Poprzednie częściPoszukiwany element #1

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Poszukiwany element #3

Kiedy wróciłem do domu położyłem się spać, obudził mnie kolejny telefon od mamy. Nie odebrałem. Spojrzałem na godzinę i krzyknąłem: „Cholera! Znowu zaspałem”. Impreza miała się zacząć o dziewiętnastej, a była osiemnasta trzydzieści. Szybko założyłem koszulę, spodnie. Tym razem nie zapomniałem skarpetek, ani butów.

Wchodząc do domu Pawła od razu zauważyłem Anię. Wypiłem kieliszek wódki, po czym zagadałem do dziewczyny:

- Hej- zacząłem- Mam nadzieję, że moja przemowa na lekcji ci się spodobała.

- Byłeś idealny- mówiąc to, zarzuciła ręce na moje ramiona- Zatańczymy?

Jedyne, co pamiętałem z tamtej nocy, to taniec z najpiękniejszą dziewczyną- Anią. Znałem ją od pół roku, wcześniej uczęszczała do innej szkoły. Zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia. Kiedy przebywałem w jej towarzystwie czułem się onieśmielony.

Rano obudziłem się obok Ani. Obok mojego telefonu znajdowała się książka od Magdy z wiadomością: ”Nie pij tyle!” Ogromny ból głowy nie dawał mi spokoju, ale musiałem wstać, gdyż ktoś pukał do drzwi. Stała tam moja matka z babcią. Skąd wiedziały, że jestem u Pawła?

- Boże! Dziecko, jak ty wyglądasz?- Krzyknęła matka- Ubieraj się, zawiozę cię do domu i coś zjesz.

- Mamo, przestań- odrzekłem sennie- Przecież mam wolne, nie muszę iść do szkoły.

- Dzisiaj jest Wszystkich Świętych!- Wtrąciła babcia- Co sąsiedzi powiedzą, jak zobaczą ciebie w takim stanie na cmentarzu?

Wtedy zemdlałem. Obudziłem się w dawnym pokoju, obok mnie siedziała matka. Trzymała w rękach zupę jarzynową. A ja jedynie, czego potrzebowałem w tamtej chwili, to czegoś do picia.

- Jak się czujesz, synku? Martwiłam się o ciebie. Zjesz coś ciepłego i jedziemy.

- Słucham? Chcesz się pomodlić nad mogiłą ojca? Jego duch cię w nocy nawiedził?

- Jedz. Jesteś pewnie głodny.

- A gdzie babcia? Pewnie plotkuje z sąsiadami. Jak zawsze. Cała ta rodzina popierdolona.

- Grzesiek! Powinieneś za ten wybryk dostać reprymendę, ale jest dzisiaj święto, dlatego ci daruję, to ten jeden raz.

- Jestem dorosły, mogę robić co chcę. A ty nie jesteś święta! Myślisz, że nie wiem o tych mężczyznach w twoim łóżku? Od początku zdradzałaś ojca?

- Ubieraj się. Masz pięć minut.

- Mów!

- Jeżeli się nie uspokoisz…

- Co mi zrobisz? Zostawisz mnie jak tatę? Już od dawna tobą gardzę, dla mnie jesteś dziwką nikim innym!

Słysząc moje słowa, wybiegła z pokoju, głośno przy tym szlochając. Nie miałem wyrzutów sumienia. Chciałem ją urazić, aby dać jej do zrozumienia, że powinna żałować tego, jak źle traktowała ojca. Założyłem kurtkę, zjadłem trochę zupy i wsiadłem do samochodu. Nie odzywaliśmy się do siebie, więc wyjąłem telefon. Miałem dwadzieścia nieodebranych połączeń od Ani. Nie chciałem do niej dzwonić przy matce, dlatego napisałem na Messengerze.

- Hej. Przepraszam, nie mogłem odebrać.

- Martwiłam się o ciebie, kochanie. Nie pożegnałeś się. Masz jutro czas wolny?

- Dla ciebie zawsze.

- Wiem, że byłeś pijany, ale czy coś pamiętasz z naszej wspólnej nocy?

- Tylko taniec.

- To słabo. Może jutro sprawię, że coś ci się przypomni?

- Chętnie…

- Buziaki.

Byłem tak podekscytowany, że nawet mama się zaciekawiła i w końcu przemówiła:

- Z kim tak piszesz? Może czegoś się dowiem? Co robiłeś u kolegi?

- Nie martw się. Skąd wiedziałaś, że jestem u Pawła? Niech zgadnę, ciekawska ci powiedziała?

- Nie odbierałeś ode mnie, nie wiedziałam, co się z tobą dzieje. Postaw się na moim miejscu, zamiast ciągle mnie negować.

- Akurat stawiać to tylko ty potrafisz.

- Jeszcze raz się do mnie tak odezwiesz…

- Będę mieć szlaban? O nie, tylko nie to.

- Grzesiek, co się z tobą dzieje? Chcę ci pomóc. Wczoraj myślałam, że oszaleję. Nikt nie wiedział gdzie jesteś. Wtedy zadzwoniła do mnie Tosia, powiedziała, że jest domówka u Pawła. Od razu pojechałam.

- Dlaczego ciągle utrzymujesz kontakt z ciocią Halinką? Wiesz, jaką jest plotkarą, córka taka sama. Nie zapukałaś do drzwi?

- Nikt nie otworzył. To miałam wejść nachalnie?

- Myśleliśmy, że to gliny i dlatego…

- Słucham?

- Nieważne. Kontynuuj.

- Pojechałam jeszcze rano z babcią, bo chciała jechać do kościoła, na mszę. Potem znowu zapukałam do mieszkania Pawła. Dalszą wersję znasz.

Na cmentarzu myślałem jedynie o Ani, próbując coś sobie przypomnieć. Na próżno. Wśród ogromnej liczby grobów dostrzegłem, mały, pusty nagrobek. Nikt nie stał przy nim, znajdował się na uboczu. Babcia zauważyła, że spoglądam na ten grób. Zbliżyła się do mnie, wzięła za rękę i razem poszliśmy w to miejsce. Wyjęła z torebki znicz, a ja zapaliłem oraz położyłem.

- Była wspaniałą dziewczyną, uśmiechniętą. Jej największym marzeniem było studiowanie matematyki na Politechnice.

- Znałaś ją?

- Czy znałam?- Uśmiechnęła się- Była moją przyjaciółką, uratowała mi życie. Poznałam ją w dość nietypowy sposób. Otóż był rok 1924, wakacje. Z rodziną pojechaliśmy nad morze, miałam wtedy siedem lat. Kąpałam się w morzu, a rodzice w tym czasie rozmawiali z panią Halinką- moją nianią. W tym czasie miała się mną opiekować starsza siostra. Niestety po egzaminach końcowych była bardzo zmęczona i usnęła. Zaczęłam się topić. Siostra chciała mi pomóc, ale nie umiała pływać. Uratowała mnie Marysia. Była starsza ode mnie o dwa lata. Jednak różnica wieku nie przeszkadzała nam w utrzymywaniu kontaktu. Po powrocie do domu okazało się, że ona też mieszkała w Warszawie i uczęszczała do tej samej szkoły, co ja. Nie pochodziła z bogatej rodziny, lecz zawsze ubierała się elegancko. Przez kilka lat rozwijała się nasza przyjaźń, do czasu, gdy została wystawiona na próbę. Skrycie podkochiwałam się w Tadeuszu Radeckim. Kiedy dowiedziałam się, że zakochał się w mojej przyjaciółce, postanowiłam zerwać tę znajomość. Marysia nie poddawała się i walczyła o naszą przyjaźń. Porozmawiała z Tadkiem i poprosiła go, aby zaprosił mnie na wspólny spacer. Okazało się, że mam z nim wiele wspólnych tematów. Kilka lat później wzięliśmy ślub. Przeprosiłam moją przyjaciółkę, niestety znowu zaczęłyśmy się kłócić. Zazdrościłam jej, że była bardziej lubiana, miała lepsze oceny. Przestałam z nią rozmawiać. Nie było to problemem, gdyż uczyłyśmy się w innym gimnazjum. Uczęszczałam do Gimnazjum sióstr Nazaretanek, zaś Marysia do Żeńskiego Prywatnego Gimnazjum prowadzonego przez Janinę Popielewską i Janinę Roszkowską. Pomimo mojej obojętności, Marysia wysyłała do mnie listy. Opowiadała o ostatnich wydarzeniach. Każdego miesiąca wysyłała dwa listy, ale nigdy jej nie odpisałam. Gdy dowiedziałam się, że popełnia samobójstwo, miałam wyrzuty sumienia. To wszystko moja wina. Zawiodłam ją. Tyle dla mnie zrobiła, a ja nigdy się nie odwdzięczyłam. Tylko potraktowałam w sposób brutalny! Każdemu pomagała. Oddawała ubrania, pieniądze, a nikt jej nie podziękował. Na pogrzebie była jedynie siostra. Rodzice wyrzekli się swojej córki, gdyż stwierdzili, że wstydzą się tego, co zrobiła. Dotąd błagam Boga o przebaczenie, że nie byłam na jej pogrzebie. Zabiła się tak młodo, w wieku osiemnastu lat. Miała tyle lat, co ty. Obiecaj mi, że nie odejdziesz zbyt wcześnie.

- Obiecuję babciu.- Skłamałem- Czemu się zabiła?

- To wielka tajemnica. Niektórzy mówią, że z tęsknoty za kimś, a inni uważają, że zachorowała na schizofrenię.

- A ty jak myślisz?

- Tylko Bóg wie, czemu to uczyniła. Nie mi to osądzać.

Przytuliła mnie i razem wróciliśmy do samochodu. W drodze powrotnej rozmyślałem, nad sensem ludzkiej egzystencji. W domu czytałem notatki, jakie prowadziłem na temat wehikułu czasu. Wyjąłem z torby książkę od Magdy, niestety trochę ją pogniotłem. Mam do tego talent. Kiedyś na WOS-ie mieliśmy przynieść pracę. Włożyłem ją w teczkę i zgadnijcie, co się stało? Oczywiście moja praca była pognieciona. Jakim cudem?! Szkoda, że nie można wymieniać talentów, chętnie wymieniłbym ten na inny np. matematyczny. Ale kto chciałby mieć dar, do gniecenia swoich prac?

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania