Poprzednie częściŚwiat pełen radości...

Świat - rozdział trzeci (a raczej przedtrzeci)

Podrozdział przed-trzeciego rozdziału.

Tak, to najprawdziwsza prawda. Nie przesłyszałem się. Piotr Duczyński, szanowany wódz Wolnej Polski, jeden z najwybitniejszych ludzi w kraju zachorował. I to nie na pierwszą lepszą chorobę, ale samego szatana wśród nieszczęść. Wykryli ją kilka, może kilkanaście godzin przed tym, jak Szymon postanowił mi zakomunikować tę wiadomość. Prezydent ostatnimi czasy był osłabiony i blady na twarzy – nawet ja to zauważyłem. Jednakże nikt nie spodziewał się aż takiej tragedii. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że zżyłem się z tym mężczyzną. Idealnie się nam pracowało, podejmowaliśmy decyzje bez jakichkolwiek kłótni czy sprzeczek. Mimo iż na początku mojej kariery wiceprezydenta nie przepadaliśmy za sobą, to im dłużej współpracowaliśmy, tym bardziej go lubiłem.

Ale mówi się trudno. Nikt tego nie zmieni, a zwłaszcza, że uznali chorobę za nieuleczalną. Została wykryta stanowczo za późno. Eh, biedny Piotr. Obyś Panie miał dla niego dobry plan…

No, ale jest też i druga strona tej tragedii. Całkiem sprzyjająca moim rządom. W prawie stoi, że po śmierci lub odmówieniu przez wodza nakładanych obowiązków, rządy dostaje zastępca. Wiceprezydent Wolnej Polski. A tak się szczęśliwie składa, że jestem nim ja.

Już widzę te nagłówki w gazetach:

 

„Adam Wolski prezydentem Wolnej Polski!”

 

No, o ile ktoś wpadnie na tak genialny rym…

Jednak trzeba zachować entuzjazm na później. Teraz najważniejsze jest, by odejść z aktualnej posady nie pozostawiając brudów po sobie, gdyż może się to źle odbić na opiniach (nie tylko publicznych, ale także i tych w Radzie). Niestety nazbierał mi się na biurku spory stos kart z niewykonanymi do końca ustawami i sprawami niskiej wagi.

Szymon powiedział mi później, że Piotr Duczyński zrezygnuje mniej więcej za miesiąc. On również chce zamknąć kilka ważnych spraw i utorować drogę następcy. Utorować ją mi.

Dlatego muszę się sprężyć, myśleć wyłącznie o tym, by już za miesiąc mieć czyste konto i być w stu procentach gotowy do prezydentury. A przynajmniej tak sądziłem (sądziliśmy, włączając Szymona) kiedy usłyszałem wiadomość o wyniszczającej chorobie. Później okazało się, że straciłem z oczu najważniejszą sprawę. Przez te emocje i nie mogąc doczekać się (chyba mogę to tak nazwać:) awansu, zapomniałem o rodzinie.

Nie wiedziałem, co aktualnie robią, co przeżywają. A jako ojciec dwójki dzieci chyba powinienem… Nie, ja muszę wiedzieć takie rzeczy! Więc przedstawię w historii również ich, swoją piękną żonę, piętnastoletniego syna oraz słodziutką córeczkę – tych, którzy powinni grać główne role w tej opowieści.

Jak już mówiłem, nie mam pojęcia, co konkretnie działo się między nimi i co dokładnie robili w czasie, kiedy ja wraz z Szymonem Wilkiem obmyślałem plan na pozbycie się pozostałych śmiecio-obowiązków. Dlatego posłużę się w głównej mierze wyobraźnią. Jeśli kiedykolwiek to przeczytają, proszę, wybaczcie mi to. Mam nadzieję, że przedstawię sytuację najrzetelniej, ale szczypta wyobraźni, która doda kilka szczegółów, nie powinna zaszkodzić.

Tak więc odwracam się o sto osiemdziesiąt stopni i swój – już nie tak perfekcyjny – wzrok nakierowuję na dom mieszczący się na ulicy imienia Andrzeja Duki pod numerem czternaście. Mój dom. Mój, żony i dwójki dzieci.

Nasz piękny dom.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Tanaris 19.04.2017
    Dla mnie genialne, odwracam się także o 180 stopni i już nie mogę się doczekać kolejnej części ;D 5
  • Karo 19.04.2017
    A dziękuję :)
  • Pasja 19.04.2017
    Tia rodzina jest najważniejsza. Nie ważne jaka. ale żeby była. Papiery do niszczarki i czystki w raportach, telefon do Ojca i pielgrzymka na Jasną Górę. A potem pod żyrandol. Pozdrawiam serdecznie
  • Karo 19.04.2017
    A również pozdrawiam ;)
  • KarolaKorman 20.04.2017
    ,,Dlatego posłyszę się w głównej mierze wyobraźnią.'' - w tym zdaniu bardziej odpowiednie byłoby słowo: posłużę się...
    Dobrze się czyta, przemyślenia bohatera są ciekawe. Piotr zachorował - i to śmiertelnie, a bohater się ucieszył - to było fajne :)
  • Karo 20.04.2017
    Zwykle radość czy smutek zależy od tego z której strony wafelka liżesz loda ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania