Poprzednie częściPoszukiwany element #1

Poszukiwany element #4

To prawda. Książka o próbach stworzenia wehikułu czasu, nie należała do najłatwiejszych. Aczkolwiek czytając, dopatrywałem się karygodnych błędów w swojej pracy. Wziąłem do ręki długopis i rozpocząłem kolejne prace, nad moim największym marzeniem, czyli wehikułem czasu. Prace zajęły mi prawie całą noc, a nawet nie byłem w połowie. Tak się wciągnąłem, że zapomniałem o spotkaniu z Anią. Napisałem do niej, że dzisiaj nie mogę się z nią widzieć. Czułem na początku ulgę, lecz kiedy zobaczyłem, że odczytała moją wiadomość i nic nie odpisała, przeraziłem się. Miałem obawy, że ją stracę. Przecież obiecałem jej wyjście tego dnia. Nie mogłem tak siedzieć i gdybać, co się stanie. Założyłem kurtkę i wybiegłem z domu. W drodze spotkałem ją. Wyglądała pięknie jak zwykle. Podszedłem do niej lekko speszony, całując w policzek:

- Jesteś na mnie zła?- Zmartwiłem się- Pracowałem nad czymś. Chciałem przełożyć spotkanie. Kiedy zauważałem, że mi nie odpisujesz, bałem się, że cię stracę. Dlatego biegłem do twojego domu i akurat teraz cię spotkałem.

- Jak mogłeś sobie pomyśleć, że obrażę się za taką błahostkę? Myślisz, że moje uczucie do ciebie skończy się, kiedy ty będziesz chciał odłożyć spotkanie? Tak szybko się mnie nie pozbędziesz.

Zaczęliśmy się śmiać, następnie zaprosiłem ją do domu. Wyjąłem wino, jednak Ania była bardziej zainteresowana moimi notatkami. Zaczęła je przeglądać. Od razu wyrwałem zapiski z jej rąk.

- Zamiast interesować się nudnymi rzeczami, związanymi z nauką, zajęłabyś się mną. Wiesz, że bardzo tęskniłem za tobą?

- Wiem. Cały czas myślę o twoich niebieskich oczach.

- Kocham cię od pierwszego wejrzenia- zacząłem ją całować- Proszę zostań na noc.

- Przestań- odepchnęła mnie z gniewem- Czemu to robisz? Nie chcę, aby nasz związek tak wyglądał. Mów mi wszystko, jeśli masz dość, odepchnij. Tylko nie bądź obojętny. Nie traktuj jak zabawkę!

- Dobrze, kochanie. Słucham, co chcesz o mnie wiedzieć?

- Grzesiek- odrzekła niechętnie- Przejdziemy się na spacer?

Zgodziłem się, choć nie miałem ochoty, lecz musiałem coś zrobić, aby zaspokoić Anię. Wysłuchiwałem jej opowieści, o poprzednich chłopakach. Jedynie, o czym myślałem w tamtym czasie, to o dokończeniu mojej pracy. Nagle usłyszałem dźwięk dobiegający z iPhone ’a. Był to SMS od Pawła. Renata popełniła samobójstwo. Zrobiło mi się słabo. Ania dopytywała się mnie, o co chodzi, lecz unikałem odpowiedzi. Wiedziałem, że w poniedziałek cała szkoła będzie o tym mówić i bałem się, że w końcu odkryją, kto jej to zrobił. Odprowadziłem moją dziewczynę do domu. Zadzwoniłem do przyjaciela, w celu spotkania. Chętnie się zgodził. Ten podszedł do mnie oraz chciał mnie… pocałować. Wtedy chwyciłem go za kołnierz czarnej koszulki.

- Nie rozumiesz powagi sytuacji? Zabiliśmy niewinną dziewczynę.

- Czy wepchnęliśmy jej do buzi proszki nasenne? To jej decyzja, nikt jej do tego nie zmuszał.

- To wasza wina- puściłem go- Gdyby nie gwałt…

- Słucham? Ty też tam byłeś, nie zapominaj. Jeżeli pójdziesz na policję to też pójdziesz siedzieć. A z tego, co pamiętam chciałeś studiować Politologię. Nie udawaj, że to cię rusza. Jak pobiliśmy profesora Kwiatkowskiego nie miałeś wyrzutów sumienia.

- Zmieniłem się.

- Właśnie widzę. Zacząłeś się interesować dziewczynami. Ze mną było ci źle?

- Nie jestem gejem!

- A mam ci przypomnieć, co robiliśmy w wakacje, po imprezie u Tadka? Zrozum w końcu, że powinniśmy być razem. Grzesiek ja ciebie kocham!

W tamtym momencie nie wytrzymałem i uderzyłem go w twarz. Bawił się moimi uczuciami. Byłem jego niewolnikiem. Z jego nosa zaczęła płynąć krew. Zaśmiał się szyderczo, po czym skierował pięść w moją stronę. Obroniłem się przed atakiem. Kiedy zobaczyłem przejeżdżający pojazd policyjny szybko pobiegłem do domu, zostawiając leżącego Pawła. W domu wypiłem dwie butelki wina, choć następnego dnia miałem sprawdzian z historii. Obudziłem się po siódmej, z ogromnym bólem głowy. W szkole nie mogłem się na niczym skupić. Przechodząc korytarzem miałem wrażenie, że wszyscy znają moje ostanie przewinienia. Zobaczyłem także rodziców Renaty. Nie mogłem im spojrzeć w oczy. Było mi wstyd. Po zajęciach spotkałem się z Anią. Robiliśmy razem zdjęcia. Niestety nadal czułem się beznadziejnie.

- Znowu się ciąłeś?

- Nie. To ślady po zadrapaniach.

- Jeżeli masz jakiś problem to mów mi o tym. Martwię się o ciebie.

Wtedy przyszła mi do głowy myśl, aby odwiedzić moją ukochaną nestorkę. Jej towarzystwo zawsze poprawiało mi humor.

- Pójdziesz ze mną do babci?

- Oczywiście. Ale, w jakim celu?

- Moja babunia ma wyrzuty sumienia, gdyż kiedyś bardzo źle potraktowała swoją przyjaciółkę. Chciałbym odnaleźć kogoś z rodziny tej dziewczyny. Nie mogę patrzeć, jak wyrzuty sumienia ją zżerają.

Ania jest bardzo ciekawską osobą, więc dzięki jej towarzystwu mogłem się więcej dowiedzieć. Dzięki tej historii mogę zapomnieć o swoich problemach. A także babcia przestanie podejrzewać, że jestem gejem.

Tradycyjnie przygotowała ogromną ilość jedzenia. Wystarczy popatrzeć na jej koty. Wszystkie wypasione, że ledwo mogą chodzić. Przynajmniej ma się do czego przytulić w nocy. Usiedliśmy przy stole, tym razem rozmowy nie zaczęła babunia.

- Jak pani się miewa?

- Wspaniale dziecko. A przepraszam jak masz na imię, złotko?

- Przepraszam- wtrąciłem- To Ania.

- Piękna dziewczyna. Cieszę się, że przyprowadził jakąś pannę. Już myślałam, że jest jak to mówią homo sapiens?

- Homoseksualistą- powiedziałem śmiejąc się- Homo sapiens to my, ludzie. Opowiesz nam więcej o rodzinie Marysi?

- A kto to?- Zapytała- Nie wiem, o kim mówisz. Nie znam tej dziewczyny.

- Przecież wczoraj mi o niej opowiadałaś. Staliśmy nad jej grobem i opisywałaś historię waszej przyjaźni.

- Chcecie może jeszcze szarlotki?

- Dlaczego zmieniasz temat? Coś się stało?

- Wybieram się do kościoła, na mszę. Podwieziesz mnie?

- Oczywiście. Ale uprzedzam, że nie wejdę do świątyni. Jestem ateistą.

- Wielu świętych tez kiedyś nie wierzyło w Boga, a potem się nawracali. Pomodlę się za ciebie.

Wzięła torbę i skierowała swoje kroki w kierunku drzwi. Kiedy pomagałem jej założyć buty, spojrzała się na mnie ze złością.

- Nigdy nie pytaj o Marysię, ani o jej rodzinę. To tajemnica! Obiecaj mi, że już nigdy o niej nie wspomnisz.

- Obiecuję. Ale nie mogę patrzeć, jak wyrzuty sumienia ciebie zabijają. Chciałem ci pomóc.

- Pogodziłam się z tym. Kara, jaką Bóg mi zesłał, jest adekwatna do tego, co złego wyrządziłam niewinnej dziewczynie.

-Jaka to kara?

-Pochowałam męża, trójkę dzieci. Jako małe dziecko prosiłam Najwyższego o krótkie życie. Lecz on inaczej zadecydował. Nawet nie wiesz, jaką udręką jest każdy dzień. Codzienne błagam o przebaczenie oraz śmierć. Pewnej nocy przyśnił mi się mój pogrzeb. Widziałam siebie w trumnie, za mną stała dawna przyjaciółka. Trzymała mnie za ramię. Nagle ujrzałam wielką jasność, a następnie usłyszałam głos: ,,Męka się skończy, gdy zostaną odkupione grzechy twoje". Modlę się, płaczę, błagam o jakąś wskazówkę, ale to na nic. Najbardziej boję się tego, że pójdę do piekła, albo zostanę na ziemi jako duch.

Przytuliłem babcię. Jedyne co mi zostało, to zbudować wehikuł czasu. Nie chciałem zmieniać swojego życia. Z bardzo prostej przyczyny. Pogodziłem się ze swoją beznadziejnością i nic tego nie zmieni. Ani też nie uratowałbym Renaty przed gwałtem. Było to nieuniknione. Postanowiłem przenieść się do przeszłości dla babci. Może, choć jej ulżę w bólu.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania