Poprzednie częściJezioro cz.1

Jezioro cz.4

Trzy tygodnie później Amelia razem z kolegami ze swojego zespołu stała na scenie i przygotowywała się do mini koncertu w sąsiedniej miejscowości. Ubrana w długie, czarne spodnie, białą koszulę, czarny, krótki żakiet, kapelusz i buty na obcasie w tym samym kolorze, śpiewała jakąś piosenkę. W międzyczasie chłopaki z zespołu Wojtka i Eryka podjechali na próbę. Stali koło schodów prowadzących na scenę.

- Wojtek, to nie jest twoja Amelia? - zapytał Eryk wskazując na dziewczynę.

- Owszem, to moja gwiazda - ucieszył się chłopak.

Po próbie Amelia zeszła ze sceny i podeszła do zespołu.

- Cześć, wszystkim - uśmiechnęła się i pocałowała ukochanego w policzek.

- Cześć! - powiedzieli chórem koledzy Wojtka.

- Chłopaki, poznajcie Amelię. Kochanie, to Michał i Kuba, a Eryka już znasz - przedstawiał swoich kolegów Wojtek.

Po zamienieniu kilku zdań Wojtek odszedł z Amelią na bok w ustronne miejsce. Dziewczyna założyła ręce na jego szyi. Na moment zastygli w pocałunku.

-Dlaczego nie powiedziałaś, że będziesz suportować nasz występ? - dopytywał.

- Chciałam ci zrobić niespodziankę - uśmiechnęła się. - A ty nie powinieneś być teraz na scenie?

- Powinienem - stwierdził nonszalancko całując dziewczynę.

Zarówno próby jak i same koncerty udały się tak, jak było to zaplanowane. Wieczór Amelia spędziła z Wojtkiem i nowymi kolegami, którzy chcieli lepiej poznać dziewczynę przyjaciela. Odwiedzili małą, lokalną knajpkę.

- To co, panowie? Cztery piwka, tak jak zwykle? - zapytał Kuba szykując się do zamawiania.

- Nie zapomniałeś o kimś? - zapytał Wojtek.

- Przepraszam bardzo. Pani reflektuje wino, piwo, czy wódkę? - uśmiechnął się patrząc na dziewczynę.

- Poproszę wino, czerwone i słodkie.

W knajpce był parkiet i grała nastrojowa muzyka. Wojtek nie byłby sobą, gdyby nie poprosił Amelii do tańca. Dziewczyna lekko i naturalnie kołysała biodrami, a wysokie szpilki tylko podkreślały jej piękne kobiece kształty.

- Jedziemy jutro o siódmej rano - zaczął muzyk. - Przyjdziesz mnie pożegnać?

- Zobaczę, czy będzie mi się chciało wstać tak wcześnie - powiedziała, jakby to pożegnanie nic dla niej nie znaczyło.

- A ty o której wracasz?

- Dopiero po południu. Rano mamy z chłopakami prowadzić zajęcia z muzyki w przedszkolu - wyjaśniła.

- Biedne dzieci. Będą miały szkołę życia przy tobie - zaśmiał się.

- Ty jakoś ze mną dajesz radę.

- Ja jestem już duży.

- Dyskutowałabym nad tym - zaczęli się śmiać.

Rankiem chłopaki pakowali walizki do busa, kiedy przyszła do nich, jeszcze lekko zaspana, Amelia. Wtuliła się w Wojtka i powiedziała:

- Jedź bezpiecznie.

- Ty też - rzekł z troską. - Kocham cię.

Miesiąc później zespół grał koncert kilkanaście kilometrów od domu Amelii. Nastolatka nie mogła zmarnować takiej okazji do spotkania z Wojtkiem. Miała mu do przekazania bardzo ważną wiadomość. Po koncercie podeszła do barierek oddzielających publiczność od sceny. Z kilkanaście metrów od niej stał Michał.

- Michał! - zwołała.

- Cześć - powiedział podchodząc do barierek.

- Jest tam gdzieś Wojtek? - zapytała.

- Jest w garderobie. Chodź, zaprowadzę cię.

Michał porozmawiał z ochroniarzem, który wpuścił dziewczynę na zaplecze.

- Patrzcie, kogo przyprowadziłem - powiedział do kolegów wchodząc do garderoby.

- Hejka! - uśmiechnęła się widząc kolegów.

- Hej, kochanie. Stało się coś? Nie najlepiej wyglądasz - zaniepokoił się Wojtek.

- Mogę cię porwać na chwilę?

- Już dawno mnie porwałaś - zauważył.

Obydwoje wyszli z garderoby.

- Co się dzieje? - zaczął Wojtek.

- Dowiedziała się pewnej istotnej rzeczy...

- Tak?

- Jestem w ciąży - oznajmiła.

- Co? Zaraz, zaraz... Jeszcze raz, bo chyba źle usłyszałem - powiedział szybko odsuwając się o krok.

- Będziesz tatą - powtórzyła powoli i bardziej dosadnie.

- Jesteś pewna? Byłaś u lekarza? - dopytywał, nie wierząc w to co słyszy.

- Tak. Siódmy tydzień, jakbyś zapomniał.

- Nie zapomniałem, ale... - brakło mu słów. - Zaskoczyłaś mnie.

- Dla mnie to też był szok. Ale cieszysz się, prawda? - patrzyła na niego z nadzieją.

- Znaczy... Bo wiesz... - jąkał się. - Ja chyba nie jestem gotowy na bycie ojcem - wycedził przez zęby.

- Słucham? - Amelia stała chwilę oszołomiona. - Ty nie jesteś gotowy. A co ja mam powiedzieć? Ja mam dopiero osiemnaście lat!

- Wiem. Ja muszę to przemyśleć. Odezwę się. Cześć - powiedział zamyślony.

Amelia patrzyła ze łzami w oczach na odchodzącego ukochanego.

- Byłeś gotowy się ze mną przespać, to teraz bądź gotowy się nami zaopiekować! - krzyknęła.

Wojtek nawet nie popatrzył w jej stronę. Bezradna dziewczyna widziała, jak jej miłość znika za rogiem. Już nie pierwszy raz poczuła się oszukana: najpierw rodzice, teraz Wojtek, ale nigdy nie czuła takiej pustki w duszy i sercu. Pomogła, zaufała do granic możliwości, cała się oddała, a i tak została sama, bez pomocy, bez wsparcia, bez miłości. Po jej policzku spłynęła duża łza. Szybko ją otarła. Wzięła głęboki oddech. Szła ulicami prawie pustego miasta. Gdzieniegdzie ktoś wracał z koncertu. Od czasu do czasu obok niej przejechał jakiś samochód. Wszystko to, jednak nie miało dla niej żadnego znaczenia. Zaczęła bać się jutra. Co będzie jak sobie nie poradzę? Nie mam pojęcia, jak opiekować się dziećmi. A poród? Przecież to boli. Na pewno nie dam rady. Może ciotka mi pomoże. Zawsze mnie lubiła. Nie rozmawiałyśmy już pół roku. Bez niej, to już na pewno sobie nie poradzę. I co ja w nim widziałam? Niby taki troskliwy i odpowiedzialny, a jak przyszło, co do czego, to mnie zostawił. No i po co mi to było? Zatrzymała przejeżdżającą taksówkę i pojechała do domu. Już nawet nie próbowała skontaktować się z Wojtkiem. Zrozumiała, że musi zamknąć ten rozdział swojego życia i zająć się sobą oraz dzieckiem. Nie było to jednak, takie proste, nawet z pomocą ciotki, która wspierała ją, jak tylko mogła najlepiej. Z każdym razem, gdy patrzyła na szybko rosnący brzuch, przypominała jej się pierwsza noc z Wojtkiem, a później jego odejście. Rówieśnicy w szkole też nie byli dla niej wyrozumiali. Przespała się z muzykiem znanego zespołu i naiwnie myślała, że ułoży sobie z nim życie. A teraz? Teraz sama musi radzić sobie z trudnościami ciężarnej kobiety. Czasami nawet najprostsza rzecz, taka jak zawiązanie butów, stawała się dla niej nie lada wyzwaniem. Długo nie chciała tego dziecka. Raz pomyślała, że może powinna oddać dziecko do adopcji. Tam znajdzie rodziców, którzy je pokochają. Będzie miało dom na jaki zasługuje. Ja go nie zapewnię. Z rozmyślania wyrwało ją dziwne uczucie. Kolejna nowość w ciągu kilku miesięcy. Poczuła pierwsze kopnięcie dziecka. Uśmiechnęła się. Pies, siedzący obok niej, popatrzył na nią i zaszczekał.

- Spokojnie, Odyn. Wszystko jest dobrze - głaskała go po grzbiecie.

Z każdym kolejnym kopnięciem dziecka, docierała do niej myśl, że termin porodu zbliża się wielkimi krokami. Na początku dziewiątego miesiąca ciąży, Amelia, późnym wieczorem, znalazła się na porodówce. Skurcze były coraz silniejsze, częstsze i dłuższe. Dziewczyna nie była zadowolona z tego faktu. Każdy skurcz uświadamiał ją już za moment będzie mamą. Nie był to łatwy poród. Dziecko miało problem z wyjściem na świat, lecz było równie silne jak mama. Po prawie dziesięciu godzinach bólu, Amelia usłyszała pierwszy płacz swojego dziecka. Kilka chwil później pielęgniarka podeszła do niej:

- Proszę. Masz piękną córeczkę - powiedziała z uśmiechem kładąc maleństwo na rękach młodej mamy.

Dziewczyna spojrzała ze łzami w oczach na swój skarb.

- Jesteś śliczna. Moja kochana. Jest taka malutka. Czy z nią wszystko w porządku? - zapytała podnosząc wzrok na pielęgniarkę.

- Wiele dzieci, gdy się urodzi jest małe, ale to nie jest nic złego. Zaraz weźmiemy ją na szczegółowe badania i po nich okaże się, czy jest zdrowa.

Ami nie mogła oderwać wzroku od córeczki. Delikatnie ją głaskała i powtarzała, jak bardzo ją kocha. Jednak ta chwila, nie trwała długo. Zarówno dziecko, jak i mamę przewieziono na badania, po których nastolatka została przewieziona do sali. Była wycieńczona. Wszystko ją bolało. Poprosiła ciotkę, żeby wysłała wiadomość do Wojtka z informacją, że ma córkę, bo jej samej trudno było się nawet poruszyć. Uważała, że powinien wiedzieć, że już został ojcem. Z niecierpliwością czekała na wiadomość o dziecku. Z każdą chwilą bała się, że z dziewczynką dzieje się coś złego. Czemu nikt jeszcze nie przyszedł? Może jest poważnie chora. Może teraz ratują jej życie. W myślach snuła już same czarne scenariusze. Po całej wieczności oczekiwań, Amelia wszystkiego się dowiedziała. Jej najgorsze przeczucia nie do końca się sprawdziły.

Dwa dnia później Amelię odwiedził niespodziewany gość.

- Cześć, mogę wejść? - zapytał Wojtek.

- Co ty tu robisz? - zdenerwowała się.

- Spokojnie, nie wolno ci się denerwować - powiedział półszeptem nie chcąc przeszkadzać innej kobiecie usypiającej dziecko, z którą Ami dzieliła salę.

- Teraz mówisz, że nie wolno mi się denerwować? Przedtem ci to jakoś nie przeszkadzało. Wiesz, ile nerwów przez ciebie straciłam? - mówiła szeptem.

- Chciałem cię zobaczyć i poznać córkę.

- Nie powinieneś tu przyjeżdżać.

- Mogę ją chociaż zobaczyć? - prosił błagalnym tonem.

- Jest na końcu korytarza, w sali dla chorych dzieci - powiedziała z drżącym głosem.

- Chorych?

- Ma problemy z serduszkiem.

- Bardzo poważne? - oszołomiony zapytał po chwili.

- Na szczęście nie. Można to wyleczyć, ale będzie musiała dostać serię zastrzyków.

- To je dostanie i wszystko będzie super - ucieszył się.

- To nie takie proste. Jeden zastrzyk kosztuje ponad tysiąc złotych. Nie stać mnie na nie wszystkie - powiedziała z żalem.

- Nie ważne. Ja zapłacę. Wydam nawet wszystko, co mam, żeby była zdrowa - dodał jej otuchy.

- Zrobisz to? - zdziwiła się.

- Tym razem nie będę tchórzem. Nie zostawię was.

Amelia po raz pierwszy od kilku miesięcy pomyślała, że Wojtek nie jest aż taki zły. Zaprowadziła go do sali, w której leżała dziewczynka. Stanęli przy dużej szybie.

- Tam jest. Druga od ściany - pokazała. - Moja - zawahała się - nasza Laura.

- Jest taka malutka i bezbronna - rozczulił się. Popatrzył na Amelię i dodał - Nie martw się, wyzdrowieje. Na pewno.

Amelia wróciła do sali. Była jeszcze osłabiona. Kilka chwil później dołączył do niej Wojtek.

Następne częściJezioro cz.5 ost.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania