Poprzednie częściOkropny Przerzut I

Okropny Przerzut IV - Centrum Handlowe, część Druga

(tekst z 7.XII.2015)

 

Dobra, wczoraj pisałem o chujach pierdolonych pod opolską karolinką, zapomniawszy na śmierć, że dziś jest Mikołaja, i poziom skurwienia, skundlenia i upodlenia ludzkiej rasy poleci na łeb, na szyję. (w sensie... Sięgnie zenitu.)

 

Serio, zapomniałem o tym, dlatego dzisiejszy opis codzienności karolinkowej może się wydać niemiarodajny, i zaraz jakiś chuj czy inny obrońca ludzkości powie:

- Aha! To niemiarodajne! Tak? Tak! To nowe słowo, całkowita nowość w moim życiu, to słowo, co to wogle znaczy, ale to niemiarodajne! Mikołajki były, chuju jeden okropny, iwent w karolince był, i normalne, nie, że się ludzie zlecieli! - powie, a ja będę musiał prostować.

 

Spieszę ze sprostowaniem.

 

Zacznę od samego końca. Czyli od mojej rozmowy z Alą, po wizycie i w karolince i w turawa parku tego samego wieczora. W karolince trwało w najlepsze, a w turawie - jak to w prowincjonalnej galerii handlowej - już się zakończyło. Co? O tym zaraz.

 

Ala mówi: Jakbym miała wybrać, to z dzieckiem poszłabym do Turawy, bo tam to miało ręce i nogi (miasteczko z Krainy Lodu, interaktywne chuj wie co, Elsa, Olaf i Sven, wszystko w klimacie tandety oklejonej motywami z filmu, ale jednak jakoś nie bardzo nasrane, bez przesady w stylu "mam jeszcze pół puszki śniegu w sprayu, cho, pierdolniemy śnieżynki ochroniarzom na plecach, dawaj, Zośka"), lepiej jakoś, niż w Karolince. Taki Szwarcwald przy Berlinie.

Odrzekłem jej, że jak już się dorobię z nią dzieciaka, to na pewno nie zabiorę go do centrum handlowego na Mikołaja, no bo kurwa, bez przesady.

 

- Dlaczego? - spytacie - I co się zakończyło w poprzednim akapicie w turawa parku, a trwało w karolince?

 

PANDEMONIUM.

 

A teraz od początku.

 

Chuje pierdolone, które wczoraj były napalone jak Lord Farquaad na buty z koturnami, dziś osiągnęły apogeum. To, co się dziś działo, można określić jedynie poprzez określenie: PIERDOLONY SZAŁ (czyli Obowiązkowe Zgromadzenie Generalne Wszystkich Sił Lądowych Chujów Pierdolonych).

 

Do Karolinki wiodą dwa ronda. Zakorkowane oba. Dlaczego? Z tego samego powodu, co zawsze - chuje pierdolone są same na świecie, kierunkowskazami gardzą i, jak przystało na typowych podkarolinkowych piździworów, jadą dwa na godzinę, bo jakoś trzeba komuś podpierdolić okazję na zaparkowanie.

Patrzę - jest wolne miejsce, a dalej drugie. Wybieram to drugie, bo pierwsze... Bo stoi na nim chuj pierdolony w wersji samobieżnej, na dwóch łapach, i jara szluga. Podjeżdża jakaś fura, zielony golf czwórka chyba na strzeleckich blachach, zdaje się - i kierunkowskaz, że będzie wjeżdżać tam, gdzie chuj stoi. Chuj nic. Fura podjeżdża, chuj stoi dalej i jara, jak gdyby nigdy nic. Jakby to była jego wykupiona i zapłacona miejscówka na parkingu. Fura z chujami pierdolonymi zrezygnowała. Ja zaparkowałem tuż obok, i obserwuję chuja ze szlugiem. Myślałem: Pewnie komuś miejsce zajął, i czeka. Nic bardziej mylnego. Ten chuj spalił peta, rzucił na glebę i poszedł do karolinki. Byłbym w szoku, ale przecież sam pisałem o dzikuch hordach chujów pierdolonych stłoczonych na małym obszarze, o ich wysokim współczynniku zagęszczenia, więc dziwienie się byłoby niekonsekwencją, prawda?

 

Pod karolinką stała horda nr 1, czyli palacze. Jarający, w różnym wieku, w różnych stadiach palenia, wychodzący i w jeszcze drzwiach odpalający; gówniarze kitrający się za choinkami; gaszący pety i jednocześnie blokujący drzwi... Oraz wszystko pomiędzy. Nie palę już półtora tygodnia, ale dawkę nikotyny przyjąłem końską, jak każdy zbliżający się do drzwi.

Oczywiście w drzwiach też samowolka, każdy idzie jak chce, chuj pierdolony przed Tobą wlecze się tak wolno, że masz ochotę się wrócić do auta po coś ciężkiego, i mu wyjebać na rozpęd. Babcie w komandach po trzy-cztery prą (w przestrzeni międzydrzwiowej) we wszystkich kierunkach, jak cząsteczki gazu w szklanej bańce, rozmywając się tuż poza drzwiami, gubiąc w tłumie.

 

Tyle przygód, a jeszcze nie wszedłem... Aż bałem się wejść.

 

Zagadka: Ile chujów pierdolonych wejdzie do karolinki? Prawie wszyscy.

Pierwsza rzecz, jaka uderzyła mnie odkąd rozsunęły się wewnętrzne drzwi i główny hol stanął przede mną otworem, to chęć zakrzyknięcia: SĄ TU DZIŚ JUŻ WSZYSTKIE CHUJE PIERDOLONE, CZY JESZCZE NA KOGOŚ CZEKAMY?

 

Ale jestem incognito, wtapiam się w tłum i obserwuję.

 

Siedzi Mikołaj i dzwoni dzwoneczkiem. Co trzy sekundy. Dzyńdzyńdzyń! Elfy, panie mikołajki i aniołki wyłapują chujów o niskim levelu, sadzają Mikołajowi na kolanach, i zawiązuje się scenka:

Student przebrany za Mikołaja trzyma na kolanach gnoja level 5, a chuje pierdolone, horda, zgraja, wataha, otacza ich ze smartfonami, aparatami, błyska tysiąc fleszy z aparatów ustawionych na auto, tryb: "debil", pomiar światła z błyskiem biorą za błysk właściwy i dziwią się, że zdjęcie się nie zrobiło, a przecież błysło. Elfki, brzydkie samice Mikołaja i aniołki popierdalają dookoła i suszą zęby nieszczerze, wyglądając jak cymbały, i zerkając ukradkiem na smartfony z nadzieją, że ten chujnik się szybko skończy...

Powodują nimi takie żałosne założenia, że przecież kurwa jest niedziela wieczór, prawda?, i dzieci kiedyś muszą iść spać, prawda? No. A nie praktykować biegłość w spierdoleniu życiowym, prawda, i nie biegać w kółko, jak chuj pierdolony po parkingu, prawda?

Nic bardziej mylnego. Chuje pierdolone legną się (jak żółwie morskie na plażach) w domach - a całe życie spędzają (jak żółwie w morzu) pod karolinką i w karolince. (Wspomniałem o żółwiach, żeby stworzyć pewną odskocznię myślową, żeby całkiem nie ochujeć.)

 

Oprócz hordy chujów o różnym levelu przy mikołajach i hordy na szlugu, Trzecią Armię Chujów Pierdolonych, niejako główny trzon uderzenia (się młotkiem w łeb), stanowią nieustanne patrole szwendających się pozornie bez celu grupek. Grupki po dwie, trzy, (rzadko więcej) kurw jebanych, patrolują każdy kąt, omawiając każde zagadnienie, zwracając uwagę na wszystko. Czujność (piszę, jak się czyta, a naprawdę to "cz" z początku jest pisane przez "ch", jak w "Chewbacca", tylko odwrotnie, albo nie) to najważniejsza cecha tych kurw. Pomiędzy grupkami, lub grupkami a lokalizacjami biegają oczywiście gońcy i zwiadowcy, gotowi oddać życie dla sprawy, gotowi potrącić każdego chuja pierdolonego, który stanie im na drodze, posyłający pisemne meldunki co trzy sekundy, lub informując dowództwo na bieżąco przez telefon przy uchu. Co jakiś czas można też zaobserwować tych, co odnaleźli lub zagubili całkiem swoje oddziały. Ci okopują się na z góry upatrzonych pozycjach i pilnie lustrują okolicę w poszukiwaniu bądź to odsieczy, bądź to punktów orientacyjnych w okolicy. Często usiłują składać meldunki, lub porozumiewać się z rzeczywistością poza karolinką, gdzie prawdopodobnie też czasem bywają. Mało to prawdopodobne, ale statystycznie możliwe. Mają na przykład samochody u mechanika, albo ciocię w szpitalu, poza zoną. Ale bywają tam rzadko, często przejazdem.

 

Nad całym miejscem akcji wewnątrz, unosi się wszędobylska woń smażonego burgera, zwana też Dobroczynnym Jodem Karolinki. Wtyka się wszędzie, czuje się ją najczęściej wtedy, kiedy zupełnie się jej nie spodziewamy... Przykładowo, idzie taka mm-hmm mamuśka koło trzydziestki z synkiem, kilkulatkiem. Obcasy, spódniczka, wybrzuszenia gdzie trzeba, twarz niebrzydka, mina jak u takiej zawziętej pizdy, mejkap... Prze przez tłum jak lodołamacz. Zszedłem z kolizyjnego, minęła mnie na moim pułapie o kilkanaście centymetrów. Pociągam nosem, ciekaw, jak pachnie osoba, która tak wygląda, bo odkąd nie palę, węch nakurwia 400% normy (zawsze miałem czuły nos, ale teraz... Damn!) Pociągam nosem za nią, i uderza mnie ciężki, mdlący aromat mielonej krowy z gorącej płyty. Mogłem sobie darować.

 

Nagle przez tłum przedziera się ona. Uwieszony jej ręki koleś o modnym zaczesie pędzi za nią. Facet, który widział ją z tyłu, aż gwizdnął cicho. Fakt, nogi długie i szczupłe. I szpilki czerwone. W każdej innej sytuacji - może byłby inny efekt, ale tu jest karolinka, tutaj za gówno w kolorze złota płaci się złotem, ale ogląda się za darmo.

Idzie ona. Szpile niebotyczne - 17 cm z platformą, co najmniej. Ale: Do nich rajstopy, ciemne, i dżinsy, jasnoniebieskie. Nogi... Krzywe. Szybkie spojrzenie na owo oblicze utwierdziło mnie w przekonaniu, że sztab Trzeciej Armii Chujów Pierdolonych testuje nowe jednostki rozpraszające, ale - podobnie jak Niemcom w 1945, albo chuj wie który pierdolony wie czemu - brakło ludzi w normalnym wieku, i na "front" posyła się dziewczynki czternastoletnie - lub nietestowane wcześniej człekokształtne drony. Tragedia.

Jakby mało było nieszczęść, krzywonogie, poruszające się z gracją (wszędzie, tylko nie tam) modelki Trzeciej Armii w bardzo wysokich obcasach, patrolowały tak jak wszyscy. Oddziały chujów pierdolonych udają, że się nie widzą nawzajem, i patrolują bez przerwy. Nie ma przebacz. Ojczyzny trzeba pilnować i przed nią samą... Czy coś tam naród przez duże N.

 

W zonie znajdują się też - a jakże! - nowe modele jednostek mobilnych chujów pierdolonych, gotowe do nabycia od ręki w salonie tuż obok - a tu można je pomacać i sprawdzić, czy producent zamontował kierunkowskazy i światła, i jeśli tak, to po co, skoro bardziej przydałby się uchwyt na GÓWNO W PŁYNIE O SMAKU CUKRU, czy na odwrót może. Akurat przechodziłem tuż obok i zajrzałem do środka. W środku... jebało smażoną krową.

Są, trzeba przyznać, konsekwentni.

 

Dookoła każdego salonu, atrapy, promocji, stoiska, okopanych i patrolujących, krążyli jeszcze jedni: Polityczni. Rozdawali natrętnie ulotki informujące o nowych kolorach; nowych kombinacjach liczb kończących się na 9; sposobach, jak dobrze rozpierdolić sto złotych... i sposobach, jak to jeszcze lepiej i od ręki zrobić z tysiącem.

Chuje pierdolone chyba czują wewnętrzny mus przyjęcia ulotki - ale ich chujowa natura bierze górę nad dobrem wspólnym Całej Populacji Chujów Pierdolonych, i wyrzucają ulotki nie przeczytawszy.

 

I prawie każdy chuj pierdolony miał czapkę mikołaja.

 

Byłem tam dziś tylko pięć minut.

 

 

/

 

Jest to kolejny przerzut tekstu z mojego bloga. Zapraszam do czytania i komentowania. Liczącym przecinki i myślniki dziękuję, znajdźcie sobie lepsze zajęcie. Jak gdzieś jest błąd, to najwidoczniej autor tak sobie to umyślił. Przerzucam tutaj, bo czemu niby nie, Nazareth nie będzie musiał szukać moich tekstów po całym internecie.

 

/okropny.pl

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • Ritha 08.07.2016
    "Oczywiście w drzwiach też samowolka, każdy idzie jak chce, chuj pierdolony przed Tobą wlecze się tak wolno, że masz ochotę się wrócić do auta po coś ciężkiego, i mu wyjebać na rozpęd. Babcie w komandach po trzy-cztery prą (w przestrzeni międzydrzwiowej) we wszystkich kierunkach, jak cząsteczki gazu w szklanej bańce, rozmywając się tuż poza drzwiami, gubiąc w tłumie.
    Tyle przygód, a jeszcze nie wszedłem... Aż bałem się wejść." XDDD
    (Skopiowałam, bo zabawne to raz, a dwa prawie zawsze jak się spieszę to przede mną robi się zator w drzwiach. Złośliwiść masowa czy cuś.)

     "Zagadka..." xD
     
    Jeszcze takie różne niusnse wywołujące uśmiech typu "hordy", "gnój level 5" i tak dalej i tak dalej.

    Tu jest ta EKSPRESJA, co to mi się tak podoba (w poprzedniej części też) i nawet jakby wyciąć/zastąpić większość "chujów" czymś innym to też by ona była, jestem pewna. Po prostu te teksty są jak kula śniegowa pędząca z górki. Czemu tu nie ma komentarzy? Gdzie są komentarze?! No a poza tym tekst idealnie odzwierciedla naturę ludzką w supermarkecie. Wprost idealnie :/
    No. :)
  • Okropny 08.07.2016
    Komentarze są pod fajnymi tekstami :)
  • Ritha 08.07.2016
    Okropny pffff a ten nie jest fajny? Spox mi się podoba, widocznie to tylko ja jestem... dziwna :)
    Ps. Myślę, że komentarze są jak już fejm się rozniósł :p
  • Okropny 08.07.2016
    Ritha jaki fejm, proszsz...
  • Ritha 08.07.2016
    Okropny pfffff
  • Ritha 08.07.2016
    Opatentuje "pfffff"
  • Okropny 08.07.2016
    Ritha no ale serio
  • Okropny 08.07.2016
    Ritha sranie opatentuj
  • Ritha 08.07.2016
    Okropny weź się ;p

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania