Kroniki Łowców: U Piekieł Bram: Rozdział 3. Wariant 5

WARIANT 5

 

Luke wszedł do pomieszczenia które teraz służyło za szpital. Otoczyła go nieprzyjemna woń. Smród spoconych i rannych. Brakowało lekarzy, nikt nie przewidywał aż takich strat. Okazało się że sam ma skręconą kostkę i trochę kuleję. Kilka oddziałów zostało wysłanych by bronić dalszych części miasta. Wciąż dochodziły wieści o stratach i porażakach. Wampirów było zbyt wielu.

Łowca usiadł przy łóżku na którym leżała wciąż nieprzytomna Sammie. Ścisnął jej dłoń, jeszcze nigdy nie był w takiej sytuacji, zawsze cało wychodzili z opresji. Po policzkach spłyneły mu łzy. Cała klatka piersiowa dziewczyny była zmiażdzona, cudem uratowały się narządy wewnetrzne, lecz nie wiadomo czy nie bedzie potrzeba zrobić operacji serca.

Nie miał zbyt wiele czasu, przyszedł pożegnać się z siostrą iż przydzielono go do innego zespołu i będzie sie przygotowywał do obrony. Teraz liczy się każdy, jeśli nawet jest ranny, a jest w stanie walczyć, to idzie na front.

Luke pomyślał że pierwszy raz będzie walczył bez Sammie, bez swego kompana przy boku. Ona była z nim zawsze. Chwycił mocniej jej dłoń, a nastepnie ucałował i odszedł ze łzami w oczach.

Nie był aż taki twardy i nie chciał udawać ze jest inaczej.

*

 

Damien spoglądał na oddalającego się Luke'a. Nie było mu dane poznać bliżej tego chłopaka, ale obiecał mu że zaopiekuję się jego siostrą. Nie znał nawet jej imienia, wciąż była dla niego Pięć. Damien nie został wysłany na front iż okazało się że jeden z nich go ugryzł, a w jego krwi jest jad. Lekarze poddają go leczeniu, które ma zaprzestać jego rozprzestrzeniania się, a w efekecie jego wydalenie. Łowca wiedział ze nie jest to przyjemne, ze czeka go seria zastrzyków i wymiotów, oraz ciężkie i długie noce. Jego brat też kiedyś został ugryziony przez wampa i poddał się leczeniu. Przeżył by zginąć kilka miesięcy póżniej w obronie jego rodzinego miasta, którego już nie było.

Chłopak opuścił swój oddział, nie był zakaźnie chory, mógł spokojnie spacerować po szpitalu. Przynajmniej sam tak uważał. Nikt nawet nie zwracał na niego uwagi, pielęgniarki mijały go na korytarzach spiesząc do rannych. Szpital został umieszczony w centrum miasta w wielkim pałacu. Panowały w nim ciemności, pomimo zdobień, dużych łukowatych okien Damien nie czuł się w nim dobrze, owe miejsce budziło w nim lęk.

Wszedł do pomieszczenia, które pewinie niegdyś było salą balową, pełną śmiechu, orkiestrowej muzyki, panien w długich sukniach i gentelmenach w czarnych frakach, popijających szampana, a teraz... Orkiestrę zastąpiły odgłsy bólu, różnego rodzaju.

Całe pomieszczenie było zajęte przez lażących rannych. Ci bardziej ranni leżeli na łóżkach, a reszta na zimnej kamiennej podłodze. "Całe te miasto jest z kamienia?"pomyślał. Przechadzał się między nimi, kierując się do korystarza który wyłaniał się z lewej strony sali. U jego stóp leżała Łowczyni bez ręki, która powoli konała, a obok niej Łowca pozbawiony połowy twarzy. Nie stracił jednak oczu.

Damien wstrzymał odruch wymiotny i postanowił jak najszybciej uciec z pomieszczenia.

Dlaczego nie wezmą ich na jego oddział? Ale po chwili zrozumiał. Oni czekali aż zabiorą ich stąd do stolicy.

Szedł długim, ciemnym korytarzem,a zapach potu i śmierci powoli znikał. Pojawił się za to nowy. Zapach leków, duszący i naprawdę nie przyjemny, ale w porównianiu z poprzednim wypadał o wiele lepiej.

Pchnąwszy drzwi które napotkał na końcu korytarza, wszedł do pokoju w którym leżało ze dwadzieścia osób. Wszystkie wyglądały jakby spały. Damien dostrzegł Sammie. Leżała na czystym białym łóżku pod oknem. Swiatło słoneczne które padało z okna naprzeciwko niej, oświetlajac połowę jej bladej twarzy. Miała założony opatrunek wokół głowy, oczy zamknięte, a usta popękne. Chłopak usiadł obok, chwyciwszy dziewczynę za rękę i spoglądał na jej uśpioną twarz. Pozostało mu tylko czekać, aż ta się obudzi i opowiedzieć jej o tym co zaszło.

*

 

Luke zbliżał się do drzwi jednego z domów, który teraz jest miejscem w którym stacjnował jeden z odziałów. W jego zespole były jeszcze dwie osoby, którymi on ma dyrygować. Ich celem jest wysadzenie pobliskiej dzielnicy, ale żeby to uczynić, muszą się przedostać na drugą stronę, czyli minąć kilka budynków otoczonych przez morderczę bestię. Eh, łatwizna, pomyślał z ironią Luke gdy dostał to zadanie.

Ludzie z którymi przyszło mu pracować byli najlepszymi technikami ładunków, więc to on musiał ich chornić, a nie odwrotnie. Wszyscy troję mieli na plecach plecaki z ładunkami, uzbrojeni byli w pistolety, mieczę, Luke dostał jeszcze bicz i kilka granatów. Ich misja była niezywkle ważna, nie mógł zawieść.

Wspieli się po krętych schodach na samą górę, by skakać po dachach. Luke nie był tym faktem uradowany, kostka wciąż go bolała, czuł jak puchnię w bucie. Dostał w szpitalu kilka tabletek i zastrzyk przeciwbólowy, który przestawał działać. Nie mieli zbyt dużo czasu.

Łowca spojrzał na swych kompanów, zapomniał ich imiona. Już rozumiał dlaczego Generał nazwała ich liczbami, to było łatwiejsze, ale nie było na to czasu. Luke skoczył pierwszy, lądując na dachu drugiego budynku.

*

Damiena obudziła kobieta, pielęgniarka która stanowoczo poprosiła go o opuszczenie sali i zaprowadziła na jego oddział. Gdy mijał sale balową ujrzał że w pomieszczeniu jest mniej rannych.

Gdy pieleniarka odprowadziła go do jego łóżka, ten połozył się w nim i próbował zasnąć. Gdy zamykał oczy, pojawił się przed nim lekarz. Mężczyzna w szarym fartuchu, kwadratej szczęcze i siwych włosach. Spojrzał na Damiena i poprosił go by ten usiadł.

-Teraz wstrzyknę ci serum, tak więc szykuj się na ciężką noc- poczym wbił igłę w przedramię chłopaka, który nastepnie położył się i zasnął.

Gdy się obudził nie wiedział co się z nim dzieję. Jego ciało było spraliżowane, a chciało mu się wymiotować. W głowie szalało mu stado rozwścieczonych os.

Po chwili usłyszał krzyk.

Swój własny.

*

 

Słońce zachodziło nad murem Moonwood, a horda wampirów toneła w resztkach jego blasku, przedzierajac się przez oddziały ludzi. Luke razem ze swoim zespołem skakali między domami, czasem wchodząc do jednego z nich i wspinając się wyżej. Byli blisko celu, gdy przed nimi nagle wyrosło z pięć wampirów. Byli prawie pozbawieni odzienia, a ich twarze były poranione, musieli zostać potrakotwani miotaczem ognia. Luke strzelił pierwszy, zabijajac jednego z nich. Czterech pozostałych rzuciło się na oddział, który odrazu zaczął odpierać atak. Jeden z Łowców ciął mieczem, drugi strzelał z pistoletu, zaś Luke strzelał biczem. Przeciął jednego z wampirów na pół i dostrzegł jak jeden z techników odciął szybkim ruchem głowe wampowi, a ta potczyła się po dachu i z niego spadła.

Ten drugi zestrzelił pozostałe bestie i Łowcy ruszyli dalej. Chwilę potem byli już na miejscu, ale nagle usłyszeli głos z przekaznika który dostał Luke. Rozkaz był prosty.

-Wycofujemy się- powiedział głos.

*

Luke ze swym oddziałem zaczeli wracać, był wściekły że nie pozwolono wykonać mu jego misji, ale w dordze powrotnej ujrzał jak reszta Łowców też się wycofuję.

Czyli że co? Przegraliśmy? pomyślał.

Biegł i skakał, a za nim jego kompani. Wtem dostrzegł to czego się nie spodziewał i zrozumiał że zostanie zrealizowany piąty wariant.

Z południa leciały poduszkowce, było ich chyba dziesięć, ale Luke nie mógł ich policzyć, iż była już noc. Musiał się pospieszyć.

Miasto zostanie zniszczone.

*

 

W szpitalu panował chaos, pielęgniarki latały w tę i sporotem, jakby nie wiedziały co mają robić. Damien obudził się ze snu, wciąż czuł dokuczliwy ból głowy, a wszystko przed nim wirowało.

-Proszę wstawać.

-Co się dzieję?

-Ewakuacja.

Ewakujacja? Dlaczego? pomyślał. Wstał wiec z łóżka i zaczął się ubierać, włożył buty które były przy łóżku, ale nigdzie nie znalazł kurtki, musiał więc pozostać w ubraniu szpitalnym. Jakaś pieleniarka chwyciała go pod pachę i poprawadziła korytarzami do sali balowej, w której panował zamęt.

Widział że pacjneci są prowadzeni do poduszkowców, jak pielęgrniaki starają się ich wszystkich opanować, ale niektórzy zostawali nie ugięci i chcieli zostać. Nie wiedzieć dlaczego. Damien szedł, bardzo wolno. Spostrzegł że jest sam i idzie w kierunku włazu, wejścia do poduszkowca. Przed nim stała grupa tak samo zamroczonych Łowców. Spojrzał w prawo i ujrzał jak kilka pielęgniarek pcha wóżki ze śpiącymi pacjentami. Zauważył Sammie.

Była bezpieczna.

Ktoś pomógł mu wejść do maszyny, usadził go i zapiął. Rozejrzał się do okoła. Obok niego siedzieli nieznajomi mu pacjenci, przyglądał sie każdemu z nich, ale żadnego nie rozpoznał.

Poduszkowiec poderwał się do góry, a po chwili zaczął lecieć.

Damien wyjrzał przez okno i ujrzał jak na miasto zostają zrzocone bomby, które stanęło w ogniu.

 

Następny rozdział wrzucę w przyszłym tygodniu, oczywiście musicie przeczytać poprzednie dwa, które zamieściłem w jednym poście. Życzę miłej lektury, jak i proszę Was o komentarze!!!

Z góry dziękuję, ukaszeq.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • wolfie 21.05.2015
    Przeczytałam wszystkie rozdziały, które wrzuciłeś. Muszę przyznać, że podoba mi się tematyka (lubię powieści dotyczące wampirów), ale mam zastrzeżenia. Pierwsza rzecz: sporo literówek, zarówno jak w tej i poprzedniej części. Postaraj się lepiej przyjrzeć tekst przed wrzuceniem na stronę. Druga rzecz: moim zdaniem trochę za często powtarzasz imiona.
    W końcówce tego rozdziału zrobiło się trochę nieco chaotycznie, ale jestem ciekawa, co będzie dalej. Za poprzednią część dostałeś ode mnie 3, za tą otrzymujesz 4 :)
  • ukaszeq 21.05.2015
    Dziękuję bardzo, będę teraz zwracał większą jeszcze uwagę na błędy- głównie literówki, to przez brak poprawek w moim programie, ale nie będę się usprawiedliwiał. Dziękuję jeszcze raz, :)
  • Shika 21.05.2015
    Kilka błędów, ale poza tym, tak jak poprzednia część- super. Cudnie się czyta :3
  • NataliaO 21.05.2015
    Ile ja robię literówek nawet okulary nie pomagają hehe Co do opowiadania nadal jest interesująco. Masz fajne i rozbudowane opisy, które ja lubię w opowiadaniach. To rodzeństwo serio jest blisko ze sobą, ale jak mają tylko siebie to się kochają. Też poczułam się zagubiona przy końcówce. Jestem ciekawa jak to się potoczy kto wygra. 5:)
  • Holly2004 22.05.2015
    Interesujące :) z niecierpliwością czekam na następny rozdział ;) 4 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania