Strumień krwi cz.1
Jacek był siedemnastolatkiem pochodzącym z zamożnej rodziny. Jego ojciec był właścicielem jednej z czołowych firm transportowych a matka chirurgiem dziecięcym. Chłopakowi niczego nie brakowało. Nie raz dostawał kieszonkowe większe niż pensja niejednego z rodziców jego znajomych. Mimo to Jacek, zamiast kolegować się z bogatymi znajomymi wolał uciekać z lekcji z najgorszymi chuliganami na piwko i papierosy. Rodzice starali się jak mogli, aby ich syn zerwał z łobuzerką i wziął się za naukę. W końcu to on miał przejąć firmę ojca w przyszłości.
Jednak nic nie wskazywało na to, aby chłopak się opamiętał. Cale kieszonkowe wydawał na robienie imprez, gdzie alkohol lał się strumieniami. Prędzej czy później wybryki te musiały doprowadzić do tragedii. W dzień przed zakończeniem roku szkolnego Jacek ze znajomymi uciekli ze szkoły. Jego najlepszy przyjaciel Alex wymyślił, żeby urządzili imprezę nad strumykiem w pobliskim lesie. Jacek poszedł do domu, wziął resztę kieszonkowego i cała piątka poszła do najpierw do monopolowego a później nad strumień. Nikt z nich nie zdawał sobie sprawy w miejscu, do którego zmierzają przed kilkunastoma laty doszło do niewyjaśnionych grupowych morderstw a strumień, nad którym to się stało okoliczni nazwali strumieniem krwi.
Impreza zaczęła się rozkręcać dopiero o zmroku. Jacek zaprosił jeszcze kilkoro innych znajomych nie przejmując się,
że rodzice w domu martwią się o niego. Gdy było około dwudziestej trzeciej, Jacek upity jak prawie wszyscy poszedł się załatwić. Po kilkunastominutowej nieobecności Arek jedyny ze znajomych który był jeszcze dostatecznie świadomy poszedł go poszukać.
Wokoło czuć było nieprzyjemny chłód przenikający przez ubranie. Po chwili chłopak się zatrzymał poświecił telefonem w stronę strumyka, po czym wyrzygał wszystkie piwa, które wypił. W wodzie pływało poćwiartowane ciało Jacka. Na brzegu z wydłubanymi oczami leżała jego głowa z wyciętymi na czole literami B i F. Chłopak na wpół świadomy co się stało ile sił w nogach pobiegł z powrotem do innych, aby wszystkich ostrzec jednak było za późno. Chora impreza zmieniła się w jeszcze bardziej chorą rzeż.
Poćwiartowane ciała porozrzucane były wszędzie nie tylko w wodzie. Niektóre kawałki były poprzybijane do drzew a oczy wydłubane i nabite na patyk do grillowania. Arek przerażony i zdezorientowany zaczął biec w stronę miasta. Na jego szczęście zauważył go sąsiad Jacka wracający z pracy.
Komentarze (9)
Dużo przeklina? Nie posługuje się poprawnie językiem? - pewnie jakiś bandzior.
Mówi kwieciście i posługuje się wyszukanymi wyrazami - intelektualista i tak dalej...
Tak jak Nerd będę śledziła jak Ci idzie i podpowiadała ;)
Czy tutaj to znalazłem?
I tak, i nie.
Jestem wielkim fanem niedopowiedzianych historii i zaprezentowany tu model mi pasuje. Jednak, gdyby to było "Mam Talent", a ja bym był Foremniak, to bym się za specjalnie nie popłakałam.
4starsy
,, sprawy w miejscu, '' - sprawy, że w miejscu,
Interpunkcja trochę kuleje i staraj się unikać imienia bohatera. W większej części tekstu pisałeś tylko o nim, więc każdy się domyśli o kogo chodzi. Moim zdaniem dialogi mogą być, ale nie muszą.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania