Z magią po sąsiedzku – rozdział 1

Lea

 

Wysiadłam z samochodu, ziewnęłam i rozejrzałam się dookoła. Dom, w którym od teraz miałam mieszkać wydał mi się tak ogromny, a za razem tak ciekawy, że z radości aż cała drżałam. Uśmiech nie schodził mi z twarzy od rana, gdy w piątkę wsiedliśmy do samochodu i opuściliśmy Katowice, zostawiając nasze małe mieszkanie daleko za sobą, daleko w przeszłości.

– No to jesteśmy – powiedział tata i z dumą omiótł spojrzeniem nasz nowy dom. – Wejdźmy do środka i rozdzielmy pokoje.

Czekałam na to od dawna. Gdy rodzice oświadczyli mi i mojemu rodzeństwu, że się przeprowadzimy, byłam zachwycona. Ale dopiero jakiś czas później naprawdę zaczęłam czerpać radość z przeprowadzki. Miałam bowiem nadzieję, że stosunki pomiędzy mną, a moim rodzeństwem się zmienią. Że Dominik i Dominika w końcu mnie dostrzegą i zaczną traktować mnie, jak swoją część, jak trzeci brakujący kawałek. Są przecież starsi ode mnie tylko o parę minut.

Mama dała nam znak ręką, żeby iść za nią i otwarła drzwi do domu. Jeszcze raz otaksowałam budynek spojrzeniem. Był pomalowany na biało, dach miał ciemny i spiczasty, a wszystkie drzwi, okna i brama garażowa miały czarną, stalową barwę. Trawnik z przodu był równiuteńki, a na podjeździe z kostki brukowej nie można było dostrzec żadnych chwastów. W sumie nie było źle.

Posłusznie weszłam do środka. W przedpokoju stały wieże kartonów, więc szybko przeszłam do dalszej części domu. Duży, otwarty salon, z tyłu jasna kuchnia z wyspą kuchenną, białe ściany, gdzieś z tyłu schody na górę… Ale moją uwagę przykuł ogród. Duże okna balkonowe wychodziły na tył domu i było przez nie widać ogromne drzewo, oraz huśtawkę przymocowaną do jego masywnej gałęzi.

– Za tymi drzwi jest łazienka – oświadczyła mama wskazując na drzwi po prawej. – Tam jest wolny pokój, zrobimy z niego biuro. Pod schodami jest mały schowek, a z kuchni można przejść do małej spiżarni.

– A nasze pokoje? – spytał Dominik.

– Są u góry – wytłumaczyłam mu. Posłał mi za to mordercze spojrzenie, jakbym zrobiła coś złego, lecz nie odpowiedział.

– Dokładnie, Leokadia ma rację – tata potwierdził moje słowa kiwając głową. Zawsze zwracał się do mnie pełnym imieniem, mimo że tyle razy prosiłam go, aby używał krótszej wersji; Lea.

– Chodźmy je zobaczyć.

Nikt nie zaprotestował, więc pomaszerowaliśmy na górę. Po wejściu na piętro przywitał nas dość długi korytarz.

– Ja chcę pokój na końcu korytarza! – zawołałam od razu, widząc drzwi najbardziej ode mnie oddalone. Nie wiedziałam nawet co tam się znajduję, jaki ten pokój ma kształt, ani ile ma okien. Ja po prostu wiedziałam, że chcę tamte pomieszczenie. Coś od środka mi mówiło, że to tam chcę zamieszkać i tam chcę spędzać wolny czas. Taka byłam zawsze, wiedziałam czego chciałam nie wiedząc co będzie dalej. Ale mój wybór zawsze był dobry. Gdy tylko nie posłuchałam tego swojego wewnętrznego głosu, nie byłam zadowolona z konsekwencji.

Na moje słowa Dominika przewróciła oczami, a Dominik tylko westchnął. Dlaczego zawsze musieli się zachowywać tak dorośle? Wszyscy urodziliśmy się tego samego dnia, tego samego roku i o tej samej godzinie. Cała nasza trójka miała po dwanaście lat, ale moje rodzeństwo zachowywało się, jakby byli starsi co najmniej o pięć.

I może byłam inna. Oni obydwaj mieli blond włosy i niebieskoszare oczy, byli wyżsi ode mnie. Imiona mieli praktycznie takie same. Ich niemal identyczne rysy twarzy prawie krzyczały słowa „bliźnięta jednojajowe”! A ja? Czarne, falowane włosy po mamie, zielone oczy po mamie, niska po mamie… Czemu nie mogłam urodzić się taka sama jak oni? „Po tacie”? Wtedy pewnie by mnie zaakceptowali i zajmowali się mną. Graliby ze mną w gry i chcieliby spędzać ze mną czas. Daliby mi poczucie, że przynależę do jakiejś grupy. Bo na razie mimo tego, że miałam rodziców, czułam się samotna i zdana na samą siebie. Nie byłam częścią żadnej paczki, ani nie miałam prawdziwych, wiernych mi przyjaciół. Swoje problemy rozwiązywałam sama, choć wiedziałam, że zawsze mogę przyjść z nimi do mamy i taty.

– Jesteś pewna? – wyrwała mnie z zamyślenia mama.

– Tak – odpowiedziałam tylko i szybkim krokiem ruszyłam do drzwi na samym końcu białego korytarza.

Otwarłam je… I aż zamarłam z zachwytu.

Pokój nie był duży, za to powalał urokiem. Nie był biały i nudny, nie stały w nim kartony, ani nie sprawiał wrażenia nowoczesnego, jak w całej reszcie domu. Był inny. I ta inność zwaliła mnie z nóg, aż musiałam oprzeć się o framugę.

Naprzeciw drzwi, we wnęce została umieszczona mała garderoba odgrodzona od świata małymi, drewnianymi drzwiczkami. Na podłodze leżały brązowe panele, pod sufitem wisiała jasna lampa, a ściany zostały pomalowane na ciepły, beżowy kolor.

Powoli podeszłam do długiego okna, które również zostało umieszczone we wnęce, a pod nim, jak w amerykańskich domach z seriali, wbudowane zostało najprawdziwsze siedzisko z czerwonym obiciem i musztardowymi poduszkami. Usiadłam i spojrzałam za okno.

Wychodziło ono na lewą część ogrodu. Było stąd widać ogromne drzewo z huśtawką i dom sąsiadujący z naszym. Był to trzypiętrowy budynek z czerwonej cegły, obrośnięty bluszczem i spowity dziwną, żółtą poświatą. Liczne okna ozdabiały okiennice, a dach był tak spiczasty, że prawie pionowy. Drzewo z naszego ogrodu dosięgało gałęziami do okien budynku.

– Jaki piękny pokój – skomentował sarkastycznie Dominik, szerzej otwierając drzwi. – Widać, że jest inny, tak samo jak ty. I jest garderoba. Pokój mój i Domi są połączone, chcesz zobaczyć?

– Nie, dzięki – odparłam tylko, uważając na słowa, żeby nie powiedzieć czegoś niewłaściwego. – Pójdę zobaczyć ogródek.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • zsrrknight 7 miesięcy temu
    "Uśmiech nie schodził mi z twarzy od rana, gdy w piątkę wsiedliśmy do samochodu i opuściliśmy Katowice, zostawiając nasze małe mieszkanie daleko w bloku, daleko w przeszłości." - to brzmi trochę tak jakby mieszkanie było daleko w bloku, to jest daleko pod względem przestrzeni, a nadal w jego obrębie xd. Może lepiej napisać "daleko za sobą", szczególnie że mieszkanie w domyśle = w bloku, więc nie trzeba koniecznie tego dopisywać. Ewentualnie można inaczej skonstruować zdanie i uniknąć problemu.
    "Jeszcze raz otaksowałam budynek spojrzeniem." - narracja pierwszoosobowa, więc przy każdym takim słówku musisz się porządnie zastanowić, czy bohater/ka rzeczywiście używa takich słów i czy brzmi to wiarygodnie dla czytelnika
    "W przedpokoju stały wierze kartonów, więc szybko przeszłam do dalszej części domu." - wieże
    "Zawsze zwracał się do mnie pełnym imieniem, mimo że tyle razy prosiłam go, aby używał krótszej wersji; Lea." - z tego, co się orientuję Lea to nie jest zdrobnienie od Leokadia, chyba że bohaterka tak sobie po prostu wymyśliła albo tego nie wiem xd
    "Taka byłam zawsze, wiedziałam czego chciałam nie wiedząc co będzie dalej." - ja bym to zrobił tak: "Taka byłam zawsze: wiedziałam czego chciałam, nie wiedząc co będzie dalej."
    "Graliby w ze mną w gry i chcieliby spędzać ze mną czas." - "w" niepotrzebne

    Zawsze, gdy widzę narrację pierwszoosobową, zapala mi się czerwona lampka. Jest to narracja trudna i łatwo ją zepsuć i też jest o tyle specyficzna, że po prostu nie pasuje da każdej historii. U ciebie jest nieźle, choć nieco sztywno. Póki co, mi, jako czytelnikowi, trudno uwierzyć, że narratorka faktycznie ma dwanaście lat (i nawet nie próbuj pisać, że ty masz tyle samo lat, więc wiesz lepiej, bo nie o to chodzi xd). Ogólnie trochę bym to rozluźnił, wprowadził może trochę gwary, może nawet więcej pisał o emocjach, choćby kosztem opisów. No i podejść można do tego różnie: może być w stylu pamiętnika/dziennika, może być potok myśli na żywo, może być wspominana/opowiadana komuś historia itd itp.
    A ogólnie rozdział jak rozdział. Dosyć poprawnie, dużo się nie dzieje, spełnia funkcję wprowadzenia i rozstawienia figur na szachownicy. I to "Lea" na początku sugeruje, że narracja też będzie prowadzona z innej perspektywy, więc tym bardziej musisz uważać, żeby te narracje mocno się od siebie różniły, odzwierciedlając charaktery postaci, jeśli to ma być pierwszoosobówka.
    Pozdrawiam
  • Sandra 7 miesięcy temu
    Jejku, dziękuję ci bardzo. Strasznie mi zależy na tym projekcie, bardzo bym chciała napisać to najlepiej jak potrafię i takie uwagi, czy tam opinie kogoś z zewnątrz naprawdę pomagają :)

    No pierwszy rozdział, więc na razie sztywno jest, ale chciałabym to później jakoś rozluźnić i tak dalej.

    Ym, co do imienia to Leokadia zdrabnia się Lea (przynajmniej tak słyszałam)

    Poprawię błędy i jeszcze raz dzięki za wizytę :)
  • Biała Skała aka Yooniś 7 miesięcy temu
    Bliźniacy różnej płci nie są jednojajowi
  • Sandra 7 miesięcy temu
    wygoogluj :)
  • Domi51 7 miesięcy temu
    Moim zdaniem piszesz najlepiej jak potrafisz, tekst ma potencjał. Pozdrawiam i zapraszam również na mój profil :)
  • Sandra 7 miesięcy temu
    Dziękuję bardzo, na pewno zajrzę :)
  • Czarnamantra1 7 miesięcy temu
    Bardzo dobry tekst! Zapis dialogów moim zdaniem lekko do poprawy :) Np tu
    "– Ja chcę pokój na końcu korytarza! – zawołałam od razu, widząc drzwi najbardziej ode mnie oddalone, nie wiedząc nawet co tam się znajduję, jaki ten pokój ma kształt, ani ile ma okien. Ja po prostu wiedziałam, że chcę tamte pomieszczenie. Coś od środka mi mówiło, że to tam chcę zamieszkać i tam chcę spędzać wolny czas. Taka byłam zawsze, wiedziałam czego chciałam nie wiedząc co będzie dalej. Ale mój wybór zawsze był dobry. Gdy tylko nie posłuchałam tego swojego wewnętrznego głosu, nie byłam zadowolona z konsekwencji"

    – Ja chcę pokój na końcu korytarza! – zawołałam od razu, widząc drzwi najbardziej ode mnie oddalone. (rozdziel sobie)
    Nie wiedziałam nawet co tam się znajduję, jaki ten pokój ma kształt, ani ile ma okien. Ja po prostu wiedziałam, że chcę tamte pomieszczenie. Coś od środka mi mówiło, że to tam chcę zamieszkać i tam chcę spędzać wolny czas. Taka byłam zawsze, wiedziałam czego chciałam nie wiedząc co będzie dalej. Ale mój wybór zawsze był dobry. Gdy tylko nie posłuchałam tego swojego wewnętrznego głosu, nie byłam zadowolona z konsekwencji"
  • Sandra 7 miesięcy temu
    Dziękuję za komentarz i radę 🤗

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania