Tragiczny wyścig - cz. 1

– Ale uderzył! – krzyknął jeden z gapiów.

Choć na chodniku było ich dość sporo, jednak to Tomek, młody około 25–letni, wysoki młodzieniec, z racji swego żywego usposobienia wyróżniał się najbardziej. Zgromadzeni z niedowierzaniem obserwowali zderzenie dwóch samochodów. Szybka, rutynowa, agresywna i bez cienia rozsądku jazda musiała się tak skończyć. Wraki samochodów zwiastowały brak nadziei na uzyskanie odpowiedzi i rozwianie wątpliwości odnośnie sensu tak brawurowej jazdy. Grupa około pięciu młodych osób nie wytrzymała komentarzy i bezradności panującej wśród pozostałych gapiów. Rzucili się w kierunku miejsca tragicznego finału. Płonna nadzieja kazała im sądzić, że jeszcze nie jest za późno. Co sił gnali przed siebie. Pierwszy na miejsce dotarł Tomek. Samochody mocno zniszczone, karoseria zgnieciona niczym puszka po wypitym browarze. Na dodatek jeden z wraków, uderzając w przydrożną latarnię, zakończył swój rajd na dachu i niebezpiecznie zaczął dymić. Tomek podbiegł do jego drzwi. Zauważył, że kierowca z twarzą zalaną krwią zwisał bezwładnie dyndając na pasie bezpieczeństwa. Otwarte oczy nieszczęśnika zdradzały przerażenie. Niestety, zbyt późno dostrzeżone. Nie myśląc zbyt długo, Tomek przystąpił do próby wyswobodzenia ciała, gdyż jak sądził, jeszcze nie było za późno. W tym czasie grupka pozostałych chłopaków dotarła do drugiego samochodu i rozpoczęła akcję ratowniczą. Po wyłamaniu drzwi, Tomek złapał za największy odłamek szyby jaka była w pobliżu i łapiąc ją niczym nóż kuchenny przystąpił do próby przecięcia pasa.

– Niech mi ktoś pomoże! – krzyknął do pozostałych domorosłych ratowników, którzy w pośpiechu zaczęli udzielać pomocy drugiemu z kierowców.

Podbiegł dość wysoki młodzieniec. W tym momencie zaangażowanie i upór Tomka przyniosły efekt. Odrzucił szkło i złapał opadające ciało poszkodowanego.

– Pomóż mi żeby nie upadł – powiedział.

– Dobra, dajesz – odrzekł młodzieniec.

W oddali słychać było odgłos syren. Tomek wraz z młodszym pomocnikiem wydostali poszkodowanego z samochodu.

Karetka podjechała w miejsce feralnego wydarzenia. Poszkodowany, wyswobodzony przez Tomka, leżał już na ziemi owinięty swetrem. Do akcji przystąpiła ekipa z karetki. Tomek mógł już teraz spokojnie odetchnąć ufając, że zrobił wszystko co w jego mocy aby pomóc nieszczęśnikowi. Dołączyli do niego pozostali młodzi ratownicy. Ich rola również się skończyła. Druga załoga pogotowia przystąpiła do akcji ratunkowej.

– Teraz wszystko w rękach lekarzy – powiedział Tomek patrząc na poczynania ratowników.

– No nie wiem – wtrącił jeden z chłopców, spluwając. – W ich stanie to już chyba tylko modlitwa została.

Rozmowę przerwały syreny nadjeżdżających samochodów straży pożarnej i policji.

Średnia ocena: 1.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • nagisa-chan 05.05.2016
    Heh fajne ale imię Tomek jest tak wkurwiające że nie wyrobie xD

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania