Poprzednie częściZłapię Cię - rozdział 1

Złapię Cię - rozdział 8

Sam

Wybiegłam z mieszkania Matta, wpadając prosto na Cama, wychodzącego z windy.

– Ej Sam, gdzie tak pędzisz? – podnoszę zapłakane oczy, przytulając się do niego. – Hej mała, spokojnie. Chodź, wytrzyj oczy, pójdziemy coś zjeść i pogadamy.

 

– Dobra, teraz możesz mi powiedzieć, co znowu zrobił ten idiota – siadamy przy stoliku w kawiarni.

– Mówił ci jak było w Santa Monica? – spoglądam na brata mojej przyjaciółki, trzymając w dłoniach gorący kubek parującej kawy.

– Coś tam wspominał. Był zadowolony z wyjazdu, ale jak przyjechał nie mógł znaleźć sobie miejsca. Chodził z kąta w kąt, zerkając co minutę na telefon. Ale co to ma do rzeczy? – pyta zdezorientowany.

– Ma dużo. Na wyjeździe naprawdę było super. Jego rodzina jest wspaniała, a on sam… Było nam razem dobrze. Jak tylko tam dotarliśmy, ogarnęły mnie wątpliwości. Przed wyjazdem pokłóciliśmy się, później on błagał o spotkanie, po czym zaskakuje mnie mówiąc, że jestem jego dziewczyną. Nie dał mi nawet chwili na zastanowienie się nad tym wszystkim. Chciałam tego, ale… – wpada mi w słowo Cam, który dalej nie rozumie o co mi chodzi.

– Co się zmieniło? – dzwoni mój telefon. Do tej pory dostawałam niezliczoną ilość wiadomości od Matta, przepraszającego mnie i proszącego o pięć minut rozmowy.

– Nie odbierzesz? – pyta Cam zerkając na mój wciąż dzwoniący telefon.

– Nie, to znowu Matt – blokuję jego numer. – Byłeś dzisiaj na parkingu. Widziałeś zachowanie tej całej Tiny? –- pytam

– Taa – wygląda na skrępowanego moim pytaniem. – Myślałem, że nie widziałaś tego – dobre sobie.

– Akurat wchodziłam do szkoły, kiedy usłyszałam jej pisk, obejrzałam się, aby zobaczyć ją całującą Matta. – Na wspomnienie tego incydentu robię się znowu wściekła.

– Sam, ona jest szalona. Matt mówił jej, żeby się odwaliła od niego. Ona nic nie znaczy – próbuje go bronić

– Ile dziewczyn, tak potraktował? – podnoszę na niego brew pytając.

– Ale Sam, ty to co innego. Uwierz mi – taa, chyba mówi tak aby bronić przyjaciela.

– Zabrał mnie do domu, pogadaliśmy, później spędziliśmy czas w jego łóżku – nie wstydzę się tego. Przemawia przeze mnie złość, połączona ze zranieniem. Nie obchodzi mnie, co Cam sobie pomyśli. – Jak się obudziłam, odkryłam, że czytał moje wiadomości. Cam, kto tak robi dziewczynie? Myślałam, że mi ufa.

– Może telefon dzwonił, a on chciał zobaczyć kto to? – znowu wymyśla jakiś durny powód broniąc Matta.

– No proszę cię. Jesteś jego przyjacielem, ale nie wciskaj mi tych bajeczek – przewracam oczami.

– Pogadam z nim. Daj mu szansę. Naprawdę, przy tobie jest inny. – Jest wytrwały, ciekawe czy Matt wie, że ma takiego oddanego kumpla.

– Nie bądź śmieszny. Dwa dni i już widzisz różnicę? – to komiczne.

– Tak, Sam. Nie skreślaj go – mam tego dość. Zbieram się do wyjścia.

– Dzięki za rozmowę, zobaczymy czy taki wyrozumiały będziesz dla swojej siostry – wypalam zanim mogę ugryźć się w język.

– Co z nią? – Cam podnosi głos, od razu przechodząc w stan gotowości obrony Kar

– Sama ci powie. Jeszcze raz dziękuje za rozmowę. Pa. – Zostawiam go w kawiarni, łapię taksówkę, wracam prosto do domu.

- Karen on grzebał w moim telefonie. Akurat miał otwarte nasze wiadomości, kiedy go przyłapałam – opowiadam mojej przyjaciółce całą historię.

– I jak się tłumaczył? – Karen siedzi po turecku na moim łóżku z poduszką przyciśniętą do piersi z wielkim oczami słucha mojej opowieści.

– Że jak spałam, to dostałam wiadomość, on brał mój telefon i sam się otworzył. No proszę Cię, akurat na naszej rozmowie – wyrzucam ręce w górę, nie panując nad złością

– Jezu, Matt jest takim kretynem. I co teraz? – moja przyjaciółka, przygryzając zadartą skórkę z kciuka

– Nie mam zamiaru się z nim widzieć. Jak uciekłałam od niego wpadłam prosto na Cama, pogadaliśmy i…

- Co mój kochany braciszek Ci podpowiedział? – przez tę kpinę przebija się zaciekawienie

– Starał się go bronić i głupio tłumaczyć. A, mogłam coś niechcący powiedzieć na twój temat. – musiałam ją ostrzec, bo niechcący mogłam ją wkopać w niemiłą sytuację

– Co zrobiłaś? - piszczy

– Spytałam się tylko czy będzie tak samo wyrozumiały w stosunku do ciebie. Nic więcej – Karen wzdycha

– Spoko i tak zbierałam się na rozmowę z nim – wygląda na zrezygnowaną

– Rodzice wiedzą? – jestem ciekawa co na to jej starzy, bo moi są zachwycenie Kar. Tym jak wpływa pozytywnie na zachowanie Josha.

- Tak, wczoraj zjedliśmy razem kolację – mówiąc to świecą jej się oczy

– No co ty! I jak mój brat wypadł? – muszę się o to zapytać. Zżera mnie ciekawość

– Naprawdę się stara. Jest kochany – Ha. Kto by pomyślał.

Rozmawiamy do wieczora. Po dziesiątej wieczorem wpada Josh i zabiera Karen do domu. Przez te kilka godzin plotkowania i wygłupów mogłam zapomnieć o dzisiejszym dniu. Teraz jak zostałam sama, zaczynam myśleć o moim chłopaku. Śmieszne, czy on nadal nim jest? Dlaczego wszystko się tak pokomplikowało.

- Cześć laska – wita mnie z samego rana moja przyjaciółka. Teraz jak spotyka się z moim bratem prawie u nas mieszaka. Wcześniej bywała tutaj często, ale w porównaniu do obecnej sytuacji… Nie przeszkadza mi to, czuję się jakbym miała siostrę, a Josh - on naprawdę spoważniał, teraz bez krzyku i bicia możemy na spokojnie pogadać.

– Znowu ty – Szczerzę się do mojej przyjaciółki

– Co dokuczasz mojej dziewczynie – Josh podchodzi do niej od tyłu, obejmuje i całuje w szyję. Karen się śmieje i wierci, mówiąc mu, że ma łaskotki w tym miejscu.

Fajnie patrzeć jak Kar promienieje. Zerkam na Josha, jego oczy też błyszczą. Faktycznie widzę u niego zmianę na lepsze. Jednak spoglądając na nich, boli mnie serce. Dlaczego ja tak nie mogę mieć? Słyszę dzwonek do drzwi, Josh idzie otworzyć, a my z Kar siadamy do stołu.

– To kiedy rewanż? Muszę teraz tobie skopać tyłek – słyszę głos Josha jak z kimś rozmawia

– Stary, chyba w twoich snach – Chłopaki się śmieją. Sztywnieje kiedy do kuchni wchodzi Matt.

– Co ty tutaj robisz? - Karen nie wytrzymuje i wypala

– Kar – upominam ją

– Co jest grane mała? – Josh zwraca się do mojej przyjaciółki. Zerkam na nią i błagam wzrokiem, żeby nic nie mówiła

– Nic, tylko miałyśmy sobie z Sam zrobić babski dzień i jechać same do szkoły – Karen na szybko zmyśla marną wymówkę

– Czyli co, wolisz moją siostrę ode mnie? – przekomarza się z nią Josh, nie wyczuwając kłamstwa

– Zawsze zajmujesz pierwsze miejsce, ale dzisiaj wyjątkowo ten dzień należy do Sam. – ale dziewczyna słodzi mojemu bratu. Fuj, znowu się całują. Czy nie widzą, że próbuję zjeść śniadanie? To jest prawie tak samo złe jak oglądać czułość swoich rodziców.

Matt siada obok mnie i nachyla do pocałunku. Odsuwam się sięgając po kawę.

– Mówiłam Ci, że dzisiaj jadę z Karen, więc dlaczego tu jesteś? – syczę w jego kierunku, zasłaniając się kubkiem

– Wczoraj uciekłaś, a później nie odbierałaś telefonu, chce pogadać – szepczemy by nas nie słyszeli

– Nie odbierałam, czyli nie chciałam gadać. Tak ciężko to zrozumieć – piorunuję go wzrokiem

– Nie pasuje ci ten sarkazm kochanie – ma czelność jeszcze uśmiechnąć się do mnie

– Chyba nie masz prawa tak do mnie mówić – odpyskuje, bo jego pewność zaczyna mnie dzisiaj wkurzać

– Co to niby znaczy? – Matt patrzy na mnie z wymalowanym szokiem na twarzy

– Chyba nasza znajomość za szybko przeskoczyła z nieznajomych w związek – te słowa mnie bolą, ale muszę to powiedzieć. W tej chwili czuję się zraniona, na dodatek sama nie wiem czego chce. Czy udusić Matta, czy usiąść na kolana i przytulić się do tego masywnego ciała.

– Ty tak poważnie? – pyta niedowierzająco. Chciałam powiedzieć, nie, kiedy przerywa nam Josh. Ta chwila ucieka, znowu sobie mówię, że z tym chłopakiem muszę dać sobie spokój.

– Dobra dzieciaki my uciekamy. Matt cię zawiezie do szkoły – Josh zwraca się do mnie. Zabiera Kar i wychodzą.

– Nie śmieje się, więc tak, mówię poważnie. – Matt gwałtownie wstaje z krzesła, aż je wywraca.

– Możesz mi powiedzieć, dlaczego? – patrzy wyzywająco, czekając, aż coś powiem

– Nie wiesz? – unoszę głos. Nie ma nikogo w domu, więc nikt nam nie przerwie, ale także mnie nie obroni. Zaraz czy ja się obawiam Matta? To niedorzeczne, przecież nic mi nie zrobi.

– Wcześniejsze tłumaczenie, że nic mnie nie łączy z Tiną oraz moje niedorzeczne zachowanie z czytaniem twoich wiadomości, zadecydowały o tym, tak? – ciągle drąży temat

– Tak – jedna krótka odpowiedź zmienia jego zachowanie

– Kurwa Sam – wali pięścią w ścianę. Podskakuje na krześle – Przeprosiłem. Mówiłem, że mi zależy na tobie. Co mam jeszcze zrobić? – Wygląda na załamanego. Czuje łzy pod powiekami, więc je zaciskam.

– Daj mi spokój – wyduszam przez ściśnięte gardło, cały czas patrząc pod nogi

– Nie. Udowodnię Ci jak bardzo mi zależy. Nie poddam się. A teraz zbieraj się, jedziemy do szkoły – mówi to zdecydowanym głosem. Opuszcza dłonie wzdłuż ciała i wychodzi z kuchni jako pierwszy.

Posłusznie wsiadam do samochodu, podróż jest cicha. Kiedy zajeżdżamy na parking Matt mówi – Ginna zaprasza nas do siebie w piątek, organizuje jakąś imprezę. Co mam jej odpisać?

– Możesz iść, ja cię nie zatrzymuje. Jeżeli chodzi o mnie, powiedz, że mam już coś zaplanowane – odzywam się cały czas patrząc w okno chcąc jak najszybciej wysiąść z samochodu

– Moja siostra cię polubiła, naprawdę z mojego powodu jej nie odwiedzisz? – teraz chce wzbudzić we mnie poczucie winy

– A jak to się ma do naszego trzymania się na odległość? – pytam spokojnie, nie mając już siły drążyć cały czas tego samego tematu

– Ja wcale tego nie chce – Znowu zaczynamy od początku – Zastanów się nad tym. Zabiorę cię do domu po treningu.

– Wracam z Kar – odburkuje

– Nie – boże daj mi cierpliwość, bo do tego chłopka nic nie dociera

– Matt – jęczę

– Kochanie wysiadaj, bo się spóźnisz. Będę czekał, jak się nie pojawisz, złapię cię. Wiesz, że mówię poważnie – Wychodzę z samochodu jak widzę jego zwycięski uśmiech. Dla rozładowania gniewu tupię nogą – Sam – odwracam się do wołającego mnie głosu. Nie zdążę zareagować, a Matt już mnie całuje. Zaciskam wargi, ale on jest nieustępliwy, pod jego naporem otwieram usta, a on wślizguje się w nie językiem. Boże, dlaczego nie jestem w stanie go odepchnąć. Proste, podoba mi się to co robi, nawet jeśli jestem na niego zła. Odrywa się od moich ust i kciukami głaszcze mnie po policzkach. Patrząc głęboko w moje oczy, mówi – Dzwoneczku po treningu chce widzieć twój seksowny tyłek w moim samochodzie.

– Żebyś w końcu się odczepił, przyjdę. - Daje mi szybkiego buziaka, tym razem odpycham go, na co mi pozwala i uciekam do szkoły. To się wpakowałam.

Matt

Czuję, że czekają mnie ciężkie dni, Sam tak łatwo tym razem mi nie odpuści. Wchodzę do szkoły i widzę Sam otoczoną przez grupę kolesi. Czy oni nie wiedzą, że jest zajęta? Chce iść w ich kierunki, ale powstrzymują mnie czyjeś ręce. Odwracam głowę i stoję naprzeciwko Tiny.

– Czego chcesz? – Nie zwracam uwagi na swój ton. Jestem dla niej nieprzyjemny.

– Twoja dziewczyna, czaruje biednych, niedoświadczonych chłoptasiów, kiedy ciebie nie ma przy jej boku. Nieładnie – mlaska językiem, przyciskając swoje sztuczne cycki do mojego ramienia – Zostaw ją i wróćmy do naszej zabawy. Nie pożałujesz.

– Nie jestem zainteresowany. Znajdź sobie kogoś innego. Zostaw mnie i Sam w spokoju – wyplątuje się z jej uścisku, zachowując bezpieczną odległość od tej pijawki.

– Zobaczysz, jeszcze będziesz chciał być ze mną – szepcze mi do ucha, znowu narusza moją strefę osobistą, odchodzi kręcąc biodrami. Może kiedyś mnie to ruszało, jednak od pewnego czasu tylko jedna dziewczyna potrafi wzbudzić we mnie pożądanie i jest to Sam.

- Co tam stary? Widziałem Tinę, co znowu chciała od ciebie ta suka? – pyta mój przyjaciel

– Chciała mi wskoczyć do łóżka – wale prosto z mostu

– Chyba zakręciłeś jej życiem – parka śmiechem

– Stul pysk kretynie, to nie jest śmieszne – nie bawi mnie to

– Ona będzie chciała zamieszać między tobą i Sam. Lepiej uważać na nią. Zazdrosne laski są świrnięte. Jak dzisiaj ma się Sam? – To już nie pierwsza przestroga od strony Cama odnośnie Tiny. Mój przyjaciel kibicuje mi i Sam, dlatego jego troska o nią mnie nie dziwi.

– Jak widzisz, zmusiłem ją by ze mną przyjechała – jak mu to mówię, nie jestem z siebie dumny

– Jezu, zero delikatności – kręci na mnie głową

– A ty co kochasiu? – schodzę na jego temat, by dał mi spokój. Nie mam teraz ochoty gadać o swoich problemach

– Ja z Anną nie mieliśmy jeszcze ostrej kłótni, ale starałbym się ją jakoś udobruchać, a nie brać siłą. Poza tym jest bardzo dobrze – mądry się znalazł, jednak widząc jego uśmiech cieszę się z jego szczęścia. Nie życzę my by przechodził przez to co ja. Jeden głupi ruch z mojej strony i jestem stracony.

– Kurwa to przez Tinę, Sam jest zazdrosna – muszę na kogoś to zwalić, chociaż wiem, że to tylko moja wina

– I szperanie w jej telefonie oraz czytanie SMS – musiał o tym wspomnieć

– Taa – mam za swoje

– Po co grzebałeś jej w telefonie? – mój przyjaciel zastanawia się nad tym, tak samo jak ja. Po co w ogóle ruszałem jej rzeczy?

– Tak jakoś wyszło – Cam kręci głową. Naszą rozmowę przerywa dzwonek, więc udajemy się do klasy.

Jakoś przetrwałem zajęcia, w czasie przerwy nie udało mi się spotkać z Sam. Na treningu znowu muszę się hamować by nie przywalić któremuś z tych śliniących się kretynów na widok mojej dziewczyny. Podbiega do mnie mój kumpel – Spokojnie kolego, masz mord w oczach, przenieś to na boisko – klepie mnie po plecach.

Czekam na Sam, mam nadzieję, że mnie nie wystawiła. Tak jak kazała siedzę w samochodzie. Akurat dzwoni Ginna, kiedy wsiada dzwoneczek – Hej siostra. Co tam?

– Jesteś może z Sam – żadnego cześć, tylko od razu pyta o moją dziewczynę

– Tak, właśnie skończyliśmy zajęcia – Sam zerka na mnie

– A możesz dać mi ją do telefonu? – mojej siostrze nie można powiedzieć nie. Jest uparta, będzie do tej pory gnębić, aż człowiek się ugnie i zgodzi na wszystko co chce. Ale w tych okolicznościach, wolę spytać się Sam o zdanie

– Poczekaj chwilę – zakrywam telefon i mówię – Ginna chce z tobą pogadać. Mogę coś wymyśleć, jak nie chcesz z nią rozmawiać.

– Spoko, daj mi telefon – wyciąga po niego rękę. Gdy nasze dłonie się stykają czuję prąd przechodzący przez moje ciało. Ona też musiała to poczuć, bo szybko cofa dłoń.

– Cześć Ginna. Umm, tak miałam plany. Tak, Matt wspominał o przyjęciu – W między czasie jak Sam rozmawia przez telefon, wycofuje auto z parkingu i zabieram moją dziewczynę do domu – Postaram się. Dobrze, będę. – śmieje się – Piątek, dziewiętnasta, zapamiętam. Mam nocować? – teraz skrzeczy do telefonu – Z opowieści wiesz jaka jest moja mama. Dobrze. Całuje – rozłącza się, już miała odłożyć mojego iPhona, kiedy dostaję wiadomość. Zerka na niego – Jakaś Eva – mówi lekceważąco

– Możesz przeczytać? – żeby mi zaufała od nowa, pozwalam jej przeczytać wiadomość na moim telefonie. Niech nie myśli, że coś przed nią ukrywam.

– Może to coś prywatnego – zerkam na nią, widzę jak spogląda cały czas na mojego iPhona. Chyba zastanawia się co zrobić.

– Kochanie nie chce mieć przed tobą tajemnic – tym chyba ją przekonuje

– Jak chcesz – zaczyna czytać sms

„Matt słodziutki, masz ochotę się dzisiaj spotkać? Ostatnio moi kochankowie nie spisują się za dobrze. Potrzebuje cię. Dawno się nie widzieliśmy, tęsknie”

– To seks wiadomość skierowana do ciebie – Sam rzuca moim telefonem.

Wybieram numer do Evy. Sam z szokiem patrzy co robię – Szybki jesteś – mruczy na powitanie Eva

– Cześć, słuchaj Eva. Wypadam, mam teraz dziewczynę i ona jest dla mnie najważniejsza. Było miło, ale to koniec – zdaje sobie sprawę, że to było oschłe, ale wiem, że Eva nie będzie na mnie za to zła.

– Spoko. To ta mała, seksowna blondynka? – Eva wiedziała pierwszego dnia jak zobaczyła Sam, że mój wzrok podąża za nią. Dlatego nie dziwię się kiedy zgaduje o kogo może chodzić.

– Dokładnie – zerkam katem oka na reakcje Sam. Jej oczy się rozszerzyły na słowa Evy. Może teraz uwierzy, że mówię prawdę

– Życzę powodzenia kochaniu, uszczęśliwiaj tę małą – mówi Eve

– Masz to jak w banku – odpowiadam Eve, ale mój wzrok pada na Sam. W tej chwili to jej obiecuje, że będzie dobrze między nami.

– Pa słodziaku – Eva przez telefon posyła mi buziaka

– Na razie Eva – żegnam się z nią, w tym momencie kończę z dawnym życiem

- Ona nie miała nic przeciwko zakończeniu waszej znajomości? – pyta zaciekawiona Sam

– Jasne, że nie. Nie spodoba ci się to, co teraz powiem, ale mieliśmy z Evą układ. Chodziło nam tylko o seks, więc po bzykaniu ona wracała do siebie, żegnaliśmy się w zgodnie i tyle.

– Ale traktowałeś ją… - śmiesznie marszczy swój mały nosek, kiedy zastanawia się co powiedzieć

- Podle? – wiem co ona myśli, dlatego wchodzę jej w słowo

– Tak – potwierdza, to co przed chwilą powiedziałem

– Słuchaj Sam, to było przed tobą, cały czas będę to Ci powtarzał. Teraz liczysz się ty i nasza relacja będzie inna, jeśli mi tylko na to znowu pozwolisz – to nie są tylko puste słowa, udowodnię to jej

– Dzięki za podwiezienie. – Już ma wyjść z samochodu, ale zatrzymuje się i odwraca do mnie – A bym zapomniała, w piątek idziemy do twojej siostry. Tylko nie wyobrażaj sobie za wiele – Z tymi słowami zostawia mnie samego. W mojej głowie układam plan ponownego zdobycia mojej dziewczyny. Na twarzy pojawia mi się szeroki uśmiech.

Średnia ocena: 4.6  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania