Poprzednie częściWalczyć o wieczność PROLOG

Walczyć o wieczność ROZDZIAŁ V "Każdy ma jakiś wybór"

Szłam za Jamesem tą samą drogą, którą zmierzaliśmy do Sali, w której odbyło się „zebranie” z Aniołami. Początkowo myślałam, że to właśnie tam idziemy, ale moje wątpliwości rozwiał się, kiedy poprowadził mnie dalej korytarzem. Zauważyłam, że tutaj ściany nie są gładkie, ale mają wyrzeźbione różne sceny. Jeden z mijanych fresków przykuł na dłużej moją uwagę. Przystanęłam i zaczęłam się mu przyglądać. Anioł z mieczem uniesionym ku słońcu. Jego rysy były łagodne a od niego odbijało się …dobro? Nie wiem co oznaczają te kreski dookoła niego, ale jego postać sprawiła, że przeszły mnie ciarki. Wyglądał pięknie i złowrogo zarazem.

- To Rafael. Jeden z pierwszych aniołów, które przeciwstawiły się panującemu w Niebie systemowi. – wyjaśnił mi James.

- To Anioły mogą ot tak się sprzeciwiać? Nie ma za to żadnej kary, albo zesłania do piekła?

-Widzisz Agnes, niebo kiedyś wyglądało odrobinkę inaczej. Zmieniło się to, kiedy Rafael zaczął się bawić w dyktatora. Nie jest tu tak jak było kiedyś.- James przerwał i uśmiechnął się do mnie ze smutkiem. Nie wiedziałam co gryzie tego chłopaka, ale uznałam, że nie jest to dobry moment na przeprowadzanie śledztwa w jego sprawie. – Chodź Agnes i proszę cię przestań się co chwilę zatrzymywać. Jeszcze będziesz miała okazję popatrzeć na anioły i to nie tylko na ścianach.- Ruszył przed siebie, a ja ostatni raz spojrzałam na postać Rafaela. Wzbudzał wiele skrajnych emocji będąc freskiem, a co dopiero się wydarzy jak stanę z nim twarzą w twarz?

James zaprowadził mnie do obszernego, owalnego gabinetu. Był jasny z racji ogromnego okna sięgającego od sufitu aż do podłogi. Jest to pierwsze kolorowe pomieszczenie, jakie spotkałam podczas mojego pobytu tutaj. Ściany są bordowe, a na jednej z nich wisi wielki obraz pięknej Anielicy z mieczem w dłoni. Przypomina trochę portret Joanny d’Arc. Chociaż nie żyłam w jej czasach wiele czerpałam z opowieści o niej. To właśnie dzięki nim stałam się silna, niezależna i odważna. Kiedy tak przypatrywałam się obrazowi nie zauważyłam, że James, gdzieś uciekł. Zostałam sama w bordowym gabinecie. Rozejrzałam się jeszcze raz po pokoju. Nie różnił się niczym od gabinetów, które widziałam na ziemi. Niepewnie podeszłam do okna, a moim oczom ukazał się niesamowity widok. Wszędzie unosiły się białe pociski. Niektóre mniejsze inne ogromne. To wszystko były Anioły. Każdy leciał w swoją stronę, ale przypominało to bardziej podniebny taniec niż normalny lot. Wszystkie miały białe skrzydła z wyjątkiem jednego. Widziałam go tylko przez chwilę, bo zniknął za wieżą. Zauważyłam blond czuprynę i złote skrzydła.

- To Rafael. Nasz przywódca- odwróciłam się gwałtownie. Przede mną stała Anielica z portretu. Na żywo była jeszcze piękniejsza. Miała duże niebieskie oczy, z których patrzyło łagodne i uprzejme spojrzenie, była wysoka i miała włosy upięte w kok na czubku głowy. Jej skrzydła były ogromne i białe. Miałam ochotę podejść i zanurzyć palce w piórach. Chciałam sprawdzić czy są tak samo miękkie na jakie wyglądają. – Nazywam się Caroline. Jestem aniołem drugiego rzędu, odpowiedzialnym za przyjmowanie nowych rekrutów do walki. Ty natomiast musisz być Agnes.- przytaknęłam, bo nagle zapomniałam jak używa się języka. Anielica uśmiechnęła się i wskazała krzesło po drugiej stronie biurka. – Usiądź proszę.

- Dziękuje- odparłam niepewnie i usiadłam. Nie bardzo wiedziałam jak powinnam się zachować przy tej boskiej postaci. Spuściłam wzrok na moje buty.

- Droga Agnes zapewne masz wiele pytań, a tak się składa, że ja mam czas więc możesz zacząć pytać, a ja odpowiem na każde twoje pytanie.- Nareszcie ktoś kto mi wszystko wyjaśni. Naraz w głowie pojawiło mi się pełno pytań, ale postanowiłam zacząć od najbardziej oczywistego.

-Gdzie ja jestem i jak tutaj trafiłam?

-Jesteś w Niebie. Każdy z was trafił tutaj w taki sam sposób. Musieliście umrzeć. Ciebie zastrzelono, ale mamy tez grono samobójców, nieszczęśliwe wypadki samochodowe itp.

- Okej. Chyba rozumiem. W takim razie o co chodzi w tej całej walce o wieczność? To jakaś gra?- Uśmiech Anielicy zniknął z jej twarzy.

- Jestem przeciwna tej rozgrywce, ale nie mogę ci zdradzać żadnych szczegółów dotyczących walki. Przykro mi. – tak właśnie myślałam, ze niczego więcej niż już wiem się nie dowiem. – Masz jeszcze jakieś pytania? Może chciałabyś zmienić cos w pokoju?- czy ona mówiła serio? Ostatnią rzeczą o jakiej w tej chwili myślałam była zmiana koloru zasłon w pokoju.

- Dlaczego James nie wszedł ze mną do Sali? I o co chodzi z tym jego telefonem?- anielica uśmiechnęła się łagodnie.

-Myślę, że o to powinnaś go sama zapytać w odpowiednim czasie. James to dobry chłopak nie męcz go za dużo swoimi dociekaniami. Czasem lepiej coś przemilczeć niż kogoś zranić. Każdy ma wybór. Ty również będziesz musiała go dokonać. Opowiedzieć się albo po stronie dobra albo zła.- Już otworzyłam usta, żeby jej odpowiedzieć ze wybór jest oczywisty, ale ona tylko podniosła dłoń. – Nic nie mów Agnes. Wiem, że wybór wydaje ci się oczywisty, ale niedługo wszystko się zmieni. I to co było dobre, takie już nie będzie. Jeśli nie masz więcej pytań możesz odejść. James czeka za drzwiami.- Anielica wyciągnęła z szuflady stos papierów i zaczęła je przeglądać. Zacisnęłam usta w wąską linię i ruszyłam do drzwi. Tak jak myślałam James i jego nierozłączny towarzysz stał pod ścianą. Podeszłam do niego, a on uniósł głowę i się do mnie uśmiechnął. Nagle mnie zatkało, bo James schował telefon do kieszeni.

- chodź ze mną. Myślę, że to ci się spodoba- odezwał się z tajemniczym uśmiechem na twarzy i błyskiem w oku.

- Mam nadzieje, że nie zaprowadzisz mnie znowu na spotkanie z jakimś aniołem, bo przysięgam, ze więcej miłości i harmonii nie zniosę.- James się zaśmiał, ale nic nie odpowiedział. Ruszyłam więc za nim. Słowa Anielicy nadal dźwięczały mi w uszach: „to co było dobre, takie już nie będzie”. O co jej mogło chodzić? Znowu więcej pytań niż odpowiedzi. Zaczynam mieć tego dosyć.

Byłam tak pochłonięta swoimi myślami, że wpadłam na Jamesa, który zatrzymał się przed zwykłymi brązowymi drzwiami z napisem „Biblioteka”.

- Może tu znajdziesz odpowiedzi na pytania, które tak cię męczą. Wszystkie książki możesz wypożyczać. Myślę, że będziesz zadowolona. Jeśli chcesz ja odpowiem na twoje jedno pytanie. Chciałaś wiedzieć jak tu trafiłem. Myślałaś, ze wszyscy w ten sam sposób dostają się do nieba. Otóż jestem wyjątkiem, zresztą nie tylko ja. Nie umarłem, bo nigdy nie żyłem. Kiedyś może zdradzę ci więcej. Pamiętaj Anges. Każdy ma jakiś wybór.

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • NataliaO 28.02.2015
    Przeczytałam całość, bardzo fajne opowiadanie. Ma w sobie to coś :) 4
  • Gunia 28.02.2015
    Dziekuje bardzo ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania