Utopia.

Biegnę chodnikiem uciekając przed siekającym listopadowym deszczem. Jak zwykle zmierzam do mojego miejsca. W zasadzie...nie mam pojęcia, kiedy i dlaczego zaczęłam nazywać je "moim". Może dlatego, że tylko ja tam przebywam. Odkąd tam chodzę, jeszcze nie widziałam nikogo.

Deszcz padał coraz mocniej. Uderzał silnie o moją twarz ujednolicając się ze łzami. W mojej głowie kotłowały się różnorakie myśli. Nagle pożałowałam, że wybiegłam z domu tak nagle. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz tak bardzo pokłóciłam się z moją mamą. Co prawda, zdarza nam się to bardzo często, jednak nigdy jeszcze mnie nie uderzyła. Wciąż czułam gorąc na lewym policzku po siarczystym uderzeniu. Poniekąd ją rozumiałam. Jak zwykle czułam się winna. W końcu zawsze jestem winna. To chyba przyzwyczajenie.

Nie czuję nóg, gdy docieram na miejsce. Chowam się w mojej kryjówce. Nikt mnie tutaj nie zobaczy, mało kto odwiedza koniec tego toksycznego miasta. Ten opuszczony budynek, a właściwie jego ruiny, okazały się moim azylem, swego rodzaju odskocznią od codzienności, problemów. Generalnie przychodzę tutaj zawsze, gdy jest mi źle, a tak się składa, że negatywne emocje towarzyszą mi prawie przez cały czas.

Zdaję sobie sprawę z mojego trudnego charakteru. Już dawno pogodziłam się z samotnością. Już dawno pogodziłam się z faktem, że nawet moja własna matka nie chce mnie słuchać. Już dawno nauczyłam się dusić uczucia głęboko w sobie, gdzieś na dnie mojego chorego serca. Przez to wszystko jest mi jeszcze gorzej. Wbrew pozorom, nie upijam się, nie palę papierosów, ani nic z tych rzeczy. Nie tnę się. To jest głupie. Jednak lubię patrzeć na pocięte ramiona moich niby - koleżanek. Śmieję się z nich, ale one o tym nie wiedzą.

Opieram się o ścianę w kącie i wybucham jeszcze większym płaczem. Teraz wszystko wydaje się nie mieć sensu. Wszystko mnie boli. Zamiast rąk, mam pocięte serce. Boli mnie za każdym razem, gdy wchodzę w konflikt z kimś ważnym dla mnie. Chociaż jestem twarda jak skała na zewnątrz i wydaję się zimna jak lód, w środku jestem krucha i słaba. Z każdym dniem wypalam się po trochu zamieniając się pył.

Przecież mam wszystko. Czego mi jeszcze potrzeba? Mam kochających rodziców, najczęściej dostaję to, czego chcę. Na przyjaźniach mi nie zależy. Nauczyłam się nie ufać ludziom, za bardzo mnie ranią. Poza tym, sama też ich ranię. Jako siedemnastolatka, nie miałam nigdy chłopaka, może to i dobrze. Czasami wydaje mi się, że nie pasuję tutaj. Do tego otoczenia, społeczeństwa, świata. Jednak, nie ukrywam...od dwóch miesięcy, odkąd przeprowadziliśmy się tutaj, odkąd zaczęłam uczęszczać do tutejszego liceum, głowę zaprząta mi pewien chłopak. Ale nie powiem mu tego. Przecież niedługo mi przejdzie, zawsze przechodzi.

Uspokajam się i patrzę przed siebie. Drzewa zakrywają całą tę opuszczoną posesję. Nie widać mnie z ulicy, jestem daleko od całego miejskiego zgiełku. Wsłuchuję się w deszcz i wdycham jego zapach. Działa na mnie kojąco. Odkąd mieszkam w tym mieście, wszystko idzie nie tak, jak trzeba. Moja mama twierdzi, że stałam się aspołeczna. Ciągle krzyczy, że nikogo do siebie nie dopuszczam, dlatego nie mam przyjaciół. Jak mnie to irytuje. Nigdy nie miałam prawdziwych przyjaciół. Wolę nie mieć ich wcale, niż tonąć po uszy w zakłamaniu oraz cierpieniu. Mimo to, zawsze daję masę drugich szans. Jestem w tym słaba. Ta gra nie jest dla mnie. Najwidoczniej nie poznałam się na jej zasadach, albo cała reszta blefuje.

Coś gryzie mnie w rękę. Zabijam muszkę i przyglądam się jej z zaciekawieniem, jakbym odkryła nowy gatunek owada. Chyba wiem, czego mi brak. Tak bardzo pragnę zrozumienia. Nie tylko przez mamę. Przez całe otoczenie. Dlaczego wszyscy myślą, że jestem inna? Inna, czyli dziwna. Nie jestem dziwna. Jestem różna. Bo nie jestem taka jak reszta. Mam własne zdanie na większość tematów, nie ubieram się w jakieś śmieszne cyrkowe spodnie w paski, bo taka moda i sezon. Nie mam szafy pełnej vansów czy conversów. Nie noszę jaskrawych sukienek. W ogóle ich nie noszę. Na mój ubiór składają się czarne jeansy, jakaś ciemna koszulka i trampki. Nie podążam za tłumem. Jestem też indywidualistką. Może dlatego zostaję skreślana przez większość - dlatego, że sama ich odrzucam.

Mało kto mnie rozumie. Jednak, mimo wszystko, pragnę mieć choć jedną bliską mi osobę, taką najbliższą. Podobną do mnie. Taką, która byłaby przy mnie zawsze, gdy tego potrzebuję. Która by przytuliła w razie czego, powiedziała, że będzie dobrze, a ja faktycznie bym w to uwierzyła, bo ufałabym tej osobie. Ach, jestem okropną marzycielką, ale i realistką. Muszę myśleć logicznie i nie dać się zwieść. Nie mogę przecież żyć złudzeniami.

Tak mało dziś zrozumienia i wzajemnej akceptacji. Zanim poznamy drugiego człowieka idealizujemy go sobie w myślach, a gdy przychodzi nam go poznać, opuszczamy głowy z rozczarowaniem. Nie akceptujemy go takim, jaki jest, bo wykreowaliśmy go sobie całkiem inaczej. Tylu osobom brakuje dziś empatii. Wszyscy jesteśmy samotni. Tak naprawdę, im więcej osób w naszym życiu, tym gorzej. Gubimy się tłumie, nie nadążamy za nim. Pozornie wybieramy sobie kogoś na przyjaciela, wybieramy wielu przyjaciół, a gdy przychodzi problem, nie ma przy nas nikogo. Ludzie mają pokręcone wartości. Są puści w środku. Mają puste dusze, a serca zapychają śmieciami. Brak im w nim miejsca na prawdziwe uczucia, na miłość, szacunek - chociażby do samych siebie. Gdy zastają gorszy dzień, wszystko wypływa. Każdy żal, smutek, cała złość... Przez to coraz więcej osób płynie rynsztokiem. Głupota jest zaraźliwa, a świat cierpi na deficyt normalności. Coś nam ubyło. To coś już nie wróci. Czym tak naprawdę jest normalność? Świat się zagubił. Ludzie się zagubili. Niech wróci ludzka godność. Niech nastanie normalność!

Z zamyślenia wyrywa mnie silniejszy powiew wiatru. Zrobiło się chłodno. Postanawiam usiąść w innym pomieszczeniu budynku. Przechodzę do "pokoju" z najbardziej pomazanymi ścianami, otagowanymi najróżniejszymi tekstami, nawet tymi najwulgarniejszymi. Siadam na starym podartym materacu. Znalazłam go kiedyś przed wejściem budynku i przeniosłam właśnie tutaj. Znajduje się tu również szafka nocna ze starego drewna. Jest brzydka i obdarta, nie ruszałam jej nigdy, nie otwierałam. Siedząc w ciszy i nadal rozmyślając coś mnie tchnęło, by do niej zajrzeć. Zrobiłam się strasznie ciekawska, jednak czego mogłam spodziewać się w środku starej głupiej szafki? Oparłam się o zimną ścianę przygryzając trochę zbyt mocno usta...

Po chwili, nieświadomie sięgnęłam ręką do szuflady, lekko ją uchylając. Strach? Zdziwienie? To, co tam znalazłam sprawiło, że moje brązowe oczy przypominały teraz dwie wielkie monety...

 

cdn...

Następne częściUtopia. 2 Utopia. 3 Utopia. 4

Średnia ocena: 4.4  Głosów: 8

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • Pospolita 24.06.2015
    Podobało mi się. Zgadzam się z twoimi przemyśleniami. Ciekawe, co jest w tej szafce...
    Czekam na więcej ;)
  • Chris 24.06.2015
    Wszystko super tylko jedno, wielkie ale...użyłaś najgorszego możliwego zlepka trzech liter. "Cdn"! Serio? Dawaj wiecęj! ;) czekam na ciąg dalszy. 5/:)
  • Angela 24.06.2015
    Podobało mi się, zostawiam 4 : )
  • Anonim 24.06.2015
    "Inna, czyli dziwna. Nie jestem dziwna. Jestem różna. " - To zdanie mi się podobało.

    "Tak mało dziś zrozumienia i wzajemnej akceptacji" - od tego momentu jest kilka naprawdę niezłych myśli i zdań. W większości truizmy, ale w kontekście tekstu dobrze spełniały swoją rolę i miały odpowiedni efekt ;) Co cieszy.

    Nie wiem, ile masz lat ani ile piszesz - nie mniej tekst napisany jest całkiem, całkiem. Jest kilka powtórzeń, kilka dziwacznych konstrukcji ("Uderzał silnie o moją twarz ujednolicając się ze łzami." - tutaj ujednolicanie wskazuje, że deszcz jest odmienny od łez, przez co musi poprzez proces ujednolicenia zrobić się podobny, gdzie jest praktycznie taki sam w kwestii wyglądu - tymczasem wiemy o co chodziło, lecz nie jest to opisane poprawnie, ale to chyba jedynie zdanie), ale to standard w tłoku myślowym (jednak i tak kasuje to u mnie piątkę, wybacz), w kilku miejscach zamiast sztucznie urwanych zdań przydałby się przecinek (Czytanie tekstu na głos naprawdę pomaga). Oczywiście to też kwestia stylu, zrobisz co uważasz za słuszne.

    Cały tekst jest (lub bardzo dobrze udaje) klasyczne wyznania nastolatki w takim wieku - brak zrozumienia, sprzeczności w charakterze, brak chłopaka, miłości, poczucia przynależności, poczucie bycia DZIWNĄ i inną. Nie jest to przesadnie oryginalne, ale zostało opisane całkiem dobrze. Spodobałoby mi się jednak bardziej, gdyby w tekście były jakieś wstawki i sytuacje, które naprawdę podkreślałyby odmienność bohaterki, jej poczucie niezrozumienia i wyobcowania - nie uznaję tego jednak za błąd, bardziej zrzucam na karby pierwszego rozdziału. Drobne sprzeczności w charakterze czynią bohaterkę wiarygodna, ale...

    Są też nielogiczności. "Wbrew pozorom, nie palę, nie piję" - wbrew jakim pozorom? Bo bohaterka nie dała żadnych pozorów, że mogłaby. potem jest tekst o kochających rodzicach i o tym, że dają jej wszystko, to się zwyczajnie nie pokrywa z matką zarzucającą córce aspołeczność i bijącą ją - może być między tym rozbieżność, ale tutaj jest to rozpisane nielogicznie. Poza tym bohaterka zdaje się narzekać na brak conversów czy vansów, nosząc trampki (wybaczcie, mam conversy, to takie lepsze trampki...to właściwie są trampki), gdzie był też tekst, że rodzice kupują jej wszystko, czego chce i potrzebuje. To jak to jest? Tutaj również może istnieć rozbieżność, ale nie jest opisana - przez co powstaje nielogiczność.

    mam też wrażenie, że w kontekście tekstu bohaterka nawołuje ludzkość, do powrotu do normalności poprzez normy, która ona sama sobą wyznacza. nie zgadzam się z nią mocno - ale to już coś. Zgadzam się z nią w innych kwestiach.

    Ergo, wychodzi na to, że bohaterka chce, ale nie chce, może, ale nie może, chciałaby, ale nie chciałaby, i w sumie to by mogła, ale nie, bo świat jej nie pasuje, albo ona światu. Cóż. Jest to trochę dziecinny punkt widzenia, ale jak wyżej wspominałem - da się to kupić w tej konwencji, jednak wymaga to poprawek.

    Technicznie jest spoko, treść mogłaby być lepsza, aczkolwiek ma dobre momenty. Przemyślenie tekstu, mniejszy słowotok, czytanie go sprawi, że wyeliminujesz nieścisłości. :)

    Ode mnie 3.
  • Anonim 24.06.2015
    Czekam na więcej, chcę zobaczyć, jak to się rozwinie.
  • Cherryl 24.06.2015
    Dziękuję wszystkim za szczere opinie, to wiele dla mnie znaczy. Dopiero zaczynam moją przygodę z pisaniem opowiadań i tak bardzo mi miło, że nie wychodzi mi to najgorzej. I teraz...(nie wiem, czy tutaj pojawi się odnośnik...)

    @ŚlepiecZMetra: Jestem młodsza od głównej bohaterki, jednak bardzo utożsamiam się z wszelkimi faktami co do niej. Trochę "pokolorowałam" jej obraz, bo to nie jestem cała ja. Ale tak było mi łatwiej. Wszystkie jej myśli, są tak naprawdę moimi myślami. Postanowiłam wyrzucić to z siebie i znaleźć tego miejsce w opowiadaniu.

    Napisałeś: "[...], poczucie bycia DZIWNĄ i inną". Dałeś nacisk na "DZIWNĄ". Dla mnie "inny", zarówno jak i "dziwny" oznacza to samo. Te dwa słowa interpretuję identycznie (chociaż są wyjątki).

    Haha, śmieszna sprawa z tymi conversami. Ona nie narzeka na ich brak. Chciałam wyrazić raczej zażenowanie tą całą modą na nie. Mój błąd! Pisząc o tym, że główna bohaterka nosi na nogach trampki (a conversy też nimi są), miałam na myśli zwykle buty, nie oryginalne. Dlatego faktycznie uśmiałam się, gdy mi to uświadomiłeś i dziękuję. ;]

    "mam też wrażenie, że w kontekście tekstu bohaterka nawołuje ludzkość, do powrotu do normalności poprzez normy, która ona sama sobą wyznacza. nie zgadzam się z nią mocno - ale to już coś. ":
    Dlatego uznałam, że ludzie mają pokręcone wartości. Jedni podążają za stadem, myślą identycznie, bo ktoś tak myśli, a inni zaś sami próbują je sobie wyznaczyć, przez co się gubią.

    Poćwiczę nad tymi nielogicznościami! Spróbuję popracować nad wszelakimi błędami, dziwaczne konstrukcje zastąpię bardziej zrozumiałym językiem!

    @Chris: Przepraszam, więcej nie będę!

    Bardzo wszystkim jeszcze raz dziękuję.
    Pozdrawiam.
  • KarolaKorman 25.06.2015
    Każdy lubi mieć jakieś swoje miejsce, gdzie czuje się po prostu dobrze. 5 :)
  • Anonim 25.06.2015
    Błądzenie jest cechą ludzi, którzy szukają własnej drogi i nie idą utartymi szlakami.

    Mam nadzieję, że pomogłem - podobało mi się ;) Liczę, że kolejne opowiadanie będzie na 5.

    BTW. Widzę, że już jest. Niedługo przeczytam.
  • Cherryl 25.06.2015
    Dziękuję uprzejmie. :]

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania