Jezioro cz.1
W środku zimy dwóch dwudziestoczteroletnich, najlepszych przyjaciół: Eryk i Wojtek wybrało się na ferie przy granicy polsko - ukraińskiej. Jechali tak, jak wskazywał im GPS, który nie wiedzieć czemu, zaprowadził ich w środek pola. Jakby tego było mało, zaczął padać gęsty śnieg, a samochód, jak na złość, nie chciał zapalić. Dłuższą chwilę próbowali dowiedzieć się, dlaczego utknęli z dala od wszystkiego. Nie uzyskawszy oczekiwanej odpowiedzi, zaczęli szukać miejsc, gdzie mogliby zatrzymać się na noc. Szybko zrobiło się ciemno. Błądzili tak ponad dwie godziny. Eryk, brodząc po kolana w śniegu, stracił równowagę i wywrócił się, a telefon, który trzymał w ręce, wypadł na zamarznięte i pokryte śniegiem jezioro. Młody człowiek, nie chcąc stracić telefonu, ostrożnie wszedł na taflę lodu.
Niedaleko od jeziora stał nieduży piętrowy dom, ogrodzony siatką, w którym mieszkała nastoletnia dziewczyna. Amelia oglądała serial, kiedy jej pies zaczął uparcie szczekać raz na drzwi raz na okno. Dziewczynę zdziwiło zachowanie pupila. Patrzyła na rozbiegany wzrok czworonoga. Kiedy wyjrzała przez okno, zobaczyła w oddali niewielkie światło. Amalia otworzyła drzwi. Pies usiadł na progu i szczekał w kierunku jeziora.
- Nie idę tam. A jeśli to jakiś złodziej? - powiedziała do psa Amelia.
Pies jednak nie dawał za wygraną i wybiegł przed dom.
- Niech ci będzie, ale masz mnie bronić.
Nastolatka ubrała się w kurtkę, buty, wzięła latarkę i poszła za psem. Z każdym krokiem była coraz bardziej pewna, że nie był to dobry pomysł. Światło, które widziała w domu, robiło się większe i wyraźniejsze, aż nagle zniknęło. Była już blisko jeziora, kiedy usłyszała wołanie o pomoc. Zobaczyła Wojtka, który próbował wejść na lód, by pomóc przyjacielowi.
- Stój! - krzyknęła nastolatka podbiegając do Wojtka. - Skończyłbyś jak on.
- Ale on się topi - stwierdził pospiesznie Wojtek.
- No, co ty powiesz? - powiedziała z ironią dziewczyna ściągając kurtkę.
Amelia powoli czołgając się dotarła do Eryka. W ostatniej chwili złapała go za rękę. Choć sama była już cała przemoczona, pomogła Erykowi dostać się na brzeg. Narzuciła na niego swoją kurtkę i z pomocą Wojtka, zaprowadziła go do domu.
- Tu go połóż - powiedziała Amelia wskazując sofę w salonie. - Ściągnij mu kurtkę i koszulkę, a ja poszukam koca.
Zmarznięty Wojtek nie miał siły na dyskusję, więc posłusznie wykonał prośbę nastolatki. Amelia przykryła Eryka kocem, usiadła na kraju sofy i próbowała ocenić stan młodego człowieka.
- Co z nim? - zapytał cicho Wojtek stojąc kilka kroków od niej.
- Średnio, ale jak się ogrzeje, powinno być dobrze. A ty, jak się czujesz? - zainteresowała się Amelia.
- Nic mi nie będzie, tylko trochę zmarzłem.
- Trochę? Cały się trzęsiesz. Siadaj, przyniosę ci herbaty.
Nastolatka zniknęła na chwilę w głębi domu. Poszła do pokoju, przebrała się w suche ubrania. Kiedy wróciła, trzymała w rękach koc i kubek z ciepłym napojem.
- Proszę – uśmiechnęła się podając nowemu znajomemu okrycie i herbatę. - Wsypałam więcej węgla do pieca. Za chwilę będzie ci cieplej.
- Dziękuję. Jestem Wojtek, a to....
- Eryk... – przerwała mu Amelia. - W tej części Polski wasz zespół też jest znany. Mam na imię Amelia, ale znajomi mówią mi Ami.
Dziewczyna uśmiechnęła się do Wojtka. Usiadła obok Eryka i położyła mu na czole ciepły ręcznik.
- Uratowałaś mu życie... Dziękuję – powiedział spokojnie.
- Podziękowania należą się pieskowi, nie mi. Gdyby nie jego szczekanie, nawet nie wyszłabym z domu.
Chłopak popatrzył się na czworonoga siedzącego koło jego nóg.
- Jak się wabi? - zapytał.
- Odyn – odparła.
- W języku ukraińskim „odyn” to przyjaciel.
- Owszem.
Zapadła chwila dziwnej ciszy. Pierwsza odezwała się Amelia:
- Powinieneś odpocząć. Wybacz, że tak na sofie, ale nie mam nic więcej.
- Nie ma problemu. Gdyby nie ty, pewnie spałbym na śniegu - zaśmiał się Wojtek.
- Tam jest łazienka - wskazała na jedne z drzwi - tam kuchnia – pokazywała dalej – a mój pokój jest na piętrze. Jakby się coś działo, to daj znać.
- Ok. Dobranoc – Wojtek popatrzył z uśmiechem na dziewczynę.
- Dobranoc – odrzekła, odwzajemniając uśmiech.
Wojtek poprawił poduszkę, położył się i okrył ciepłym kocem. Leżąc, patrzył w sufit. Chwilę jeszcze słyszał, jak Amelia chodziła po pokoju, który był nad nim. Eryk spał spokojnie, a Odyn ziewnął i położył się obok sofy. Zapadła cisza. Tylko Wojtek przez kilkanaście minut przewracał się z boku na bok. Jego myśli krążyły wokół Amelii. Gdy tylko zamknął oczy, widział jej długie włosy w odcieniu ciemnego blondu, niebieskie oczy, lekki uśmiech i trochę duży, liliowy sweter. Sam nie wiedział, co mu się stało. Nigdy nie miał problemu z zasypianiem, a już na pewno nie z powodu dziewczyny.
Komentarze (36)
Trzeba było zaznaczyć, że to wstęp, albo pierwsza część, wtedy też i odbiór inny.
"na ferie przy granicy polsko - ukraińskiej" - umówili się, że będą dwa tygodnie siedzieć przy słupku granicznym i cykać fotki na insta. Gdzie przy tej granicy jechali? Do jakiejś miejscowości, gospodarstwa agroturystycznego, do rodziny?
"Dłuższą chwilę próbowali dowiedzieć się, dlaczego utknęli z dala od wszystkiego. Nie uzyskawszy oczekiwanej odpowiedzi" - a kogo pytali?
"Kiedy wyjrzała przez okno, zobaczyła w oddali niewielkie światło." - aha, czyli zrobiło się ciemno a chłopacy dlatego się błąkali, bo po nocy trudno im było znaleźć drogę. Szkoda że wcześniej nie było wzmianki o zapadającym zmroku.
"Nastolatka ubrała kurtkę" - w żakiet ją ubrała, żeby kurtce było ciepło
"Podkęrciłam ogrzewanie" - co zrobiła?
Amelia do Wojtka, a Wojtek do Amelii, potem Amelia coś i za chwilę Amalia coś innego... Nie musisz ciągle powtarzać imion. Jeśli w rozmowie bierze udział jeden chłopak i jedna dziewczyna, wystarczy komentarz "powiedział" i "powiedziała" bo rozmówców w takiej sytuacji na pewno nie pomylimy. No chyba, że dziewczyna ma na imię Wojtek, ale to rzadkie.
Czasem nie robisz spacji po myślniku.
Zobaczymy jak opowiadanie się rozwinie, bo zgaduję, że będą następne części, ten kawałek jest za krótki aby ocenić.
Do wszystkich kobiet taki elokfętny jesteś?
Spróbuj ze mną.
Ciebie, Nuncjusz też się to tyczy.
Nysia, przepraszam za offtop.
Akcja z wyciągnięciem gostka z wody, heh- poszłaby razem z nim, bez punktu oparcia dla siebie. I jeśli chcesz tworzyć, to, to nie jest drobiazg, ponieważ powinnaś poczytać, jak takie zachowanie powinno wyglądać. Kolega bezradny i wkraczająca supermenka.
Cóż, przy sobocie, nie powinnam siedzieć w domu. Mam chandrę
Wiem, że raczkujesz, ale ja, chociaż trollem być potrafię, tutaj nie trolluję. Nie wolno Ci bohaterstwa podawać jako nieistotny, niewart opisu szczegół.
Jakaś gorączkowość, facet łamiący lód przy próbie wydostawania się. Co robić, co robić...?!
I tutaj dopiero możesz na widok bezradności faceta włączyć syndrom pielęgniarki i zająć się przygłupami.
Dopiero wtedy wziąć się w garść i zmusić zmarzniętego fajtłapę do asekurowania trzymaniem za nogi, wyjęciem linki holowniczej z bagażnika, czy co tam chcesz.
Nonszalancja w takich wypadkach nie istnieje ani pieprzenie w bambus.
Dla śmiechu, możesz tego drugiego wywalić poślizgiem na schodach, żeby sobie rozumu i werwy nabił.
Ale...
To są rady podchmielonej baby. Trzymaj się własnych treści. Tyle że ja rad słucham... czasami...
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania