Poprzednie częściWalczyć o wieczność PROLOG

Walczyć o wieczność ROZDZIAŁ VI "Pierwszy raz w bibliotece"

Niepewnym krokiem weszłam do ogromnej biblioteki. Półki z książkami ciągnęły się od podłogi po sam sufit. Nigdy nie widziałam czegoś podobnego. Było tu kilka sof w kolorach bieli, dwa kominki, z których buchało miłe ciepło oraz zapach spalonego drewna, stolik, na którym stały termosy z kawą i herbatą, puszyste dywany w kolorach złota i kilka osób siedzących z książkami w ręce. Kiedy weszłam nikt nawet na mnie nie spojrzał. Wszyscy byli pochłonięci lekturą. Niedaleko stał komputer. Podeszłam do niego. Tak jak myślałam służył do odszukiwania poszczególnych pozycji. Nic dziwnego. Lata by mi zajęło, gdybym chciała coś tutaj znaleźć. Zastanowiłam się przez chwilę, co bym chciała przeczytać. James mówił, że znajdę tu odpowiedzi na liczne pytania, które mnie nurtują, ale nawet nie podpowiedział mi, gdzie powinnam zacząć szukać. Popatrzyłam na komputer i wpisałam RAFAEL. Wyskoczyły mi dwie pozycje. „Z dziejów Aniołów” „Rafael jakiego nie znacie”. Ta druga książka miała wykrzyknik. Najechałam na niego. „Książka wyłącznie dostępna dla Aniołów. Obecnie niedostępna”. Hmm dziwne. Myślałam, że mogę korzystać ze wszystkich pozycji, które znajdują się w bibliotece, tak przecież powiedział James. Druga książka była dostępna, ale spodziewałam się, że nie odpowie na moje pytania. Mimo tego postanowiłam ją wypożyczyć. Komputer pokazał, że znajdę ją na 5 regale. Rozglądnęłam się w poszukiwaniu regału z numerem 5. Znalazłam. Był to jeden z tych wysokich regałów sięgających do sufitu. Poszłam tam niepewnym krokiem modląc się, żeby książka znalazła się w zasięgu moich rąk. Oczywiście los uwielbia płatać mi takie psikusy jak teraz i owszem książkę znalazłam, ale jakieś 5 półek wyżej niż sięga moje 168 cm. Wkurzona warknęłam cicho.

- Nie wiedziałem, że ludzkie kobiety warczą- usłyszałam za swoimi plecami. Odwróciłam się. Za mną w całej okazałości stał Rafael. Jego blond włosy wydawały się takie jasne i delikatne, a orzechowe oczy patrzyły na mnie z rozbawieniem. Skrzydła miał złożone na plecach. Stał z założonymi rękami, oparty o regał. Widać było, że ma ze mnie niezły ubaw. Nie wiem jak długo tu stał, ale zapewne widział, jak próbowałam doskoczyć do książki.

- Nie warczałabym, gdyby biblioteka została dostosowana do osób, które nie mają skrzydeł i nie są zbyt wysokie. – Rafael uśmiechnął się. Był to bardzo promienny uśmiech i miałam wrażenie, że rozświetlił bibliotekę jeszcze bardziej. Wolnym, luźnym krokiem podszedł do mnie.

-Która pozycja cię interesuje?

- „Z dziejów Aniołów”. Jest 5 półek nad moją głową.- wskazałam palcem- to ta z białym grzbietem.

-Agnes… WSZYSTKIE KSIĄŻKI MAJA BIAŁY GRZBIET!- huknął na mnie. Podejrzewam, że zrobił to dlatego, że ja zrobiłam z niego naiwniaka. Spojrzała na mnie i coś błysnęło w jego oku. Nie był to błysk w stylu „Jestem sexy Anioł”. Rafael rozłożył skrzydła machnął nimi raz i wystrzelił jak pocisk w górę. Książki zaszeleściły od uderzenia wiatru, ale żadna się nie przewróciła. Rafael sięgnął po książkę i skierował się na dół. Po wylądowaniu jego skrzydła ponownie zwinęły się na plecach. Podał mi książkę, z zaciekawieniem.

-Dlaczego interesują cię historia Aniołów?- Cholera nie spodziewałam się żadnych pytań.

-No cóż… Skoro już tutaj trafiłam może dowiem się czegoś ciekawego.

-A wiesz, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła?

-Zabawny jesteś Aniołku zważywszy na to, że na razie jestem w Niebie

-Do czasu Agnes- odwrócił się i wyszedł z biblioteki. Raczej pierwsze spotkanie z Rafaelem wyobrażałam sobie troszkę inaczej. Jego wyobrażałam sobie troszkę inaczej. Przycisnęłam książkę do piersi i ruszyłam w stronę jednej z wolnych sof. Usiadłam wygodnie i otworzyłam książkę. Zaczęłam czytać o powstaniu Nieba i o upadku pierwszych Aniołów. Nic ciekawego. W żaden sposób książka nie odpowiadała na moje pytania.

Było już ciemno, kiedy do biblioteki przyszedł James. Usiadł koło mnie i podał mi kubek z gorącą herbatą. Uśmiechnęłam się do niego. Rzeczywiście nie był to zły chłopak. Był miły i ciepły. Fakt, że skrywał jakąś tajemnice sprawiał, że lubiłam go jeszcze bardziej. Caroline ma rację. Nie będę na niego naciskać z pytaniami. Jeśli uzna to za stosowne sam mi o wszystkim opowie. Uśmiechnęłam się do siebie. James zauważył mój uśmieszek i tylko pokręcił głową. Siedzieliśmy tak w ciszy upajając się ciepłem, które biło od kominka niedaleko. Nie była to niezręczna cisza. Raczej taka przyjacielska. James oparł się o sofę i spojrzał w sufit.

- Wszystko w porządku?- zapytałam

- Widzisz Agnes moje życie jest bardziej pokręcone niż by się mogło wydawać.- skinęłam głową zachęcając go do dalszego mówienia, ale James nie miał na to najmniejszej ochoty.- powinniśmy już iść spać. Jutro znowu odbędzie się zebranie w sprawie walki. Przynajmniej będziesz miała o kilka pytań mniej. Tak mi się wydaje.- Odłożyliśmy kubki na stole. Wzięłam książkę i ruszyliśmy korytarzem do pokoi. James odprowadził mnie. Pożegnaliśmy się, ale gdy już miał odchodzić przypomniało mu się cos.

-Agnes… Wiem, ze poznałaś Rafaela dzisiaj w bibliotece. Możesz mi w takim razie wyjaśnić, dlaczego chodzi trochę wkurzony i powtarza „cholerna warcząca dziewucha”?

-Ups.. odpowiedziałam tylko i pośpiesznie zamknęłam drzwi.

Leżąc w łóżku rozpamiętywałam dzisiejsze spotkanie z Rafaelem. Dzisiejszy dzień był tak intensywny w różnego rodzaju wrażenia, że zasnęłam dość szybko. Do snu ukołysała mnie pieśń skrzydeł tysięcy aniołów, które latały za oknem.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania