Przepowiedziana, 5.
Weszliśmy do środka. Było to wielkie pomieszcznie z rozrzuconymi gdzieniegdzie wielkimi, drewnianymi skrzynkami. Zostałam zrzucona na podłogę. Moje biodro! Ethan usiadł na jednej z skrzynek i przyglądał się mi bacznie. Ethan był wysokim i chudym wampirem z ciemnymi, krótkimi włosami, ciemnymi oczami i lekkim zarostem.
- Alex, wiesz jak przydatna jest moja moc?- spytał po chwili
- Wyczuwasz związki międzyludzkie , jeśli dobrze pamiętam- skrzywił się Alex
- Czyli wiesz- zaśmiał się, a potem dodał kpiąco- Dziwie ci się, Alex.
- Niby czemu?- spytał
W czasie ich ambitnej rozmowy stanęłam na nogach.
- Jej krew mnie woła- powiedział i spojrzał na mnie pożądliwym wzrokiem- I ten kwiatowy zapach, róże i fiołki.
- Fiołki- mruknął Alex
Nagle Ethan zjawił się przede mną, a ja odskoczyłam w tył.
- Och nie bój się mnie, me cheire- powiedział
Kochana? I co jeszcze?!
- Pomyślmy- odparłam i uniosłam dumnie brode- Jesteś wampirem, ja człowiekiem! Czego tu się bać?
- Nie jesteś człowiekiem, mon petit- powiedział i dotknął mojego policzka
Nie miałam się gdzie cofnąć, za mną stał inny wampir.
- Jestem bardzo ludzka i nie jestem mała! A tym bardziej twoja!- fuknęłam
Mimo okoliczności Alex powstrzymywał się od śmiechu.
- Oczywiście, że jesteś moja!- zaśmiał się- A przy dwustupiędziesięcioletnim wampirze jesteś mała.
-Nie twoja!- uparłam się
- Jesteś na mojej łasce, bébé- powiedział, złapał mnie za łokić i przyciągnął do siebie, nasze ciała zatknęły się, odchyliłam się do tyłu, jak najbardziej mogłam- Jeśli chcesz to ci to udowodnie!
- Nie dziękuje- odparłam- Puszczaj!
- Bardzo mi się podobasz, bébé- zaśmiał się- Och, bardzo.
Odgarnął włosy z mojej szyi i spojrzał pożądliwie na żyłe.
- Ethanie! Chciałeś mnie, nie ją!- powiedział Alex głosem wypranym z emocji
- Więc mam dwa w cenie jednego- zachichotał
Alex spiął się.
- Zawsze cię lubiłem, książe- powiedział Ethan
- Szkoda, że bez wzajemności- mruknął Alex
Ethan puścił jego komentasz mimo uszu.
- I dlatego doświatczysz dziś mojej dobroci, nie wezmę twojej dziewczyny...
Ulżyło mi na sercu.
- Przez najbliższą godziną. Interesuje mnie jej zapach- powiedział z złośliwym uśmiechem- Oczywiście możesz sprawić, że nie będzie już pachnieć!
Rzucił mną w stronę Alexa, a ten zręcznie mnie złapał.
- Do zobaczenia za godzinę, mon petit- powiedział Ethan- No, a teraz ich zamknijcie!
Zostaliśmy uwięzieni w jakimś małym pomieszczeniu.
- Wydostań nas stąd, ty pieprzony wampirze!- wrzasnęłam
- Nie mogę, wszystko jest pokryte drobinkami srebra- westchnął
- To wyszystko, cholera jasna, jest twoja wina!- darłam się
- Moja?- krzyknął
- Pocałowałeś mnie kretynie! Gdyby nie to, to nie siedzielibyśmy tu teraz!
- Naprawde? Niby jesteś inteligentna, a pleciesz takie bzdury!- warknął
- Idiota!- krzyknęłam bo zabrakło mi argumentów
Zapanowała cisza.
- Dobra, moze to nie przez ciebie- powiedziałam cicho- Ale i tak cię nienawidzę, Brosme!
Podeszłam do niego.
- Nie zblirzaj się!- warknął
- Co cię gryzie?
- W tym problem, że to ciebie chcę ugryść- odparł wściekły- Jestem głodny, skarbie.
- Och
Zbił mnie z patyka.
- Już raz byłam przekąską...- zaczęłam nieśmiało
- NIE!- krzyknął- Wtedy to była inna sytuacje, byłem ranny.
Starałam się oddychać spokojnie i głęboko.
- Alex, ja zaraz odlecę. No wiesz.
- Wiem, będę cię pilnować- obiecał
- I akurat sobie poradzisz- żachnęłam się
- Ethan chce abyś była przytomna- odparł
- To mnei pocieszyłeś!- jęknęłam,
Usiadłam i oparłam się o ścianę.
- Kupisz nam trochę czasu- powiedział
- Tym bardziej mnie pocieszyłeś- westchnęłam- A kiedyś ktoś mi mówił, że u krwiopijców nie ma buntowników!- wypomniałam mu
- Raz na jakiś czas zdarza sie jakiś szaleniec- odparł ciężko
I wtedy ogarnęła mnie ciemność.
Rozbudziłam się i od razu się zorienowałam, że już świta. Alex siedział na krześle i przyglądał mi się. Wyglądał na znurzonego i głodnego. Jak długo jeszcze wytrzyma nim mnie zaatakuje? Dlaczego ja zawsze pakowałam się w takie kłopoty? Pokręciłam głową i wyprostowałam się, przeczesując włosy palcami. Co ja bym dała za szczotkę do włosów.
- Dzień dobry
- Cześć- ziewnęłam- Nadal tu jesteśmy?
- Niestety- westchnął
- Ale ty nie...- zrobiłam niokreślony gest
- Jeśli pytasz czy jestem głodny, to tak. Nadal jestem głodny i nie ugryzłem cię- powiedział cierpko- Dzięki za zaufanie!
- Nie ma za co- odetchnęłam z ulgą
Drzwi gwałtownie otworzyły się, a ja aż stanęłam na nogach. Spodziewałam się kogo w nich ujrzę, choć gorąco modliłam się do Boga, żeby to jednak nie było on. Niestety.
- Witaj, me cheire- zaśmiał się Ethan- NIe przyszłaś na nasze spotkanie.
- I nie mam zamiaru- odrzekłam
- Nadal pachniesz fiołkami, mon petit. Nie będziesz miała wyjści- zaśmiał się
I w tym momencie ktoś krzyknął, a Alex rzucił się na Ethana.
Zaskoczona stałam i patrzyłam jak walczą. Alex był głodny, przegrywał. A poza tym ochroniarze Etahna powstrzymali go. W tym czasie Ethan zniknął, a ochroniarze dostali po kołku od Alison.
Alison!
Jeszcze nigdy nie cieszyłam się tak na jej widok.
- Cześć wszytskim, już jestem- uśmiechnęła się
- Alison!- krzyknęłam i rzuciłam się jej na szyję- Znaleźliście nas!
- Zostawiłaś krew, trudno byłoby was nie znaleść- zaśmiała się Kim i rzuciła Alexowi torebkę z krwią
Ale i tak zajęło wam to w cholerę długo, nieprawdaż? Wzniosłam oczy do nieba i pokręciłąm głową. Nie było trudno, ale jesteście dopiero teraz. Jak ja nie cierpię wampirów!
- Dzięki- mruknął i wgryzł się w nią
Ble!
- A macie dokumenty? Jak się wydostaliście? Co za dokumenty?- pytałam jak najęta, byle tylko nie patrzeć na Alexa
- Mamy, to było proste, spis zdrajców- odpawiedział Felix po kolei na moje pytania
- To dobrze?- upewniłam się
Poczułem ręce Alexa na biodrach.
- Bardzo dobrze- uśmiechnął się- Czemu sie nie pochwaliłaś, że zostawiasz trop?
- Jakoś nie było okazji- odparłam i wymknąłm mu się
Westchnął ciężko.
- Dasz radę sobie coś jeszcze przypomnieć?- spytała Kim
- Pracuje nad tym- skrzywiłam się- Wracamy do hotelu? Która w ogóle godzina?
- Tak, dwunasta- znów Felix odpowiedział po kolei na moje pytania
- Znaczy ty i Alex wracacie- Alison wbiła wzok w podłogę
Alex jęknął.
- Chodź już lepiej- położył mi dłoń na łopatce i pchnął do wyjścia
Wyszliśmy przed magazyny i ruszyliśmy w stronę auta.
- O co chodzi?- spytałam- Czemu tylko my wracamy?
- Jakby to powiedzieć...?- uśmiechnął się kpiąco- Powiedzmy, że Aly i Felix się lubią
Przez chwilę nie zrozumiałam.
- Ach- odezwałam sie gdy wsiedliśmy do auta- Kim robi za przyzwoitkę?
- Można tak to nazwać- westchnął i ruszył
Komentarze (7)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania