Poprzednie częściTragiczny wyścig - cz. 1

Tragiczny wyścig - cz. 2

Sanitariusze sprawnie umieścili poszkodowanego na noszach, pośpiesznie weszli do karetki i zasunęli drzwi. Odkąd poszkodowanym zajęła się ekipa ratunkowa Tomek siedząc na ziemi z głową wspartą dłońmi, pogrążył się w myślach. Dopiero teraz nagły odgłos wytrącił go z rozważań. Podniósł głowę i rozejrzał się wokół. Następnie podszedł do karetki i otworzył drzwi. Wewnątrz ujrzał lekarza pochylającego się nad poszkodowanym.

– Dokąd go zabieracie? – zapytał.

– Na Hagera – odpowiedział jeden z sanitariuszy.

Twarze sanitariuszy zdawały się jednoznacznie wskazywać na kiepskie rokowania. Ciało chłopaka podłączone do aparatury reanimacyjnej leżało na łóżku transportowym. Szyja została usztywniona kołnierzem unieruchamiającym. Lekarz w pośpiechu wykonywał serię zastrzyków. Po chwili usiadł naprzeciw poszkodowanego. Przełożył stetoskop z uszu na szyję.

– Jedziemy – krzyknął stanowczym tonem.

Jeden z sanitariuszy usłyszawszy te słowa wstał i skierował się w stronę Tomka.

– Nie możesz z nami jechać – oznajmił.

Tomek odwrócił się i wyszedł. Drzwi karetki natychmiast się zatrzasnęły i samochód ruszył. Sygnał kogutów i błyski świateł zaakcentowały dramaturgię okoliczności. Po chwili ruszyła i druga z karetek, której przyjazdu Tomek nawet nie zauważył. Zresztą nie tylko ten szczegół umknął jego uwadze. Dopiero teraz, gdy mógł skupić się na bieżących wydarzeniach, dostrzegł, że na miejscu wypadku działały dwa zastępy straży pożarnej i dwa radiowozy policji. Mundurowi nie oszczędzali się. Strażacy pośpiesznie zabezpieczali wraki samochodów, ograniczając wycieki płynów ustrojowych i neutralizując ślady tego, co już zdążyło wypłynąć. Część z policjantów, wyposażona w specjalistyczny sprzęt dokonywała pomiarów. Pozostali wypytywali chłopaków, którzy udzielali pierwszej pomocy drugiemu z poszkodowanych kierowców. Tomek spokojnym krokiem podążał do miejsca, w którym jeszcze przed chwilą leżał wyciągnięty przez niego z wraku chłopak, a obecnie znajdował się już tylko rozciągnięty, zielony sweter. Pochylił się chcąc go podnieść.

– Poczekaj – żeński, delikatny głos oderwał go od myśli, które kotłowały mu się w głowie.

Odwrócił się i dostrzegł młodą policjantkę. Dwie gwiazdki na pagonach wskazywały, że nie ma do czynienia z jakąś młodą, nieopierzoną funkcjonariuszką.

– Chciałabym ci zadać parę pytań. Czujesz się na siłach, aby mi odpowiedzieć?

Subtelność pytania, choć adekwatna do okoliczności, charakteryzowała, bądź co bądź, osobę wrażliwą.

Wzrok Tomka dość śmiało zlustrował sylwetkę policjantki. Młoda, na oko w podobnym co on wieku, zgrabna, wysoka, blondwłosa piękność.

– Spoko – rzucił niedbale. Co to za pytania?

– Rutynowe, aczkolwiek bardzo ważne dla śledztwa.

Na twarzy Tomka pojawił się dyskretny uśmiech. Kobieta wyraźnie przypadła mu do gustu.

– Może wejdziemy do radiowozu – przerwał, rozmyślania Tomka, aksamitny głos.

– Co? Aaa… oczywiście – wykrztusił z siebie.

Policjantka odwróciła się w kierunku stojącego na chodniku radiowozu. Tomek ruszył za nią. Nie byłby sobą, gdyby nie wykorzystał okazji do bezkarnego wlepiania swoich ślepi w jej zgrabną pupę. W pewnym momencie kobieta się odwróciła. Tomkowi ledwo udało się uniknąć zdemaskowania. Skierował wzrok na przyzwoite tory, a wyraz twarzy ukształtował by znowu sprawiał wrażenie bezdusznego zobojętnienia.

– Poczekaj chwilę – rzekła, obdarowując Tomka chłodnym spojrzeniem.

Chłopak zatrzymał się przed radiowozem. Kobieta odsunęła drzwi dużego Forda Transita i weszła do środka zasuwając za sobą drzwi. Tomek odwrócił się w kierunku miejsca wypadku.

Po chwili drzwi radiowozu ponownie się rozsunęły. Tomek odwrócił się w ich kierunku.

– Proszę wejść – rzekła policjantka.

Tomek lekko się pochylił i wolnym krokiem wszedł do środka. Za biurkiem siedziała już ona. Bez służbowej czapki, z gustownie upiętymi włosami wyglądała jeszcze korzystniej. Trzymała długopis nad pustą kartką jakiegoś formularza.

– Proszę, siadaj – wskazała na miejsce naprzeciw biurka.

Tomek usiadł. Rozejrzał się wokół. Byli sami w radiowozie.

– Muszę pana poprosić o relację ze zdarzenia, którego był pan świadkiem – oznajmiła, przybierając oficjalny ton. − Może zacznijmy od tego. O której całe to zdarzenie miało miejsce? – zapytała.

Spojrzał na zegarek.

– Teraz jest 18:50. Sądzę, że sam wypadek wydarzył się jakieś pół godziny temu.

– Rozumiem.

Dziewczyna zdecydowanymi ruchami długopisu zaczęła powoli wypełniać puste, jak dotąd, elementy formularza.

– A teraz proszę opisać, co pan pamięta z tego całego zdarzenia.

Tomek ze szczegółami zrelacjonował przebieg wypadku. Robił to nad wyraz skrupulatnie. Dziewczyna pilnie przysłuchując się wypowiadanym słowom, odnotowywała w formularzu istotne dla śledztwa fakty. Usłyszany przekaz był na tyle dokładny, że nie wymagał pytań uzupełniających. Gdy Tomek doszedł w swojej opowieści do końca, dziewczyna podniosła wzrok. Dopiero teraz mógł dostrzec niesamowicie błękitną barwę jej oczu.

– Nie jest wykluczone – rzekła – że zostanie pan jeszcze wezwany na komendę. Wszystko będzie zależeć oczywiście od okoliczności, jakie pojawią się w śledztwie.

Tomek przytaknął twierdząco głową.

– A nie moglibyśmy się spotkać w bardziej przyjemnym miejscu? Może kawiarnia?

Kobieta uśmiechnęła się drwiąco. Tomek zrozumiał, że zagalopował się w swym nadmiernie śmiałym pytaniu. Nie czekając na odpowiedź opuścił głowę w dół i wstał z krzesła. Odwrócił się w kierunku wyjścia z radiowozu. Wyciągnął dłoń w kierunku klamki drzwi.

– Pojutrze – odrzekła.

– Słucham? – zapytał odwracając się w kierunku zasłyszanych słów.

– Możemy się spotkać pojutrze – dopowiedziała.

Tomka sparaliżowały usłyszane słowa. Czy naprawdę padły? Czy tylko zaistniały w jego umyśle? Mocno wątpiąc w ich realność, odwrócił się w kierunku wyjścia z radiowozu.

– Myślę, że na siedemnastą powinnam się wyrobić.

Teraz to już nie mogły być wybujałe urojenia. W nich aż tak rozbudowane zdanie raczej się nie pojawia. Te słowa naprawdę zostały wypowiedziane. Tomek z uśmiechem na twarzy odwrócił się w kierunku policjantki.

Dziewczyna odwzajemniła uśmiech.

– Może kawiarnia "Kon tiki"? – zapytał.

– Dobry wybór. Lubię ją – odpowiedziała na propozycję i spuściła swój wzrok, koncentrując uwagę na treści wypełnianego formularza.

– Do zobaczenia – powiedział Tomek.

– Do zobaczenia – powtórzyła dziewczyna obdarowując go pożegnalnym spojrzeniem.

Tomek odwrócił się, rozsunął drzwi radiowozu i wyszedł. Nim zasunął za sobą drzwi ukradkiem rzucił okiem na policjantkę. Niestety nie znalazł odwzajemnienia.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania