Poprzednie częściWszystko staje się możliwe.Cz.1

Wszystko staje się możliwe.Cz.5 i Koniec.

Nadszedł kolejny zimowy dzień. Nie miałam chęci stawania, pójścia do szkoły i dalszych obowiązków. Jednak wiedziałam, że na moich barkach teraz jest odpowiedzialność. Wstałam i po kilku minutach wszytko było załatwione, a ja poszłam do szkoły. Minęło kilka dni o tego, jak mamę zabrali do szpitala i jak spotkałam się z Denisem. Od kilku dni piszemy ze sobą i coraz więcej mamy tematów do rozmów. W końcu, potrafię z nim normalnie popisać... Dziś wraca mama ! W mojej głowie odezwała się podświadomość.

Byłam bardzo szczęśliwa... Od kilku dni jedynie co robiłam to obowiązki domowe, nauka i odwiedzanie mamy w szpitalu. To było smutne, wiedząc że nie mogę jej zabrać ze sobą, lecz teraz jest to możliwe.

- Hej piękna! -krzyknął Denis;

- Hej hej! - odpowiedziałam;

- Widzimy się dzisiaj, pamiętasz? - mówił z takim uśmiechem na twarzy łapiąc mnie za bioderka;

- Tak pamiętam - odpowiedziałam łaskocząc go;

Lili mina była bezcenna. Spojrzeliśmy w jednej chwili na nią i uśmiechnęliśmy się do siebie. Wiedziałam co myśli. Nie przypuszczałam że tak wszytko się potoczy, że ja i on... że my... Po lekcjach chciał się umówić, ale...

- Nie nie mogę, muszę odebrać mamę ze szpitala... - mówiłam;

- Nie przeszkadza mi to, mogę iść z Tobą jeśli chcesz, byle się z Tobą spotkać - odpowiedział patrząc głęboko w moje oczy;

Parzyliśmy się tak przez chwilę, śnieg zaczął padać i staliśmy w parku, wpatrzeni. Przysunął się bliżej, chwycił moją twarz w swoje ręce i przysunął do swojej. Pocałował mnie. W brzuchu poczułam motylki. Chciałam, aby ta chwila trwała wiecznie. Niestety przerwał nam dzwonek telefonu.

- Tak ? Już idę po Ciebie, papa -odpowiedziałam mamie, która zadzwoniła;

- Idziemy ? - spytałam Denisa;

- Tak skarbie - odpowiedział dając mi delikatny buziak w usta;

Idąc rzucaliśmy w siebie, śnieżkami ze śniegu śmiejąc się i przepychając. Wiedziałam, że nie chcę go stracić.

 

DENIS:

Jest taka piękna, mógłbym dotykać ją, całować i być przy niej cały czas. NIE mogłem sobie wybaczyć, że byłem takim dupkiem. Chciałem i musiałem, pokazać jej że jest dal mnie najważniejsza. Te kilka dni sprawiło, że mogłem poczuć jak to jest się zakochać i widzieć swoje życie z taką osobą jaką jest Emma u boku.

 

EMMA:

Doszliśmy w świetnych humorach do szpitala, gdzie mama była już gotowa.

- Hej mamuś! To jest mój...przyjaciel Denis, Denis to jest moja mama;

- Miło mi Cię poznać - powiedziała mama w kierunku Denisa;

- Mi panią również - odpowiedział Denis;

- To chodźmy już do domu, co ?

- Tak, już się długo na was wyczekałam - powiedziała mama z uśmiechem na twarzy;

Tak, więc się stało. Poszliśmy do domu. Na szczęście był on wysprzątany.Czekała tam na nas już ciocia. Usiedliśmy do stołu, podałam obiad, który wczoraj zrobiłam. Mama oczywiście i ciocia wypytywały Denisa o różne rzeczy, lecz on chętnie odpowiadał. był taki życzliwy... Było już późno, więc Denis postanowił, ze pójdzie do domu. Odprowadziłam go. Szliśmy wąską uliczką, również przepychając się.

- Ej! - krzyknęłam, gdy wrzucił mnie w zaspę;

- Tak? - spytał, kładąc się koło mnie;

- Zimno jest...

- Zimno Ci ? - przytulił mnie;

- Tak hehe... - mówiłam wtulając się w niego;

- Wiesz...- powiedział nachylając się nade mną - te kilka dni, uświadomiło mi, że jesteś dal mnie bardzo ważna i nie chcę Cię stracić, uwierz bardzo mi na Tobie zależy i nikt mi.. NAM nie przeszkodzi, rozumiesz ?

Nie wiedziałam co powiedzieć, więc nie mówiłam nic... Spoglądaliśmy w swoje oczy i po chwili, pocałowaliśmy się. Poczułam te same motylki...

- Dobra, wstańmy bo się przeziębi moja księżniczka - powiedział łapiąc mnie za ręce;

- Nie martw się...

- Będę, to co widzimy się w szkole ? - spytał;

- Tak, raczej tak - odpowiedziałam wtulając się w niego;

Ostatni raz się pocałowaliśmy i odeszliśmy machając sobie, aż do zniknięcia za horyzontem... Teraz już mogło być tylko lepiej, ciocia postanowiła nam pomóc do póki, nie znajdziemy kogoś do pomocy i nie unormuje się to wszystko. W domu, w końcu panowała miła atmosfera. Mama była uśmiechnięta i radosna. Nasze problemy, mogły nareszcie się skończyć. Ja byłam zakochana i wiedziałam, że nie zależnie od tego co nastąpi, kiedy ma się wiarę i nadzieję, wszystko jest możliwe.

KONIEC.

 

Dziękuję, niektórym osobom za przeczytanie tego opowiadania i poświęcenia swojego czasu na to. :)

Następne częściWszystko co mija...

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania