Poprzednie częściUkojenie – Prolog

Ukojenie cz. 16

Przekręcił klucz w zamku i już chciał ruszać, gdy nagle zawirowało mu w głowie, a nogi zmiękły.

– Idź do samochodu, zaraz przyjdę – mruknął do dziewczyny, opierając się o ścianę.

Jessica widziała, co się dzieje, lecz nie mając odwagi przeciwstawić się starszemu chłopakowi, posłusznie zeszła na dół.

– Kurwa, co za kretyn. – Szatyn zbeształ się cierpko, mając świadomość, że to efekt kawy, i to dość mocnej kawy. Nie wystraszył się, choć poddenerwował i owszem. Nie chciał, aby Emma zobaczyła go w takim stanie, wiedział, że znów będzie nalegać na wizytę u lekarza.

Jessica czekała, więc nie mógł stać tam dłużej. Posadził małolatę z tyłu, wsiadł za kółko i zawrócił w kierunku sklepu. Jechał zadziwiająco wolno, cały czas odczuwając kołatanie w klatce piersiowej. Ręce drżały coraz mocniej.

Do marketu, do którego normalnie dojechałby w moment, dotarł dopiero po kilku minutach. Emma już czekała. Soczyście ją ucałował.

– Prowadź – poprosił apatycznie i zasiadł na fotelu pasażera.

Dziewczyna spojrzała na niego z osłupieniem, ale darowała sobie pytania i zajęła miejsce za kierownicą. Zdziwiła się, widząc Jessicę.

– Cześć! – przywitała się ciepło.

– Cześć – odparła cicho młodsza dziewczyna, była równie zmieszana także przy starszej koleżance.

Trevor milczał. Czuł się coraz bardziej się parszywie, do tego głowa zaczynała go boleć. Emma przez całą podróż niespokojnie obserwowała chłopaka, który nie odezwał się ani słowem. Dojechali pod szpital, ale Trevor nie wysiadł z wozu.

– Idźcie, zaraz przyjdę – oznajmił.

– Co się stało? – Emma uwiesiła się na drzwiach auta.

– Nic, zapalę i przyjdę – skłamał.

Dziewczyna nie była przekonana, ale znając jego upór, dała spokój i ruszyła z Jessicą do budynku. Trevor mocniej uchylił drzwi i odpalił papierosa. Wiedział, że nie powinien tego robić, jednak głupota i nałóg przeważyły. Ręce coraz bardziej mu latały, a w głowie kłuło nieprzyjemnie. Zrobiło mu się tak dziwnie, że się cały oblał zimnym potem. Nie chciał iść do placówki, bał się, że może przewrócić się na środku korytarza. Nie zauważył nawet, że siedzi w samochodzie już dobre dwadzieścia minut.

Emma wyszła i podeszła do wozu.

– Miśku, znowu źle się czujesz? Chodź, twój lekarz ma dyżur, zbada cię.

– Nie chcę. Słabo mi tylko, zaraz minie. Niepotrzebnie wypiłem kawę – wyjaśnił byle jak.

– Trevor, proszę cię, siedzisz tu już prawie pół godziny. Przecież to tylko badanie. Twoje zasłabnięcia są naprawdę niepokojące. Chodź, nie upieraj się, mam cię błagać? – Dziewczyna nie ustępowała.

Już miał wybuchnąć, ale w ostatniej chwili się pohamował. Ruszył się z fotela...

 

– Niech pan siada. – Lekarz wskazał mu kozetkę. – Co się dzieje?

– Nie wiem. Wypiłem rano dość mocną kawę i słabo się czuję. Czasem rozsadza mi głowę.

Mężczyzna osłuchał go całego i zmierzył tętno.

– Nie mu nie jest, ma tylko podwyższone ciśnienie – rzekł do Emmy. – Długo leżał bez ruchu, organizm po takiej przerwie potrzebuje trochę czasu, aby w pełni funkcjonować. Wypisał się wcześniej, nie mieliśmy czasu go podleczyć. Gdybyśmy to zrobili, zapewne tak częstych omdleń by nie było – oznajmił mężczyzna.

Wypisał jakąś receptę i dał chłopakowi.

–To są leki wzmacniające. Jedna tabletka rano i tylko po jedzeniu. Zasłabnięcia powinny ustąpić. I mniej kawy, podwyższone ciśnienie bardzo sprzyja takim omdleniom – poinformował.

Podziękowali i wyszli. Emma kwaśną manierą ponownie okazała swoje oburzenie względem jego ucieczki ze szpitala. Doszli do sali Tommy'ego – trwał w pocałunku z ukochaną. Uśmiechnęli się. Weszli dopiero, kiedy małolaci się od siebie odkleili. Trevor podał mu rękę i usiadł na krześle. Czuł się trochę lepiej. Nie wiedzieć, czemu, pierwszym obiektem, na którym zatrzymał wzrok, była Jessica.

– Ubieraj się – nakazała bratu Emma i srogo spojrzała na szatyna. – Daj mi tę receptę.

Nie zareagował, był gdzieś indziej.

– Trevor.

Dopiero oprzytomniał.

– Daj mi receptę – powtórzyła dosadnie rozdrażniona blondynka.

Wręczył jej świstek. Wzięła go i wyszła, oglądając się jeszcze po drodze. Gówniarz wskoczył w ciuchy w okamgnieniu.

– Nie ma jak w domu, nie? – wyjechał złośliwie Trevor.

Tommy nie odpowiedział. Emma zaraz wróciła w towarzystwie lekarza.

– Jak się czujesz? – Mężczyzna spojrzała na Tommy'ego.

– Dobrze.

– Mam nadzieję, że to będzie dla ciebie dobra nauczka i że więcej żadna głupota nie przyjdzie ci do głowy – zganił chłopaka.

– Może być pan spokojny – odparł obojętnie Tommy; nie wyglądało na to, aby zbytnio przejął się tą uwagą.

Mężczyzna zamienił jeszcze kilka słów ze starszą z dziewczyn i chwilę później byli już przy drzwiach. Gdy tylko wyszli z budynku, Tommy od razu wsadził papierosa w zęby.

– Nie możesz dojechać do domu?! – huknęła Emma.

Nie odpyskował, tylko odpalił i mocno się zaciągnął. Szli wolno. Trevor objął dziewczynę, ale jego wzrok nadal niesfornie kierował się w stronę Jessicy.

– Jadłeś coś? – zapytała Emma.

Jej słowa kolejny raz do niego nie dotarły, znów błądził gdzieś myślami. Nie wiedział, że ukochana już dawno to zauważyła.

– Kurwa! – ryknął nagle, gdyż potknął się o krawężnik.

– Nie zabij się – rozradował się Tommy.

– Mówiłaś coś? – bąknął szatyn, zwróciwszy tępy wzrok w stronę Emmy.

– Już nic – mruknęła.

– Czemu nie wzięłaś samochodu, kluczyki leżały na wierzchu? – zapytał.

– Mam do pracy dziesięć minut piechotą – odparła markotnie dziewczyna.

– Ja pojadę, już dobrze się czuję – oznajmił Trevor, gdy doszli do Forda.

– Na pewno?

– Tak.

Oddała mu kluczyki. Ruszył jak zwykle ostro, ale bez szaleństwa i czas dojazdu znacznie się skrócił. Po dotarciu do domu Tommy usadowił się z dziewczyną na kanapie, a Trevor z Emmą poszli do kuchni.

– Jadłeś coś? – Blondynka powtórzyła wcześniejsze pytanie.

– Nie.

– Co chcesz?

– Nic, dokończę wczorajszą kolację.

– Trzymaj. Masz wziąć, jak zjesz. – Dziewczyna podała mu pigułki.

Podgrzała chłopakowi jedzenie i wyszła. Gadała o czymś z gówniarzami, ale Trevor niespecjalnie się tym interesował. Zjadł wszystko, spłukał talerz, popił tabletkę i zaraz miał w dłoni skręta. Jessica już wyszła mu z głowy. Wyjrzał na salon i skinął głową na Tommy’ego. Ten zjawił się w okamgnieniu i po chwili jarali już obaj. Emma wpadła do kuchni i chyba chciała coś krzyknąć, ale zaraz odwróciła się na pięcie i schowała w swojej sypialni. Trevor za moment do niej dołączył. Siedziała na łóżku i o czymś rozmyślała. Ukucnął przed nią.

– Co się dzieje?

– Nic, martwię się o młodego i jego jakiekolwiek wyjście z domu. Nie wiem, co mu odbije, a nie mogę go przecież wiecznie pilnować – bąknęła.

– Będzie dobrze. Myślę, że zmądrzał po tym wypadku.

– A jak nie?

– Gadałem z kumplem, on to załatwi. Koleś nic im już nie sprzeda – załgał.

– Mogą kupić gdzieś indziej – stwierdziła zmartwiona dziewczyna.

– Nie kupią, zadbałem o to – rzekł stanowczo Trevor. – Spokojnie, gadałem z Mike’em. On zna prawie wszystkich z takiego towarzystwa i na pewno załatwi to tak, że gówniarze już niczego nie dostaną – dodał, widząc, że Emma znowu się zaniepokoiła.

Wstał i usiadł obok.

– Czy ty coś do niej czujesz? – wyjechała nagle dziewczyna.

Chłopaka zamurowało.

– Do kogo? – zapytał sztucznie, nie wierząc, że to powiedziała.

Cisza.

– Do kogo, do młodej? – sprostował chłopak, roześmiawszy się fałszywie.

Emma się nie odzywała, wyglądała dziwnie.

– Kotku, no nie świruj, ty tak na serio? – ciągnął Trevor, otulając dziewczynę ramieniem.

– Trevor, nie kłam, widziałam, jak na nią patrzysz – wyznała z wyrzutem Emma.

– Daj spokój, o czym ty gadasz? Jak patrzę? Jest ładną dziewczyną, więc mogłem się zagapić. Przestań wyciągać pochopne wnioski – tłumaczył chłopak, wiedząc doskonale, dlaczego Emma się tak zachowuje.

– Dobra, nieważne… – mruknęła dziewczyna.

– Kotku, przestań świrować – nalegał luźno Trevor, przyciskając ukochaną do siebie.

Zapadła cisza, w końcu Emma się odezwała.

– Sorry, masz rację, może jestem przewrażliwiona. Przepraszam – stwierdziła, lecz ton głosu wciąż nie był taki, jaki być powinien.

– Em, daj już spokój – pacyfikował sytuację chłopak, jeszcze mocniej tuląc sympatię. – Muszę jechać do domu – zakomunikował, chcąc już odciągnąć dziewczynę od tego tematu.

– Dlaczego? Byłeś wczoraj.

– Chcę się przebrać. Pojedziesz ze mną, to zrobimy ci ten tatuaż… jeśli oczywiście nadal chcesz.

Dziewczyna jakby straciła entuzjazm. Trevor widział, że albo się boi, albo nie chce zostawić brata samego.

– O co chodzi? O Tommy'ego? Przecież jest z dziewczyną, poza tym kiedyś będziesz musiała mu zaufać. Poczekaj tu – poprosił i poszedł do salonu. – Czy można cię zostawić samego bez obaw? Nie zrobisz żadnej głupoty? – zapytał srogo, zawisając nad przyjacielem.

– Jasne.

– Jasne? – prychnął szatyn. – Dla mnie to nie jest takie jasne, dla twojej siostry również, dlatego pytam.

– Obiecuję, że wszystko będzie ok – przekonywał młodzik. – Gdzie jedziecie?

– Dama chce tatuaż, dziś mógłbym jej zrobić.

– Ona i tatuaż! – Tommy roześmiał się na całe gardło. – Zapłacze się. Jak pobierają jej krew, to panicznie się boi i jęczy, że ją boli, a tu? Ja bym się nie brał – drwił wesoło chłopak.

– To mały wzorek, nie będzie tak źle. – Trevor się uśmiechnął.

– Masz jakieś zioło? – zapytał gówniarz.

– Masz w spodniach, w szafie.

Młody zrobi duże oczy, ale przemilczał słowa przyjaciela.

– Będziemy za góra trzy, cztery godziny, chyba, że się przeciągnie. Nie wiem, jak zareaguje na igłę. Nie będę jej na siłę torturował. Młoda długo zostanie?

– Nie wiem. Chciałbym, żeby przenocowała, ale na dziewiątą ma do pracy. Możecie się nie śpieszyć, zdążę dwa razy – odparł z zadowoleniem Tommy, roześmiawszy się głośno. Jessica od razu trąciła chłopaka łokciem. Trevor parsknął śmiechem i poszedł do sypialni.

– Chodź, jedziemy. Jessica będzie tu cały czas, nie masz się czym martwić. Ma trochę zielska, będzie grzeczny. Ubieraj się – nakazał, kucając prze Emmą.

Ta nadal siedziała niezdecydowana. Trevor wstał, położył ją na łóżku i legł na niej, opierając się łokciach.

– Chodź, bo cię zaniosę. – Uśmiechnął się.

Dziewczyna odwzajemniła gest i zaraz otrzymała soczystego całusa.

– Idziemy, zaufaj mi. Wszystko będzie w porządku – przekonywał Trevor, ciągnąc dziewczynę za rękę.

W końcu wstała i ruszyła do korytarza.

– Oddaj mi klucze – fuknęła do brata, nakładając adidasy.

– Nie, może pójdę do sklepu.

– Trevor, nie jadę. – Natychmiast się zbuntowała, kierując wzrok na chłopaka.

– Jedziesz, nic się nie stanie. On nigdzie nie pójdzie, sklep ma na dole – rzekł ze stoickim spokojem szatyn. – Młody! Jak pójdziesz coś kupować, bierz ze sobą telefon – rozkazał chłodno.

– Ok.

– I daj jej obrazek, leży na regale – machnął głową na Jessicę, zabrał szkicownik i zniknął z Emmą za drzwiami.

Po drodze odwiedził aptekę i kwadrans później wysiadali przy domku w lesie. Doszli do schodów i Trevor nagle stanął jak wryty. Wzdłuż frontu na całą długość budynku zauważył ślady butów. Od razu się zaniepokoił, stwierdziwszy przy okazji, że były tu dwie osoby. Psy – zinterpretował w locie. Od kilku lat prócz matki i listonosza, który też rzadko się pojawiał, nikogo u niego nie było, dlatego podejrzenia powędrowały tylko i wyłącznie w kierunku policji. Już się zdenerwował, teraz miał następny temat do przemyśleń.

– Co się stało? – zapytała Emma, widząc jego niecodzienną minę.

– Nic, chyba był listonosz, mogłem zajrzeć do skrzynki – skłamał.

Wymówka była bardzo przekonująca – Emma uwierzyła, kwitując to ciepłym uśmiechem. Trevorowi jednak wcale nie przyniosło to ulgi.

 

– Nie wzięłaś ciuchów, wykąpałabyś się. Z tatuażem będziesz musiała uważać, nie możesz go przemoczyć – rzekł chłopak, szukając kalki i wywalając przy okazji połowę zawartości szuflady.

– Kąpałam się rano – odparła z uśmiechem Emma, choć widać było, że jest zestresowana.

Trevor wręczył dziewczynie szklankę z napojem, zdezynfekował maszynkę i nalał kubek wody. Postawił wszystko na stoliku i spoczął ze szkicownikiem obok ukochanej.

– Który?

Pokazała mu najzwyklejszy wzorek.

– Dlaczego ten?

– Chcę prosty, ten jest ładny.

– Ok, twój wybór.

Zdjął koszulkę, rzucił na fotel i rozłożył kanapę. Poszedł do łazienki, umył ręce i znalazł czystą, bawełnianą szmatkę. Ściągnął spodnie dziewczyny do samych kolan i dokładnie przetarł płynem skórę na podbrzuszu. Ekspresowo przekalkował obrazek i usiadł przy sympatii. Odbił wzorek, sprawdził jeszcze, czy jest równo, przysunął stolik do samej kanapy i w końcu chwycił maszynkę. Odpalił urządzenie – zaburczało cicho. Emma patrzyła na to wszystko bardzo niespokojnie.

– Nie ruszaj się – nakazał, przysuwając się do dziewczyny. Gdy oparł się o jej brzuch, poczuł, że lekko drży.

– Spokojnie, na razie to tylko kontur. To nie będzie zbyt bolesne. – Uśmiechnął się. – Możesz się jeszcze rozmyślić.

– Nie.

Nachylił się nad ukochaną i uruchomił sprzęt. Gdy dotknął nim skóry, Emma lekko się napięła.

– Nie ruszaj się – powtórzył surowo i zaczął pracę.

Maszynka szła bardzo gładko, widać było, że jest nowa. Po kilku minutach spojrzał na Emmę – miała lekki grymas na twarzy.

– Boli?

– Trochę.

– Jeszcze chwila.

Zrobił kontur dość szybko i oderwał sprzęt od skóry. Znów zerknął na ukochaną – odetchnęła.

– Pójdę zapalić. – Ucałował dziewczynę.

Spłukał maszynkę i wyszedł na zewnątrz. Pięć minut później załadował zielony barwnik i znów zawisł nad sympatią.

– Daj mi wina – poprosiła.

– Nic z tego, przy tatuowaniu nie pijemy – wyjaśnił, spojrzawszy na dziewczynę – miała dziwny wyraz twarzy. – Nie bój się. – Zaśmiał się, choć wiedział, że ukochana odczuje wypełnianie. – To będzie nieprzyjemne, ale postaram się szybko skończyć.

Odpalił maszynkę i zaczął zabarwiać roślinkę. Robił to bez pośpiechu, chciał nałożyć kolor bardzo dokładnie. Gdy naciągnął delikatnie skórę, usłyszał ciche westchnięcie. Ponownie zerknął na Emmę.

– Wytrzymaj. Wiem, że boli, ale muszę ładnie wypełnić. Szybciej się nie da – wyjaśnił, starając się ją uspokoić.

Po zrobieniu mniej więcej połowy podniósł głowę i zobaczył oznakę cierpienia na twarzy ukochanej. Gdy zakrył już prawie całość, znów rzucił okiem na Emmę – oczy jej załzawiły, ale nie pisnęła ani słowem.

– Dobra, przerwijmy na chwilę.

Nie dał jednak dziewczynie zbyt długo odpocząć, bo gdy tylko skończył papierosa, powtórnie sięgnął po sprzęt i wziął się za wykańczanie koloru. Za moment koniczyna była już zielona. Wyczyścił urządzenie, założył inną igłę, ostatni tusz i od razu rozpoczął nakładanie białych akcentów. Barwnik również był dobrej jakości, praca szła jak z płatka. Skierował wzrok na dziewczynę – wyraz twarzy się nie zmienił.

– Już kończę.

Po kilku chwilach wzorek był gotowy. Wszystko trwało trochę ponad półtorej godziny. Emma spojrzała na „dzieło” i rozpromieniała.

– Pięknie ci to wyszło – pochwaliła, wielce zadowolona.

– Starałem się – rozradował się chłopak.

Delikatnie przetarł ranę czystą wodą, posmarował maścią i przykleił na nią gazę. Zauważył, że ukochana w końcu się rozluźniła. Spodnie dziewczyny były krótkie i przylegały do brzucha trochę poniżej rany, więc Trevor bez obaw zapiął guzik.

– Uważaj na opatrunek – nakazał.

Sprzątnął ze stołu, napełnił szklankę blondynki i poszedł po zielsko. Bardzo się zdziwił, że tak późno pali pierwszego skręta, zupełnie o tym zapomniał. Wylazł na zewnątrz i zaraz puszczał kłęby dymu. Cały czas przyglądał się odciskom i zaczynał się coraz bardziej denerwować. Nie dawał mu spokoju fakt, że były to raczej męskie buty i do tego dwóch osób. Dopalił i położył się na brzuchu obok ukochanej.

– Boli? – zapytał.

– Trochę.

– Za kilka dni będzie lepiej, potem jeszcze raz nasmarujemy maścią.

Spojrzał na zegarek – kilka minut po czternastej.

– Jesteś głodna?

– Nie, jedźmy do mnie.

– Za chwilę, muszę się odświeżyć.

Wpatrywali się w siebie, zadowoleni, w końcu się pocałowali. Trwali tak dobrych kilka minut, wreszcie chłopak wstał.

– Idę pod prysznic, zaraz wracam.

Wykąpał się błyskawicznie.

– Chodźmy, oddam przy okazji maszynkę – rzekł, zbierając z regału wszystkie porozwalane rzeczy.

 

– Idziesz ze mną? – spytał chłopak, parkując pod domem przyjaciela.

– Nie, poczekam.

Trevor wyskoczył z samochodu i za moment pukał do drzwi, lecz nikt nie otwierał. Zadzwonił do przyjaciela, umówił się na jutro i spojrzał na Emmę.

– Na pewno jesteś głodna. Kupmy coś na wynos, będzie szybciej. Tylko nie wiem, gdzie. Znasz jakąś porządną knajpę?

– Jest tu mała restauracja, mają tam dobrą wołowinę. Możemy do niej pojechać.

– Gdzie to jest?

– Jedź w kierunku mojego sklepu.

Trevor zakręcił i za kilka minut zatrzymał się pod lokalem. Emma zamówiła cztery porcje mięsa z frytkami. Po wejściu do mieszkania dziewczyny Trevor od razu zauważył zadowolenie na twarzach małolatów. Dał im jedną z dwóch toreb.

– Smacznego.

– Dzięki – odparł uszczęśliwiony Tommy.

Szatyn się uśmiechnął, poszedł do kuchni i klapnął przy stole, naprzeciw ukochanej.

– Wciąż mocno boli? – zapytał.

– Trochę.

– Za dwa, trzy dni minie, za to pojawi się swędzenie. Ostrzegam – to będzie ostro wkurzać, ale musisz wytrzymać, nie możesz się drapać.

Nie odpowiedziała, tylko wzięła się za jedzenie. Trevor zaraz poszedł w jej ślady. Gdy skończyli, Emma wpakowała się na kolana chłopaka.

– Dziękuję za tatuaż, bardzo mi się podoba – rzuciła i przywarła do jego ust.

Objął ją w pasie. Całowała go coraz głębiej, wtapiając palce we włosy ukochanego. Za chwilę włożyła mu ręce pod koszulkę i zaczęła spacerować paznokciami po plecach, wiedziała, jak to lubi. Siedzieliby tak chyba w nieskończoność, gdyby Tommy nie wtargnął do kuchni.

– Znowu nie ma nic do picia? – zapytał, zaglądając do lodówki.

– Nie wiem.

– Pójdę do sklepu. Daj mi jakieś pieniądze.

Emma od razu spojrzała na Trevora, jakby czekała na jego reakcję.

– Chodź, pójdę z tobą. – Ten zwrócił się do małolata.

Jak tylko zeszli na dół, Trevor od razu odpalił skręta. Popalając doszli do sklepu, ale był zamknięty.

– Chodź, podjedziemy do drugiego. Muszę kupić papierosy – rzekł szatyn.

Dojechali prawie na skraj miasta i znaleźli w końcu jakiś otwarty sklepik. Już byli rozradowani.

– Zobaczysz, po powrocie będzie jatka. Ja najgorzej oberwę – rzucił Tommy i zarechotał donośnie. Trevor nie ustępował mu w wesołości.

Zaczęli rozglądać się po półkach. Co chwila chichotali z dziwnych obrazków na różnych opakowaniach. Sprzedawca stał i patrzył na nich, jak na debili, ale oni kompletnie nie zwracali na niego uwagi. Humor coraz bardziej im dopisywał.

– Zrobiła dziarę? – zapytał młody.

– Tak.

– I jak było?

– Nawet nie pisnęła.

– Patrz! – Tommy zaśmiał się na całe gardło, pokazując przyjacielowi śmieszną pluszową zabawkę, coś na wzór mrówkojada z długim żółtym nosem. – Muszę go kupić! – wrzasnął i zaraz wsadził maskotkę do koszyka.

Po drodze wypożyczyli jeszcze kilka filmów i gdy weszli do mieszkania, od razu schowali się w kuchni, aby tam kontynuować swoje wygłupy. Na pojawianie się Emmy nie musieli długo czekać.

– Gdzie byliście tak długo? Niepokoiłam się – skarciła surowo, patrząc na ukochanego.

– Sklep na dole był nieczynny, musieliśmy podjechać do innego – wycedził Trevor, nieudolnie tłumiąc śmiech.

– Trevor, jesteście kompletnie niepoważni. Nie można wypuścić was samych, bo zaraz wracacie po trawie i potem nijak nie da się z wami dogadać – stwierdziła oburzona dziewczyna.

– Kotku, przecież nic się nie stało. – Szatyn ucałował ją w szyję.

Tommy rozpakował zakupy, chichocząc pod nosem i co chwila zerkając na przyjaciela. W końcu nie wytrzymał.

– Patrz! Przypuściła atak na ciebie, jestem bezpieczny! – rozwrzeszczał się. – Kupiliśmy wam słodycze i wypożyczyliśmy cztery filmy, jesteśmy usprawiedliwieni – kontynuował ze śmiechem, patrząc na siostrę.

Trevor zauważył, że szybko mu przeszło zażenowanie z powodu wpadki i już wraca do swoich nawyków. Za moment stali w oknie, co chwila podśmiewając się z zalewającej kawę Emmy. Ta wsłuchiwała się w ich wesołości, w końcu sama się roześmiała.

– Uspokójcie się. Tu się nie ma z czego cieszyć – burknęła, zabrała kubki i wyszła.

– No, to pochwal się! – Tommy zawisł nad siostrą.

Niezbyt chętnie pokazała mu koniczynę.

– Ładnie zrobiłeś, widać rękę rysownika – stwierdził młodzik, przyglądając się z fascynacją na brzuch dziewczyny. – Ile bierzesz za tatuaż?

– A kto chce?

– Ja. Mam nawet wzór. Chciałem zrobić wcześniej, ale gość, który robił mojemu koledze, nie zachwyca profesjonalizmem.

– Pokaż.

Tommy wydobył z szuflady kartkę A-4, na której widniał czarny tribal. Był tak duży, że zajmował niemal całą powierzchnię papieru.

– Gdzie go chcesz?

Chłopak wskazał miejsce nad kostką, na prawej nodze.

– Dobra, zrobię ci.

– Ile będzie kosztować ta przyjemność?

Trevor spojrzał na niego diabolicznie.

– No dobra. A kiedy?

– A kiedy chcesz?

– Dzisiaj! – wyskoczył podniecony Tommy.

– Dziś byłoby dobrze, bo mam jeszcze maszynkę, ale nie mam tuszu. Tego, który mi został, na pewno nie wystarczy.

– Ja mam nową maszynkę i nowy tusz. Kumpel był mi winny sporo kasy, ale nie miał z czego oddać, więc zaoferował sprzęt. Nie miałem innej opcji, więc wziąłem. Miałem ją sprzedać, ale potem o niej zapomniałem i tak leży od dwóch lat.

Przyniósł zafoliowane pudełko i podał Trevorowi.

– W porządku, ale czemu koniecznie na nodze? Wiesz, że to bardzo bolesne miejsce?

– Wiem, ale to nic. Na nodze najlepiej wygląda.

– No dobrze, ale potrzebna mi też kalka. Nie wiem, czy przerysuję identycznie, poza tym nie mam mazaka do ciała.

– Kupimy.

Emma, która dotąd milczała, nie wyglądając na zadowoloną pomysłem brata, ujęła zszytą dłoń Trevora.

– Dlaczego od wczoraj ręka jest niezawinięta? – spytała pretensjonalnie.

– Nie miałem czym.

Dziewczyna wyszła do łazienki. Dość długo jej nie było, w końcu chłopak poszedł sprawdzić, co tam robi. Siedziała wściekła na wannie i skręcała bandaż, który najprawdopodobniej wyleciał jej z rąk i się rozwinął. Trevor głośno zawył. Bardzo go rozbawił ten widok, zwłaszcza, że w głowie wyrył mu się obraz niezdarności sympatii.

– Daj, ja dokończę. – Chwycił za opatrunek.

– Zostaw! – warknęła dziewczyna. Była zła jak osa, co jeszcze bardziej podkręcało humor szatynowi.

Nie podburzał jej już, tylko oparł się o framugę, czekając, aż skończy. Gdy dłoń była już zawinięta, soczyście ucałował ukochaną.

– Dzięki, jesteś niezastąpiona.

Wrócili do małolatów. Tommy przyniósł trzy piwa.

– Ty chyba nie pijesz? – zwrócił się do siostry.

– Nie.

– Też nie chcę. – Trevor chciał odstawić butelkę.

Emma chwyciła go za przedramię i przyciągnęła z powrotem.

– Wypij. Przecież wiesz, że nie przepadam za alkoholem, zwłaszcza za piwem.

– A ty nie uważasz, że też nie powinieneś pić? – Trevor złośliwie spojrzał na Tommy’ego.

– Faktycznie. – Chłopak oprzytomniał i odstawił butelkę. – Włączmy jakiś film.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (26)

  • Grafomanka 5 miesięcy temu
    Przeczytałam 5
  • ZielonoMi 5 miesięcy temu
    😘
  • Grafomanka 5 miesięcy temu
    ZielonoMi, ile jeszcze rozdziałów do końca?
  • ZielonoMi 5 miesięcy temu
    Grafomanka Jeszcze trochę, 1/3? Muszę w kompie zobaczyć, opko ma ponad 300 stron.
  • ZielonoMi 5 miesięcy temu
    Grafomanka Jak masz dość, nic na siłę.😁
  • Grafomanka 5 miesięcy temu
    ZielonoMi, nie o to chodzi, jestem ciekawa zakończenia.
  • Grafomanka 5 miesięcy temu
    To dozowanie ćwiczy cierpliwość. Na ogół jak zaczynałam książkę i mnie wzięło, to choćbym całą noc miała siedzieć, to musiałam skończyć... a teraz cierpię
  • ZielonoMi 5 miesięcy temu
    Grafomanka I tak są długie części, daje po dwie, żeby było na głównej. Czekasz na koniec, masz mocne nerwy...😅 Nie będzie różowo.
  • Grafomanka 5 miesięcy temu
    ZielonoMi, bo ja kiedyś lubiłam taką tematykę, nawet jeszcze sporo książek mi z tamtego okresu pozostało, później przeszłam na historie oparte na faktach, też niewolne od
    przemocy. W międzyczasie cały czas zbierałam kolekcję na temat AK.
    Takie zainteresowania.
  • ZielonoMi 5 miesięcy temu
    Grafomanka No po Tobie to bym się nie spodziewała, żeś taka niegrzeczna. Ale to dobrze, większość bab czyta romasce. A fuj.
  • Grafomanka 5 miesięcy temu
    ZielonoMi, ja nie lubię romansu, nuży mnie i usypia, chociaż ''Przeminęło z wiatrem'' przeczytałam i ''Love Story'' Segala
  • ZielonoMi 5 miesięcy temu
    Grafomanka Mam więcej niegrzeczności, ale tylko jedno jeszcze skończone. A weny brak. Przeczytaj to: https://lubimyczytac.pl/ksiazka/169170/torturowana
    Bardzo mocna książka, nie pożałujesz. Można dorwać w bibliotece.
  • Grafomanka 5 miesięcy temu
    ZielonoMi, w księgarniach brak, ale zapisałam się i poczekam na dostawę. Faktycznie, ciekawy opis, chociaż ciężko znoszę krzywdę dzieci i zawsze odchoruję, niemniej dzięki za polecenie.
  • ZielonoMi 5 miesięcy temu
    Grafomanka Mam złe wiadomości - jeszcze 130 stron z 314 xd. Ale niektóre wątki skracam, bo są niepotrzebnie rozciągnięte. Korektę se przy okazji zrobię. :)
  • Grafomanka 5 miesięcy temu
    ZielonoMi, a masz gdzieś całość, bo trochę się spieszę, a chciałabym dokończyć?
  • ZielonoMi 5 miesięcy temu
    Grafomanka Mam, ale bez korekty. Znaczy była, ale jest źle i lipa pokazać.
  • ZielonoMi 5 miesięcy temu
    Poza tym wystarczy zaznaczyć początek i wyguglować. Przecież... ;)
  • il cuore 5 miesięcy temu
    /Przekręcił klucz w zamku i już ruszać,/ – ruszał
    /Czuł się coraz bardziej się parszywie,/ – usuń drugie – się
    /– Jak się czujesz? – mężczyzna spojrzała na Tommy'ego./ – dużą literą – Mężczyzna spojrzał
    /dla twojej siostry również, dlatego pytam/ – kropka
    /Trevor parsknął śmiechem i wrócił i poszedł do sypialni./ – lepiej będzie brzmiało, gdy jedno – i – zastąpisz przecinkiem
    /To nie będzie zbyt bolesne. – Uśmiechnął się – Możesz się jeszcze rozmyślić./ – tutaj możesz – uśmiechnął się – jako wtrącenie
    /– Boli? – zapytał/ – kropka
    /– Wciąż mocno boli? – zapytał/ – kropka
    /– Też nie chcę. – Trevor chciał odstawić butelkę/ – kropka
    Pozdro
  • ZielonoMi 5 miesięcy temu
    Noż qrfa, czytam to już 10 raz. Co jest ze mną nie tak? Pośpiech? Dzięki bardzo, potem poprawię.😘
  • ZielonoMi 5 miesięcy temu
    Ale baboli, o mamo i tato! 🤯Dziękuję jeszcze raz.😉
  • Joan Tiger 5 miesięcy temu
    Zaklep mi miejsce na dziarę po tym młodziaku, najlepiej na cały dzień i zaopatrz Trevora w dużo używek. ;) Dzielna dziewczynka - dała radę. Ciekawe, kto naszedł Trevora. :))
  • ZielonoMi 5 miesięcy temu
    Kosmici? Xd
  • Joan Tiger 5 miesięcy temu
    ZielonoMi, oby nie. Chcesz doprowadzić do zagłady pozaziemskiej cywilizacji. Gdyby go pojmali, sklonowali, to mieli by przesrane. Bez używek takie Trevory, rozwaliły by system.:))
  • ZielonoMi 5 miesięcy temu
    Joan Tiger XDXDXD Działoby się... Kurwa, jeden to już bagno, a tysiące takich...? O, mamo!
  • Margerita 4 miesiące temu
    Tommy ty powinieneś się cieszyć że masz taką troskliwą siostrę
  • ZielonoMi 4 miesiące temu
    😁

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania