Poprzednie częściPoszukiwany element #1

Poszukiwany element #6 Koniec

- Naprawdę jestem w przyszłości?!

- Tak.

- Uszczypnij mnie! A co to jest? Ten czarny prostokąt.

- iPad. Urządzenie, na którym możesz oglądać filmy, robić zdjęcia.

Zaczęła się nim bawić, jak dziecko. W tym czasie wziąłem prysznic. Nagle usłyszałem jej krzyk. Wybiegłem. Okazało się, że wystraszyła się powiadomienia ze sprzętu. Była dopiero siódma, więc jeszcze zostało trochę czasu do wyjścia.

- Po szkole muszę kupić ci jakieś ubrania. Bo tak nie możesz pokazać się na mieście.

- To, co mam robić w tym czasie?

- Poucz się. Przecież chcesz się dostać na Politechnikę.

- Proszę cię nie przypominaj mi o tym.

- Co się stało- zmartwiłem się- Jest coś, o czym powinienem wiedzieć?

- Wyrzucili mnie ze szkoły.

- Czemu? Słabo napisałaś egzaminy?

- Byłam najlepszą uczennicą. Ale kiedy usłyszeli, że mam dziecko, postanowili mnie wydalić ze szkoły. Wszystko przez twoją babcię!

- Dlatego chciałaś się rzucić z mostu?

- Nie.

- Co cię skłoniło do takiego czynu?

- Nie mogę ci powiedzieć.

Przez całą drogę do szkoły myślałem o Marysi. Po podróży w przeszłości, chciałem coś zmienić w swoim życiu. Dlatego postanowiłem wziąć udział w konkursie fotograficznym. Tematyka dotyczyła życia codziennego w Warszawie. Wygraną była wycieczka do Krakowa. W centrum handlowym spotkałem Anię, która była zdziwiona, że kupuje damskie ubrania. Potem poszliśmy na pizzę. Po powrocie pomagałem Marysi w nauce. Była niezwykle bystra oraz zabawna.

- Chciałabym chodzić do szkoły.

- Słucham?

- Sfałszuj papiery. Jutro pójdziemy zrobić zdjęcia u fotografa.

- Jesteś pewna?

- Tak.

Zrobiłem jak prosiła. Udało się! Bez żadnych problemów została przyjęta do szkoły. Na początku uchodziła za dziwną, wynikało to ze starej mowy. Była świetną uczennicą. A jej fascynacja nauką budziła we mnie podziw. Kiedy ktoś pytał mnie skąd ją znam, zawsze odpowiadałem, że jest moją kuzynką. W weekend poszliśmy na imprezę. Gdy widziałem jakiś chłopaków obok niej byłem niezwykle zazdrosny. Nagle podszedł do mnie Paweł:

- Ładna ta twoja Marysia. Możesz wszystkich okłamywać, ale widzę jak na nią patrzysz.

- O co ci chodzi?

- Jesteś cholernie niezdecydowany. Najpierw kręciłeś ze mną, później z Anią, a teraz z takim sztywniakiem. Ale mogę sprawić, że pozbędziesz się swoich wątpliwości. Wybaczyłem ci ostatnią kłótnię. Jak chcesz to wpadnij do mnie wieczorem.

- Zejdź mi z oczu- krzyknąłem- Zanim znowu cię uderzę.

- Kiedyś byłeś taki jak my. A teraz jesteś dziewczynką, która nie potrafi się zabawić. Boisz się wszystkiego. Gdzie się podział dawny Grzesiek?

Stwierdziłem, że nie chcę robić pokazówki. Złapałem Marysię za rękę i oboje wyszliśmy.

- Kim jest ten człowiek?

- To Paweł, mój dawny przyjaciel.

- O, co się pokłóciliście?

- Nieważne.

- Nienawidzę jak tak mówisz. Martwię się o ciebie.

- Tak? Całymi dniami siedzisz w książkach. Nie rozmawiamy ze sobą, choć mieszkamy w jednym mieszkaniu. W szkole udajesz, że mnie nie znasz. Jak ci tak źle ze mną, to wracaj skąd przyszłaś.

- Przepraszam. Co ciebie tak dręczy?

- Kiedyś byłem okropnym człowiekiem. Okradałem ludzi. A nawet uprawiałem seks z mężczyznami. Najgorszy jest fakt, że nie zareagowałem, gdy moi koledzy gwałcili dziewczynę. Zachowałem się jak tchórz! Uciekłem, zamiast jej pomóc. Nie mogłem uwierzyć, że przyjaciel i kilku jego znajomych było w stanie zrobić coś takiego. Tydzień po całej sytuacji popełniła samobójstwo. Zabiłem ją!

- Powinieneś to zgłosić.

- Ale też jestem winny.

- Nieprawda. Nic złego nie zrobiłeś. Oni powinni siedzieć w więzieniu, za to, co zrobili.

- Wolę zachować milczenie.

- Jeżeli nie powiesz prawdy, to będą zżerać cię wyrzuty sumienia jak twoją babcię. Zadzwoń do matki i wszystko wyjaśnij. A potem pojedziesz złożyć zeznania.

Nie wyraziłem aprobaty. W niedzielę znowu spotkałem Pawła. Marysia podstępem nagrała całą naszą rozmowę, w której mój dawny przyjaciel przyznał się do gwałtu. Wieczorem poszliśmy na spacer. Zobaczyliśmy, że niedaleko odbywa się wesele. Upiliśmy didżeja. Wziąłem jego ubrania i puszczałem muzykę. Na swoim sprzęcie miał nudne piosenki, więc włączałem różne kawałki z telefonu. Pierwszym utworem była piosenka pt: „Perfect”. Zaprosiłem do tańca Marysię. Czułem się jak w niebie. Chciałem ją pocałować, ale ona odmówiła. W poniedziałek Paweł oraz cała jego grupka została aresztowana. Zaś kolejnego dnia mama oraz babcia zaprosiły mnie na kolację. Zabrałem ze sobą blondynkę. Szkoda, że nie widzieliście miny babuni. Oczywiście nie powiedziałem jej, że to jej dawna przyjaciółka. Bardzo się polubiły. Marysia zauważała zmianę u niej. Trochę za dużo wypiła. Jak każdy wie po pijaku mówi się prawdę.

- Wiesz, czemu chciałam się zabić?

- Nie.

- Zakochałam się nieszczęśliwie w pewnym studencie. Ale ten ból minął. Dzięki tobie. Zrozumiałam, jakie to było głupie. Teraz każdy dzień jest piękny, każda chwila, kiedy jesteś przy mnie.

Spędziliśmy wspaniałą noc. Chwile spędzone z Marysią były najpiękniejsze w moim życiu. Odnalazłem ostatni element układanki. Była nim moja ukochana. Zamiast ślepo podążać za marzeniami, powinniśmy zapauzować i odnaleźć to, co szczerze kochamy. Bo bez tego nasze życie będzie niekompletną układanką, która zaprowadzi nas do mogiły.

Idąc ulicą słuchałem muzyki, a przy mnie kroczyła najpiękniejsza blondynka na świecie. Nagle krzyknęła do młodej dziewczyny: „Stój”. Podeszła do niej, popatrzyła uważnie.

- Pochodzisz z rodziny Zabielskich?

- Moja prababcia miała takie nazwisko panieńskie. Kim jesteś? I czemu pytasz?

- Robię projekt na historię o rodowodzie i ostatnio przypomniało mi się, że babcia pokazywała mi zdjęcie swojej przyjaciółki, i jesteś bardzo do niej podobna.

- Dużo osób mi tak mówi. Jestem Aleksandra Jastrzębska.

- Maria Lipińska. A to mój przyjaciel Grzegorz Rosiński. Zabrałabyś mnie na jej grób?

- Oczywiście.

Na cmentarzu panowała cisza, nie było nikogo. Zapaliliśmy znicz, po czym Ola zaczęła opowiadać historię z życia Elżbiety Zabielskiej:

- Zmarła bardzo wcześnie, podobno na raka płuc. Jednak dziadek twierdził, że załamała się po śmierci swojej siostry. Żal mi tej dziewczyny, została okropnie potraktowana przez rodzinę. Prababcia chciała jej pomóc, ale została wysłana do klasztoru. Udało jej się uciec, wyszła za mąż, urodziła dwójkę dzieci. Ale od śmierci Marii nigdy nie była szczęśliwa.

Wróciłem do domu bez ukochanej, gdyż poszła do biblioteki. A mnie nużą takie miejsca. Usłyszałem, że ktoś wchodzi do mieszkania, myślałem, że to Marysia. Ujrzałem Anię, z winem w ręku. Zaczęliśmy pić i rozmawiać o różnych sprawach. Ona zaczęła mnie namiętnie całować, a następnie rozbierać. Nie chciałem tego, ale nie potrafiłem się przeciwstawić. Wtedy weszła do pokoju Marysia, która była wściekła. Kazałem wynosić się Ani z mieszkania, po czym wybiegłem za ukochaną. Złapałem ją za rękę.

- Zostaw mnie- krzyknęła- Dlaczego? Przecież mówiłeś, że mnie kochasz.

- Przepraszam, nie chciałem ciebie zranić. Ale wszystko sobie przemyślałem. Nie możemy ponosić się chwili. Ty jesteś z innych czasów. Nie pasujemy to siebie. Powinniśmy o tym zapomnieć. Nie martw się, jak wrócisz do swojego świata, to nie będziesz mnie pamiętać.

- Masz rację. Muszę wracać, bo…

- Odprowadzę cię do domu.

Poszedłem na spacer, kiedy wróciłem jej już nie było. Wiedziałem, że wróciła do domu. Zacząłem płakać. Byłem na siebie wściekły. Pierwsza myśl: „Nie pożegnałem się”. Dotarło do mnie, że straciłem osobę, którą kochałem. Wziąłem do ręki zapalniczkę, paląc przy tym wszystkie notatki, a także pozostałości po Marysi.

W szkole byłem obecny jedynie ciałem. Dostałem tamtego dnia dwie jedynki z matematyki. Miałem to gdzieś! Jedyną dobrą wiadomością była wygrana konkursu fotograficznego. Nie sprawiło mi to żadnej radości. Aby poprawić sobie humor, zabrałem Anię do kawiarni. Wtedy dostrzegłem to, jak bardzo się myliłem.

- Czy uważasz, że Kim Kardashian miała operowany nos? Czy zawsze miała taki ładny? Grzesiek!

- Przepraszam, nie słuchałem.

- Co się z tobą dzieje?!

- Muszę coś ci powiedzieć- zacząłem- Nie kocham cię. Jesteś piękna, urocza, ale nie będę cię dalej okłamywał. Nie pasujemy do siebie, a nasz związek to jakieś nieporozumienie. Zasługujesz na kogoś, kto nie będzie nudził się przy tobie. Wyszedłem. W swoim pokoju zacząłem sprzątać. Znalazłem list.

Najdroższy!

Przepraszam, że nie pożegnałam się z Tobą, ale gdybyś był przy mnie, nie mogłabym odejść. Nikogo przedtem tak nie kochałam, jak ciebie. Czy to szaleństwo? A może przeznaczenie? Nie wiem. Dziękuje, że nie pozwoliłeś mi skoczyć. Zakochałam się w Tobie od pierwszego wejrzenia. Nie chciałam, abyś o tym wiedział. Dlatego na początku byłam niemiła wobec Twojej osoby. Robiłam wszystko, aby nie myśleć. Nadal przed oczami mam nasz wspólny taniec. Nawet, jeśli nic nie będę pamiętać to i tak nie żałuję. Warto kochać, gdyż tylko wtedy prawdziwie żyjemy. Nie istniejemy dla nagród, podbojów, lecz dla tego uczucia. Jedynie, o co cię proszę to o: pamięć.

Twoja ukochana Maria

Po odczytaniu tekstu wyjąłem kartkę. Napisałem jeszcze raz pracę na temat: „Czy miłość w dzisiejszym świecie ma szansę bytu?" Tym razem wyraziłem aprobatę co do podanej hipotezy. Po ukończonej pracy, wybiegłem z domu. Patrzyłem na świat z perspektywy mostu. Miałem w ręku różaniec. Przeżegnałem się, po czym skoczyłem. Nie bałem się, gdyż nie czułem już bólu ani płaczu. Ujrzałem babcię oraz Marysię. Rozbrzmiewała nasza ulubiona piosenka „Perfect”. A ja wraz z ukochaną tańczyliśmy wśród migających gwiazd.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • dunno 03.03.2018
    Skończyłem czytać Twoje opowiadanie i ciągle mam wrażenie, że Twoi bohaterowie powiewają jak chorągiewki na wietrze. Nasz bohater najpierw mówi, że kocha swoją matkę, a zaraz mamy fragment o tym, jak bardzo nią gardzi. Nie widzi sensu życia i nagle mówi do niedoszłej samobójczyni o tym, że jest szczęśliwy i ma kochającą rodzinę (co znowu gryzie się z jego relacją z matką). Nie będę wypisywać wszystkich takich błędów, ale jest ich więcej.
    Drugą rzeczą rzucającą się w oczy to przecinki, a raczej ich brak bądź nadmiar w zdaniach. Tak samo dialogi niekiedy splatają się z narracją.
    Jeszcze co można zauważyć- z tego wszystkiego wynika, że babcia bohatera ma ok. 100 lat. Dobrze się trzyma jak na taki wiek. Gimnazjum w dwudziestoleciu? Niby opowiadanie nie musi oddawać rzeczywistości, ale takie rzeczy (przynajmniej mi) mocno rzucają się w oczy. Jeśli już starasz się oddać realia to warto zwracać uwagę na takie rzeczy.
    Szkoda, że tak wielu rzeczom brakuje spójności. Tutaj bardziej moje zdanie niż uwaga, ale stawianie stosunków płciowych między mężczyznami (z własnej woli!) na równi z gwałtem i okradaniem ludzi wydaje mi się być komiczne.
    No nic. Powodzenia i pozdrawiam!
  • Dziękuje za komentarz. Chciałam tylko zaznaczyć, że w dwudziestoleciu międzywojennym istaniały gimnazja 8 letnie, które kończyły się zdaniem matury.
  • dunno 03.03.2018
    Czyli tutaj wykazałem się swoją niewiedzą, ale cóż. Nie ma za co i powodzenia w pisaniu.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania