Poprzednie częściUtopia.

Utopia. 5

Coś we mnie pękło. Momentalnie podniosłam się z materaca, ściągnęłam z uszu słuchawki i rzuciłam je gdzieś w kąt. Wybiegłam z budynku tak szybko, że prawie potykałam się o własne nogi. Skierowałam się do lasu obok, i wciąż nie potrafiłam się zatrzymać. Coś we mnie wybuchło niczym bomba, nagła autodestrukcja, której nie potrafiłam kontrolować, euforia, której doznałam pierwszy raz w życiu. Rzuciłam się na wilgotną ziemię, moje policzki były tak rozpalone, a chłodna gleba dawała tyle ukojenia. Czułam, że mogłabym tutaj usnąć i już nigdy się nie obudzić, było mi tak błogo. Przyczołgałam się do najbliższego drzewa, o które po chwili się oparłam. Miałam brudne ręce od ziemi, a ubranie przemokło. Zakręciło mi się w głowie, zaczęłam płakać. Po policzkach spływały mi ciepłe, słone łzy, łzy czyste, nie przynoszące ulgi. Tak bardzo chciałam, żeby ta sytuacja przydarzyła się komuś innemu. Dlaczego ja? Albo inaczej... Po co? Po co tutaj przychodzę? Po co ktoś mnie próbuje uspokoić? Ludzie, dajcie mi spokój! Nagle na coś wpadłam. Coś, co od razu przywróciło mnie do porządku...

Ktoś musi mnie śledzić.

Otworzyłam z trudem oczy, wciąż mokre i piekące od płaczu, wstałam na chwiejących się nogach i ruszyłam w głąb lasu. Mimo, że nadal chciało mi się płakać, próbowałam zdławić łzy, nabrałam powietrza w płuca. Słońce zaczęło przebijać się przez nagie korony drzew, cały las pachniał deszczem, a pod nogami dało się usłyszeć szelest liści, które raz, po raz idąc rozkopywałam. Pomyślałam o tej karteczce i wiadomości na niej. Miałam totalny chaos w głowie. Czego mam się nie bać i skąd dana osoba wie, że się w ogóle boję? A co najważniejsze, przecież sama nie mam pojęcia, czego - czy to znaczy, że ten ktoś wie? Denerwuje mnie to, że ludzie tacy są; każą się domyślać siebie, swoich zagadek, zaprzątać sobie tym głowę i załamywać ręce. Nie dość, że nie masz o nich pojęcia, wpływają na Ciebie jak jakiś środek odurzający, po którym nie jesteś w stanie racjonalnie myśleć.

Zdawało mi się, że przeszłam na drugi koniec flory. Wyszłam na drogę, po której jeszcze moja noga nie miała okazji stąpać. Ciężko było mi określić dokładny punkt położenia, ale byłam pewna, iż ową ulicą nie dotrę do miejsca, z którego przybyłam, ponieważ las przeszłam w poprzek, a zajęło mi to prawie godzinę. Stałam więc z bezruchu wypatrując jakiejkolwiek żywej duszy, chociaż wiedziałam, że na marne.

Kim jesteś, nieznajomy? A może znajomy? A może jesteś kobietą? Pomyślałam, że chyba tylko kobiety potrafią być takie trudne, mężczyźni nie stwarzają tylu problemów, nie panikują, kiedy nie potrzeba i raczej nikt normalny nie bawiłby się ze mną w podchody.

Zegarek wskazywał dwunastą piętnaście, ja siedziałam, czekałam na cud, a bateria w telefonie była na skraju wyczerpania. Wszystko się chrzani, siedząc pod drzewem i marznąc zaczęłam doceniać naturę i od dzisiaj postanowiłam żyć z nią w zgodzie.

Myśl ta jednak uleciała w eter, gdy poderwałam się na dźwięk sygnału karetki. Z daleka widziałam migające światła, jechała w moją stronę, a za nią pędziły dwa samochody policyjne. Byłam ciekawa, co się wydarzyło, stanęłam na poboczu drogi i czekałam, aż podjadą bliżej. Ambulans śmignął przed moim nosem, nawet nie zauważyłam kiedy, za chwilę kolejne auto, a ostatnie zwolniło zatrzymując się tuż przede mną. Miałam wrażenie, że serce podchodziło mi do gardła, poczułam wzrost adrenaliny. Co ze mną zrobią? Wyczuwam problem. Stałam osłupiała, czekając na dalszy przebieg zdarzeń. Wtem zauważyłam uchylające się okno samochodu od strony pasażera, z którego po chwili głowę wyłonił stróż prawa.

- Jak znalazłaś się tutaj o tej porze? - Zapytał policjant przyglądając mi się.

- Ja... - Nie wiedziałam, co odpowiedzieć.

- Gdzie mieszkasz? Wsiadaj. - Rozkazał surowym tonem.

Wsiadłam do środka czując narastający przypływ zaniepokojenia, byłam również wściekła na samą siebie. Nie miałam wyjścia. Zajęłam miejsce z tyłu, gliniarz, który siedział za kierownicą zaczął zadawać stek pytań, by dowiedzieć się między innymi o tym, gdzie mieszkam, jak się nazywam, gdzie się uczę i dlaczego nie ma mnie dziś w szkole. Odpowiadałam krótko, kwitując jego pytania kłamstwami, po prostu tandetnymi kłamstwami, a z każdym słowem robiło mi się coraz goręcej. Gdy nastała wreszcie cisza, obserwowałam obraz za oknem, widziałam jak jechaliśmy okrężną drogą i mijaliśmy ruiny, w których jeszcze dzisiaj miał miejsce mój napad histerii. Odetchnęłam cicho, nic nie było stamtąd widać od strony ulicy, to dobrze. Odwróciłam jedynie głowę, bo zdawało mi się, że nieopodal, koło jednego z drzew dostrzegłam motor, a w oczy rzucił mi się najbardziej jego połysk spowodowany promieniami słońca. Byliśmy już za daleko, bym mogła się przyjrzeć, ale chyba zaczynam mieć omamy wzrokowe, słuchowe i wszystkie inne naraz. Potrzebuję odpoczynku, relaksu, snu. Wjechaliśmy do miasta, wskazałam policjantom drogę do mojego domu. Gdy zatrzymali się przed bramą, podziękowałam, przeprosiłam, po czym wyszłam, trzasnąwszy za sobą drzwiami. Zanim jednak to zrobiłam, jeden z funkcjonariuszy zapewnił mnie, że następnym razem nie ujdzie mi to na sucho.

Wyjęłam z kieszeni klucz i przekręciłam go w drzwiach wciąż przeklinając po cichu policjantów. Weszłam, przebrałam mokre ubranie i usiadłam na łóżku u siebie w pokoju. Oparłam głowę o ścianę i ponownie odpłynęłam myślami w nicość. Nie wiem, ile czasu upłynęło, nim zorientowałam się, że zostawiłam swój plecak oraz słuchawki w tamtym pokoju. Postanowiłam jednak tam po nie wrócić, od niechcenia, ale to musiałam.

Dotarłszy na miejsce, zabrałam pospiesznie plecak, swój sprzęt i od razu wyszłam z myślą, iż to legowisko zaczyna mi brzydnąć. W drodze powrotnej zdjęłam torbę z pleców, by schować do niej słuchawki, w końcu telefon już dawno mi się rozładował. Dopinając zamek zauważyłam, że ze środka wypadła biała tym razem kartka.

Ktoś tam jednak, cholera był...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • KarolaKorman 01.08.2015
    ,,a ubranie przemokłe'' - przemokło
    ,,które raz, co raz idąc rozkopywałam. '' - raz po raz
    Kolejny raz zakończyłaś w takim momencie, że czuję niedosyt, ach...
    Zostawiam 5 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania