Poprzednie częściDziewczyna w dresach cz. I

Dziewczyna w dresach cz. III

Impreza trwała w najlepsze. Poznałam większość osób z naszego rocznika. Tańczyłam z wieloma chłopakami. Widziałam Milenę. Wirowała na parkiecie ze swoim ukochanym.

Wyszłam na balkon. Noc była wyjątkowo cicha i pogodna. Księżyc w pełni. Gdzieś niedaleko słyszałam świerszcze. Spojrzałam na gwiazdy. Próbowałam znaleźć Mały Wóz albo Wielki Wóz. Moją uwagę przykuła jedna z gwiazd, świeciła jakby intensywniej.

, , Mamo?". Zapytałam w myślach i natychmiast pożałowałam. Jestem beznadziejna. Oczekiwałam odpowiedzi?

Wyjęłam papierosa. Gdzie moja zapalniczka? Zaklęłam cicho. Nie miałam ochoty wracać. Jeszcze nie teraz.

Gdzieś za mną otworzyły się cicho drzwi. Odwróciłam się szybko.

- O, cześć. - przywitał się zaskoczony Paweł.

- Masz ogień? Wyszłam zapalić, ale zapomniałam zapalniczki. - czemu zaczęłam się tłumaczyć?

- Mam. Też przyszedłem na papierosa. - podpalił mi i sobie. Zaciągnęłam się dymem. Przy nim nigdy nie mogłam się skupić.

- Kiedy zobaczyłam cię dziś wieczorem, miałam wrażenie, że gdzieś się już spotkaliśmy. - powiedziałam, powoli wydmuchując dym.

- Bo to prawda. - uśmiechnął się szeroko w półmroku. Przez szczelne drzwi balkonowe słychać było cichą muzykę.

- Gdzie? - nie miałam zielonego pojęcia. - Może przypadkiem wpadliśmy na siebie kiedyś w sklepie? Albo w szkole?

- Spędzasz większość życia w skate parku, a nie kojarzysz osób, które tak jak ty są tam codziennie?

Byłam zaskoczona. Paweł i deskorolka? To zbyt idealne połączenie.

- Jeździsz na desce? - zapytałam wreszcie.

- Tak. Deskorolka to cały mój świat. Wcale nie jestem zaskoczony, że mnie nie poznałaś. Odkąd zobaczyłem cię pierwszy raz w skate parku, nie mogłem oderwać od ciebie wzroku. A ty? Ty nawet mnie nie zauważyłaś. Codziennie idziesz do miejsca pełnego ludzi, a zachowujesz się tak, jakbyś była sama. - zgniótł palcami resztę papierosa w popielniczce. Zrobiłam to samo.

- Tylko tam czuję się jak w domu. - wyznałam szczerze.

- A twoja rodzina?

- Matka zginęła w wypadku samochodowym, kiedy miałam 4 lata. Nie pamiętam jej. - rzuciłam oschle. Podobno wyglądałam jak ojciec, ale oczy były po niej. Intensywnie zielone, niczym młode liście skąpane w wiosennym słońcu. - Ojciec całe dnie pracuje. W sumie to najlepiej znam gosposię, panią Zosię.

- Przepraszam... nie chciałem...

- Po prostu za nią tęsknię. - przerwałam mu. Jestem za szczera. Mogę tego żałować.

- Zatańczysz ze mną? - zapytał, zapewne chcąc zmienić temat.

- Nie chcę jeszcze tam wracać. - wskazałam głową dom pełny bawiących się ludzi.

- Nie musimy. Tu też jest dużo miejsca.

Podeszłam bliżej. Objął mnie rękami w talii, a ja położyłam swoje na jego barkach. Tańczyliśmy tak zupełnie poza rytmem i zasadami tańca. W pewnym momencie pochylił się w moją stronę i musnął wargami moje usta. Rozchyliłam je lekko i pozwoliłam na głębszy pocałunek. Po chwili Paweł odsunął ode mnie, ciężko dysząc.

- Muszę już iść. - rzuciłam tylko i popędziłam w stronę wyjścia. Chciałam się od tego uwolnić. Co ja zrobiłam? Miłość niszczy.

Gdzie jest, do cholery ta Milena?!

Niemal siłą wyrwałam ją z objęć Marka.

- Co się stało? - zapytała bełkotliwie. Znowu piła.

- Musimy już iść!

- Ale dlaczego? Jest dopiero trochę po północy.

Marek szybko zrozumiał co się dzieje i pomógł mi ją wyprowadzić oraz odprowadził nas do domu Mileny. Podziękowałam mu szybko.

Moja przyjaciółka gdzieś zniknęła. Poszłam do łazienki. Oczywiście. Zapowiadała się długa i męcząca noc, którą Milena spędzi głową w muszli klozetowej.

Rano wyglądała lepiej.

- Przepraszam. Wczoraj przesadziłam. - złapała się za głowę. Pierwsze objawy kaca. Podałam jej szklankę soku pomidorowego. - Dzięki. Dlaczego wczoraj uciekłyśmy od Pawła?

- Bo to ja przesadziłam. Pozwoliłam, żeby mnie pocałował, a co gorsze, sama tego chciałam. C. D. N.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • KarolaKorman 27.05.2015
    Fajnie rozkręcasz to opowiadani 5 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania