-Aby szturchnęła mnie lekko łokciem.-Co jest?

-Nic. Zrobiło się trochę zimno.

-Ok.-Szarooka przyjrzała mi się uważnie.-Masz ochotę na przejażdżkę?-”zadzwoniła” kluczykami.

-Ok...Więc?Gdzie jedziemy?-Spojrzałam na przyjaciółkę. Zaraz, zaraz. Przyjaciółkę? No tak.-Jakby na to nie spojrzeć, Abigail była wtedy najbliższą mi osobą.

-Odwiedzimy Chrisa i Emily.-odpowiedziała nie wiedzieć czemu-ze smutkiem-moje rodzeństwo.

Jechałyśmy nie długo,choć milczenie Aby sprawiło,że czas zdawał się biec wolniej.

-Jesteśmy.-odezwała się w końcu.

Rozejrzałam się dookoła.

-Idziesz?-szarooka pospieszyła mnie, „wspinając się” po białych stopniach szpitala.

***

Średnia ocena: 3.8  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Honey 23.03.2015
    Ups.Przepraszm za te akapity.:)
  • NataliaO 23.03.2015
    początek bardzo mnie zainteresował, dalej było już trochę inaczej. Brakuje mi trochę opisów; 4:)
  • Honey 23.03.2015
    Cieszę się .Mam nadzieję,że z czasem będzie lepiej. :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania