Mrocznego Mucho-mory cz.3
Ze staruchy twarzy sączyły się czyraki, larwy muchy plujki w ostatnim stadium rozwoju wgryzały swoje pulchniutkie gęby w głąb policzków Wiedźmy. Monstrum spuchło i posiniało, eliksiry wrzały w jej krwi. Zielony pot spływał, wolno wżerając w otwarte wulkaniczne pory nie skóry jej samej, a bydła którymi się obwinęła.
Mora z odrazy przysłoniła się bielą, zasłona dymna z zimowego pudru była bezcenna.
— Czego tu! — prychnęła na nich opluwając Wichrową pelerynę. Coś jej zostało po zabiciu kota, nosówka była nieuleczalna, nochal wykrzywił się do kichnięcia i zanim zdołali coś powiedzieć wystrzelił Wiedzmową kozę w siną dal.
Chata wyciągnęła długie łapy i podtarła sobie nos workami jutowymi i sapnęła ciężko.
— Zbawienie moje! Podduszałam ją dwutlenkiem węgla zatykając komin, ale to parszywe stworzenie było gorsze od karalucha, otwórzcie drzwi i okna niech odetchnę. — Po tych słowach nochal odpadł, okiennice rozsunęły się a różany krzew obsypał się żółto-pomarańczowtmi kwiatami.
— Twoje zimno Moro uratowało nas, jesteś życiem i śmiercią w jednym. — Zagrzmiało, zapowiedz wiosny rozkwitła na oczach Wichra. Mora pozieleniała zawstydzona komplementem o tak ważnej sprawie.
— Zwrotna wiadomość, zwrotna! — Muchomor poczerwieniał jak las w czasie krwawego księżyca i ledwo zdołał do skakać do Mrocznego Pana, kiedy oczekiwany grzybek uniósł kapelusz i ziewnął.
Komentarze (10)
Postaram się o dłuższe rozdziały.
Dzięki 🙂
https://www.opowi.pl/l-l-a75002/
Jestem ciekawy Twojej opinii.
Przeczytam!
Podoba mi się, jak ją odmalowałaś :)
No i ta "młodzież" :))
Troszkę mniej tu kwiecistych zdań, ale wciąż porywa opisami.
Jak zwykle wracam tu z sentymentem, do Mrocznego, ale i do Zwiadowcy (mam nadzieję, że o nim też pamiętasz?) :))
Pozdrowionka
Wrócę też do Zwiadowcy i wiem, że Mroczny tylko w zarysie, ale będę szukać natchnienia, żeby im coś dopisać do historii. 😁
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania