Poprzednie częściSłodki Flirt-My Story

Słodki Flirt-My Story ~Rozdział 2 - Szkoła cz.2

- No co! Nie rozu...-Nie dokończyłam, bo dostrzegłam kątem oka, lecącą bardzo szybko piłkę nożną prosto na moją twarz,wystraszona lekko pisnęłam, ale naglę ktoś pojawił się znikąd i odkopnął piłkę z wielką siłą. Piłka leciała z zawrotną prędkością, zatrzymała się dopiero...no właśnie, dopiero na twarzy białowłosego. <XDDD ach Lysiu i te jego szczęście>. Siedziałam z otwartą buzią i nie wiedziałam co zrobić, blondyn który mnie uratował, widocznie utykał, musiał mocno przywalić w te piłkę...ale za to Lysander (Jak dowiedziałam się z krzyku Kasa, który od razu pobiegł w stronę białowłosego.) leżał plecami na ziemi, powalony przez piłkę. Gdy w przeciągu tych paru sekund się otrząsnęłam, poszłam w ślady Kastiela.

 

-Lysander! -Wstrzeliłam jak z procy, w stronę białowłosego.

 

Gdy byłam już przy Lysandrze, klęknęłam i pomogłam mu wraz z Kasem, usiąść na pobliską ławkę. Gdy już siedział na ławce, zasypałam go milionami pytań.

 

-Lys wszystko w porządku?! Jak się czujesz?! Coś cię boli?! Dzwonić po pogotowie?! A może...-Standardowo mi przerwano...

 

-Kam ! Zamknij się, bo zaraz jego, jak i moim problemem, będzie przedwczesna głuchota!!! -Krzyknął czerwonowłosy...wprost do mojego ucha -,-

 

-Powiedział, drżąc mi się do ucha...- Mruknęłam.

 

-Kastiel spokojnie...ymmm- Spojrzał na mnie.

 

-A tak ! (Zasłoniłam ręką usta, na krzywą minę Lysa)...przepraszam. Kamila, miło mi.- Wyszczerzyłam się i wyciągnełam do niego rękę.

 

-Lysander, mi również.- Uśmiechnął się lekko i powoli wstał, zachwiał się lekko.

 

-Nie wstawaj, powinieneś siedzieć.- Powiedziałam z troską.

 

-Nic mi nie będzie.- Posłał mi lekki uśmiech, chwycił moją rękę, ale nie uścisnął jej tyko...pocałował ją ?!

 

-... -Stałam zdziwiona i lekko się zarumieniłam.

 

-Dobra skoro wszystko w porządku, to ja będę się zmywać gołąbeczki, nie chce by dyrka mnie zobaczyła.-Już chciał odchodzić, gdy złapałam go, za tył kołnierza kurtki.

 

-Nigdzie nie idziesz! Tak czy inaczej idziemy do pielęgniarki, a ty mi pomożesz doprowadzić tam Lysandra.......<login...>.....O KURWA!- Nagle przypomniałam sobie o czymś, a raczej...o kimś.

 

-Co jest?- Spytał Rudy, a dwukolorowe oczy, tylko na mnie spojrzały ze zdziwieniem.

 

-Ty zabierz Lysandra do pielęgniarki, a ja idę po tego chłopaka, co mnie uratował.

 

-Po cholerę?!

 

-Bo utykał !!!

 

Kastiel chciał coś dodać,ale ja już pobiegłam, w stronę miejsca, gdzie ostatni raz go widziałam. Jedyne co widziałam to tłum dziewczyn. Próbowałam się przedrzeć na początek, ale było to trudniejsze niż myślałam. Po chwili jednak, wpadłam na pomysł przeciśnięcia się na czworaka, po chwili udało mi się, wstałam i szybko uklękłam koło chłopaka, który był otoczony, jak i zasypywany pytaniami przez dziewczyny.

 

-Boże, strasznie przepraszam, jak i dziękuję za ratunek.-Powiedziałam do Blondyna.

 

-Hah nic się nie stało, to nie twoja wina. Jak widać opłacało się. Tom.- Powiedział z serdecznym uśmiechem.

 

-Moja, moja, Kamila.- Uścisnęłam dłoń i potrząsnęłam, zamiary chłopaka były chyba inne, co wyczytałam z jego grymasu na twarzy, ale zignorowałam to.

 

-Chodź! Pomogę ci wstać.

 

-Emmm- Chłopak rozejrzał się znacząco dookoła.

 

Zobaczyłam zabójcze spojrzenia na sobie, ale nie ruszało mnie to, tylko zdenerwowało.

 

-No już rozejść się! Chłopaka w życiu nie widziałyście!- Krzyknęłam dość głośno.

 

One tylko spojrzały na mnie z pogardą. Wkurzyłam się wstałam i...

 

-OGŁUCHŁYŚCIE ?! WYPAD?! ALBO WAM KURWA POMOGĘ!!!- Wydarłam ryja, na cały dziedziniec.

 

Dziewczyny rozbiegły się, każda w inną stronę jak wystraszone bydło. Spojrzałam na przerażonego chłopaka, wyszczerzyłam zęby i powiedziałam...

 

-No, możemy iść ^^

 

-Wow- Powiedział zdumiony, po czym dodał.- dzięki.

 

-Nie ma sprawy ^^- Wzięłam go pod ramię i zaprowadziłam do gabinetu pielęgniarki.

 

*Gabinet Pielęgniarki*

 

*POV.KASTIEL*

 

-Zgubiła się ? -Zapytał mnie Lysander.

 

-Phyy prędzej zgubiła tego idiotę po drodze i nadal do niego nawija.- Powiedziałem lekko się uśmiechając do samego siebie i wstając z kozetki.

 

W tym samym momencie, nie kto inny jak Kam, zrobił z buta wjeżdżam.

 

-No HEJJJJ już jestem :D !!!

 

-Słyszym...

 

-Tomas?!- Krzyknął zdziwiony Lys

 

-Lysander...-Powiedział niechętnie Tom

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania