Wszystko staje się możliwe.Cz.1
Obudziłam się w pustym pokoju. Kiedy otworzyłam oczy, spojrzałam na zegarek. Oczywiście jestem spóźniona do szkoły. Od kilku dni chodzę nie wyspana. Wynika to z codziennych obowiązków i przygotowywania się do matury. Do tego dochodziły prace społeczne, aby móc pomóc mamie. Wstałam szybko i się ubrałam, nie jedząc śniadania wybiegłam z domu. Po drodze natknęłam się na sąsiadkę, która prawiła mi jakie mam nie posłuszne rodzeństwo. Codziennie ta sama gadka...Udawałam, ze ją słucham, lecz tak na prawdę rozumiałam swoje rodzeństwo. Przytaknęłam i pobiegłam dalej. Akurat znajdując się już w budynku szkolnym, zadzwonił dzwonek. Była przerwa, czyli spóźniłam się na pierwszą lekcję. Spotkałam się ze swoją przyjaciółką. Bardzo ją lubiłam, zawsze była przy mnie kiedy tego potrzebowałam. Zaczęłyśmy rozmawiać o wczorajszym dniu. Jedynie ona wiedziała jaka jest moja sytuacja rodzinna. Rozumiała to, a nawet w wolnych chwilach pomagała mi.
Nasza rozmowa nie trwała zbyt długo...
- Witam jakże cudowne przyjaciółeczki - powiedziała z uśmiechem na ustach Lili z obstawą jej paczki.
-Odwal się Lili, lepiej idź do łazienki poprawić tą tapetę - odpowiedziała jej Adela.
- Jeszcze raz tak powiesz, a ...- nie dopowiedziała, bo zawołała ją nauczycielka.
- Na szczęście sobie poszła... - powiedziałam.
-Głupia krowa ! - szepnęła do mnie Adela. Zaśmiałyśmy się.
Lili to szkolna piękność. Mając bogatych rodziców, uważa się za najlepszą w szkole. Nie znała żadnych zasad, nawet nauczyciele nie dawali jej kar za pyskowanie. Każdy chłopak, ogląda się za nią jak za królową.Jednak nie obchodziła nas ona i jej jakże znakomita paczka.
Poszłyśmy na lekcje. Akurat pisaliśmy sprawdzian, za bardzo nie byłam przygotowana, ale miałam pomoc Adeli. Minęły jeszcze cztery lekcje i mogłyśmy iść do domu. Wracając rozmawiałyśmy o nowej osobie, która ma chodzić do nas do szkoły.
-Hmm.. ciekawe kto to...
-Pewnie to jakaś kolejna mis szkoły, która zawita w paczce Lili...- mówiła Adela.
-To nie możliwe...babka od Polaka, mówiła że dobrze gra w koszykówkę i ma bogatych rodziców.- powiedziałam.
-O nie...kolejna lub kolejny bogacz..-zaśmiałyśmy się i pożegnałyśmy.
Wchodząc do domu, jak zwykle ujrzałam bałagan i stos porozrzucanych ciuchów. Od razu wzięłam się do pracy. Nastawiłam pranie, poodkurzałam, pozmywałam i oprzątnęłam kuchnię. Nie daleko była szkoła mojego rodzeństwa, odebrałam ich i zaprowadziłam do domu, gdzie dałam im coś to jedzenia. Później około godziny 17 wyszłam do Picceri, gdzie pracowałam razem z mamą.
-Cześć Mamuś ! -krzyknęłam;
-Hej córciu, jak było w szkole ?-zapytała z tacą, z którą szła do kuchni;
-A dobrze...Co mam teraz zrobić ?-spytałam;
-Pozmywaj te naczynia, a później idź pozbieraj zamówienia. -powiedziała i poszła.
Tak upłynęło kilka godzin, po czym około 22 wróciłyśmy do domu. Nie miałam za dużo czasu na naukę i odrabianie lekcji. Jak każdego dnia poszłam do łazienki umyłam się, zobaczyłam co mam na jutro w planie i co nie co po odrabiałam. Po kilku minutach zasnęłam.
Komentarze (4)
Tak to wszystko mi sie podobało i zostawiam 5 ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania