Poprzednie częściUtopia.

Utopia. 3

Po przebudzeniu wyglądałam jak trup. Spoglądając w lustro bałam się własnego odbicia. Moja blada twarz bardzo kontrastowała wraz z długimi czarnymi włosami, a grzywka bezwładnie opadała na czoło. Przyglądając się sobie zauważyłam, że mój prawy policzek przybrał siną barwę. Wciąż czułam ten gorąc, najchętniej przyłożyłabym do niego worek pełen lodu. Musiałam zacząć szykować się do szkoły.

Na dworze było chłodno, a powietrze wilgotne. Dało się odczuć jesienny klimat. Mimo wszystko, polubiłam go. Owa pora roku wydaje się być taka jak ja. Najczęściej to ona płacze razem ze mną; jest szara jak moje samopoczucie i chyba się z nią utożsamiam. Oprócz tego wszystko, to przez nią, tak samo jak i przeze mnie wszyscy mają zepsuty humor. Krótko mówiąc: pokochałam jesień.

Do szkoły dotarłam po dzwonku. Śpiesząc się, wpadłam na Elizę, moją dawną „przyjaciółkę”. Uśmiechała się do mnie promiennie jak zawsze, jednak ja nie odwzajemniłam jej uśmiechu. Przestałam to robić po tym, jak pół roku temu rozniosła fałszywą informację o tym, że jestem satanistką. Do tej pory nie wiem, jak mogła wpaść na tak chory pomysł. Może to przez pozory, jakie sprawia mój wygląd. Czarny stał się moim stałym kolorem już dawno, a w połączeniu z glanami i zawsze rozpuszczonymi, długimi włosami może wyglądać dość odpychająco. Oczywiście wszyscy patrzyli na mnie tak siekającym wzrokiem, że czułam się naprawdę niekomfortowo. Jednak z czasem się do tego przyzwyczaiłam. Ominęłam Elizę i poszłam w swoją stronę.

Na lekcjach siedziałam niespokojnie. Przypomniał mi się znaleziony ostatniego dnia pamiętnik. Ponownie próbowałam zgadnąć, do kogo może należeć, mimo iż wiedziałam, że szanse na to, abym to odkryła są znikome. Byłam całkowicie nieobecna.

Po zajęciach jak zwykle ruszyłam w stronę mojego miejsca. Tam czuję się najlepiej. Szłam powoli, nie spieszyłam się. Mijałam ludzi ze szkoły, każdy z nich dziwnie mi się przyglądał.

„O co im do cholery chodzi?” - myślałam.

Postanowiłam iść tą samą skróconą drogą, co zawsze, czyli przez park. Skręciłam w jego stronę i zaczęłam biec. Właściwie sama nie wiem, dlaczego, nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Gnałam przed siebie, jakby goniło mnie stado wygłodniałych wilków. Przebiegłam koło ławki, na której siedziało kilka osób z mojej klasy. Jake i jego paczka – tak zwykłam na nich mówić. Nienawidziłam ich, lubili wszystkim dokuczać, a mi najbardziej. Często wyrzucali mi kanapki przez okno, albo podstawiali nogi, podczas gdy ja spokojnie sobie szłam. Tym razem nie zdążyli. Słyszałam tylko krzyk Jake'a, kiedy wołał za mną:

- Dziwka!

Przywykłam i do tego - robił to bez powodu. Gdy dotarłam na miejsce, od razu skierowałam nogi do „pokoju” z materacem. Usiadłam na nim ciężko oddychając. Nie wiem, jak długo siedziałam w tej pozycji, jednak przez głowę znowu przeszła mi myśl o notatniku. Tak bardzo ciekawiło mnie, co tam jest napisane.

Spojrzałam w stronę brązowej szafki. Na samą myśl o tych rzeczach w środku kręci mi się w głowie, a w gardle rośnie wielka gula, która sprawia, że nie mogę swobodnie oddychać. Niekontrolowanie otworzyłam szufladę szeroko, spojrzawszy w jej kierunku wstałam jak poparzona. Paczka papierosów tym razem była otwarta.

Dlaczego akurat mnie to musiało spotkać? Dlaczego musiałam otworzyć wczoraj tę cholerną szafkę? Żałowałam. Czułam po kościach, że w coś się wpakowałam, jednak dopiero z czasem wyjdzie szydło z worka. Byłam na siebie po prostu wściekła.

Trzasnęłam szufladą zdenerwowana, przez chwilę obawiałam się, czy jej nie zepsułam. A co, jeśli wszystkie papierosy w otwartej paczki wyleciały? Zrobiło się teraz chłodniej, poczułam dreszcze na plecach. To dopiero drugi dzień odkąd odkryłam ten pamiętnik. Wciąż nie wiem, czego mam się spodziewać, ciągle zadręczam się myślami, w dodatku tymi najgorszymi. Może powinnam zwolnić?

Siedziałam na materacu wpatrując się bez celu w przestrzeń; czułam, że wyłączyłam na chwilę myślenie. Lubię ten stan, gdy o niczym nie myślę. Jest mi wtedy błogo, bo mam wrażenie, że tylko istnieję, a nie żyję. Po prostu jestem – bo jestem. Nieświadomie zadeptałam butem małego pająka, po czym wstałam do wyjścia.

Ruszyłam z budynku, gdy nagle lunęło deszczem. Zaczęłam więc biec gdzieś przed siebie, chociaż sama jeszcze nie wiedziałam dokąd...

 

ciąg dalszy nastąpi...

 

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

 

Czy mogłabym prosić Was o Wasze ulubione piosenki? Może takie, przy których najlepiej Wam się pisze... Szukam czegoś spokojnego, przy czym mogłabym pomyśleć, skupić się.

Z góry dziękuję.

 

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Następne częściUtopia. 4 Utopia. 5

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Chris 02.07.2015
    Brawo, tak na 5 ;)
    Co do piosenki to piszę przy soundtrackach. Główny motyw z zielonej mili na przykład albo jak wpiszesz Top Most Sad songs ever (nazwa głupia ale Zack Hemsey i jego utwory porywają mnie do pisania)
  • Cherryl 02.07.2015
    Dziękuję uprzejmie.
  • KarolaKorman 04.07.2015
    Pięknie napisane, zostawiam 5 :)
    Co do piosenek przeczytaj mój tekst Podkład muzyczny, zespół w nim opisywany i jego muzyka są świetnym podkładem nie tylko do sprzątania. Może znajdziesz coś dla siebie :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania