Zakład. Cz.1

- To koniec!! - wykrzyczałam mu prosto w twarz

Pobiegłam ile sił w nogach by znaleźć się jak najdalej od niego, od zapachu jego bluzy, tych oczu które mnie uwiodły, od tych słów które chciałabym by często kłamały.Nie wiedziałam, czy zrobiłam dobrze, ale wreszcie odetchnęłam z ulgą.Sama nie wiem czemu to zrobiłam, ja po prostu musiałam, musiałam zerwać z nim i chociaż wewnątrz czułam coś dziwnego, niespokojnego coś co inni nazywają bólem, nie zwracałam na to uwagi.Wyciągnęłam paczkę papierosów i zapaliłam jednego, drżącą ręką.Teraz dopiero czułam ból.Ból który rozrywał moją dusze, ból który był silniejszy niż sądziłam. Postąpiłaś właściwie! Musiałaś, nie ty chciałaś to zrobić podpowiadał mój wewnętrzny głos.Co właściwego jest w zerwaniu z idealnym chłopakiem bez przyczyny? gdyby jeszcze zdradził, okłamał ale nie! On nie zrobił nic co mogło by mnie zranić, a ja z nim zerwałam, tak po prostu ot tak.Widziałam łzy w jego oczach, gdy wymawiałam te słowa, widziałam ile dla niego znaczę i jak bardzo mnie pokochał i mimo to ja po prostu z nim zerwałam! Dziewczyno! To był tylko zakład! głupi zakład a ty jeszcze nigdy nie przegrałaś! Zawsze byłaś najlepsza, zawsze przed innymi i chciałaś zaprzepaścić to z powodu jego niebieskich oczu? dość! dość! Moje myśli wariowały, a ja nie wiedziałam co mam już robić, chciałam wrócić się, porozmawiać z nim, przeprosić i zapewnić o swojej miłości, ale to oznaczyło by tylko moją słabość.Miał być kolejnym zakładem, kolejną zabawka, a ja się w nim tak zwyczajnie ot tak zakochałam.Dość! Przecież miłość to tylko zwyczajna słabość, parę hormonów buzujących, czegoś takiego nie ma i nie będzie a przynajmniej ja do tego nie dopuszczę.Tylko czemu po zerwaniu z nim nie czuje się lepiej? czemu wciąż na nowo przypominam sobie nasze wspólne, szczęśliwe chwile?

- Sara! - usłyszałam jego wołanie.Po chwili stał tuż obok mnie a jego oczy, wciąż były zapłakane i zagubione. - Saro zrobiłem coś nie tak? proszę cię co się między nami zmieniło? - zapytał próbując złapać mnie za rękę - Wszystko - odpowiedziałam chłodnym głosem

Wyrwałam swoją dłoń z jego uścisku i schowałam w kieszeń bluzy.Chociaż udawałam obojętną, moje serce krajało się z bólu. - Przecież jeszcze wczoraj planowaliśmy swoją przyszłość, jeszcze wczoraj chciałaś ze mną wyjechać.Co mogło zmienić się od kilkunastu godzin.Dowiedziałaś się czegoś? ktoś nagadał ci bzdur? - zapytał coraz bardziej zagubiony

- Nie.Daj mi spokój.Nie kocham cię, czy tak trudno co to zrozumieć? - zapytałam próbując go minąć.Poczułam na ramieniu jego ciepłą, delikatną dłoń i zamknęłam oczy.Tak bardzo pragnęłam jego dotyku, pocałunku, pieszczot o poranku. Dość! - Udowodnij! Pocałuj mnie, a ja pokażę ci, że kłamiesz - powiedział pewnym głosem.Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, zaprotestować, wyśmiać go, on wziął mnie w swoje ramiona i bez żadnego słowa tak po prostu pocałował.Jego pocałunek był inny niż dotychczas, skrywający w sobie nadzieje i pragnienie, był pełen żaru, namiętności i strachu.Był taki dziki, taki intensywny i dla nas już zabroniony.Zamknęłam oczy i chociaż wiedziałam, że nie powinnam poddałam się jego pieszczotą i kuszącym ustom. Po kilku minutach oderwaliśmy się od siebie a on uśmiechnął się do mnie zwycięsko. Wziął mnie w swoje ramiona i spojrzał głęboko w oczy.

- Dlaczego chciałaś ze mną zerwać, tylko nie kłam, że mnie nie kochasz bo udowodniłem Ci, że to nie prawda - powiedział poważnym głosem.Spuściłam wzrok i nie odpowiedziałam nic.Co miałam mu niby powiedzieć? byłeś tylko zakładem który już dawno powinnam zakończyć, ale nie spodziewanie się zakochałam? nie, nie mogłam tego zrobić. Postanowiłam zadać mu ostateczny cios i raz na zawsze zakończyć to, co już dawno powinno umrzeć śmiercią naturalną. - Damianie ja cię zdradziłam - powiedziałam te słowa bez żadnych uczuć.Chciałam by mój głos brzmiał przekonująco i pewnie. - Co zrobiłaś? - jego niebieskie oczy utkwiły na mojej twarzy. Puścił mnie z objęć a na jego twarzy malowało się wielkie rozczarowanie i zaskoczenie. - No wtedy na imprezie ja Cię zdradziłam z Łukaszem w łazience - dalej brnęłam w swoje kłamstwa.Jego twarz z każdym moim kolejnym kłamstwem stawała się coraz bledsza, a ja z premedytacją zadawałam mu kolejne ciosy, mając nadzieje, że w ten sposób znienawidzi mnie, a ja dotrzymam postanowienia.Nie chciałam by w żaden sposób o mnie walczył, bo wiedziałam, że wcześniej, czy później poddałabym się i do niego wróciła, lub o zgrozo walczyła o niego.Owszem był najlepszym ciachem w naszej szkole, ale to nie oznaczało, że z jego powodu i z powodu czegoś takiego jak miłość mam złamać swoje zasady i przestać być tym, kim jestem.A kim jestem? dziewczyną która ciągle gra, wiecznie kryje się pod maską twardej i nie do złamania dziuni a w rzeczywistości płacze po kontach w samotności? dziewczyną, która ma dosłownie wszystko a brakuje jej, najważniejszej rzeczy wsparcia rodziców? Kim jestem? Czemu ciągle udaje kogoś kim nie jestem? czego oczekuje od życia i dlaczego ranię kogoś, kogo tak naprawdę kocham, chociaż kochać nie chcę? Inna dziewczyna dała by się posiekać za kogoś takiego jak on.Wierny, przystojny z pasją.Obiekt westchnień każdej dziewczyny, a ja stoję przed nim i kłamię go tylko po to, by o mnie zapomniał? No tak, przecież to cała ja.

Jego wzrok utkwił w moich oczach, a ja nie mogłam znieść jego bólu.Pobiegłam a on nie próbował już mnie zatrzymać.Biegłam przez zapędzony tłum, nie wiedząc dokąd iść i co z sobą zrobić.Jedyną ważną dla mnie istotą na tym świecie był mój przyjaciel Łukasz.Tak, to do niego postanowiłam iść.Biegłam, wciąż nie zatrzymując się nawet na chwile, czułam jak ból, rozrywa moje serce i nic nie mogłam na to poradzić, chociaż nie chciałam czuć tego bólu, on był silniejszy niż ja.Wbiegłam do bloku w którym mieszkał Luk i kilka chwil później waliłam w jego drzwi. - Chwileczkę! - krzyknął .Słysząc jego głos uśmiechnęłam się kącikiem ust.Drzwi otworzyły się, a ja wybuchając płaczem wpadłam w ramiona przyjaciela.

- Saro dlaczego płaczesz? - zapytał mocno mnie obejmując.Chciałam powiedzieć mu co się stało, chciałam wyrzucić z siebie cały ten ból i wszystkie związane z tym emocje, ale nie mogłam.Słowa nie chciały przejść mi przez gardło a w nim czułam wielką kulę, która z każdą kolejną wylaną łzą powiększała się coraz bardziej.Gdy już wydawało mi się, że wreszcie będę wstanie cokolwiek powiedzieć, na nowo wybuchałam płaczem.Tak, tylko przy Łukaszu nie udawałam, tylko on znał moje słabości i wrażliwą, prawdziwą duszę.Mocniej przytuliłam się do jego szyi i ponownie zawyłam z rozpaczy.Ból, ten sam który jeszcze niecałą godzinę temu wydawał mi się tak nieszkodliwy, tak realny, tak przewidywalny teraz był nie do zniesienia. - Luk - szepnęłam na nowo żałośnie płacząc.Tak, ja ta która od zawsze uważała się za niezniszczalną, najlepszą w szkole dziunie teraz płakała w ramionach przyjaciela i miałam w nosie to, czy zobaczą to inni.Nie chciałam już grać, udawać kogoś kim nigdy nie byłam.Nie chciałam pozować na niedostępną, nie do zdobycia dziewczynę tylko po to, by mnie szanowano.Miałam chęć wykrzyczeć całemu światu jak mi jest teraz źle i jak bardzo potrzebuje przy sobie mieć kogoś, na kogo mogłabym liczyć.Wciąż tkwiłam w ramionach Łukasza uświadamiając sobie, jakie moje życie jest do dupy.Miałam przyjaciół, którzy tak naprawdę nie znali prawdziwej mnie.Zawsze się przed nimi popisywałam, raniąc przy tym uczucia innych.Tak, to dopiero Damian uświadomił mi jaka jestem naprawdę, to on pokazał mi prawdziwą mnie i on nauczył cieszyć się z drobiazgów takich jak na przykład zjedzenie lodów. - Zerwałaś z nim tak? - zapytał patrząc mi w oczy . Nie byłam w stanie mu czegokolwiek powiedzieć.Gdy już chciałam wydobyć z siebie jakikolwiek dźwięk jedyne co byłam w stanie zrobić, to na nowo żałośnie płakać. Zawsze broniłam się przed miłością twierdząc, że dla mnie miłość, to tylko hormony, nad którymi nie można zapanować, gdy przyjaciele zakochiwali się w swoich partnerach ja wyśmiewałam ich mówiąc, że wcześniej, czy później ktoś zdradzi.Nie wiem dlaczego aż tak zamknęłam się na uczucia.Czy wpływ na to miało doświadczenie czy z przeszłości? czy śmierć mojego brata, który zabił się z powodu nieszczęśliwej miłości? Nie wiedziałam tego i chyba tak naprawdę nadal nie wiem.Łukasz, który studiuje psychologię ma na to swoją teorię, ale nigdy nie brałam jej pod uwagę.Ja zwyczajnie w świecie się bałam.Bałam się tego, że będę cierpieć tak jak Oskar i bałam się otworzenia i zaufania komukolwiek.Damian? Damian długo zdobywał moje zaufanie, chyba tak naprawdę dopiero po roku starania się pozwoliłam, by w małym stopniu zbliżył się do mnie i poznał jaka jestem.Był nowym w szkole i od razu zwrócił na mnie uwagę, ja natomiast spławiałam go setki razy, tak jak większość facetów.Łukasza dopuściłam do siebie od razu, ale nigdy między nami nie zaiskrzyło.Owszem lubiłam go, ale nie na tyle, by dzielić z nim swoje życie, zostaliśmy najlepszymi przyjaciółmi.- Tyle razy prosiłem byś tego nie robiła - powiedział z troską w głosie - Ale ja zrobiłam, nie wiedząc, że to aż tak zaboli - przyznałam uspokajając się na tyle, by się do niego odezwać - Co mu takiego powiedziałaś? - zapytał siadając obok mnie.Siedziałam na przeciwko przyjaciela i czułam zbliżającą się fale rozpaczy.Znów zawyłam tym razem znacznie głośniej i bardziej niż poprzednio

- Powiedziałam mu, ze go zdradziłam na imprezie wraz z Tobą - szepnęłam po krótkiej chwili

- Co zrobiłaś? - zapytał wybuchając śmiechem - No to - powiedziałam obrażona

Chłopak przytulił mnie, a ja zamykając oczy wtuliłam się w jego ramiona.

*

Siedziałam w swoim pokoju i przyglądałam się, wszystkim pamiątką po Damianie. Wspólne zdjęcia, prezenty od niego, wszystko to, co mi go przypominało wylądowało w wielkim pudle i wyniosłam na strych.Nie chciałam mieć tego w zasięgu wzroku i za każdym razem przypominać sobie o naszym rozstaniu.Miłość to tylko hormony wmawiałam sobie.Kiedyś czytałam jakąś książkę, tytułu już nie pamiętam i to ona pozwoliła mi inaczej spojrzeć na miłość.To ona przekonała mnie, że nie ma czegoś takiego jak gorące uczucie i, że nie powinno się poświęcać uczuciu, które nie miało by szans.Tylko, czy nasze takie było? czy to uczucie faktycznie nie miało by szans? kochał mnie, ja kochałam jego, był zaradny, odpowiedzialny i piekielnie przystojny, jest przystojny.Dziewczyny ze szkoły z chęcią podziękują mi za to, że odstąpiłam go im. Kurcze dlaczego to uczucie nie mogło się wypalić? dlaczego nie umarło śmiercią naturalną? tylko z każdym dniem rozpalało się coraz bardziej? z moich rozmyśleń wyrwał mnie sygnał telefonu.- Cześć maleńka spakuj się! Za kwadrans po Ciebie będę - powiedział Luk .Ne wiedziałam co ma na myśli, ale biorąc pod uwagę jego szalone pomysły zaczęłam się na poważnie bać.Spakuj, ale niby co? przecież nie wiedziałam dokąd porywa mnie tym razem i co i na ile mam ze sobą wziąć.Postanowiłam wziąć swoją kartę od bankomatu i najpotrzebniejsze rzeczy, pomalowałam się, ubrałam spódniczkę i założyłam wygodniejsze szpilki.Dokładnie kwadrans później Łukasz zatrąbił swoim oplem, a ja wyszłam z mieszkania. - No, no ale nie o taki strój mi chodziło - zaśmiał się .Przewróciłam oczami, nie do końca wiedząc co ma na myśli.Wsiadłam do samochodu a on spojrzał na mnie tą swoją śmieszną miną - Chcesz tak iść do lasu na ognisko? nie boisz się komarów? - zapytał marszcząc brwi.Przewróciłam oczami i pobiegłam do mieszkania, przebrałam się w wygodny dres, wzięłam w pośpiechu ciepło bluzę i wygodniejsze buty i wsiadłam do jego auta.- No teraz wyglądasz jak należy - zaśmiał się.Przywaliłam mu torebką a on zrobił obrażoną minę.Wcisnął pedał i z piskiem opon ruszyliśmy przed siebie.Po godzinie dojechaliśmy, byliśmy nad wielkim jeziorem a z daleka czuć było grilowanie. Wyszłam z samochodu i przywitałam się ze wszystkimi. Większość osób znałam już z wcześniejszych wypadów z Łukaszem.Zawsze zabierał mnie do swoich przyjaciół, a ja o dziwno czułam się tam na właściwym miejscu. Czasami czułam się tam lepiej, niż z własną ekipą, tu nie musiałam udawać, nie musiałam grać, mogłam być sobą i nikomu to nie przeszkadzało. - Sara! Jak dobrze Cię widzieć - usłyszałam powitalne głosy

Przywitałam się ze wszystkimi całusem w policzek a na końcu zobaczyłam ich.Obok drzewa stała Magda dziewczyna Łukasza a obok niej jej kuzyn Damian! Spojrzałam na Łukasza i wiedziałam, że zrobili to celowo, niby przypadkiem, niby nie wiedzieli, ale doskonale znałam Łukasza i wiedziałam, że chce nas pogodzić. - Cześć - szepnęłam próbując zachować dystans - Wyglądasz na zaskoczoną - powiedział - Nie spodziewałam się Cię tu - przyznałam cicho.Łukasz z Magdą przyglądali się naszej rozmowie a my łapiąc się za ręce postanowiliśmy opuścić całe to towarzystwo i się przejść.Przecież mieliśmy sobie tyle do powiedzenia.

 

Szliśmy spacerkiem a wszystkie inne sprawy, przestały mieć dla mnie znaczenie.Chociaż czułam złość na Łukasza, dobrze wiedziałam, że zrobił to dla mojego dobra.Kochałam go i nie było sensu zaprzeczać, kochałam miłością prawdziwą i przeklinałam niebiosa za to, że na to pozwolili.Przecież ta znajomość powinna już dawno przestać istnieć a miłość do niego się wypalić.Nie rozumiałam dlaczego to wszystko jest aż takie dziwne i dlaczego nadal coś do niego czuje.Przecież z pozostałymi nie było problemów, zawsze po tygodniu, dwóch zostawiałam ich i odchodziłam nawet nie oglądając się za siebie, nie obchodziło mnie, czy cierpią, czy też nie.Teraz też tak powinno być, ale nie jest.Chociaż doskonale zdaje sobie sprawę, że już dawno powinniśmy się rozstać, ja nie potrafię odejść bez słowa wyjaśnienia, nie chcę.Nie umiem go zranić i chociaż wymyśliłam zdradę, Łukasz sprowadził mnie na ziemię. - Wiem o zakładzie - powiedział cicho.Spojrzałam na niego oszołomiona i nie wiedziałam co mam mu powiedzieć.Spojrzałam na Damiana i wiedziałam, że zasługuje on na wyjaśnienia, ale nie wiedziałam jakie.Po raz pierwszy przed kimś zapragnęłam się wytłumaczyć, ale nie potrafiłam.Chociaż chłopak wciąż przyglądał się moim zagubionym oczom, nie powiedział nawet słowa.Staliśmy w milczeniu na środku polanki a gdzieś nie daleko słyszeliśmy echo roześmianych osób.Teraz po raz pierwszy w życiu zabrakło mi słów.Chociaż zazwyczaj byłam wyszczekaną osobą, teraz nie mogłam znaleźć jakiegokolwiek słowa, by móc go przeprosić.Boże! co ja najlepszego zrobiłam? Znów usłyszeliśmy śmiech znanych nam osób i tak bardzo zapragnęłam schować się w Łukasza bezpiecznych ramionach. - Dlaczego to zrobiłaś? - zapytał nagle .W jego głosie nie było złości, chociaż oczy skrywały smutek, jego głos nadal był opanowany i spokojny.Taki jak zawsze, gdy ze mną rozmawiał. - Saro - powiedział drżącym głosem .Spojrzałam na niego i zakryłam twarz dłońmi, płakałam.Po raz pierwszy przy nim płakałam. - To nie powinno mieć miejsca, powinno umrzeć śmiercią naturalną - powiedziałam nagle .Damian spojrzał na mnie zdezorientowany, a jego śliczne oczy poszerzyły się ze zdziwienia. Podszedł do mnie i wyciągnął dłoń, ale nie złapałam go za rękę.Ukucnęłam przy małym, zagubionym drzewie, które samotnie stało na polance, dodając jej uroku i zastanawiałam się, czy to drzewo czuje się tak samo samotne jak ja? czy miało przyjaciół? czy samo tak wyrosło? Z rozmyśleń wyrwał mnie cichy głos Damiana. - Chłopaki mieli rację.Nie powinienem się z Tobą związać - powiedział wybuchając gniewem .Dopiero teraz, widząc jego gniew zrozumiałam jak bardzo musiałam go zranić. - Dlaczego tak ze mną zagrałaś? dlaczego zabawiłaś się moimi uczuciami? byłem głupcem! cholernym głupcem, bo wierzyłem, że możesz się zmienić.Wydawało mi się, że tylko ja znam twoje prawdziwe oblicze, że pod tą skorupą kryje się cudowna dusza, byłem głupcem, wielkim głupcem! - krzyknął - Nie pomyślałeś, że tacy ludzie jak ja się nie zmieniają? nie pomyślałeś o tym, że może ja właśnie taka jestem? -powiedziałam hamując złość - Nie jesteś! Przynajmniej nie byłaś przy mnie.Każdego dnia widziałem dobroć w twoich oczach, widziałem jak się przy mnie zmieniasz Saro.Widziałem jak twoje oczy się śmieją, gdy widzą ptaki, widziałem jak żal Ci było chorych dzieci, widziałem - nie dokończył - Co widziałeś? nic nie widziałeś! Udawałam! Ja tylko udawałam! - wykrzyknęłam wybuchając płaczem - Nie Saro ty teraz udajesz! Czego się boisz? czego się tak naprawdę boisz? chciałem zapewnić Ci szczęśliwe życie, chciałem dać ci to, co jest najlepszego we mnie, bo wierzyłem, że wreszcie przestaniesz się bać.O co ci tak naprawdę chodzi? boisz się, że skończysz jak twój brat? dziewczyno to była jego decyzja! To on się zabił, ale ty nadal żyjesz! chociaż może i nie? uciekasz od miłości i takim zachowaniem umierasz od środka.Udajesz wciąż przed wszystkimi, udajesz kogoś kim nie jesteś.Nie obchodzą Cię pieniądze, ani modne ciuchy, najchętniej oddałabyś je potrzebującym, ale przy swoich koleżankach udajesz twardą, niedostępną! Czy myślisz, że twój brat by tego chciał? myślisz, że nie widzi co robisz z własnym życie? umarł bo zaryzykował, umarł w imię miłości a ty przed nią uciekasz! Kocham cię, czy tego nie widzisz? czy nie widzisz jak się staram? co mam jeszcze zrobić, byś mi zaufała? skoczyć z mostu jak twój brat?? zabić się byś uwierzyła, że naprawdę Cię kocham? jak tak nie ma sprawy.Zrobię to dla Ciebie! - krzyknął

Spojrzałam na niego oszołomiona i poczułam na plecach dłoń Łukasza.Odwróciłam się do przyjaciela i spojrzałam mu prosto w oczy.Nawet nie wiedziałam kiedy do nas dołączył.

- Też tak uważasz? też myślisz tak jak on? - zapytałam .Łukasz spojrzał na mnie i nerwowo kopał kamień. - Przykro mi Saro, ale on ma rację.W pewnym sensie umarłaś wraz z bratem - powiedział.Podszedł do mnie i objął mnie, a ja w jego ramionach rozpłakałam się.

- Brakuje mi go - powiedziałam cicho - Maleńka mam propozycję - zaśmiał się Łukasz, odrywając się od moich ramion.Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem a on uśmiechnął się - Co ty na wspólny weekend nad morzem? ja, Ty, Magda i Damian - powiedział

- A zgodzi się? - szepnęłam niepewnie - Nasza w tym głowa by się zgodził - powiedział odbierając dzwoniący telefon.Trzy minuty później rozłączył się i spojrzał na mnie uśmiechnięty - Dzwoniła Magda, zawiozła Damiana do domu i z nim została ja też Cię odwiozę - powiedział prowadząc mnie do samochodu.Kilkanaście minut później siedziałam w jego samochodzie i rozmyślałam.Chociaż wiedziałam, że powinnam iść do domu, nie chciało mi się.Wiedziałam, że i tak nikogo nie ma, bo rodzice jak zawsze są zajęci.Nie wiedziałam już co mam zrobić.Pożegnałam się z Łukaszem i wyszłam z auta. - Poradzisz sobie? może zostanę z Tobą? - zawołał zatroskanym głosem - Nie dzięki.Dam sobie radę - zapewniłam

Samochód ruszył, a ja usiadłam na ławce przed domem.Wciąż rozmyślałam o słowach Damiana i obawiałam się, że ma rację.Nie wiedziałam tylko, jak mam z nim porozmawiać.

- Hej! - usłyszałam za mną damski głos .Odwróciłam się i zobaczyłam Jolkę - Daj mi spokój! - zawołałam - Proszę porozmawiaj ze mną! - krzyknęła - Nie! - szepnęłam.Dziewczyna podeszła do mnie, a ja zamknęłam oczy.Ostatnią osobą z jaką, chciałam rozmawiać to ona.

 

Spojrzałam na tak bardzo znajomą mi dziewczynę i zastanawiałam się, czy kiedykolwiek będę potrafiła jej wybaczyć.Tak z całą pewnością tą ją obwiniałam o śmierć brata.To ona była winna samobójstwa Oskara i chociaż dobrze wiedziałam, że to była jego decyzja nie chciałam jej znać.Nie rozumiałam jak z dnia na dzień, można stracić dwie najważniejsze osoby.Po śmierci brata znienawidziłam ją i zerwałam wieloletnią przyjaźń.Chociaż od zawsze Jolka była dla mnie jak siostra, teraz nie potrafiłam się z nią spotykać.Śmierć Oskara była dla nas wszystkich ogromnym przeżyciem, a mnie zmieniła o sto osiemdziesiąt stopni.- Proszę cię porozmawiaj ze mną - szepnęła.Spojrzałam w jej smutne oczy i dobrze wiedziałam, że cierpi.Nie wiedziałam jednak dlaczego. Czy z powodu śmierci Oskara? czy dlatego, że odsunęła się od niej najlepsza przyjaciółka? chciałam, próbowałam jej wybaczyć, ale za każdym razem, gdy to robiłam przypominał mi się brat i złość na nią stawała się coraz silniejsza, aż któregoś dnia obudziłam się ze świadomością, że jej nienawidzę.- Saro proszę cię - szepnęła - Nie mamy o czym - odpowiedziałam wstając z ławki.Tak zostawiłam ją samą i bez słowa odeszłam, nawet się nie odwracając.Dopiero, gdy byłam na tyle daleko, że poczułam się bezpiecznie odwróciłam się-ona nadal tam była.Niech to szlak!-szepnęłam sama do siebie.Chociaż nadal czułam na nią złość, teraz zrobiło mi się jej żal.Przecież ktoś, kto przez lata jest ci naprawdę bliski, nie może w jednej chwili przestać dla ciebie istnieć, ja tak nie potrafiłam.I chociaż skrywałam w sercu ogromny żal, chciałam chociaż móc z nią normalnie porozmawiać.Chciałam, lecz nie potrafiłam. - Jolu - szepnęłam tuż za nią

Dziewczyna odwróciła się do mnie twarzą i spojrzała mi prosto w oczy.Bez słowa rzuciła się w moje ramiona i mocno mnie przytuliła. - Dlaczego to zrobiłaś? on chciał z tobą tylko porozmawiać - powiedziałam, gdy usiedliśmy na ławce.Jola spojrzała na mnie smutnym wzrokiem, w jej oczach było coś dziwnego, coś nie wyjaśnionego. Miałam wrażenie, że jest coś o czym boi się mi powiedzieć.- Wszystko zaczęło się na tamtej imprezie.Zrobiło mi się nie dobrze i wyszłam na dwór. Wtedy ich zobaczyłam.Twój brat całował się z Niną. Podeszłam do niego i wtedy dostrzegłam, ze znów coś brał.Miał poszerzone źrenice i był strasznie agresywny.Wyzwał mnie od dziwki, chociaż to ja go przyłapałam na zdradzie, ośmieszył mnie przy wszystkich. Zaczął mnie wyzywać, śmiać się ze mnie.Kilka dni później zauważyłam, ze spóźnia mi się miesiączka, zrobiłam test i wyszło, że jestem w ciąży. Zadzwoniłam do Oskara, ale nie odebrał.Postanowiłam do niego iść - powiedziała cicho - Pamiętasz kiedy pojechał na ten biwak? - zapytała Kiwnęłam głową i dalej słuchałam jej słów.

- To wtedy u was byłam.Otworzyłaś mi drzwi i powiedziałaś, że go nie ma.Byłam wtedy zapłakana, ale nie chciałam powiedzieć ci co się stało.Naciskałaś, ale ja wybiegłam z waszego mieszkania.Później nie odbierałam od ciebie telefonów.Gdy wrócił przyszedł do mnie.Kupił kwiaty i błagał o wybaczenie.Kochałam go, dlatego chciałam dać nam kolejną szanse.Powiedziałam mu o dziecku.Saro ja miałam wtedy szesnaście lat i strasznie się bałam, a on zamiast mnie wspierać powiedział, że nie chce tego dziecka.Kazał mi usunąć i zapomnieć o nim.Wtedy zerwaliśmy.A gdy wreszcie do niego dotarło co się stało, było już za

późno i mimo jego wielu błaganiach, nie dałam mu kolejnej szansy - usłyszałam słowa Joli

Spojrzałam na dawną przyjaciółkę i sięgnęłam wspomnieniami do tamtych dni.Chciałam za wszelką cenę przypomnieć sobie te sytuacje o których mi mówiła.Nie potrafiłam.Dopiero po dłuższej chwili dotarło do mnie to, co powiedziała.Owszem wiedziałam, że Oskar czasami bierze trawkę, wiedziałam też, że nie chciał mieć dziecka, ale nie docierało do mnie to, co mi powiedziała, nie wierzyłam jej.Przecież brat, ten sam brat, który przez dłuższy czas był dla mnie ideałem, nie mógł być aż taki zły, nie mógł postępować tak podle.Tylko jaki ona miała cel w tym, żeby tak na niego kłamać? nawet jeżeli zrobiłaby to z zazdrości, bo wolał inną, nie miała powodu ranić mnie w ten sposób.Czy to może być prawda? czy Oskar mógłby się tak zachować? czy ja mogłam zwyczajnie nie znać brata? nie wiedziałam.Nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć.Naszą rozmowę przewał dzwoniący mój telefon.

- Tak? - odebrałam.W słuchawce usłyszałam głos Łukasza - Załatwione - powiedział dumnym głosem.Westchnęłam w słuchawkę, czując wielką ulgę.Cieszyło mnie to, że Damian zgodził się z nami jechać i zastanawiałam się, czy uda mi się go na nowo zdobyć? - Kiedy? - zapytałam, wciąż patrząc uważnie na Jolkę - No myślę, że już jutro możemy jechać - powiedział a w jego głosie usłyszałam radość. - Spoko.To w takim razie do jutra - powiedziałam rozłączając się.Chociaż nie potrafiłam myśleć już o niczym innym jak o naszym wyjeździe i o tym, czy uda nam się dogadać, przecież teraz musiałam załatwić równie ważną rzecz.Był tylko jeden sposób, by dowiedzieć się, czy Jola mówi prawdę.Pociągnęłam przyjaciółkę za rękę i weszliśmy do mojego domu.Udaliśmy się prosto do pokoju brata.Chociaż nie byłam w nim od miesięcy a Oskar nie żył już dwa lata, mama nie zgodziła się nic wyrzucić z jego pokoju. Nadal były w nim jego rzeczy, które zawsze kładzione były w tym samym miejscu.Można było powiedzieć, że pokój wyglądał na nie naruszony, a gdy się do niego wchodziło, wciąż czuło się jego obecność.Podeszłam do jego komputera i odpaliłam go.Wpisałam hasło i razem z siedzącą obok Jolką przeglądaliśmy jego pocztę.To, co tam zobaczyłam odebrało mi mowę. Było na niej mnóstwo rozmów z dziewczynami.Ciągle jakieś nowe niki, imiona.Dopiero teraz zrozumiałam, że to co powiedziała mi Jolka było prawdą.W jego książce znaleźliśmy zdjęcie usg i chciało mi się wyć.Wciąż nie rozumiałam jednego, gdzie jest jej dziecko? gdzie jest ich dziecko? - Teraz mi wierzysz? - zapytała ze łzami w oczach.Przytuliłam przyjaciółkę i chciało mi się płakać.Nie rozumiałam, że ktoś taki jak on, mógł być aż taki zły.Chociaż bardzo chciałam dowiedzieć się, co się stało z ich dzieckiem, zabrakło mi odwagi, by się jej o to zapytać.Kilka godzin później wyszła, a ja położyłam się do łóżka wiedząc, że jutro czeka mnie ważny dzień.

 

Chociaż wielokrotnie próbowałam zmusić się do spania, tej nocy nie mogłam zmrużyć oka. Wciąż w głowie miałam słowa Jolki, które okazały się prawdą.Nie rozumiałam jak chłopak, ten sam chłopak, który w stosunku do mnie był tak opiekuńczy, tak kochający, tak troskliwy mógł się zmienić o sto osiemdziesiąt stopni i ją tak potraktować? kochał mnie, ale czy jej nie kochał równie mocno? czy z Jolą nie tworzyli szczęśliwego związku? czy nie byli szczęśliwi? strach przed odpowiedzialnością, którą musiał by na siebie wziąć nie dała mu prawa by tak postępować.Z jednej strony rozumiałam go, jego rozumiałam lepiej niż kogokolwiek.Przez lata wychowywał się bez ojca, partner mamy a jego prawdziwy ojciec odszedł od niej, gdy jeszcze nie przyszedł na świat.Mama przez cztery lata wychowywała go sama a później, gdy poznała mojego ojca i się z nim ożeniła na świecie pojawiłam się ja.Mogłam zrozumieć, że jako mały chłopiec mógł poczuć się zazdrosny, zagubiony, dlaczego matka nie poświęca mu całego czasu jak dotychczas.Przecież w ich życie wkradliśmy się jak intruzy i zabraliśmy mu tą najważniejszą, tą którą kochał nad życie-matkę.Czy dlatego bał się odpowiedzialności i tak bardzo nie chciał dziecka? czy obwiniał mnie za to, że ukradłam mu mamę? nigdy nie dał mi tego po sobie poznać.Owszem o moim urodzeniu to ja byłam tą, którą rozpieszczali, tą która była ich całym światem, ale nie przypominam sobie sytuacji, by Oskar mógł mi to wypomnieć.Przeciwnie zawsze był w stosunku do mnie troskliwy i opiekuńczy.Zawsze mogłam na niego liczyć i zawsze mi pomógł, doradził.Gdy miałam problemy w szkole to jemu pierwszemu się zwierzyłam, gdy pierwszy chłopak złamał mi serce, to jemu wypłakiwałam się w ramiona. - Saro! - usłyszałam głos ojca.Zbiegłam na dół i spojrzałam na wpatrzonych w siebie rodziców.Podziwiałam ich, podziwiałam za to jak bardzo się kochają mimo upływającego czasu.Podziwiałam za to, jak dzielnie poradzili sobie po śmierci Oskara i jak szybko wrócili do życia.Już kilka miesięcy po jego pogrzebie pojechali na wakacje.Ja tego nie rozumiałam, dla mnie jego śmierć była końcem jakiegoś etapu mojego życia.Na biurku zawsze miałam przy sobie jego zdjęcie, to ja tak naprawdę wywalczyłam, by w jego pokoju nic nie zmieniano.Chociaż ojca ubłagała matka, robiąc to bardziej dla mnie, niż dla Oskara.Jednego nie potrafiłam im wybaczyć, tego, że nigdy nie mogłam na nich liczyć.

- Co robisz wieczorem? - usłyszałam głos ojca.Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się.Mama spojrzała na mnie smutnym wzrokiem, a jej oczy coś skrywały.Smutek?

- Jadę na weekend z Łukaszem nad wodę.Nie mówiłam wam? - zapytałam zaskoczona

- A no faktycznie coś wspominała, zapomniałam kochanie - powiedziała mama

Widziałam w ojca oczach rozczarowanie i nie wiedziałam dlaczego. - Tato mogę? - zapytałam patrząc uważnym wzrokiem na jego skupioną twarz - No pewnie.A czy nie pojechałabyś jak bym powiedział nie? - zapytał puszczając mi oczko - I tak bym pojechała - odpowiedziałam szczerze.Ojciec zaśmiał się i całując mnie w czoło, wyszedł z mieszkania.

- Baw się dobrze i pamiętaj jakby co dzwoń, przyjadę po Ciebie.No i weź moją kartę kochanie. Kup sobie coś ładnego - powiedział zamykając za sobą drzwi.Spojrzałam na zamknięte już za nim drzwi i usiadłam na krzesełku.Poczułam na sobie uważny, skupiony wzrok mamy i westchnęłam.- Ojciec się spieszył.Nie przejmuj się, porozmawiam z nim - powiedziała stojąc tuz za mną. - Czy on nigdy nie znajdzie dla mnie czasu? brakuje mi go, tym bardziej teraz po śmierci brata - powiedziałam cicho - Może zostanę z tobą co? wezmę wolne i posiedzimy razem, dopóki nie przyjedzie po Ciebie Łukasz? - zapytała

- Nie mamo idź.Potrzebują Cię tam - powiedziałam.Mama pocałowała mnie w czoło i jeszcze raz odwróciła się, zatrzymując przed drzwiami. - Na pewno? - zapytała ponownie - Tak mamo, kocham cię - szepnęłam - Ja kochanie też, pamiętaj - powiedziała

Drzwi zamknęły się, a ja zostałam w mieszkaniu sama.Sama, zaczęłam się już do tego przyzwyczajać.Samotność była w pewnym sensie, moim przyjacielem, który nigdy mnie nie opuszczał.Zjadłam pospiesznie ulubione płatki i poszłam do pokoju się spakować. Wiedziałam, że będziemy tam kilka dni a czasu mam coraz mniej.Musiałam się

pospieszyć i zabrać ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy.Nie całą godzinę później pod dom podjechał Łukasz, a ja spojrzałam jeszcze raz na swój pokój, zastanawiając się, czy wzięłam ze sobą wszystko, chyba tak.Zamykając za sobą drzwi, wyszłam z mieszkania.

- Cześć gotowa na niezapomnianą wycieczkę? - zapytał Luk - No pewnie! - zawołałam

Przez chwile zapomniałam o wczorajszych wydarzeniach z Jolą. - Gdzie reszta? - zapytałam zdając sobie sprawę, że jestem z przyjacielem sama - Czekają na nas pod mieszkaniem Damiana - powiedział.Kilka minut później zatrzymaliśmy się przed jego mieszkaniem i wysiadłam z auta. Przywitałam się z jego rodzicami i spojrzałam na niego. - Gotowy? - zapytałam - Ja tak a ty? gotowa jesteś na kilka dni w moim towarzystwie? - zapytał a w jego oczach skrywał się strach - Tak, miałam aż całą noc by się z tą sytuacją oswoić - zaśmiałam się .Damian spojrzał na mnie smutnym wzrokiem, a ja pożałowałam swoich słów

- Bardzo ciesze się na ten weekend i mam cichą nadzieje, że on nas do siebie zbliży - powiedziałam odkrywając przed nimi wszystkie karty - Tez mam taką nadzieje - powiedział delikatnie łapiąc mnie za rękę.Bez wahania podałam mu swą dłoń i uśmiechając się do siebie, weszliśmy do auta Łukasza.

 

Zatrzymaliśmy się w małym, przytulnym pensjonacie nie daleko morza.Chociaż planowaliśmy wynająć domek, niestety nie było nic wolnego w pobliżu.No cóż nie tylko my, mieliśmy taki pomysł, by jechać na weekend nad morze.Wzięłam swoje bagaże, które po chwili wyrwał mi Damian i weszliśmy do niewielkiego czerwonego budynku.Pensjonat pod różą, nazwa nie miała nic wspólnego z kwiatami, więc zastanawiałam się, dlaczego akurat róża?zamówiliśmy dwa pokoje dwuosobowe, bo więcej nie było nic wolnego i odebraliśmy klucz. Właścicielka, starsza miła pani wyglądała na fajną, uczciwą osobę.Wyjęłam z torebki telefon i zameldowałam się mamie, że już jestem bezpieczna na miejscu.Spojrzałam na zebrane towarzystwo i zaśmiałam się.Nigdy nie spodziewałam się, że tak spontanicznie pojedziemy do Kołobrzegu a wszystko to dlatego, bym była z Damianem. - Przejdziemy się? - usłyszałam jego głos.Łukasz zaśmiał się, a ja spojrzałam na przyjaciela. - Tak - odpowiedziałam podając Damianowi swoją dłoń.Szliśmy spacerkiem po molo, które było prawie puste.Nie rozumiałam, dlaczego nikogo nie ma, przecież wieczorem jest tu najładniej.Ja, Damian i szum fal, czego chcieć więcej? Chłopak przyciągnął mnie do siebie i spojrzał mi prosto w oczy. - Saro nie zostawiaj mnie - powiedział błagalnym głosem

Chciałam zapewnić go, że nie zostawię, ale się bałam.Bałam się jak zareagują moi przyjaciele, jak zareaguje szkoła.Przecież od zawsze byłam tą najbardziej uważaną, najbardziej pożądaną.Bawiłam się chłopakami a teraz? teraz stałam na plaży otoczona ramionami tego z którym powinnam zerwać, a którego tak bardzo kocham.Co miałam mu powiedzieć? zapewnić go, że nie zostawię, chociaż nie miałam takiej pewności? Spojrzałam mu w oczy, próbując ukryć w nich strach. - Nie mówmy teraz o tym - powiedziałam cicho

Damian spojrzał na mnie, ale nic już nie powiedział.Nadsłuchiwaliśmy szumu fal i chciałam zatrzymać czas.Obok nas szła para, mocno trzymająca się za ręce.Dziewczyna płakała a on próbował jej coś tłumaczyć, jednak odepchnęła go i pobiegła przed siebie.Nie wiem czemu, ale poczułam coś dziwnego, zupełnie tak, jakbym przeczuwała, że coś jej grozi. Wyswobodziłam się z uścisku Damiana i pobiegłam za nią.Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony, ale nie zawróciłam.Nadal za nią biegłam.. - Zaczekaj! - krzyknęłam próbując ją dogonić.Zatrzymaliśmy się dopiero kilka metrów dalej.Rozejrzałam się naokoło podziwiając krajobraz, było tu przepięknie.Teraz wiedziałam z całą pewnością, że to tu, a nie na molo będziemy przechodzić. - Jestem Sara - powiedziałam.Dziewczyna spojrzała na mnie, ale nie odpowiedziała.Dopiero po chwili zorientowałam się co chce zrobić. - Nie potrzebuje pomocy, proszę mnie zostawić - powiedziała a właściwie wykrzyczała mi to w twarz - Mój brat też popełnił samobójstwo.Cały czas zastanawiam się, co by było, gdybym zdołała z nim porozmawiać, czy on by nadal żył? byłam na randce kiedy on umierał.Był sam, bo w domu rodziców też nie było - powiedziałam czując jak się rozklejam.Dziewczyna spojrzała na mnie i zawahała się. - On mnie zdradził.Zdradził z najlepszą przyjaciółką - powiedziała patrząc w nicość.Chciałam już do niej podejść, ale coś mnie powstrzymało.Przypomniałam sobie słowa Jolki i zaczęłam płakać. - To była moja wina, gdybym była z nim on by żył - powiedziałam siadając na kamieniu.Poczułam na ramieniu czyjąś dłoń i odwróciłam się.Przy mnie stał jakiś koleś z Damianem. - Saro to nie była twoja wina.On sam podjął decyzje - usłyszałam głos Damiana.Chłopak podszedł do dziewczyny i siłą ściągnął ją na ziemie, a ona mocno się w niego wtuliła. - Przepraszam Cię kochanie. Daj nam szanse.Przecież wiesz, że cię kocham - przekonywał.Spojrzałam na nich i łapiąc Damiana za rękę, ulotniliśmy się, zostawiając ich samym.Przez chwile zastanawiałam się, co by było, gdyby Damian mnie zdradził, czy potrafiłabym mu to wybaczyć? - o czym myślisz? - zapytał - O nich.Jak myślisz dogadają się? - zapytałam - Czas pokaże.Ja na pewno nadal walczyłbym o nas - powiedział

Spojrzałam na niego zaskoczona i zamilkłam.Przecież od zawsze wydawało mi się, że Damian jest z tych, którzy zdrady nie wybaczają, to dlatego wymyśliłam tą zdradę z Łukaszem a teraz on mówi mi takie rzeczy? Bez słowa udaliśmy się do pensjonatu. Weszliśmy do naszego pokoju i położyliśmy się na łóżkach.Cieszyło mnie tylko to, że w naszym pokoju są dwa oddzielne łóżka, nie wiem, czy gotowa bym była, by z nim spać w jednym łóżku.Przecież ja nawet nie wiedziałam, czy z nim będę, czy też nie.Spojrzałam na zegarek, dochodziła dziewiętnasta.Wyszłam z pokoju i postanowiłam iść do Łukasza, zastanowić się co będziemy robić.Zapukałam, a po chwili drzwi od ich pokoju otworzyły się.

- Jakie plany na wieczór? - zapytałam patrząc na Magdę - Może jakaś impra? - zapytała

Łukasz spojrzał na nią niechętnie, a po chwili dołączył do nas również Damian.

- Może jutro pójdziemy na imprezę co? jestem dziś zmęczony dziewczyny - powiedział ziewając .Magda wyszła trzaskając drzwiami, a ja spojrzałam na Łukasza. - Pogadam z nią co? - zapytałam patrząc w smutne oczy przyjaciela - Saro nie.Musi jej przejść.Daj jej czas - powiedział.Damian poszedł za kuzynką, a ja usiadłam na łóżku i westchnęłam - Znów się pokłóciliście? - zapytałam - Ostatnio kłócimy się ciągle - powiedział przybitym głosem

On, ten sam twardy, zawsze mądry facet był teraz na skraju wytrzymałości i nie wiedziałam jak mam mu pomóc.Postanowiłam porozmawiać z Magdą i dowiedzieć się o co im poszło. Przecież oni byli moimi przyjaciółmi, a ja się o nich martwiłam. - Nie przejmuj się, wszystko się ułoży - pocieszałam.Łukasz spojrzał na mnie i prychnął kpiąco.Chociaż sam był prawie psychologiem wiedział, że to są moje tylko puste słowa. - Nie rozmawiajmy o tym okej? - szepnął.Bez słowa pocałowałam go w policzek i wyszłam z jego pokoju.Wiedziałam, że muszę teraz znaleźć Magdę i z nią poważnie porozmawiać. - Kochanie - usłyszałam głos Damiana.Spojrzałam na niego uważnym wzrokiem a on uśmiechnął się z przymusu

- Rozmawiałeś z nią? gdzie ona jest? - zapytałam.Damian spuścił wzrok i pokiwał głową w stronę molo.Wiedziałam, że czeka mnie nie łatwe zadanie, ale wiedziałam też, że muszę dla dobra Łukasza. - Możemy porozmawiać? - zapytałam siadając obok niej.Magda kiwnęła głową i wciąż patrzyła w dal, podziwiając szum morza. - Co takiego stało się między wami, że siedzisz tu sama? - zapytałam.Wiedziałam, że nie powinnam pytać o to prosto z mostu, ale nie miałam wyjścia.Chociaż wtrącałam się w sprawy przyjaciela, Łukasz był mi zbyt bliski bym mogła stać z boku i przyglądać się jak rozpada się jego związek. - Jestem w ciąży - powiedziała unikając mojego wzroku.Po chwili spojrzała na mnie, a w jej oczach były łzy.I chociaż nie powiedziała o tym wprost, domyśliłam się, że nie jest to dziecko Łukasza.

 

- To dziecko Łukasza z tym, że on mi nie wierzy - powiedziała

Spojrzałam na dziewczynę przyjaciela i nie wiedziałam co mam jej odpowiedzieć.Jak to nie wierzy? przecież Łukasz nie wygląda mi na palanta, znałam go na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że musi mieć jakieś swoje powody, by jej w to nie wierzyć.Chociaż chciałam zapytać się o to wprost, coś nie dawało mi spokoju.Nie wiem, czy to ta pustka na plaża, czy silny wiatr.

- Chodźmy do pensjonatu - szepnęłam

Trzymając Magdę pod ramię, udaliśmy się do środka.Spojrzałam na Damiana, prosząc by zostawił nas samych.Damian pospiesznie wypełnił moją prośbę i już po chwili siedziałam z Magdą u nas w pokoju i rozmawialiśmy.Dziewczyna opowiedziała mi o wszystkim co ostatnio działo się między nimi, opowiedziała o kłótniach, tamtej feralnej imprezie i o tym, że ktoś nagadał bzdur Łukaszowi o rzekomej zdradzie Magdy.Chociaż dziewczyna zarzekała się, że to nie prawda, coś trudno było mi jej zaufać.Może to dlatego, że ostatnio widziałam ją z jakimś chłopakiem? nigdy nie powiedziałam o tym Łukaszowi.Nie wiem czemu, czy dlatego, że nie chciałam go martwić? a może dlatego, że nie wiedziałam kto to jest? a może ze względu na Damiana? nie wiedziałam.

- Przecież ja nie byłabym w stanie zdradzić Łukasza! - szepnęła podniesionym głosem

Spojrzałam na nią, wahając się.Powinnam powiedzieć jej, że ich widziałam? powinnam powiedzieć o tym Łukaszowi? Naszą rozmowę przerwała miła, starsza kobieta, właścicielka pensjonatu.

- Dzieciaki chodźcie do salonu.Zbliża się sztorm - poinformowała

Magda spojrzała na mnie ze strachem w oczach, a ja uśmiechnęłam się do niej, próbując ją uspokoić.Bez słowa wstaliśmy i obiecując sobie, że wrócimy do tej rozmowy, poszliśmy za starszą kobietą.Czasami ta pani przypominała mi moją babcię.Tak samo ciepła, troskliwa

jak ona.

- Dzieci nie bójcie się, to normalne - powiedziała śmiejąc się

W salonie zrobiło się dość tłoczno, bo znajdowały się tu wszyscy goście pensjonatu.Nie wiem czemu w czasie sztormu wszyscy byliśmy w jednym miejscu, ale razem zawsze jest lepiej i wesoło.Gdybyśmy byli w swoich pokojach, zapewne każdy zastanawiałby się, czy nic się nie stanie i nawet niektórzy by panikowali.Rozejrzałam się dookoła, próbując znaleźć naszych mężczyzn.Spojrzałam na Łukasza i poszliśmy do niego.

- Jesteście, a już się bałem - powiedział pociągając Magdę do siebie

- Gdzie jest Damian? - zapytałam

- Poszedł się przejść.Matko jest na zewnątrz! - krzyknął Łukasz, chyba dopiero teraz zdając sobie z tego sprawę.

Bez słowa wybiegłam i skierowałam się w stronę dworu.

- Saro nie! - krzyknął Łukasz, ale nie zatrzymałam się

Deszcz na dobre rozpadał się, a ja wciąż na nowo słyszałam grzmot burzy.Błyskawice oświetlały mi drogę a wiatr szumiał, kołysząc drzewa.Chociaż zazwyczaj bałam się burzy, a nad morzem była ona, szczególnie niebezpieczna, musiałam go odnaleźć.Już wyobrażałam sobie go leżącego i nie przytomnego na jednej ze skał i zrobiło mi się słabo.Nie chciałam go stracić.Nagle wiatr gwałtownie zagwizdał, a ja poczułam silny podmuch wiatru.Złapałam się drzewa i modliłam by wiatr nie uniósł mnie do góry.

- Co pani tu robi sama? - usłyszałam za mną czyjś głos

Odwróciłam się a za mną stał młody mężczyzna.Jego wzrok był zaskoczony a twarz poważna.

- Mój przyjaciel oddalił się od pensjonatu.Chciałam go poszukać - powiedziałam

- Sama? a wie pani, że nad morzem jest w burze bardzo niebezpiecznie? wie pani, że czasami pojawiają się wodne trąby powietrzne? - zapytał z błyskiem w oku

- Co takiego? - zapytałam

- No lejki, takie jak w czasie tornada - szepnął - O tam widzi pani? - zapytał pokazując ręką

Chociaż bardzo chciałam dostrzec, nic nie widziałam.

- Damian! Damianie gdzie jesteś? - krzyczałam teraz przerażona nie na żarty

A jak taki lejek wciągnął go do środka? a jak leży przygnieciony jakimś drzewem? z mojej głowie znów pojawiły się czarne scenariusze i jeszcze szybciej pobiegłam.

- Proszę zaczekać! życie pani nie miłe? - zawołał teraz już surowym głosem

Dopiero, podczas błyskawicy udało mi się zauważyć jego twarz.Chłopak miał na około nie całe trzydzieści lat i ledwo widoczne rysy twarzy.Miał na sobie stary, zniszczony już kapelusz i przeciwdeszczowy płaszcz.

- Proszę wracać do pensjonatu, a ja postaram się odnaleźć pani przyjaciela - powiedział

Chociaż starałam się przeciwstawić jego słowom i nie zamierzałam już na pewno go słuchać, mężczyzna złapał mnie za rękę i zaprowadził do pensjonatu.I chociaż nie powiedziałam mu gdzie się zatrzymałam, on dobrze wiedział gdzie.Przez chwile pomyślałam, że to jakiś duch, bo przecież skąd by wiedział, skoro nic mu nie powiedziałam? a może to jakiś magik, albo czarodziej? nie, przecież oni nie istnieją- Zaśmiałam się w duchu. Po kilku minutach zatrzymaliśmy się przed pensjonatem i wciąż chłopak trzymał mnie za rękę.

- Cześć ciociu! - przywitał się z właścicielką pensjonatu

- Artur! jak dobrze, że jesteś! Gdzie mama? - zapytała

Dopiero po chwili zauważyła również moją obecność.

- Kochanie! - usłyszałam głos Damiana '

Odwróciłam się i spojrzałam w tył.Nie miałam pojęcia, skąd on tu jest.Przecież ja przekonana, że jest na dworze narażałam się a on był cały czas w pensjonacie?

- Myślałam, że poszedłeś na dwór, szukałam cię - powiedziałam cicho - i wpadłam na tego chłopaka, on przyprowadził mnie tutaj, przepraszam to było głupie - powiedziałam patrząc na starszą pani

- Już dobrze, ale proszę tak nie robić, to niebezpieczne - powiedziała - Artur przeczekasz u nas prawda? - zapytałam zwracając się do chłopaka

Chłopak spojrzał na mnie i zaczął ściągać płaszcz.Teraz wyglądał dużo młodziej i lepiej. Nie, on z całą pewnością nie miał trzydziestki.

- Jestem Artur i mam dwadzieścia cztery lata - powiedział podając mi dłoń

- Sara - przedstawiłam się, czując na sobie uważne spojrzenie Łukasza i Damiana.

 

Kolejne dni mijały nam na tym samym. Spacerowaliśmy po plaży i cieszyliśmy się z ostatnich dni wolnego. Chociaż Już dawno powinniśmy wrócić, postanowiliśmy przedłużyć sobie pobyt tutaj. Czas spędzony nad morzem można powiedzieć, że nam wszystkim wyszedł na dobre. Niestety można było tak powiedzieć, bo prawda była zupełnie inna i

chociaż Łukasz z Magdą, zachowywali się, jakby nigdy nic, my doskonale wiedzieliśmy, że coś jest nie tak. Czuć było dziwne napięcie w ekipie, które powoli psuło fajną atmosferę. Między mną i Damianem też było jakoś inaczej, nie miałam pojęcia o co mu chodzi, ale znałam go na tyle dobrze, by wiedzieć, że chłopak jest obrażony i zły. Nie wiedziałam, czy wpływ na tajemnicze, nie zrozumiałe dla mnie zachowanie ma pojawienie się nowego chłopaka, który przecież można powiedzieć, że uratował mi życie. Z tajemniczym chłopakiem spotkałam się jeszcze ze dwa razy i to całkiem przypadkiem na plaży. Chociaż ciekawa byłam tej trąby powietrznej, nigdy na szczęście jej nie spotkałam. Zaskoczeniem było dla mnie to, że tak młody chłopak, zamiast spędzać czas z przyjaciółmi na zabawach, beztrosko, przesiadywał na plaży i obserwował nadchodzącą wodną trąbę. Trochę dziwna pasja jak na ten wiek. Tak naprawdę nie miałam czasu nad zastanowieniem się nad tym, przecież miałam dużo ważniejszych i ciekawszych rzeczy na głowie niż rozmyślanie o nie znanym mi chłopaku. No i wciąż mimo, że nie chciałam się przed sobą przyznać, kochałam Damiana i nie wiedziałam jak mam o nim zapomnieć. Przecież dobrze wiedziałam, że w szkole nikt nie może się o nas dowiedzieć, to byłby mój koniec. Koniec tej pewnej siebie, zarozumiałej dziewczyny jaką grałam w szkole. Chociaż tak naprawdę tego nie znosiłam to i tak cały czas udawałam i brnęłam w te kłamstwa dalej.

- Zostaw mnie! - usłyszałam krzyk Magdy

Spojrzałam na przyjaciół, którzy patrzyli na siebie spod łba i chyba dopiero teraz wróciłam na ziemie. Chciałam załagodzić między nimi ten spór, który tak naprawdę z każdą chwilą narastał, ale nie wiedziałam o co im poszło. Nie miałam pojęcia po której stronie stanąć i kto zawinił a przecież chciałam być lojalna wobec każdego z nich. Chociaż Łukasz

był dla mnie ważny, Magda również była moją przyjaciółką.

- Zrozum, że ja nie mogę! mam obowiązki! - wydarł się już na Maxa zdenerwowany Łukasz

- Tak jak zawsze! Wszystko ważniejsze niż ja - powiedziała obrażona dziewczyna

- Saro przetłumacz jej, bo ja już nie mogę! - zwrócił się do mnie Luk

Spojrzałam na zdenerwowana twarz przyjaciela i podeszłam do Magdy. Jednak mimo mojej szczerej chęci, nie udało mi się jej uspokoić.Wręcz przeciwnie, teraz dopiero rozkręciła się na dobre

- Jasne jak zawsze posługujesz się innymi! nie możesz sam tego załatwić, tylko nastawiasz Sarę przeciwko mnie!! - wrzasnęła nie panując już nad emocjami

- Dość! przestańcie się kłócić! - krzyknął Damian, próbując zapanować nad sytuacją

- Nie wtrącaj się! - wrzasnęli niemal jednocześnie

Damian spojrzał na nich i zamilkł a mi puściły nerwy. Podeszłam do Łukasza i dałam mu w twarz, to samo zrobiłam też z Magdą. Strzeliłam w twarz jednemu i drugiej, mając nadzieje, że to ich opamięta. Jednak nie.Teraz całą swoją frustrację, i nerwy postanowili wyżyć na mnie. Widziałam jak ich oczy zmieniają się w przypływie złości i zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam, wtrącając się między nich.

- Jak śmiesz! Kto dał Ci prawo wtrącać się! Lepiej spójrz na siebie dziewczyno! - wykrzyknął zdenerwowany Łukasz

- Łukasz! Łukasz opamiętaj się! - błagała chyba już oprzytomniona Magda

Damian z Magdą spojrzeli na moje załzawione oczy, a ja wszelkimi sposobami próbowałam być twarda.

- Teraz udajesz taką fajną tak? a w szkole wszystkich masz gdzieś! Boisz się nawet swoich uczuć do Damiana, bo nie wiesz co pomyślą o tym inni. Kochasz go to czemu do cholery o was nie walczysz? co lepiej schować głowę w piasek tak? już dawano miałem Ci to powiedzieć, ale nie miałem odwagi, bo nie chciałem Cię zranić! Jesteś tchórzem Saro a Damian głupkiem! Ja na jego miejscu już dawno kopnął bym cię w dupę i wiesz co nie zdziw się jak któregoś dnia zostaniesz sama! Nikt z tobą na dłuższą metę nie wytrzyma! Nikt panno królewno - powiedział drwiącym głosem

Widziałam zdenerwowane spojrzenie Magdy i Damiana, ale nie zwracałam na to uwagi. Wciąż z niedowierzaniem patrzyłam w oczy tego, którego przez lata uważałam za przyjaciela i nawet w najgorszych snach nie sądziłam, że ma o mnie takie, a nie inne zdanie. Łukasz opamiętał się i patrzył na mnie intensywnym, niemal przerażonym wzrokiem. Wszyscy wstrzymali oddech, a ja pomału, jakby w transie odwróciłam się i

pobiegłam przed siebie.

- Saro! - usłyszałam wołanie

Jednak nie zareagowałam. Nie chciałam z nikim gadać, bez względu na to, czy to będzie Damian, czy Magda. Jak on mógł tak powiedzieć? czy naprawdę o mnie tak myśli? czy powiedział to tylko w nerwach? czy dla niego jestem nie dojrzałą smarkulą, która zawala go swoimi problemami? poczułam nie wyobrażalny ból i z moich oczu popłynęły nowe łzy. To zabolało, cholernie zabolało.Jednak pierwszy dogonił mnie Łukasz. Zatrzymałam się dopiero kilka metrów dalej i spojrzałam na sprawcę mojego cierpienia.

- Saro - powiedział łagodnie

Nic nie odpowiedziałam. Chwile później obok nas stali już Damian i Magda a nie daleko po plaży spacerowała jakaś para.

- Saro ja nie chciałem, przepraszam Cię - powiedział

- Owszem chciałeś! Powiedziałeś tylko to, co myślą wszyscy inni - szepnęłam - Więc nie wiem czemu aż tak mnie to zabolało, może dlatego, że padło to z ust mojego najlepszego przyjaciela? czy ja naprawdę jestem taka straszna i głupia? - zapytałam

Łukasz z Damianem spojrzeli na mnie, ale nie dopuściłam ich do słowa.

- Rozumiem - powiedziałam odchodząc

Chłopaki chcieli iść za mną, ale Magda przekonała ich by zostawili mnie samą. No tak kto zrozumie kobietę, jak nie inna kobieta? byłam im wdzięczna, ze mogłam pobyć sama, potrzebowałam tego.Postanowiłam iść na spacer, ale niestety nie długo było dane cieszyć mi się z samotnością, bo obok mnie stał Artur.

- Co ty tu robisz sama? znowu kogoś szukasz? - zaśmiał się

- Owszem samotności - odpowiedziałam patrząc w dal.

 

Minuty mijały a my nadal staliśmy na brzegu morza i wsłuchiwałam się w szum fal. Czułam tak, jakby fale śpiewały swoją melodię, a ja tą melodię doskonale rozumiałam. Teraz powoli, stopniowo zaczęłam rozumieć, dlaczego Artur tak długo potrafił tu przybywać, zrozumiałam ten spokój i delektowałam się ciszą, która była naokoło nas. Wietrzyk delikatnie rozwiewał moje włosy a liście kołysały się do snu. Wzięłam

głęboki wdech, powoli się rozluźniając, a czas się dla mnie zatrzymał. Żałowałam, ze tego wszystkiego nie może zobaczyć Damian, ale obawiałam się, że nie zrozumiałby tego co ja. Nie przeżyłby tego, co ja przeżyłam przez kilka sekund, tej wolności, absolutnej wolności. Ten stan uniesienia nad problemami, trwał może kilka minut a może nawet sekund, ale był czymś, co warto było przeżyć. Chciałam by Artur zostawił mnie samą, ale jednocześnie tak bardzo nie chciałam ostać sama. Chociaż wolałabym, by przy mnie był teraz Damian, nic nie mogłam na to poradzić, miałam wybór, albo pogodzić się z obecnością nieznajomego, albo zostać sama i rozdrapywać jeszcze przecież tak świeże

rany po słowach Łukasza.

- Pięknie tu - wyszeptałam

Chłopak spojrzał na mnie i uśmiechnął się, ale jego oczy skrywały smutek. Chciałam zapytać się co się stało, ale zabrakło mi odwagi.Przecież on tak samo jak ja, mógł zwyczajnie nie chcieć o tym gadać, a ja nie chciałam być wścibska. Spojrzeliśmy sobie prosto w oczy i na ułamek sekundy zobaczyłam w jego spojrzeniu coś tajemniczego, mrocznego i skrywanego. Odsunęłam się od niego i zrobiłam krok w tył. Bałam się go.

- Ja już pójdę - szepnęłam

Nagle zerwał się wiatr a te spokojne drzewa, które wyglądały na nie groźne teraz wiały w wszystkie strony, robiąc wrażenie, jakby zaraz miały na nas spaść.

- Powinniśmy już iść. Idzie kolejny sztorm - powiedział łapiąc mnie za rękę

Kilkanaście minut później wchodziliśmy do pensjonatu a z pokoju słuchać było kłótnie. Doskonale znałam te głosy, kłócił się Łukasz z Damianem.Weszłam przerywając tą dziecinadę a zatroskane, smutne oczy Łukasza skierowały się w moją stronę. Chciał podejść, coś powiedzieć, ale nie pozwoliłam mu na to. Jednym błagalnym spojrzeniem uspokoiłam go i wyszłam z pokoju. Nie mogłam znieść jego widoku. Chociaż starałam się, próbowałam, nie potrafiłam z nim porozmawiać.

- Zaczekaj - usłyszałam głos Magdy

Spojrzałam na przyjaciółkę i oparłam głowę na jej ramieniu. Rozpłakałam się. Po raz pierwszy od bardzo dawna płakałam, dając upust złym emocją. Drzwi od pokoju uchyliły się i zobaczyłam w nich smutną twarz Łukasza. Chłopak podszedł, przytulił mnie, a ja z tym nie walczyłam.

- Saro przepraszam - wyszeptał - Ja nie chciałem, nie wiem jak do tego doszło, nie myślę tak - szepnął próbując załagodzić sytuację

Westchnęłam nie mogąc się uspokoić. Z moich oczu ponownie popłynęły łzy i wstając z ławki bez słowa odeszłam. Nie chciałam z nim rozmawiać, jeszcze nie teraz. Mijając siedzących gości pensjonatu, weszłam na werandę i trzymając kubek z gorącą czekoladą wdychałam świeżym, chłodnym powietrzem, które dawało mi ukojenie. Za mną poczułam czyjąś znajomą dłoń i odwróciłam się.Za mną stał Artur.

- Nie powinnaś tu stać, to niebezpieczne - wyszeptał

Nie odpowiedziałam. Chciałam mu coś powiedzieć, wytłumaczyć mu moje czerwone i zapłakane oczy, ale nie zdążyłam, bo usłyszeliśmy krzyk starszej kobiety, wolała go.

- Idź, jesteś potrzebny - powiedziałam

Artur poszedł, a ja odprowadziłam go wzrokiem. Tuż obok mnie stał Damian i przyglądał się wszystkiemu w milczeniu.

- Jak się czujesz? - szepnął obejmując mnie w tali

- Jak mam się czuć? To boli Damianie - powiedziałam wybuchając płaczem w jego ramionach

- Powinnaś z nim porozmawiać, on tak wcale nie myśli.wszystkiego bardzo żałuje - przyznał

Spojrzałam na Damiana, nie rozumiejąc dlaczego ten, co podobno mnie kocha stoi po stronie Łukasza a nie po mojej? dlaczego wciąż go broni a mi zadaje z każdym słowem nowe rany, robiąc ze mnie ta, która niszczy naszą paczkę? nie chciałam go już dłużej słuchać, nie mogłam. Chociaż wiedziałam, że to niebezpieczne ja musiałam, potrzebowałam znaleźć znów się tam, gdzie jeszcze niecałą godzinę temu czułam się bezpieczna. Nie zważając na jego protest, zeszłam po schodach i poszłam polną

ścieżką prosto na plażę. Odwróciłam się za siebie i spojrzałam na Damiana, który skierował się tuż za mną. Zaczęłam biec, bo nie chciałam by mnie odnalazł. Potrzebowałam samotności, a coś, jakaś siła ciągła mnie w jedno miejsce. Wiatr z każdą kolejną minutą przyspieszał, a ja spacerowałam wśród plaży, mając nadzieje, że już go zgubiłam. Na plaży było dość spokojnie i wydawało się, że wiatr też już tu ucichł. Na kamieniach zobaczyłam jakaś osobę i postanowiłam sprawdzić kto to jest, Już

kilka metrów od niej dostrzegłam ją, to ta sama dziewczyna, która chciała się zabić.

- Co ty wyprawiasz? - zapytała

- On mnie znowu oszukał! Znów nakryłam go na zdradzie! - krzyknęła

Podeszłam do niej, ale przez cały czas starałam się do niej mówić, chciałam ją uspokoić i z nią porozmawiać. Nagle wiatr gwałtownie zawiał a ona zachwiała się.

- Uważaj! - krzyknęłam

Spojrzeliśmy na mały lejek, który wydobył się z wody i po raz pierwszy ją ujrzałam. Teraz zrozumiałam o czym z taką pasją zawsze mówił Artur. Trąba kierowała się prosto na nas, a ja poczułam się sparaliżowana. Wiatr z każdą kolejną chwilą przyspieszył, a mi trudno było utrzymać równowagę.Złapałam się skał i próbowałam podać jej rękę, nadaremnie. Spojrzałam na dużą falę, która płynęła na mnie i po chwili straciłam równowagę i poczułam jak coś mnie porywa.

Poczułam jak się duszę i momentalnie zaczęłam kaszleć. Nad sobą jak przez mgłę ujrzałam sylwetki jakiś mężczyzn i z trudem otworzyłam oczy, było mi tak strasznie zimno i bolało mnie prawie wszystko.Gdy po chwili w moich płucach nie było już prawe wcale wody, podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam na mojego wybawcę.

Łukasz patrzył na mnie przerażonym wzrokiem, a ja dostrzegłam w jego oczach strach i żal.

- Dziewczyno tak mało brakowało - powiedział nie mogąc się uspokoić

Zrobiło mi się zimno i zaczęłam się trząść. Chłopak zauważył to i mocno mnie przytulił.

- Masz przykryj ją tym - usłyszałam głos Artura

Po chwili poczułam na plecach koc i mocno się w niego wtuliłam. Kocyk był ciepły i miękki, a ja chociaż przez chwile poczułam się bezpieczna. Spojrzałam w oczy przyjaciela i zamrugałam rzęsami. Tak bardzo cieszyło mnie to, że jest teraz przy mnie.Po chwili zobaczyłam zrozpaczonego chłopaka i rozejrzałam się dookoła, nigdzie jej nie było. Spojrzałam za siebie na piękne i spokojne fale i poczułam po plecach dreszcze, nie miałam pojęcia jak mogło do tego dojść.

- Ta dziewczyna nie miała tyle szczęścia co ty, zginęła - powiedział Artur

Spojrzałam na niego zdezorientowana i nie wiedziałam co mam powiedzieć. W mojej głowie rodziło się kilka myśli na raz i pełno wątpliwości. Jak to zginęła? dlaczego? nie rozumiałam tego. Zamknęłam oczy i przypomniałam sobie jej twarz, chociaż nie znałam jej prawie wcale, jej śmierć mną wstrząsnęła.

- Zabierz mnie stąd. Chce wracać do domu - powiedziałam wtulona w przyjaciela ramiona

Łukasz kiwnął głową i niosąc mnie na rękach, poszedł w stronę pensjonatu.

 

Rozejrzałam się po pokoju, zastanawiając się, czy aby na pewno wszystko spakowałam. Nie miałam pojęcia, ale miałam cichą nadzieje, że tak. Perspektywa zostania tu chociaż by chwile dłużej wydawała mi się nie możliwa. Nie dlatego, że nam się spieszyło a dlatego, że zwyczajnie nie chciałam.Marzyłam już o powrocie do domu i chciałam jak najszybciej stąd wyjechać. Chciałam zapomnieć o tym co się stało i miałam cichą nadzieje, że z dala od tego miejsca opuści mnie poczucie winy. Nie uratowałam jej. Nie miałam pojęcia gdzie znajduje się Damian i szczerze nie interesowało mnie to. Teraz nie miałam siły by myśleć o tym co będzie z nami i co powiedzą na niego moje koleżanki. Nie miałam siły na nic. Chciałam zwyczajnie w

świecie się stąd wyrwać i zapomnieć o wszystkim co mnie tu spotkało, o śmierci tej dziewczyny, o słowach przyjaciela, o tej trąbię, która o mało mnie nie zabiła. Wzięłam w ręce walizkę i zeszłam na dół. W salonie siedziała właścicielka pensjonatu a mi zrobiło się smutno, nie wiedziałam dlaczego, ale będę za nią tęsknić.

- Wyjeżdżacie już? - zapytała patrząc na mnie szarymi oczami

- Po tym co się tam wydarzyło, nie chcę tu zostać - powiedziałam szczerze

- Ona nie zginęła przez ciebie. Takie rzeczy się tu zdarzają. To nie była twoja wina - powiedziała

Nim się zorientowałam moje oczy były już mokre, a ja poczułam na ramieniu czyjąś dłoń.

- Gotowa? - zapytał Artur

Spojrzałam w jego oczy i uśmiechnęłam się. Pożegnaliśmy się i po chwili dołączyli do mnie pozostali. Weszliśmy do auta Artura i zapieliśmy pasy, chłopak postanowił odwieźć nas do miasta a tam mieliśmy autobusem pojechać prosto do domu. Marzyłam tylko o tym, by położyć się we własnym łóżku i głęboko zasnąć. Nie chciałam myśleć o tym co się tam wydarzyło. Pół godziny później zatrzymaliśmy się przed dworcem i zabraliśmy swoje bagaże. Mój bagaż wziął Damian a ja pożegnałam się z chłopakiem. Pocałowałam Artura w policzek wiedząc, że się więcej nie zobaczymy i bez słowa łapiąc Damiana za rękę poszliśmy na autobus.

 

Autobus zatrzymał się na dworcu i wyszliśmy z niego. Zabraliśmy nasze bagaże i skierowaliśmy się w stronę taksówek. Spojrzałam na Magdę i pocałowałam ją w policzek. Postanowiliśmy jechać na dwie taksówki. Łukasz miał odstawić bezpiecznie Magdę do domu a Damian mnie. Nie bardzo mi się to podobało, ale chyba nie miałam innego wyjścia. Wolałabym jechać sama, ale z drugiej strony cieszyłam się, że on jest obok.

- Zadzwonię - obiecał Łukasz wchodząc do taksówki

Nie odpowiedziałam. My wsiedliśmy do swojej i pojechaliśmy w stronę mojego mieszkania. Czułam się tak bardzo zmęczona tym dniem, że o mało nie zasnęłam w aucie. Oparłam głowę o ramiona Damiana i spojrzałam chłopakowi w oczy.

- Dziękuje Ci - wyszeptałam

Chłopak zapłacił za taksówkę i weszliśmy do mojego mieszkania. Już w drzwiach słychać było ich kłótnie.

- To tak wygląda twoja praca po nocach? tak zostajesz dłużej w pracy? - krzyczała zapłakana mama

- Daj spokój. Kobieto nie rób scen, proszę cię - powiedział poirytowany ojciec

- Scen?? ty łajdaku! To ja robiłam wszystko byś był szczęśliwy! Broniłam cię przed Sarą a ty mi takie świństwo robisz? - krzyczała matka

- A co gdyby to była jakaś blondynka było by ci łatwiej, spróbuj mnie zrozumieć zakochałem się! - powiedział ojciec łagodniejszym głosem

- Tak było by mi łatwiej, przecież na Boga to jest Facet!! Chcesz odejść do innego mężczyzny? to chore! - krzyczała

- Co takiego? - zapytałam wbiegając do salonu

Ojciec spojrzał na mnie przerażonym wzrokiem a ja zamarłam. Jak to do cholery możliwe? mój ojciec gejem? Jednego byłam pewna, w tym momencie, cała moja wizja idealnej rodziny właśnie się rozsypała.

 

Siedziałam na kanapie wtulona w ramiona Damiana. Matka spojrzała na mnie a w jej oczach zobaczyłam strach. Czy ona wiedziała? czy domyślała się tego, że mój ojciec ją zdradza? czy miała jakieś przeczucia? spojrzałam na ojca spod łba i nie chciałam z nim rozmawiać. Nie potrafiłam. Jak spojrzę teraz ludziom w oczy? jak się to wyda będę skończona. Co powiedzą o mnie w szkole? w mojej głowie panował chaos. Spojrzałam na matkę i wybuchłam płaczem. Jej oczy wydawały się martwe, zupełnie tak, jakby nie było w nich nawet cienia życia, za grosz uczuć.

- Wyjdź! - krzyknęłam

Ojciec popatrzył na mnie surowym wzrokiem, lecz ja nie zamierzałam z nim dłużej rozmawiać. Zawiódł mnie. Ukochany mężczyzna.wspaniały ojciec zawiódł mnie.

- Saro! - upomniała mnie matka

- No co? mam z nim jeszcze rozmawiać? on jest gejem mamo! Ma kogoś innego, sypia z mężczyzną! - powiedziałam z obrzydzeniem

Ojciec spojrzał na mnie oszołomiony i wstał. Podniósł się z kanapy i bez słowa opuścił nasze mieszkanie. Zatrzymał się na chwile w drzwiach i spojrzał na mnie i na matkę.

- Przepraszam - wyszeptał

- Zaczekaj! Kochanie porozmawiajmy! - pobiegła za nim matka

Spojrzałam na drzwi i nie mogłam uwierzyć jak głupia była moja matka. On ją zdradzał, sypiał z mężczyznami a ona przyjęła by go z otwartymi ramionami. Nie. Obiecałam sobie, że dopóki ja tu mieszkam on nie przekroczy tego progu, nie wróci ani do mojego serca, ani do naszego domu. Poczułam na ramieniu dłoń Damiana i uśmiechnęłam się do niego. Chociaż moje serce cierpiało, nie mogłam pozwolić na to, by widział w moich oczach łzy.

- Saro - powiedział ściszonym głosem

- Nie mów nic, wszystko gra - skłamałam

Nie grało. Moja rodzina w jednej chwili posypała się, a ja straciłam ojca, który przecież był dla mnie ideałem. Teraz rozumiałam dlaczego tak nagle nie miał dla mnie czasu, rozumiałam dlaczego odpychał mnie i mamę. Zakochał się a w jego życiu zabrakło dla nas miejsca.

- Dlaczego tak go potraktowałaś? nie sądzisz, że on na to nie zasłużył? - usłyszałam wkurzony głos matki

- Nie zasłużył? nie rozśmieszaj mnie! zdradzał Cię! - wykrzyknęłam jej to w twarz

Matka spojrzała na mnie z bólem w oczach i dała mi w twarz. Po chwili zorientowała się co zrobiła i z oczu popłynęły jej łzy.

- Nienawidzę Cię! - wykrzyknęłam łapiąc się za piekący policzek

Wybiegłam z mieszkania, nie zatrzymując się nawet na wołanie Damiana. Chciałam, pragnęłam pobyć sama. Nie mogłam uwierzyć jak to wszystko było możliwe. Czułam ból i nie rozumiałam tego co dzieje. Nie docierało do mnie to czego dowiedziałam się o własnej rodzinie. Zatrzymałam się dopiero, gdy zdałam sobie sprawę, że jestem zbyt daleko od domu, by Damian mnie odnalazł. Nie wiedziałam jakim cudem go zgubiłam, ale było mi to na rękę. Nie musiałam słuchać jego pocieszających słów, nie musiałam znosić współczucia. Byłam skończona. Najchętniej skoczyłabym z mostu, ale mostu żadnego nie widziałam.

- Co tu robisz sama? - zaczepił mnie jakiś chłopak

Przyjrzałam się chłopakowi z bliska i dopiero po chwili go poznałam. Był uczniem mojej szkoły, chodził do klasy wyżej i miał na imię Mateusz.

- Chyba poszłam za daleko - powiedziałam speszona

- No chyba tak. przyłączysz się? - usłyszałam

Pokazał mi grupkę chłopaków i uśmiechnął się. Wszystkich z nich znałam z widzenia z wyjątkiem jednego. Brunet, którego nie znałam był jakiś inny niż pozostali koledzy. siedział sam, nie pił piwa i grał na gitarze.

- Powinnam wracać - powiedziałam

- Daj spokój Mati ta panienka z nami nie pójdzie. Tchórzy! - zawołali jego koledzy

Mateusz spojrzał na mnie wymownie, ale nie zareagowałam. Chciałam pokazać im, że nie jestem tchórzem, ale też bałam się. Przecież nawet za dobrze ich nie znałam.

- Dajcie jej spokój! nie zna nas - wtrącił się jeden

Dopiero po chwili rozpoznałam w nim tego nie znanego kolesia.

- Chyba Ciebie - zaśmiali się

Chłopak zawstydził się, a ja posłałam mu promienny uśmiech.Nagle usłyszałam za sobą czyjś głos, odwróciłam się i zobaczyłam Łukasza.

- Wszystko gra? - zapytał zatroskanym głosem

- No Romeo przyszedł uratować swoją księżniczkę? - zaśmiał się Mati

- Spadaj! - powiedziałam bez słowa odchodząc z przyjacielem

Tak bardzo chciałam powiedzieć mu co się stało, ale zabrakło mi odwagi. Bałam się, że Łukasz mnie nie zrozumie.

 

 

Siedziałam w pokoju przyjaciela i piłam czekoladę na gorąco. Łukasz usiadł obok mnie i spojrzał na mnie zatroskanym wzrokiem.

- Powiesz mi co się stało? - zapytał

- Chodzi o mojego ojca - powiedziałam, nie mogąc pohamować łez

Łukasz milczał. Miałam dziwne wrażenie, że on o czymś wie, ale nie chce mi powiedzieć. Ne poganiał mnie, nie dopytywał, nie naciskał. Siedział obok mnie w ciszy, a ja byłam mu wdzięczna za to, że po prostu jest.

- A jak tam z Wami? - zmieniłam szybko temat

- Chyba Dobrze. Magda powiedziała, że chciałaby się ze mną jutro spotkać - przyznał

- Rozumiem - powiedziałam zamyślona - Łukasz mogłabym się u ciebie zatrzymać? nie chcę dzisiaj wracać do domu - powiedziałam cicho

- Dobrze wiesz, że tak- szepnął - Saro powiesz mi co się stało?- zapytał

- Mój ojciec jest gejem. Rozumiesz? gejem. Zdradzał mamę, odszedł - powiedziałam

- Co boli Cię najbardziej? to, że odszedł, czy to, że jest gejem? - zapytał nagle

Spojrzałam na Łukasza i nie potrafiłam odpowiedzieć mu na to pytanie. Chyba on jedyny znał mnie najlepiej, on jedyny zadał konkretne pytanie na które nie znałam odpowiedzi.

- Chyba to, że odszedł. To, że go straciłam - przyznałam szczerze sama przed sobą

- Saro twój ojciec Cię kocha -powiedział ściszonym głosem - Nie potępiaj go. Sądzę, że powinnaś się z nim spotkać i porozmawiać - szepnął

- Tylko, że ja nie wiem, czy umiem z nim rozmawiać, nie wiem, czy chcę - przyznałam

- A jak tam twoja mama? pomyślałaś o niej? - zapytał nagle

Miał racje. Mama mnie potrzebowała i powinnam teraz być przy niej. Wypiłam czekoladę i postanowiłam wrócić do domu. Oczywiście nie sama bo Łukasz obiecał, że mnie odprowadzi. Tak bardzo cieszyłam się, że go mam.

 

Łukasz od zawsze był moim cichym aniołem stróżem. Zawsze był, gdy go potrzebowałam. Był, gdy coś szło nie tak i jakoś nie potrafiłam wyobrazić sobie mojego życia bez niego.Teraz też nie wiem, czy miałabym odwagę wrócić do domu, gdyby nie on. Nie chodziło o to, że szedł obok, nie. Po prostu to on uświadomił mi, że nie obwiniam ojca o jego orientację a o to, że rozwalił naszą rodzinę. O to, że nas tak po prostu zostawił. Spojrzałam na niego i po cichu weszliśmy do mieszkania. Chciałam by mama wiedziała, że może na mnie liczyć, że jestem obok niej. Już w progu zorientowałam się, że mamy gościa.

- Ciesze się, że już nie musimy udawać - powiedział jakiś mężczyzna

- Kochanie dobrze wiesz, że było to potrzebne. Przecież nie mogłam wywrócić życia naszej córki - powiedziała matka

Zaraz zaraz naszej? czy ona powiedziała naszej?? Spojrzałam na zaskoczonego Łukasza a chłopak, jakby wyczuwając mój strach złapał mnie za rękę i przytrzymał. Gdyby nie on, wparowałabym do pokoju i chyba rozniosła cały dom.

- Kiedy jej powiesz? - dopytywał się mężczyzna

- Dopiero co rozstałam się z jej ojcem. Chyba nie myślisz, że teraz powiem jej prawdę? - spojrzała na niego kobieta

- No nie, ale ja chcę już by dowiedziała się, że to ja a nie twój mąż jestem jej ojcem - powiedział

Słowa wypowiedziane przez obcego mężczyznę dochodziły do mnie jakby z lekkim opóźnieniem. Spojrzeliśmy na siebie z Łukaszem i jakby czytając sobie w myślach wyszliśmy z mojego domu. Cały świat zawalił mi się kolejny raz. Z jednej strony miałam to, czego pragnęłam, bo nie byłam córką geja, ale z drugiej przecież to on mnie wychowywał, to jego kochałam. I to on na zawsze pozostanie moim ojcem.

- Saro - powiedział czułym głosem Luk

- Nic nie mów - poprosiłam

Chciałam sama przetrawić tą myśl. Chciałam zastanowić się nad tym, czego podsłuchałam i nie potrafiłam. Rozpłakałam się wtulając się w ramiona przyjaciela.

- Luk zabierz mnie - załkałam

Nie pojechaliśmy do niego. Nie pojechaliśmy też do mnie. Chociaż poznawałam te krajobrazy, nie miałam sił by cokolwiek powiedzieć. Dobrze wiedziałam, że ryzykowaliśmy bo nie bywaliśmy tu latami. Nawet nie mieliśmy pewności, że nasza idealna oaza spokoju nadal tu jest a mimo wszystko jechaliśmy polną ścieżką i bez słowa podziwialiśmy zarośnięte zarośla, które dla nas były tak bardzo ważne.Posiadłość należała do Łukasza cioci i po jej śmierci nikt nie zaglądał do starej, zapuszczonej chatki. Kto chciałaby spędzić trochę czasu, odcięty od cywilizacji w jakieś opuszczone, starej drewnianej

chatce? nikt o zdrowych zmysłach. Jednak nie liczni wiedzieli o niej prawdę. Niedaleko domku, jakieś kilka metrów dalej znajdował się staw, który był dla nas najpiękniejszym miejscem.Czasami przybywaliśmy tu w trudnych dla nas momentach, czasami też po prostu spędzaliśmy tu czas sam na sam popijając, jedno, czy dwa piwa i odpoczywając od problemów i trosk. Z czasem coraz rzadziej przyjeżdżaliśmy nad staw i prawie zapomnieliśmy o tym miejscu.

- Wieki tu nie byłam - powiedziałam to bardziej do siebie niż do niego

- No to księżniczko zafundowałem Ci długi weekend bez cywilizacji - zaśmiał się wchodząc do domku

Widok był przerażający. Wszędzie panował kurz a okna były pęknięte. Ktoś musiał uderzyć w nie kamieniem, albo w czasie wiatru uderzyła w szybę jakaś gałąź.Cokolwiek to było musiało być na tyle silne, by zostawić małą, pękniętą kreskę na środku przezroczystej szyby. Na łóżkach brakowało kołdry i poduszek a w półkach oprócz

pajęczyn i pająków nic się nie znajdowało. Najchętniej uciekła bym stąd gdzie pieprz rośnie, ale rana w moim sercu była na tyle silna, że dawała mi motywacje. Postanowiłam ogarnąć mieszkanie i zająć czymś ten umysł. Nagle, zupełnie przypadkiem poczułam na biodrze dłoń Łukasza i zadrżałam. Nie mogłam się ruszyć i poczułam na plecach przyjemny dreszcz. Dopiero po chwili zorientowałam się co robi. Z przodu moich spodni wyjął telefon i wyłączając go zaniósł do samochodu. Chciał kompletnie odciąć mnie od świata, ale mi to nie przeszkadzało. Zamknęłam oczy, próbując pozbyć się wspomnień.

- Pamiętasz? - zapytał jakby kolejny raz czytał mi w myślach

- Nie - skłamałam

Pamiętałam wszystko aż za dobrze. Każdy nasz pocałunek, jego dotyk, wypity alkohol i naszą upojną noc.

- Saro ja nie chciałem by tak wyszło - przyznał

Odwróciłam się i spojrzałam na szybę, nie potrafiłam w tej chwili patrzeć na niego jak na przyjaciela. Nie potrafiłam udawać, że wszystko gra.

- Nie wracajmy do tego - błagałam

Jednak on chyba kuł żelazo dopóki gorące, bo coraz bardziej drążył zapomniany przez nas temat. Błędy młodości i skrywane cicho nadzieje. Sama dziwiłam się, że po tym co wydarzyło się kiedyś między nami, my nadal jesteśmy idealnymi przyjaciółmi i z każdym rokiem nasza przyjaźń była coraz bardziej silniejsza a wydarzenia z tamtych lat,

starałam się wymazać, zapomnieć.

- Łukasz proszę Cię. Zrozum wszystko mi się wali, a ja nie chcę teraz o nas myśleć - przyznałam szczerze

- Ja naprawdę Cię kochałem. Nie chciałem Cię zranić uwierz mi - powiedział podchodząc bliżej mnie

Nasze usta były niebezpiecznie blisko siebie, a ja przewidywałam to, co może się stać. Nie chciałam znów popełnić tych samych błędów, tym bardziej teraz, gdy nasza więź byłą tak silna. Nie przeżyłabym, gdyby z powodu jednej, czy dwóch wspólnych nocy zepsuło się to, co przez lata budowaliśmy, gdybym go straciła. Łukasz chyba czuł to samo, bo chociaż w jego oczach znajdował się wielki ból, wycofał się. Przytulił mnie tak mocno, jakby zaraz miał skończyć się świat i po chwili wyszedł. Chociaż nic nie mówił, domyśliłam się, że pojechał po coś do jedzenia. Najgorsze było to, że nie zostawił mi komórki i gdyby cokolwiek się teraz stało, nie zawiadomiłabym nikogo. Jednak co miało się stać? byłam sama w opuszczonej latami chatce a w telefonie i tak nie było by zasięgu. Usiadłam na łóżku i poczułam się tak bardzo zmęczona, że nie wiem kiedy zasnęłam.

 

Ze snu zbudziło mnie czyjeś łażenie po mojej prawej nodze. Otworzyłam oczy i zleciałam z łóżka. Nie wiem jak to zrobiłam, ale chyba ze strachu straciłam równowagę i runęłam jak długa na deski, które były położone na podłodze. Obok mnie biegał pająk, a ja piszczałam na cały domek.

- Łuukasz! - krzyknęłam na całe gardło

Chłopak przyleciał do mnie, nie wiedząc co się stało.

- Łukasz zabierz to stąd! - wydarłam się

- Ale co? - zapytał oszołomiony chłopak

- No to! - krzyknęłam pokazując na małego przestraszonego pająka.

Po chwili Łukasz siedział przy stole z pająkiem na ręce, a ja spojrzałam na niego jak na głupka. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje i sama zaskoczona byłam swoją nerwową i wybuchową reakcją, bo przecież nigdy dotąd nie bałam się pająków. Jednak teraz tyle działo się w moim życiu, że z całą pewnością bałabym się nawet, własnego cienia.

- Długo spałam? - zapytałam wciąż trzymając Łukasza na dystans

- Nie wiem. Ja wróciłem godzinę temu - powiedział rozbawiony - Wiesz jest głupia sprawa - powiedział zakłopotany

- Jaka? - szepnęłam wystraszona

- Chodzi o twój telefon. Nie wiem jakim cudem zgubiłem go -powiedział przepraszająco

Spojrzałam na niego spod łba, udając obrażoną. Łukasz spojrzał na mnie miną zbitego psa, a ja roześmiałam się.

- Daj spokój. Kupie sobie nowy - powiedziałam uśmiechając się do przyjaciela

Po chwili chłopak wyniósł na dwór pająka, a ja zaczęłam przygotowywać nam kolację. Postanowiliśmy dzisiejszej nocy tu zostać a jutro rano wrócić do miasta. Przecież nie mogliśmy ukrywać się wiecznie. Dziesięć minut później, podałam pod nos mu kanapki i zaczęliśmy zajadać. Nie wiem, czy za sprawą snu, czy nie zjedzonego śniadania, ale byłam strasznie głodna. Usiadłam po turecku na łóżku i patrzyłam się na ubrudzoną masłem twarz przyjaciela. Wyglądał jak mały, pobrudzony chłopczyk i to dodawało mu uroku.

- Jest tylko jedno łózko - szepnął po skończonej kolacji

- No wiem. Nie będę chamem i prześpimy się razem - powiedziałam rozbawiona

Łukasz uśmiechnął się szeroko, a ja w niego rzuciłam poduszką.

- A już się bałem, że przyjdzie spać mi w aucie, lub na podłodze - powiedział rozbawiony

- nie podsuwaj mi pomysłów kochany - powiedziałam zamyślona

Wiatr za oknem nasilał się, a ja mocniej opatuliłam się kocem. Nie miałam pewności, ale przeczuwałam, że w nocy przyjdzie jakaś burza, albo silny wiatr. Jedno i drugie było dla nas bardzo niebezpieczne, tym bardziej teraz. Nagle zobaczyliśmy błysk i zapiszczałam. Łukasz przyszedł obok mnie i mocno wtuliłam się w jego ramiona.

Znów się zabłysło a kilka minut później usłyszeliśmy grzmot. Zamknęłam oczy i jeszcze mocniej wtuliłam się w ramiona przyjaciela.

- Dziękuje - szepnęłam patrząc mu prosto w oczy

Łukasz spojrzał na mnie zaskoczony i chciał coś powiedzieć, ale znów się zabłysło.

- Ja chce do domu! - krzyknęłam przestraszona

- Chodź! - powiedział pociągając mnie za rękę

W pośpiechu zabraliśmy nasze rzeczy i poszliśmy do samochodu. Wiatr szalał nie ubłagalnie, a ja co chwile czułam mocniejszy podmuch wiatru.

- Nie chce jechać do domu! - powiedziałam głosem rozkapryszonej dziewczynki

- A kto powiedział, że jedziemy do domu? po drodze widziałem tu mały pensjonat. Tu się przenocujemy a rano zdecydujemy - powiedział poważnym głosem

Wizja spędzonej nocy w czystym i wygodnym łóżku była na tyle kusząca, że nawet się nie odezwałam. Marzyłam o zjedzeniu czegoś ciepłego i położeniu się w łóżku bez pająków. Chociaż miałam cichą nadzieje, ze wynajmiemy jeden a nie dwa pokoje, bo nadal szalała burza, teraz było mi wszytko obojętne. Na tą jedną noc nie musiałam przejmować się tym, co powiem mamie, ani tym, że będę musiała ją oglądać. Wciąż nie wierzyłam w to, czego podsłuchałam i byłam przestraszona i zaskoczona jednocześnie. Chociaż moim ojcem na zawsze będzie ten co mnie wychowywał, świadomość życia w kłamstwie bardzo bolała. Chociaż tak bardzo starałam się nie płakać, trudno było mi się pohamować.

- Saro - usłyszałam czuły głos przyjaciela

Chłopak zjechał na pobocze i odpinając pasy, przytulił mnie. Jedną dłonią złapał mnie za brodą, a ja spojrzałam mu głęboko w oczy

- Nie płacz- szepnął

- Staram się, ale nadal nie mogę w to wszystko uwierzyć. Jak mam spojrzeć im w oczy?- zapytałam

Łukasz nic się nie odezwał. Wiedziałam, że nie wie co mi poradzić, dlatego milczy.Zawsze tak robił i za to go lubiłam. Chociaż może to było już coś więcej? Nie miałam takiej pewności. Kilka minut później podjechaliśmy pod pensjonat i zobaczyliśmy młoda kobietę. Zamówiliśmy jeden pokój, bo tylko tyle było wolnych i poprosiliśmy o coś do picia. Obiecali przynieść nam do pokoju a Łukasz za nas zapłacił. Nie chciałam by to robił, ale on się uparł i stwierdził, że nie pozwoli bym wydawała kasy, której co tu kryć nawet przy sobie nie miałam.

- Dziękuje - szepnęłam kładąc się wielkim, mięciutkim łóżku

- Nie znajdziesz tu pająków - zaśmiał się luk, przypominając sobie mój pisk

Dla żartów rzuciłam w nim poduszką a on udał, że go to zabolało. Leżałam na łóżku rozmyślając, a po chwili poczułam na udach dłoń przyjaciela. Spojrzeliśmy na siebie, wciąż nic się nie odzywając.

- Saro jeszcze raz Cię przepraszam - powiedział ze smutkiem w oczach

Do pokoju weszła młoda kobieta, przynosząc nam ciepłą herbatę i butelkę wina. Podziękowaliśmy i zostawiła nas samych.

- Za co wypijemy? - zapytałam otwierając wino

- Za przyjaźń - powiedział ze smutkiem w oczach

- Za przyjaźń i za nasze szczęście - dodałam wlewając nam do kieliszka wino(...)

 

Godzinę później butelka leżała na ziemi pusta a mi zaczęło szumieć w głowie. Leżałam na łóżku, opierając głowę o kolana Łukasza i patrzyliśmy na siebie. Wszystkie skrywane, przez lata uczucia w jednej chwili wróciły, a ja marzyłam tylko o tym, by móc go pocałować.

- Pamiętasz nasze poznanie? - zapytał leżąc obok mnie na łóżku

- Tak - powiedziałam zamyślona

Nagle podniósł się i przybliżył swoje usta do moich. Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, czułam już jego warki na swoich.Pocałunek był długi i namiętny, a ja nie potrafiłam już przestać. Przegraliśmy, wszystko w to co wierzyliśmy, o co walczyliśmy w tej chwili było już nie ważne. On zrobił jeden krok, a ja go nie zatrzymałam i nie było już dla nas odwrotu. Mieliśmy tylko dwa wyjścia, poddać się i zawalczyć o szczęście, albo stracić się na zawsze. Nic więcej nie wchodziło w grę.

- Nie - powiedziałam uświadamiając sobie co robimy

Jednak byłam zbyt słaba a uczucie zbyt silne. W tej chwili bałam się tylko jednego, nie chciałam go stracić. CDN

Następne częściZakład cz.2 Zakład cz.3 Zakład cz.4

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Szalokapel 14.06.2017
    Powiem tak: wystąpiło kilka/kilkanaście różnorakich błędów, ale przez długość tekstu nie pokuszę się o wypisanie ich.
    W każdym razie, doskonale prowadzisz opisy. Łukasz wydaje się fajnym chłopakiem, mykam do kolejnej części.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania