Krew Anioła *PROLOG*
Prolog
Co się działo w Niebie
W pokoju pełnym słonecznego blasku, wpadającego przez uchylone okno, stoi ona - najpiękniejsza z najpiękniejszych. Przed nią siedzą na drewnianych krzesłach dwa anioły.Jeden o nieskazitelnie jasnej cerze, oczach tak intensywnie niebieskich, że morze się przed nimi chowało. Jasne włosy ułożył w irokeza, a jego skrzydła są czarne jak noc.Drugi zaś, jego brat, o cerze oliwkowej, oczach ciemniejszych niż najczarniejsza dusza. Jego kruczoczarne, proste włosy opadały na pełne pożądania oczy, spoglądające wprost na stojącą przed nim śmiertelniczkę. Skrzydła, w przeciwieństwie do towarzysza siedzącego po jego prawej stronie, miał białe niczym śnieg. Muskularni mężczyźni przekrzykiwali się w obecności Gwiazdy Zarannej Stworzyciela. Podstępny upadły anioł o czarnych skrzydłach próbował przeciągnąć ją na stronę Lucyfera. Anioł o czarnych włosach przekrzykiwał brata, że śmiertelniczka, a zarazem jego największa miłość, powinna sama zdecydować, po czyjej chce być stronie. Lucyfera, anioła który zbuntował się przeciwko Stworzycielowi i spowodował upadek, w którym wszystkie anioły, które nie zdążyły zdecydować, spadły na ziemię, czy Stworzyciela, zwanego Bogiem, twórcą Nieba, ziemi oraz aniołów. Choć w głębi duszy przystojny anioł pragnął, żeby tak jak on nie wypowiadała się po żadnej ze stron. Wtedy ich miłość nie byłaby zakazana.
- Dość! – wykrzyknął,
- Wraz z Lucyferem uzgodniliśmy, że ta siedemnastoletnia śmiertelniczka zapomni o wszystkim, co jest związane z istotami zwanymi aniołami. Zakończy swe ludzkie życie wśród innych śmiertelników, w nieświadomości o istnieniu aniołów. Gdy minie sto lat, narodzi się na nowo, bez wspomnień z poprzedniego życia - dokończył Stworzyciel.
- Nie, nie zgadzam się! – wykrzyknęli razem śmiertelniczka i przystojny anioł.
- Damianie, Wiktorio nie macie nic do gadania. To zostało postanowione i niczego nie zmienicie, choć byście nie wiem jak bardzo chcieli! - wykrzyknął Lucyfer.
- I tak jest dla was zbyt łaskawy - dodał po cichu podstępny upadły anioł, który wybrał stronę Lucyfera po tym, jak Sophie go zostawiła.
- Tak Danielu, jestem dla nich zbyt łaskawy - potwierdził Lucyfer.
Daniel uśmiechnął się pod nosem. Nienawidził brata, odkąd powiedział Sophie - jego największej i dawnej miłości, że zdradził ją z Agatą. Nie chciała słyszeć o tym, że był pijany, a ona go wykorzystała. Oczywiście Sophie zemściła się na Agacie. Teraz z dziewczyny został się tylko popiół. Smutek po odejściu Sophie przeszedł po stu latach, lecz nadal jest wściekły na brata. Z głębokich rozmyślań wyciągnął go Damian silnym uderzeniem w twarz.
- Co się rżysz
- Rozmyślałem o tym, że Wiktoria cię nie rozpozna, nie będzie cię pamiętać – powiedział i wybuchnął przyjemnym dla ucha śmiechem
- Dobra panienki, skończyłyście już dyskutować - stwierdził znudzony Lucyfer i pstryknął palcami. Wiktoria zniknęła a Damian burknął pod nosem.
-Zabiję cię Danielu. Do zobaczenia Wiktorio, rozkocham cię na nowo.
Komentarze (9)
Poza tym, całkiem, całkiem. To tylko wstęp, więc o fabule się na razie nie wypowiem. Ocena 4.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania