Poprzednie częściPrzed zaginięciem

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Przed zaginięciem cz.4

"Wiem, że to tylko przygoda, jednak postaraj się zrobić to, przynajmniej udając że Ci na mnie zależy..." Powiedziała Majka kładąc się na mnie. Dziwne, przed chwilą opowiadała mi o swoim byłym... Pewnie chce odreagować, jest zgrzana... Poznaliśmy się dopiero dzisiaj, niby nic nowego w moim życiu, jednak chyba mi na niej zależy i nie chcę... Zaczęła znowu delikatnie całować mi usta... Jebać moralność... Włożyłem powoli ręce pod jej koszulkę, kładąc dłonie powyżej bioder. Jej skóra była delikatna niczym najdroższy jedwab, pod luźną koszulką skryła perfekcyjne wcięcie w talii. Podniosła głowę i zachichotała patrząc na mnie swymi zielonkawymi oczyma.

"Masz bardzo delikatne dłonie Mat, lubię... Twój dotyk." powiedziała szeptem, po czym przygryzła sobie dolną wargę, jeden prosty gest, jednak w łóżku najbardziej kocham szczegóły. Ciemność pomagała, czułem się jak pieprzony Marco Polo przemierzając dłońmi jej ciało, każdy skrawek był dla mnie tajemnicą, musiałem dokładnie zbadać każdy milimetr... Kiedy szlaki między biodrami i żebrami poznałem dokładnie, zacząłem zdejmować jej t-shirt. Uśmiechnęła się, uwielbiam jej miękkie usta, tylko jedna kobieta mogłaby mi sprawiać pocałunkami większą przyjemność... Opuszkami palców lewej dłoni subtelnie łagodziłem jej kark. Wydała z siebie tylko pomruk zadowolenia, niczym małe kocie bezbronne wobec pieszczot. Znowu uniosła głowę, kosmyki jej brązowych włosów częściowo przysłoniły jej piękne oblicze, w ten sposób wyglądała jeszcze bardziej kusząco... Ułożyła usta na mojej szyi, zaczęła lekko ssać mi skórę... Drugą ręką rozpiąłem jej koronkowy stanik. Oj Maciek, za pierwszym razem, chyba jestem dzisiaj w formie...

-"Połóż się na brzuszku Majciu" - wymruczałem. Ukląkłem obok niej, jedną rękę włożyłem pod jej ciało, łagodnie pieściłem jej pierś, dłoń drugiej włożyłem pod bieliznę... Zacisnąłem ją na jej pośladku, nie mogłem oczywiście zapomnieć z jaką troską zaopiekowała się moją szyją... Schodziłem czule w dół z moimi pocałunkami, jednocześnie zsuwając dłonią jej spodenki wraz z bielizną. Na jej plecach spoczywała mikro konstelacja, utworzona z 5 małych pieprzyków na lewej łopatce... Gdy już odkryłem piękno jej delikatnych pleców, odwróciłem ją, łagodnie ciągnąc za ramię... Piękne oczy...

Jednakże... Coś było nie na rzeczy... Jej twarz zaczęła blednąć. Na miejscu rumieńców pojawiła się sina biel, oczy zalała czerń która zdawała się wydzierać mi duszę z piersi... Ona... Ona... NIE! NIE MOGŁA UMRZEĆ... Kurwa, to NIE jest MOŻLIWE...

"Czego tak na prawdę się boisz?" spadłem z łóżka... To znowu ten głos... Ten sam demoniczny głos, który nawiedził mnie w drodze do Michała... Ten głos jest we mnie...

"KURWA MAĆ CO SIĘ ZE MNĄ DZIEJE?!" - wyrzuciłem przy tym z siebie cały zapas powietrza.

"Spójrz na nią, boisz się?" Spojrzałem na Majkę, zamarłem... Ona wstaje... Przecież... Wygląda jak trup... O co tu chodzi... O CO TU CHODZI DO CHUJA? Cofnąłem się pełznąc po ziemi, do momentu w którym zatrzymała mnie ściana... To koniec... KONIEC... Idzie do mnie... Ja... Ja... Ja... Już po mnie...

 

-"Mat, tak właściwie, czym dla Ciebie jest życie?" - Spojrzałem na Piotrka, zdziwiło mnie to pytanie. Nigdy o tym nie myślałem. Zawsze unikaliśmy takich tematów. W świecie dragów, seksu i wiecznej zabawy, takie pytanie było w pewien sposób nieprzyzwoite.

-"Co jest Pet? Przez całe życie nie przeczytałeś ani jednej książki, a nagle chcesz poruszać tematy egzystencjonalne? To aż niepodobne do Ciebie!"

-"Pierdol się hahah, chociaż, masz rację... Co nie zmienia faktu, że ćpasz więcej niż ja. A sam wrzucam... Ponadprzeciętne... Ilości."

-"Ale to nie ja słucham Jefferson Airplane na bombie!"

-"Kurwa Mat, dorośnij... To nie jest śmieszne..." Mat spochmurniał, nigdy nie widziałem go takiego. "Obaj mamy ostro sprane berety, widziałeś co się stało w drodze na tą pieprzoną orgię... Szczerze chuj ze mną, ale martwię się o Ciebie, coś jest nie tak. Poza tym, sam ich słuchałeś fiucie!"

-"Nie wiem, czym dla mnie jest życie. W każdym razie, NASZE życie opisałbym jako anarchistyczny odłam epikureizmu..." Pet uśmiechnął się, spojrzał mi głęboko w oczy. Po chwili odpowiedział

-"Nie wiem co pierdolisz, ale brzmi nieźle." Jak tu nie kochać takiego gościa, chociaż, przemyślę ten temat... Czym dla mnie jest życie? Ciekawe.

-"Cały ty Pet, jeszcze przed chwilą chciałeś powagi!"

-"Stul pysk i bierz bongo z mojego plecaka, sztywno się zrobiło"

-"Za dużo grzamy? Hahah"

-"Masz, nabite, zatkaj jadaczkę."

-"Jeszcze woda"

-"No lej że tą colę"

-"Dla mnie bomba Hahahah" Tak, przeszło mu. Na szczęście. Nie do twarzy mu ze smutkiem.

Dzwonek do drzwi.

-"To Andzia, wzięła Majkę. Mat, bądź dla niej miły... Miała ostatnio, pewne przejścia..."

-"A byłem kiedyś nie uprzejmy?"

-"Powiedziałeś napalonej Magdzie, że wolałbyś przykuć chuja spinaczami do mojej twarzy, niż włożyć jej do ust..."

-"Racja... Postaram się"

Zejście po schodach było dla nas niczym zejście z pieprzonej Czomolungmy. Awersja w stosunku do wszelkiego wysiłku, nawet podnoszenie bonga do ust było wyczynem godnym medalu olimpijskiego, co dopiero schodzenie po schodach. Kolory wbijały mi się w oczy, te lampy jeszcze nigdy nie były tak jasne... Przepiękna podróż... Ale czas otworzyć drzwi!

-"Cześć nałogowcy!" - powiedziała dziewczyna Peta. Jednak moją uwagę przykuła jej koleżanka. Jej uroda przytłaczała, może to po prostu kwestia stanu nietrzeźwości, ale chciałbym spędzić z nią parę chwil. Dziwne, nigdy nie myślałem tak o dziewczynie, zwłaszcza ledwo ujrzanej.

-"Pet, zostawimy tu Majkę i musimy pogadać." Rozkazała łagodnym tonem Andzia, jednak jej urokliwy ton to tylko cisza przed burzą... Przynajmniej tak zawsze bywało.

-"Andzia... Jesteś pewna? Wiesz że Mat... No kurwa znasz go!"

-"Mat będzie grzeczny" odpowiedziała stanowczo i po sekundzie dodała "Prawda Maciuś?". Nie śmiałbym zaprzeczyć... Moja głowa lubi swoje wygodne miejsce na szyi... Z resztą, sam przed chwilą jeszcze tego chciałem.

-"Bądźcie grzeczni! Chodź Pet"

Peter spojrzał na mnie bez życia, mówiąc do mnie "Ratuj" tak aby nie usłyszała.

Zostaliśmy sami...

-"Cześć, ty jesteś Majka? Nazywam się Maciek"

-"Tak... Miło mi Cię poznać." Mówiąc to na jej twarzy zawitał grymas podobny do uśmiechu. Poszliśmy na górę, wszędzie dało się wyczuć cierpką woń marihuany. Rozsiedliśmy się w fotelach w moim salonie, rozłożyłem podnóżek, i położyłem się na moim siedlisku. Przez chwilę straciłem kontakt z rzeczywistością. Czułem się częścią tego skomplikowanego wszechświata, to był jeden z tych momentów które cenił każdy ćpun. Chwila odcięcia od skąpanej w burych odcieniach realności. Spojrzałem na mego gościa. Siedziała zawstydzona, widać że czuła się nieswojo.

-"Hej, Maju. Co się dzieje? Wyglądasz na zdenerwowaną, jesteś głodna?"

-"Nie, nie jestem... No... Może trochę... Ale na prawdę nie trzeba..."

-"Spokojnie! Mam ochotę na jakąś sałatkę, co myślisz?"

-"Z chęcią."

Poszedłem więc do kuchni, otwierając lodówkę czułem się jak Gordon Ramsay. Nic tak nie umila mi bomby, jak sałatka z sosem Vinegrette! Wyjąłem składniki. Zacząłem szatkować sałatę, wymieszałem lodową z rzymską, ponieważ tylko takie spoczywały w moim skarbcu, dodałem pokrojone pomidory koktajlowe, ogórek i moją miłość - czerwoną paprykę. Oblałem wszystko delikatnie, własnoręcznie robionym sosem. Gotowe! "Arcydzieło", myślałem niosąc potrawę przed oblicze pięknej pani krytyk. Czułem dumę, ta sałatka to jedyne co w życiu mi wychodzi.

Majka przesiadła się na sofę, podałem więc jej naczynie i usiadłem obok.

-"Proszę, to mój specjał! Mam nadzieję że Ci zasmakuje." Pet, spokojnie. Nigdy wcześniej nie byłem tak miły. Dla wielu to nic, jednak dla mnie to był szczyt, jedyny człowiek jaki dla mnie się liczył to Piotrek, reszta miała tylko działać na moją korzyść. Tak było... Aż do tamtego momentu. Kobieto, nie wiem kim jesteś, praktycznie się nie odzywasz... A jednak... Czuję cokolwiek, pierwszy raz od... Właściwie odkąd pamiętam.

-"Dziękuję... Jesteś kochany." - słowa padły lekko, brzmiały miękko, były jak przytulne łoże dla strudzonego wędrowca. Nadchodziła jednak chwila sądu, podnosiła widelec do ust. Serce miało ochotę wyskoczyć mi z piersi, czas płynął powoli. Milimetr po milimetrze, moje dzieło miało stanąć przed jury... O co chodzi? Dlaczego jest smutna?

-"Majciu, co się stało? Nie smakuje Ci? Mogę zrobić coś innego, wystarczy że powiesz."

-"Nie, nie... Jest smaczne, nawet bardzo. Po prostu... Ledwo mnie poznałeś, a dbasz o mnie bardziej niż mój były." Widziałem z jaką determinacją próbuje powstrzymać łzy, objąłem ją, wtuliłem w siebie. Jej duże, mokre oczka wydawały się wyrażać wdzięczność. Chyba potrzebowała czułości nawet bardziej niż ja.

-"Nie płacz. Nic o Tobie nie wiem, ale nie rozumiem tego twojego byłego. Musiał być niezłym dupkiem, skoro traktuję Cię lepiej, chociaż jedyne co dla Ciebie zrobiłem to sałatka."

-"Powiedział swoim kumplom, że jest ze mną tylko dla dupy. Ja... Nigdy tego nie robiłam, chcę to zrobić z tym odpowiednim. Zerwał, jak nie chciałam z nim pójść do łóżka." Zamurowało mnie, taka dziewczyna płacząca przez zwykłego fiuta... Ten świat jest dziwny... Po chwili ciszy wybuchłem.

-"Wyruchałem pewnie połowę populacji tego miasta, ale jeżeli byłbym z Tobą zrobiłbym wszystko żebyś była ze mną szczęśliwa, mógłbym Cię kurwa nawet nosić na rękach, byle mógłbym zobaczyć jeszcze twój uśmiech, byle mógłbym spędzić chociaż jeden wieczór, tak jak dzisiaj. Nie rozumiem dlaczego płaczesz przez tego błazna, kim on kurwa jest że tak Cię potraktował?" Dopiero kiedy zbliżyła się do mnie twarzą i oparła czoło o moje, zorientowałem się co tak właściwie powiedziałem.

-"Darek, mówią na niego Dex. Podobno się znacie." Kurwa Dex ty cybale... Zawsze wiedziałem że jesteś głupi, ale że aż tak... Znaliśmy się od przedszkola, kiedyś tworzyliśmy świętą trójcę razem z Petem, jednak on zaczął nabijać się z Peta kiedy jego rodzice zginęli i był na utrzymaniu siostry. Wolał należeć do grupy "bogaczy", niż trzymać się z biednym Piotrkiem.

-"To idiota, nie przejmuj się. Wiem jaki jest, kiedyś byliśmy blisko. Jednak wierność nie należy do jego cech." Przytłaczała mnie ta bliskość, dużo emocji, za dużo jak na mnie. Wziąłem więc bongo i spytałem czy chce zapalić. Jednak nie jest tak grzeczną dziewczynką, spaliliśmy razem gram herera, świat wydawał się w tamtym momencie przedsmakiem edenu. Sam nie wiem kiedy zaczęliśmy się całować... Podniosłem ją, oplotła swoje nogi wokół moich bioder.

"Mat, chodźmy... Do twojego pokoju..." - powiedziała nieśmiało, niewinnie, to było coś co przekraczało granicę mojej wyobraźni... Musiałem się zgodzić...

 

Blada postać zbliżała się do mnie, oczy wypełnione pustką zdawały się przebijać mi serce, już po mnie... Jest coraz bliżej, nie mam gdzie uciec...

"Przestań się bać!" - sykliwy głos gdzieś z przestrzeni... Pikawa stanęła...

Chwila... O co chodzi... Dlaczego żyję...

-"Maciek, boję się... Co się dzieje?" Majka! Ona żyje, siedzi wtulona we mnie!

-"Majciu ja... Przepraszam... Ty... Ty... Ty żyjesz..."

-"Dlaczego miałabym nie żyć?"

- Ja... Ja... Miałem halucynacje... Wyglądałaś na martwą..."

-"Spokojnie... Choć... Chyba mieli rację, że przesadzasz z dragami... W każdym razie, już po wszystkim..."

-"Przepraszam Maju... Bardzo... Przepraszam..."

-"Nie szkodzi, Andzia napisała że śpi u Piotrka. Chodź, pójdę spać z Tobą..."

-"Dziękuję, na prawdę... Przepraszam..."

-"Nie szkodzi, z chęcią to powtórzę... Ale następnym razem na trzeźwo... Bardzo... Bardzo Dobrze mi było... Z tobą... Jedynie zakończenie mnie przeraziło..."

-"Pewnie, następnym razem na trzeźwo... Wybacz za to... Jesteś naprawdę piękna, Dex to cymbał..."

-"Hahah. I to jaki..."

Myślałem że trudniej będzie mi zasnąć po dzisiejszych przeżyciach... Jednak kiedy położyła mi główkę na ramieniu... Kiedy przez chwilę mogłem oglądać ją śpiącą... Jest piękna, jej bliskość mnie uspokaja... Chciałbym zapętlać tą chwilę w wieczność, sam szatan w jednym wąskim łóżku w raz z anielicą... Dziwne, że nie bała się zasnąć obok po czymś takim...

Następne częściPrzed zaginięciem cz.5

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • TeodorMaj 09.10.2016
    Dlaczego dialogi zapisujesz w taki sposób? Cudzysłów jest zbędny.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania