Poprzednie częściZłapię Cię - rozdział 1

Złapię Cię - rozdział 7

Rozdział 7

Matt

Kolacja przebiegła pomyślnie, cieszyłem się z powrotu do domu. Wreszcie, dzięki babci mogłem zostać sam z Sam. Jednak długo się tym nie nacieszyłem, mama ponownie pokrzyżowała moje plany. Pościeliła mi kanapę w salonie, nie byłaby sobą gdyby nie dotrzymała słowa. A słowo mojej mamy jest częścią honoru naszej rodziny. Nie poddałem się tak łatwo, jak tylko wszyscy usnęli zakradłem się do Sam. Strasznie kręciła się w nim, pościel wylądowała na podłodze, a ona sama leżała w poprzek łóżka. Podkoszulek podjechał jej w górę, ukazując płaski brzuch, a także wspaniałe nogi oraz seksowny tyłek, ubrany tylko w koronkowe majtki. Podziwiałem widok, wpakowałem się przez to w niezłe tarapaty. Mój kutas został tym widokiem pobudzony. Jezu, samo patrzenie na nią na mnie działa. Poprawiłem ją delikatnie na łóżku, żeby jej nie obudzić, Po czym przytuliłem się do jej seksownego ciała odpływając w sen.

Budzą mnie pocałunki, które czuję na mojej klacie. Otwieram oczy, aby ujrzeć Sam, wygląda niesamowicie.

– Mogę tak się budzić już codziennie – podciągam ją do góry, zachłannie całując ją w usta.

– Mmm... Dzień dobry – szepcze.

– Która godzina? – pytam.

– Trzecia. Obudziłam się, bo znów było mi za gorąco. Przewracam sie na bok, i zgadnij co widzę? – pyta przekornie.

– Zabójczo przystojnego i seksownego faceta – szczerzę się do niej.

– Muszę się z tym zgodzić. Znów to zrobiłeś. Co będzie jak ktoś nas nakryje? – widzę, że robi się nieco bardziej zdenerwowana.

– Nie nakryje kochanie, zaraz będę się zbierał. Zanim oni wstają, mnie już tu nie będzie. Może jakoś byśmy wykorzystali ten czas? – proponuję, ale czekam na propozycję z jej strony.

– Dobrze, ale musisz pozwolić mi poznać swoje ciało. Teraz kolej na mnie. – Zadziwia mnie za każdym razem.

– Jestem cały twój, kochanie. Moje ciało czeka na ciebie – rozkładam ręce, aby jej to pokazać.

– Głupek - śmieje się. Później całuje mnie w usta, wyznaczając nimi sobie drogę w dół mojego ciała. Kiedy dociera do paska moich bokserek, zerka na mnie powoli je ściągając. Moje dłonie, instynktownie lądują na jej głowie. Mój wzwód wyskakuje z nich, witając ją. Pieści moją pęczniejącą męskość, delikatnie ją ściskając jakby bała sie zrobić mi przez to krzywdę.

– Kochanie możesz mocniej ściskać, nic mi nie będzie. Jedna ręka pozostaje na penisie, a drugą bada moje jądra. Zaciskam zęby, te jej powolne ruchy są dla mnie piekielną torturą. Jestem tak skupiony, aby jej nie popędzać, że nawet nie orientuję się kiedy bierze go do ust. – Ja pierdole – syczę cicho. – Sam, nie musisz – nie wypuczając mnie, zerka w górę odnajdując moje oczy. Ta dziewczyna jest zajebiście gorąca. Zaskakuje mnie coraz bardziej. Liże mnie na przemian ssąc, cały czas pomaga sobie dłońmi. Kiedy jestem już blisko, odrywam ją od siebie. Sam wypuszcza mnie z ust, mlaskając, kładę ją obok siebie, a sam dochodzę na swoim brzuchu. Mój dzwoneczek patrzy na mnie zafascynowany. Po wszystkim idę do łazienki doprowadzić się do porządku. Wracam i kładę się obok Sam.

– To było niesamowite kochanie, ale nie musiałaś – mówię rozluźniony.

– Chciałam – szepcze zawstydzona.

– Teraz twoja kolej – muszę moją dziewczynę zadowolić.

– Matt, ja nie po to, to zrobiłam – tłumaczy.

– Ciiii… – Kładę sie na niej, wyznaczając pocałunkami ścieżkę na jej ciele. Pieszczę jej piersi najpierw ręką, a później ustami. Ssę je przez koszulkę.

– Sam? – odzywam się.

– Tak? – dyszy.

– Może zdejmiemy tą koszulę? – patrzy mi w oczy, co jak dla mnie wydaje się trwać w nieskończoność.

– Ok – szokuje mnie, zajmuje mi chwilę zanim przyswajam sobie jej słowa. Bez kolejnych pytań ściągam jej koszulkę, a moim oczom ukazują się jędrne kule z ciemnymi, pomarszczonymi aureolami ze sterczącymi sutkami. Kuszą mnie, są twarde jak kamyczki. Za długo najprawdopodobniej podziwiam jej piersi bo Sam krzyżuje na nich ręce.

– Kochanie, nie chowaj sie przede mną – mój głos jest zachrypnięty, pragnę jej.

– Tylko ja... – milknie nagle – krępuje się – wzdycha.

– A jak zrobię tak? – sięgam po jej ręce, opuszczając je, nie przerywając w tym czasie naszego intensywnego połączenia wzrokowego, po czym ściskam jej sutki.

– Ach! – jęczy.

– Albo tak? – pochylam się, zasysam te kamyczki w moich ustach. Dociskam je językiem na przemian ciągnąc lub ssąc. Zaczyna wić się pode mną, jej biodra ocierają się o mojego ponownie twardego kutasa. Zabawiając się jej piersiami, kieruję jedną dłoń pomiędzy jej uda. Wkładam w nią delikatnie palec Sam wydaje wtedy z siebie zachrypnięty dźwięk. Łapię jej jęki w swoje usta, całując ją w te soczyste usteczka. Masuję jej łechtaczkę kciukiem, czuję, że jest blisko, jeszcze chwila i osiągnie spełnienie. Orgazm Sam jest intensywny, a ona rozpada się. Wstaję, nakrywam jej bezwładne ciało kocem.–

– Matt, nie skrzywdzisz mnie prawda? – zaskakuje mnie tym pytaniem.

– Dlaczego miałbym to zrobić, kochanie? – czemu ona tak nawet pomyślała?

– Mam mętlik w głowie, wydaje mi się, że gdy pójdziemy na całość, a jestem przekonana co do tego, wtedy mi podziękujesz... Powiesz, że było fajnie, ale znudziłam ci się, po czym mnie zostawisz. – Nigdy bym tego nie zrobił, nie jej. Może z inną laską, pewnie bym tak zrobił. Jednak przy niej jest zupełnie inaczej. Chcę więcej. Jestem nienasycony.

– Sam, co ty wygadujesz. Nie potrafiłbym ci tego zrobić, kochanie. – Zgarniam ją w moje ramiona, całuje w czoło, leżymy w ciszy tak wtuleni przez kilka minut. Dociera do mnie w tej chwili, że to właśnie to było spowodowane, to dlatego dziwnie się zachowywała. Chce być ze mną, ale boi się, że ją zostawię, zachowam się jak typowy dupek. Zauroczyła mnie swoją osobą, poprzedni plan już dawno przekreśliłem. Cholera, ja się chyba w niej zakochuję, z całą pewnością nie chcę jej skrzywdzić. Dawny Matt, już nie istnieje, gdybym ją skrzywdził sam kazałbym Camowi, spuścić sobie niezły łomot. Nie interesuje mnie już szybkie bzykanko z laską na jedną noc. Sam jest warta wszystkiego.

– Kochanie chyba muszę iść – robi się późno. Nie chcę jej zostawiać w tym stanie, ale nie chcę, by mama nas przyłapała.

– Dobrze Matt – odwraca sie do mnie twarzą, a w oczach widzę kilka łez. Mruga kilka razy, przeganiając je.

– Zaraz się widzimy – całuje mnie, cudownie czuć jej smak.–

– Szybko, już cię tu nie widzę – wygania mnie z łóżka.

– Kochanie, ale jesteś niemiła. – Mruga do mnie, nakrywając kołdrę na głowę.

õ

– O rety! To niemożliwe! – krzyczy Sam.

– Co się stało? – podchodzę do niej owijając ręce wokół jej brzucha.

– Josh pisze do mnie pytając o to, czy nie będę miała nic przeciwko temu jeśli zacznie spotykać sie z Karen – mówi podekscytowana.

– Wow. To jest... – chichocze odwracając się do mnie.

– Dziwne jak na mojego brata – kończy za mnie.

– I co zamierzasz mu odpisać? – podpytuję ciekawy.

– Nic, po powrocie do domu pogadam o tym z Karen, podpytam co ona na to. Dopiero potem pogadam z Joshem. – Ciekawy jestem czy wytrzyma. Dziewczyny mają to do siebie, że nie potrafią długo trzymać języka za zębami.

– Myślałem, że jak pokażesz się rodzicom, pojedziemy do mnie – czuję żal.

– Chyba to nie przejdzie. Mama będzie chciała usłyszeć ode mnie jak było. Nie wypuści mnie już dzisiaj z domu – informuje mnie, nie podoba mi się sama myśl bez niej u mojego boku. Przez ten weekend przyzwyczaiłem się do tego, że jest blisko mnie.

– To może ja trochę pobędę u ciebie? – patrzy zdziwiona na mnie. Te dwa dni były niesamowite, a noce w ręcz rewelacyjne. Widząc jej wyraz twarzy, chyba będziemy musieli zrobić sobie przerwę, chociaż na te kilka godzin. Podjeżdżam pod jej dom, od razu wychodzą jej rodzice. Ojciec zabiera ode mnie jej torbę, a matka przytula, zarzucając ją masą pytań związanych z wyjazdem.–

– Matt, może wejdziesz do środka? – pyta mama Sam.

– Dziękuje pani Collins, ale będę się zbierał. Sam na pewno chce odpocząć, jutro zobaczymy się w szkole. Gwarantuję, że ma mnie dość, przynajmniej na dziś. – Całuje Sam w czoło, po czym żegnam się z jej rodzicami i odjeżdżam.

õ

 

Sam

– Miło spędziłaś czas z Mattem? – pyta puszczając mi oczko Karen. Pierwsza relacja, została zdana moim rodzicom. Oni dostali ode mnie nieco uszczuploną wersję. Moja przyjaciółka pragnie tych pikantniejszych szczegółów.

–Tak – zaczynam się rumienić. – Widziałam go nago i zrobiłam mu loda.

– O matko, ty diablico – chichocze.

– Przestań! Chciałam to zrobić, on przez cały czas robił mi niesamowite rzeczy. – nie wierzę, że jej o tym mówię. Ale, z kim innym mam się tym podzielić? Idealnie do tego pasuje.

– Mów wszystko, jestem ciekawa. – żąda Karen.

– Jego mama obiecała mojej, że będzie mnie pilnowała, przygotowała mi oddzielną sypialnie. Matt był niezadowolony z tego faktu, ale w środku nocy przyszedł do mnie wtedy po raz pierwszy podarował mi orgazm. Boże, jego język jest niesamowity, a palce… Karen, ja widziałam gwiazdy przed oczami. – to co miałam z nim, było cudowne.

– Zazdroszczę ci – wzdycha.

– Pobyt u jego dziadków, również było wspaniały. Prywatna plaża, piękny dom, słoneczna pogoda, rodzina Matta jest miła. Przyjęli mnie bardzo ciepło, to był niezapomniany weekend. Tym razem Matt był wniebowzięty, bo jego babcia umieściła nas w jednej sypialni. Jednak pani Davids, przeniosła go na kanapkę w salonie. Przyszedł tak samo, jak pierwszej nocy u niego. Wtedy zaczęła się najlepsza zabawa – mogłabym opowiadać o tym bez końca.

– Jejku, ale mnie nakręciłaś. Opowiadaj! – więc kontynuuję.

– Właśnie wtedy powiedziałam mu, że chce poznać jego ciało, – zaczynają pocić mi się ręce.

–O matko! – Karen macha rękami, podskakując na moim łóżku podekscytowana.

– Doprowadziłam go do orgazmu, gdy było już po wszystkim, przygniótł mnie swoim ciałem. Wtedy on zajął się mną. Widział mnie nagą. Karen on widział moje piersi. Zawstydziłam się, bo przez kilka minut zahipnotyzowany patrzył się na nie nic nie mówiąc, ani nie robiąc – ta chichocze.

– Masz fajne cycki, co się dziwisz – oświeca mnie moja przyjaciółka.

– Po raz kolejny w ruch poszedł jego sprawny język z palcami. – Opowiadając o tym, wracam do tego niesamowitego uczucia.

– Ale nie poszłaś na całość? – pyta.

– Boże, nie! Choć sądzę, że gdyby wykonał jakiś ruch w tym kierunku, nie stawiałabym oporu. Karen, ja się chyba zakochuję. Rozmawialiśmy o moich obawach, wierzę mu, że mnie nie skrzywdzi – wyrzucam z siebie tą ostatnią część, czując ulgę.

– Mam taką nadzieje, bo inaczej go wykastruję – muszę zaśmiać się z jej poważnej miny.

– Dobra, dość o mnie. Josh pisał rano. Pytał się czy nie mam nic przeciwko temu, jeśli będzie startował do ciebie tak na serio – patrzy na mnie zszokowana.

– Co?! – pyta się, widzę, że nie wierzy w to co ode mnie usłyszała.

– Jeśli nie wierzysz to czytaj – podaje jej mój telefon.

– Rety – mówi oddając mi telefon.

– Co ty na to? – pytam, sama nie wiem co mam mu na to odpisać.

– Pamiętasz ten dzień kiedy we czwórkę oglądaliśmy u was film? Wtedy coś między nami zaiskrzyło. Nie był tym samym aroganckim Joshem. – Wiedziałam, że coś się tu święci. Cieszyłabym się z tego, jeśli zostali by parą. O matko, ona się rumieni. – Mówiłam ci, że zaczęliśmy pisać, dzwoniliśmy do siebie i jakoś tak poszło to dalej. Więc TAK! – krzyczy. – Chce się z nim spotykać.

– Teraz moja kolej, jeśli cię skrzywdzi, wtedy będzie miał ze mną do czynienia – cieszę się ogromnie z tego.

– Spokojnie, nie dam się – zapewnia mnie.

– Biegnij do niego, a ja wyślę mu wiadomość, że idzie do niego niespodziana – mrugam do niej, a ona skacze na równe nogi. Pędzi jak szalona.

 

Sam: „Hej wielki bracie :) Uważaj na niespodziankę. Powodzenia ;)”

Josh: „Dzięki sis. Będę ją rozpieszczał ;)”

 

Słyszę śmiech dochodzący z pokoju Josha, kiedy schodzę na dół. Robię sobie czekoladę, siadając z nią przed telewizorem. Oglądam Masterchefa, kiedy dostaje wiadomość.

Matt: „Hej kochanie, jak tam?”

Sam: „Dobrze :) Karen jest z Joshem.”

Matt: „Ciekawe co na to Cam.”

Sam: „Zobaczymy jak mu powiedzą ”

Matt: „Co robisz?”

Sam: „Oglądam TV”

Matt: „Widzisz, a mogłabyś być teraz ze mną, poprzytulali byśmy się :D”–

Sam: „Tak, już znam te Twoje przytulanie.”

Matt: „Przyjadę jutro po Ciebie.”–

Sam: „Dobrze, Dobranoc :*”

Matt: „Pa kochanie. Śnij o mnie :*”

 

õ

Nazajutrz Matt odbiera mnie z pod domu, jedziemy sami, bo Cam pojechał z Anną. Karen postanowił podwieźć Josh.

– Jak poszło przesłuchanie? – odzywa się Matt.

– Ha ha, bardzo zabawne – szczypię go w ramię.

– Ała. Ty mała sadystko – udaje urażonego.

– Trzeba było się nie naśmiewać ze mnie. Widziałeś, że mama zaczęła przesłuchanie od razu jak tylko przyjechałam. – na samo wspomnienie tego wszystkiego robi mi się niedobrze.

– A pytała może o to czy spaliśmy ze sobą? – drażni się ze mną. Niech to szlak, Chyba już zawsze będę się przy nim rumienić.

– Oczywiście, jak tylko zostałyśmy same, to było jej pierwsze pytanie. – moja mama potrafi być jak jakiś szpieg, zadając niezliczoną ilość pytań. Nie patrząc na to czy mnie to krępuje czy nie.

– Co jej powiedziałaś? – pyta.

– Dlaczego cię to tak interesuje? – patrzę na niego.

– Tak z czystej ciekawości – widzę, że jest szczery.

– Powiedziałam jej, że twoja mama dopilnowała, żebym miała swój własny pokój. Nic jej nie wspominałam o twoich nocnych wędrówkach do mojego łóżka – Nachylam się, całując go w policzek.

– A jak tam u ciebie? Cam zadowolony, że odzyskał swojego ukochanego współlokatora? – próbuję wnieść do naszej rozmowy, nieco humoru.

– Coś ty, nie tęsknił. Przez cały weekend miał wyborne towarzystwo – śmieję się, mogłam się tego spodziewać. Chata wolna, czemu mają z tego nie skorzystać?

– Czyli on tak na poważnie z Anną? – pytam.

– Na to wygląda – wzrusza ramionami odpowiadając.

– Zostajesz dzisiaj na treningu? – droga do szkoły mija nam bardzo szybko.

– Tak, siniak jeszcze został, ale już mnie nie boli – muszę wrócić do mojego normalnego trybu życia.

– Widziałem – podnosi jedną brew na mnie.

– A no tak – znów się rumienię.

– Hej, nie wstydź się mnie. Masz przepiękne ciało, widzieliśmy się wzajemnie, więc dość spuszczania wzroku. Dobrze? – uspokaja mnie.

– Postaram się – przynajmniej spróbuję.

Matt parkuje, szybko obchodzi auto otwierając mi drzwi. Wysiadam, a on na oczach całej szkoły całuje mnie.

– Dobra kochasiu, oddawaj moją przyjaciółkę, idziemy na zajęcia. – Mój seksowny chłopak niechętnie odrywa się ode mnie, potem odwraca się do Karen nie wypuszczając mnie ze swoich objęć.

Moja przyjaciółka, chwyta mnie pod ramię, wyswobadzając z pod ramion Matta, prowadząc prosto do szkoły. Słyszę przeraźliwy krzyk, na co odwracam się, widząc tą samą laskę, która wisiała na moim chłopaku po sobotnim meczu.

– Matt kochanie, czemu nie odpisujesz na moje smsy? – pyta zalotnie.

– Tina, odpieprz się! Ile razy mam ci to powtarzać? – Matt robi się rozdrażniony.

– Wybaczam ci to, przyjdę do ciebie na trening, a później sobie wytłumaczymy co niektóre rzeczy u ciebie w mieszkaniu. – Obserwuję z boku te całe przedstawienie. Nagle ta suka wpycha mu język prosto do gardła. Matt łapie ją za ręce, odpychając od siebie. Mam ochotę podejść do niej i jej przywalić, jednak powstrzymuję się przed zrobieniem tego.

– Przywalę tej wywłoce – Karen gotuje się w środku.

– Chodźmy Kar – popycham ją do wejścia.

– No co ty?! Nic z tym nie zrobisz? – patrzy na mnie zszokowana, a zarazem zdegustowana.

– Nie mam zamiaru. Nie widziałaś? Matt ją odepchnął, nie mam czym się przejmować – wiem, że dam łatwo nie odpuści.

– Jak możesz być obojętna, na to co się przed chwilą stało? – pyta zła. Cholera, kto tu powinien być bardziej wściekły? Ja czy ona? Nie pojmuję jej zachowania. Przecież Matt jest moim chłopakiem.

– Nie jestem. Szczerze podeszłabym i jej przywaliła, później wyrwałabym te jej sztuczne włosy, doczepiane rzęsy z tipsami. Poprzebijałabym te jej napompowane balony, ale co mi to da? Nie będę robiła przedstawienia na parkingu tak jak ona zrobiła. – Chwyciłam Kar za łokieć, ciągnąc za sobą do szkoły.

Przez resztę dnia nie mam humoru, przez to całe poranne przedstawienie. Dobrze, że oglądamy dziś jakiś durny film na zajęciach z literatury. Wiedziałam, że tak będzie. Matt jest jednym z najbardziej pożądanych chłopaków w szkole, laski leciały do niego na samo kiwnięcie palcem. Stąd jego słynne nocne, jednorazowe przygody. Oczywiście, musiałam zakochać się w tego typu kolesiu. Boże, teraz to do mnie dotarło. Ja go kocham. Przepadłam z kretesem, wiem, że będę miała złamane serce. Jesteśmy razem dopiero od weekendu, a to nasz pierwszy dzień w szkole, a już mam dość dzisiejszego dnia. Obiecał mi, że mnie nie skrzywdzi, ale jak mam mu zaufać, kiedy widzę takie chore akcje? Moje użalanie się nad sobą, przerywa Kar, waląc mnie w ramię.

– Sam, zajęcia się skończyły chodźmy coś zjeść – tak się zamyślałam, że nie słyszałam jak zajęcia się skończyły.

– Nie wiem, czy chcę iść na stołówkę – mówię zastanawiając się nad tym.

– Jestem pewna, że Matt, czeka na ciebie pod salą. Nie uciekniesz przed tym Lepiej z nim pogadaj. – Ma rację, muszę z nim o tym pogadać.

– Masz rację, zachowuję się dziecinnie. Najpierw nie reaguje, jak jakaś laska do niego zarywa, a później obrażam się na niego, nie gadając nawet z nim o tym – przyznaję jej rację. – Widzisz jak się przy nim zachowuję.

– Kochanie – śmieje się ze mnie. – Poczekaj, aż takie coś spotka mnie w wykonaniu Josha. Nie chciałabym być w skórze tego chłopaka – próbuje mnie rozśmieszyć.

– Rety, nie wiem czy bronić już brata czy czekać na twój atak zazdrości – żartuję.

– Ha, ja nie jestem nigdy zazdrosna, ja tylko pilnuje tego co moje – mruga do mnie, ciągnąc do stołówki.

Matt

– Ja pierdole – mówię.

– Co się stało brachu? – pyta Cam.

– Dopiero teraz mamy wolne, od rana nie miałem okazji pogadać z Sam. Musze jej wytłumaczyć, te całe zajście na parkingu. – czuję się z tym wszystkim źle.

– Może nie widziała – ta, jasne i może mam jej nic o tym nie powiedzieć? Lepiej, aby się dowiedziała od kogoś innego.

– Kurwa Cam. Jeśli nie widziała, to z całą pewnością ktoś jej doniósł – to do przewidzenia.

– Uprzedzałem cię, Tina to szalona suka – bagatelizowałem do tej pory całą tą chorą sytuację z Tiną.

– Taa – przeczesuję ręką włosy ze zdenerwowania. Kończymy ten temat, wchodząc do stołówki i… Ten dzień jest jakimś koszmarem. Wszystko sprzysięgło się przeciwko mnie. Jeszcze do niedawna, byłbym uradowany tym całym zainteresowaniem lasek, ale teraz jestem z Sam. Dla mnie tylko ona teraz się liczy. Prawie każda laska ma dziś coś do mnie, bez przerwy ocierają się o mnie, całują w policzek, prężą się przede mną. Boże! Najgorsze w tym jest to, że Sam to wszystko widzi. Spojrzeliśmy sobie w oczy, i czuję się jak dupek. Jej oczy błyszczą od łez, nawet z tak daleka jestem w stanie to dostrzec. Kurwa! To moja wina, a obiecałem jej. Szybko podchodzę do niej.

– Cześć kochanie – całuje ją w czoło.

– Hej – nie patrzy na mnie. Czuję jak wszystkie pary oczu w tym pomieszczeniu są skierowane na nas, czujnie obserwując. Siadam, a Sam wciągam na kolana, tym razem namiętnie ją całuję, aby dać wszystkim jasno do zrozumienia, że jesteśmy razem. Tylko mój dzwoneczek nie oddaje tego pocałunku. To tak cholernie boli. Przerywa go, czym mnie zaskakuje. Szybko wstaje schodząc mi z kolan.

– Sam musimy pogadać – skaczę na równe nogi.

– Nie teraz – stara się nie patrzeć mi w oczy.

– Sam proszę… Wiem o co jesteś zła. Chodźmy do samochodu, tam pogadamy w cztery oczy – proponuję, chcę jej to wszystko wytłumaczyć.

– Matt, mówiłam nie teraz – stara się nie złamać, widzę to po niej.

– Ale… – próbuję jeszcze raz.

– Ile razy mam jeszcze ci to powtarzać? – syczy na mnie.

– Matt – Cam próbuje zwrócić moją uwagę. – Matt!!! – teraz mnie szarpie. – Daj Sam teraz spokój, chodź przejdziemy się.

– Nie – warczę na niego.

– Proszę, posłuchaj Cama – wtrąca się Karen. Widząc minę Sam, postanawiam odpuścić. Jednak tak łatwo się nie poddam, tym razem odchodzę. Ta psycholka Tina, nie zniszczy tego co przez tak krótki czas zbudowałem z Sam.

– Wiedziałem, że tak będzie. A ty łudziłeś się jeszcze, że ona się o tym nie dowie. Czy te wszystkie laski zmówiły się dziś specjalnie przeciwko mnie?. Połowy nie znam, reszty nie pamiętam, a one psują moje relacje z Sam. Wiesz ile się natrudziłem, żeby z nią być? – Siedzę w samochodzie, żaląc się mojemu przyjacielowi, jak jakaś panienka.

– Może znowu poprosimy Annę o pomoc? – proponuje.

– Nie, sam jakoś to załatwię. Jedziesz do Anny po szkole? – zastanawiam się co powinnam zrobić, aby naprawić całe te gówno.

– Tak. Całe mieszkanie masz dla siebie – przynajmniej jednemu z nas się układa. – Dzięki stary.

– Spoko – klepie mnie po plecach.

Trening skończył się dziś wcześniej. Zostawiłem Cama na parkingu, a sam teraz czekam na Sam. Obserwuję jak jest w tej chwili podrzucana do góry, dzięki temu mam świetny widok na jej tyłeczek. Rozglądam się dookoła, piorunując każdego kolesia, który na nią patrzy. Po dwudziestu minutach kończą, a Karen przechodzi obok mnie.

– Postaraj się kochasiu, bo pożałujesz – szepcze, po czym klepie mnie po tyłku zanim odchodzi.

– Hej kochanie, czekałem na ciebie – próbuje ją objąć, ale ucieka ode mnie.

– Idę sie przebrać, zaczekaj na mnie przy swoim aucie – mówi nie patrząc na mnie.

– Sam – staram się ją zatrzymać.

– Poroszę Matt. Nie chce się kłócić – postanawiam zrobić tak jak mnie o to prosi.

– Dobrze dzwoneczku – zwieszam głowę i idę do samochodu.

Piszę z Hunterem, kiedy otwierają się drzwi od strony pasażera i widzę wsiadającą do środka Sam. Zerka na mój telefon, a po chwili odwraca wzrok. Nigdy nie musiałem się tłumaczyć. Teraz jednak czuję, że cała ta sytuacja tego wymaga, a po za tym czuję potrzebę by to zrobić.

– Piszę z Hunterem, umawiamy się na wyjazd do Malibu na galę bosku KSWu – wzrusza ramionami, jakby ją to nie interesowało.

– Nie pytałam – szepcze.

– Wiem, ale chciałem, żebyś wiedziała. – staję się totalną ciotą. Od kiedy to, staram się przypodobać dziewczynie? – Jedzie Cole z Ginną, Hunter i Nina oraz Gavin z Sofią. Napisałem, że pogadam z tobą, czy chcesz z nami jechać. Może zabierzemy ze sobą jeszcze Cama z Anną i Karen z Joshem? – Sam? – moja dziewczyna wpatrzona jest w telefon.

– Twoja była wysłała mi zdjęcie, was razem w łóżku. Skąd ma mój numer telefonu? – pokazuje mi zdjęcie, Tina leży na mnie naga, kiedy śpię.

– Co jest, kurwa?! – zaczynam widzieć na czerwono. W co sobie pogrywa ta suka?

– To ja się o to pytam – patrzy mi prosto ze łzami w oczach. Proszę, tylko nie to.

– Sam to było dawno temu, nie mam zielonego pojęcia skąd ma twój numer, a tym bardziej to pieprzone zdjęcie – podnoszę głos, moje ciśnienie zostało podniesione.

– Pewnie wam zrobiła, po całonocnej zabawie – syczy przez zęby, a jedna zbłąkana łza spływa jej po policzku. Ściera ją ręką zła.

– Kochanie – próbuję dotknąć jej policzka, ale ta natychmiast odsuwa się.

– Wiesz co? Chyba chcę do domu – szepcze pociągając nosem.

– Musimy pogadać – nie poddaję się.

– Proszę – jej głos się łamie.

– Sam nie płacz – próbuję po nią sięgnąć, ale odtrąca moją rękę.

– Zawieź mnie do domu! – krzyczy na mnie, jej oczy są zaczerwienione od płaczu.

 

Podjeżdżam pod swój apartament. Miałem ją zawieźć do niej, ale nie mogę tak łatwo odpuścić. Musimy pogadać.

– Dlaczego jesteśmy u ciebie? Nie wyraziłam się dość jasno, że chcę do domu! – warczy, dopiero niedawno przestała płakać.

– Najpierw musimy pogadać, tu nikt nie będzie nam przeszkadzał – wysiadam, a ona siedzi w zaparte w aucie.

– Nie! – krzyczy.

– Wychodź, bo inaczej sam cię za chwilę wyciągnę siłą – ostrzegam ją, ale zrobię to jeśli nadal będzie się tak opierała.

– Tylko spróbuj – wyczuwam, że czuje się nieco lepiej.

– Nie kuś kochanie – nie rusza. Obchodzę auto, odpinam jej pas, za co dostaje po rękach. Trochę szarpania, krzyku, i już ją niosę przerzuconą przez ramię. Już kiedyś tak ją niosłem, tylko tym razem jej kolana, uderzają mnie w brzuch, a pięściami zadaje mi ból, bijąc mnie po plecach i tyłku.

– Pożałujesz tego, ty dupku. Mówiłam, żebyś zawiózł mnie prosto do domu! Dlaczego, mnie do cholery nie słuchasz?! Nie każda dziewczyna chce być tak traktowana. Idź do Tiny, ona będzie wniebowzięta. – wrzeszczy mi koło ucha.

– Kochanie, ja chce tylko ciebie – zapewniam ją.

– Nieprawda! Widziałam Cię na parkingu z Tiną! – okłada mnie po barkach.

– Wiedziałem – przewidziałem to wszystko.

– Nie myliłam się co do tego, że mnie skrzywdzisz. Każda dziewczyna cię miała, a teraz tylko mi opowiadają jaki to jesteś super w łóżku. Myślisz, że mi tak super słuchać tego? Kiedy my… Kiedy… – zaczyna znów płakać.

– Ciii kochanie, spokojnie – jesteśmy pod mieszkaniem, otwieram drzwi, po czym wpycham Sam do środka. Bije mnie swoimi małymi delikatnymi piąstkami po klacie.

– Zostaw mnie – płacze. – Biorę ją na ręce, niosąc na kanapę. Przytulam ją mocno do siebie, a ona wtula się we mnie Tłumaczę jej na spokojnie wszystko do czego dziś doszło.

– Kochanie, Tina nic dla mnie nie znaczy – sztywnieje. – To nie to, co myślisz. Z tobą jest inaczej. Fakt zabawiałem się z dziewczynami, ale teraz mam ciebie, nie zamieniłbym teraz cię na żadną z nich. Uwierz mi. Z Tiną nie miałem już do czynienia od dawna, to ona jak tylko ma okazję próbuje czegoś. Dopóki nie znajdzie nowej ofiary, będzie tak zaborcza co do mojej osoby. Zapewniam cię, że nic mnie z nią nie łączy. Sam, ja szaleję za Tobą. – Podnosi głowę z mojej piersi, patrząc mi prosto w oczy. – Sam ty jesteś dla mnie najważniejsza. – Widzę jak zerka na moje usta, czuję, że oddycha coraz szybciej. Pochylam się, całując ją z początku delikatnie, badając jej usta, a później nasze języki zaczynają walczyć o dominacje. Uwielbiam to, ona zawsze chce przejąć kontrolę. Cam powiedział, że spędzi dzisiejszy dzień u Anny, ale wolę zabrać swojego dzwoneczka do swojej sypialni. Biorę ją na ręce, zanosząc prosto do mojego łóżka. – Powiedziałem kiedyś, że pokażę ci swój pokój.

– Racja – cudownie widzieć jej pełny uśmiech. Kładę ją na plecach, ściągając szybkim ruchem swoją koszulkę. Jej wzrok mnie rozpala. Kładę się między jej nogami, cały czas patrząc w jej oczy, w czasie kiedy rozpinam jej bluzkę. Zostaje w różowym koronkowym biustonoszu, przez który widzę zarys jej twardych sutków, nachylam się zasysając je przez stanik.

– Matt – dyszy, unosząc biodra.

– Tak Sam? – pytam wypuszczając go z ust.

– Ja chyba jestem gotowa – zaskakuje mnie.

– Nie, Sam. Teraz się godzimy, nie zabiorę ci dziewictwa w tej chwili – nie chcę tego teraz robić, ta chwila musi być wyjątkowa.

– Ale… – dziwi się.

– Spokojnie, dojdziesz, nie zostawię cię tak – odpycha mnie od siebie.

– Nie o to chodzi – patrzy na mnie zła.

–Nie! Musisz mi udowadniać, w ten sposób, że mi ufasz – głaszczę ją po policzku.

– A może znalazłam kogoś idealnego i chce mu się oddać? – drażni się ze mną.

– Kochanie, bardzo tego chcę, ale proszę, poczekaj jeszcze trochę. Chcę, aby był to wyjątkowy dzień dla ciebie. Cierpliwości. Dobrze? – patrzy na mnie, a po chwili kiwa głową na znak zgody.

Jesteś denerwujący – całuję ją po szyi.

– Ale kochasz mnie za to – cholera, co ja właśnie powiedziałem? Nie myślałem, o tym. Jasne… Oczywiście, że właśnie to chciałem powiedzieć. – Sam, nie to chciałem powiedzieć.

– Matt, spokojnie, tak kocham cię za to – nie czekając dłużej, rzucam się na nią, całując do utraty tchu. Przerywam, byśmy mogli złapać oddech.

– Jesteś wspaniała. Teraz czas na zaspokoić moją cudowną dziewczynę – bez pytania odpinam jej stanik, pieszcząc od razu jej wspaniałe piersi. Przywiązuję jej nadgarstki, jej bluzką do ramy łóżka. Jej zszokowane oczy mnie rozśmieszają. – Spokojnie, zawsze ci się podobało dzwoneczku, teraz też będziesz zadowolona. – Całuję jej opuchnięte usta. Przygryzam przy tym jej dolną wargę, w tym samym czasie odpinam jej spodnie. Odrywam się od jej soczystych ust, pozbywając się jej spodni razem z majtkami. Sam jęczy kiedy przygryzam jej place u stóp, kierując się coraz wyżej.

– Nie znęcaj się nade mną – karci mnie.

– To dopiero początek dzwoneczku – zapewniam ją.

– Matt, szybciej – prosi.

– Cii, skup się na doznaniach, bo cię zaknebluje za to gadanie – zachłystuje się, gdy to mówię. Wiem zaskoczyłem ją tym, ale jeśli nie przestanie gadać zrobię to. Teraz męczę ją swoim językiem. – Już nie wytrzymam… – Dochodzi krzycząc moje imię. – Matt!!! – Rozwiązuje jej ręce, rozmasowując miejsca, w których były związane, po czym przykrywam ją kocem. Przytulam ją, nie zważając na własny dyskomfort, który mam w spodniach.

– Dlaczego nie chcesz mi pozwolić, abym też sprawiła ci przyjemność? – pyta zaskakując mnie. Myślałem, że śpi.

– Kochanie rozmawialiśmy już na ten temat. Spokojnie, liczę ile jesteś mi winna orgazmów. – Całuje ją w głowę.

– Dobra, możemy się chwilę zdrzemnąć – mówi.

– Ok – zgadzam się, choć sam nie wiem czy dam radę usnąć ze wzwodem w spodniach.

Budzę się pierwszy, patrzę na zegarek jest dziewiętnasta. Sam jeszcze śpi, muszę ją zaraz obudzić. Nagle dej telefon sygnalizuje nadejście wiadomości. Chcę to zignorować, ale kusi mnie, aby zerknąć na to kto do niej napisał. Później pewnie będę tego żałował, ale biorę jej telefon do ręki.

 

K: „Sam, Boże przespałam się z Twoim bratem. Było bosko, wiem, że nie chcesz tego słuchać, ale ja musze się wygadać. Zadzwoń kiedy to, odczytasz. Buziaki”

 

Nieźle, tego się nie spodziewałem, czytam inne wiadomości od Karen.

 

S: „Wieczorem zabawialiśmy się z Mattem.”

K: „Co?! O matko i jak był?”

S: „Wspaniale, powiem Ci wszystko jak wrócę do domu.”

K: „Spoko  Już nie mogę się doczekać, tych pikantnych szczegółów.”

S: „Wariatka. Teraz na poważnie, powiedz mi jak mogę mu się odwdzięczyć?”

K: Pokaż mu cycki, masz fajne i duże. Nie to co ja ”

 

Parskam śmiechem na tego smsa. Cała Kar. Zerkam na Sam, ale całe szczęście nadal śpi.

 

S: „No, nie wiem.”

K: „To zrób mu loda :D”

S: „Nigdy tego nie robiłam.”

K: Obejrzyj sobie jakiegoś pornola :D”

S: „Kończę. Dojeżdżamy do domu dziadka Matta :*”

K: Dzwoń, jak tylko będziesz w domu. Muszę się wygadać. Josh robi podchody. Zaprosił mnie do kina. Zobaczymy jak będzie. LOL.”

 

To dlatego Sam, nie odzywała się do mnie w czasie drogi do domu dziadka. Zastanawiała się nad tym, jak może sprawić mi przyjemność. Mój dzwoneczek jest niesamowity.

– Sam, maleńka, czas wstawać – budzę ją.

- Nie teraz – próbuje się przekręcić na bok.

– Wstawaj już późno, jak nie chcesz, żeby twoja mama dzwoniła to muszę cię dostarczyć prosto do domu. – Słysząc wzmiankę o swojej mamie, naga wyskakuje z łóżka, zbiera swoje ubrania porozrzucane po pokoju i ubiera się. Po raz kolejny mogę zobaczyć jej seksowne ciało. Jej piersi podskakują w biustonoszu jak wciąga na siebie dżinsy. Po paru minut jest już gotowa do wyjścia.

– Matt, na co czekasz? – przerywa mi chwilę podziwiania jej ciała.

– Już kochanie – zerka na telefon. Kurwa! Nie zdążyłem wyjść z jej wiadomości. Patrzy na mnie, a po chwili na telefon.

– Czytałeś moje wiadomości? – pyta.

– Ja… - jąkam się.

– Boże Matt, to proste pytanie. Czytałeś moje wiadomości? – ponawia pytanie.

– Tak. Przyszedł do ciebie sms, tylko zerknąłem, a on sam się otworzył – próbuję się wytłumaczyć, ale kiepsko mi to idzie.

– Ciekawe jak… – znów jest zła. Jezu, ciężka sprawa z tym, gdy ma się dziewczynę. – Ja cię nie sprawdzam, czego chciałeś się dowiedzieć?

– Niczego, tak tylko – dukam.

– Tak tylko patrzyłeś co pisałam z Karen?! – krzyczy na mnie.

– Sam – wracamy do punktu wyjścia, zaczynamy od nowa.

– Wracam do domu – wychodzi z mojego pokoju.

– Poczekaj, odwiozę cię – pędzę za nią.

– Poradzę sobie. Jutro pojadę z Kar, nie przyjeżdżaj po mnie – rzuca przez ramię.

– Kochanie – nawet słodkie słówka nic tu nie pomagają.

– Teraz ty pomyśl czy mi ufasz i czy naprawdę chcesz być ze mną – serio? Latam za nią, tłumaczę się. Ufam jej całkowicie.

– Chcę – zapewniam ją.

– Jakoś tego nie widzę. Pa, Matt – zostawia mnie stojącego w głównych drzwiach mieszkania w samych bokserkach. Znowu spieprzyłem.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Monika 03.04.2016
    Super:)
  • justa186 22.04.2016
    To się doigrał:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania