Poprzednie części10 chwil - Wstęp

10 chwil - Chwila Trzecia

Wczorajszego wieczoru było jeszcze gorzej, niż ostatnio. Chłopak nie mógł przestać, analizować każdego, napisanego przez dziewczynę słowa. W obu listach. Nie mógł sobie wybaczyć tych pomarszczonych miejsc na kartce, które były pozostałością po łzach. Chyba najbardziej poruszyło go ostatnie zdanie. "Kocham Cię. Nadal i równie mocno". Sam nie sądził, że May będzie o nim pamiętać, a co dopiero kochać. Uważał, że "kocham" to bardzo poważne słowo i nie mówi się tego pierwszej, lepszej osobie. Dlatego naprawdę te słowa go poruszyły i cały czas chodziły po głowie.

 

Po powrocie do domu zastał kolację, przyrządzoną przez Emily. Nie przełknął ani kęsa ryżu z wołowiną, a dodatkowo nie mógł przestać porównywać do siebie obu dziewczyn. May cały czas powtarzała, że nie umie gotować, a umiejętnościami jego dziewczyny nie mógł pogardzić. Emily też miała ciemne oczy. Jej kasztanowe włosy również bardzo często były spięte w koka tak, jak to miała w zwyczaju robić siedemnastolatka. Była radosna i pewna siebie, czasami może nawet za bardzo, pełna życia i chęci w realizowaniu swoich planów, ale nie była uparta i nie dążyła do celu po trupach. W odróżnieniu od "koleżanki" Harry'ego, która musiała postawić na swoim w każdej możliwej sytuacji. Jednak jego narzeczona miała jedną, zasadniczą wadę, z którą chłopak nie umiał się pogodzić. Nie była nią. Nie była jego May, w której nawet ta rządza panowania nad wszystkim i zrealizowania celu dokładnie tak, jak ona chce, mu nie przeszkadzała. Przeciwnie. To były kolejne rzeczy w niej, które zachwyciły Brytyjczyka. Z niewiadomych powodów.

 

W nocy nie spał najlepiej. Emily zauważyła, że coś się dzieję, ale sama stwierdziła, że to zapewne z powodu zbliżającego się, wielkimi krokami, ślubu. Nigdy nie przyszłoby jej do głowy, że to przez tajemnice listy, które otrzymywał Harry. Nie miała o nich pojęcia, a chłopak robił wszystko, żeby tak pozostało. Nie wiedział jakby zareagowała. Teoretycznie teraz nic nie zrobił, ale zdrada z wakacji mogłaby mu nie ujść na sucho. Gdyby jednak mógł cofnąć czas, nie zrobiłby tego, bo niczego nie żałował. Poszedł nawet na strych i znalazł pudełko, w którym leżało coś ważnego - zdjęcie May. Nie wyjmował go od wakacji, ale po tym wszystkim, co przeczytał, musiał zobaczyć jej uśmiech. Po prostu nie umiał się od tego powstrzymać. Zdjęcie wykonał on, swoim telefonem. Dziewczyna nie lubiła zdjęć, ale to udało mu się zdobyć. Siedzieli na plaży. Śmiała się wtedy, ponieważ podczas snu Harry'ego, narysowała mu na plecach szlaczki, używając do tego kremu z filtrem. Po tym, jak chłopak się opalił, zostały mu one i wyglądało to komicznie. Na początku nie miał o nich pojęcia, ponieważ plecy nie sią zbyt widocznym miejscem, ale za każdym razem, gdy się obracał, dziewczyna chichotała i w ten sposób się dowiedział.

 

Wchodząc do swojego biura, pierwszym, co uczynił było spojrzenie na swoje biurko i tak, jak się spodziewał, zauważył kopertę.

 

Drogi Harry,

 

chyba muszę wymyślić coś oryginalniejszego, bo cały czas zaczynam tak samo. Dzisiaj zapewne nie zdziwiłeś się, widząc list, prawda? Nadal nie mam pewności, że je czytasz, ale chciałabym wierzyć, że tak. Bo uwierz mi wkładam w nie dużo serca i piszę, co myślę. Dzisiaj jest ze mną trochę lepiej, niż wczoraj. Zjadłam obiad, a właściwie mama mi go wepchnęła siłą. No cóż... Oficjalnie jestem na diecie, a jak to jest w praktyce wiesz tylko ty. To nie tak, że chcę się głodzić. Przecież ja lubię jeść. Po prostu ostatnio nie jestem głodna. I nie wiem, czym jest to spowodowane. Wcześniej aż tak tego nie przeżywałam. Może to przez to, że całymi dniami zastanawiam się, jaka jest Twoja reakcja po przeczytaniu listu. Czy się uśmiechasz? A może krzywisz. Nie wiem. Nie dowiem się, co myślisz i to chyba lepiej. Wolę żyć, z nadzieją, że jednak te wspomnienia coś dla Ciebie znaczyły. Chodzę, jak jakaś przymulona, aż sama siebie nie poznaję. Z jednej strony te listy mi pomagają, ale z drugiej pisanie wszystkiego, co leżało mi na sercu przez pięć miesięcy, jest męczące i trudne. Bo patrząc prawdzie w oczy robię coś, czego nienawidzę - okazuję komuś swoją słabość. Bo jesteś nią Ty Harry Styles. To Ty jesteś moją słabością.

 

Tak się dzisiaj zastanawiałam, co powinnam opowiedzieć w tym liście. W końcu spędziliśmy ze sobą miesiąc, a mogę wybrać tylko 10 chwil, a i tak, pisząc te wspomnienia na kartce zwykłego, białego papieru, nie jestem w stanie opisać wszystkich emocji, które mi towarzyszyły. Uznałam, że kolejnym momentem, który zasłużył na przypomnienie był dzień, w którym pierwszy raz się pocałowaliśmy. Zdecydowanie była to szczęśliwa chwila. Wydaje mi się, że dla nas obojga.

 

Zapewne nikogo, nie zdziwi fakt, że kolejny dzień spędziliśmy razem. Przyszedłeś po mnie, bardzo wcześnie. Kiedy zadzwoniłeś, oznajmiając, że jesteś pod hotelem, byłam jeszcze w piżamie i nie jadłam śniadania. Moi rodzice również jeszcze spali, dlatego szybko się ubrałam i doprowadziłam do porządku. Zostawiając kartkę, że "idę pozwiedzać miasto z Monicą", wyszłam. Jak zawsze powitałeś mnie swoim uśmiechem. Szczerze nie wiem, dlaczego ty się tak zawsze szczerzyłeś. Chyba nie pamiętam, żebyś był kiedyś przygnębiony. No może oprócz ostatniego dnia...

 

Kiedy Cię zobaczyłam, roześmiałam się, ponieważ miałeś na głowie słomiany kapelusz i skojarzyłeś mi się z rolnikiem. Prawię Ci uwierzyłam, że się obraziłeś, jak to powiedziałam. Później założyłeś go na moją głowę i za każdym razem, jak próbowałam go zdjąć, skutecznie mi to uniemożliwiałeś, a po jakimś czasie nawet przestałam próbować, bo moje próby z góry były skazane na klęskę. Na początku spacerowaliśmy po mieście, robiąc jakieś głupie rzeczy. Wkurzyłam się, kiedy wrzuciłeś mnie do fontanny. Nie rozumiem tego twojego zamiłowania do sprawiania, że robię się mokra. Nie, nie miałam tego na myśli... Bardziej chodziło mi o to, że poznaliśmy się przez to, że rozlałeś colę na moją koszulkę, później wrzuciłeś mnie do morza i jeszcze ta fontanna. Przypominam - nie umiem pływać!

 

Całe legginsy i koszulkę miałam przemoczoną. Na szczęście nie byłam sama, bo pociągnęłam Cię za sobą. Spadłeś na mnie. Przynajmniej miałeś miękkie lądowanie, czego nie można było powiedzieć o mnie. Na moje szczęście poziom wody w fontannie nie był wysoki, bo jestem pewna, że inaczej, pod wpływem twojego ciężaru, znajdywałabym się pod wodą. A przypomnę jeszcze raz - nie umiem pływać! Podniosłeś się na rękach, tym samym łapiąc ze mną kontakt wzrokowy. Jestem przekonana, że gdyby nie to spojrzenie, nie doszłoby do pocałunku. Twoje oczy wtedy po prostu zaświeciły. Nie wiem, jak inaczej to określić. Nigdy nie zapomnę tego widoku. Mogą mnie torturować, ale nie zapomnę. Wtedy to się stało. Zniżyłeś wzrok na moje wargi, a ja byłam zbyt oczarowana, żeby zrozumieć, co właśnie się stało. Oczywiście, że oddałam pocałunek. Jak mogłabym tego nie zrobić? Nie umiem ocenić, jak długo to trwało. Pamiętam tylko to uczucie. Przysłowiowe "motylki w brzuchu" jednak istnieją. Kolejną rzeczą, która wryła mi się w pamięć, to to, jak uśmiechnąłeś się, ale nie przerywałeś pocałunku. Nie wiem, co wtedy czułeś. Nie wiem, czy pomyślałeś o Emily, ale zapewniam, że moje myśli pochłaniałeś tylko i wyłącznie Ty. Twoje zielone oczy, miękkie wargi, które w tamtym momencie były złączone z moimi i mokre włosy, które przeczesywałam palcami. Całowaliśmy się w miejskiej fontannie, a obok nas stał hiszpański policjant, który nie ważne, jak bardzo by się produkował, nie odwróciłby mojej uwagi od Ciebie. Nie zmieniłabym nawet najmniejszego szczegółu. Jacyś przechodnie zaczęli bić brawo, a kiedy się od siebie "odkleiliśmy", w przenośni i dosłownie, bo byliśmy mokrzy, zarumieniłam się. I do dziś uśmiecham się przechodząc obok jakiejkolwiek fontanny, przypominając sobie właśnie tą chwilę. Nadal chcę mi się śmiać na widok zdezorientowanego policjanta, który wydawał się bardzo smutny z tego powodu, że żadne z nas nie mówi po hiszpańsku, zatem nie rozumieliśmy jego mowy. Nie próbowaliśmy się tłumaczyć przed sobą z tego, co stało się chwilę temu. Wydaje mi się, że po prostu nie uważaliśmy żeby było to cos złego. Kierował nami impuls i spontaniczność.

 

Właśnie wtedy rozpoczął się kolejny etap, naszej znajomości. Myślę, że każde z nas, rozmyślało nad tym, że to, co robiliśmy było złe, ale ja osobiście nie przejmowałam się konsekwencjami, tak długo, jak miałam Cię obok. I mimo tego, że teraz płaczę, wcale nie chciałabym cofnąć czasu, aby nie przyjść do tego sklepu. Nawet, gdyby mieliby mnie zamknąć w więzieniu, zrobiłabym to po raz kolejny i kolejny, bo nigdy nie byłam tak szczęśliwa, jak wtedy. Jedyne, czego żałuję, to to, że nie byłam na tyle dobra, abyś wybrał mnie zamiast niej. Teraz siedzielibyśmy pewnie na kanapie, oglądając coś, ale i tak byłabym bardziej zajęta twoimi włosami i patrzeniem na ciebie, niż samym filmem. Pewnie spróbowałabym coś ugotować, ale ostatecznie i tak nie pozwoliłabym Ci tego zjeść, bo gdybym Cię miała, nie dopuściłabym do tego, żeby Cię stracić, przez otrucie. Możliwe, że dużo osób zastanawiałaby się, dlaczego jesteśmy razem, i ja również bym się do nich zaliczała, bo nie mogłabym pojąć, dlaczego chcesz być z taką młodszą od siebie o siedem lat, niczym niewyróżniającą się od innych, przeciętną May.

 

Jestem trochę egoistką, prawda? Za równy tydzień bierzesz ślub, a ja przypominam Ci, jak zdradzałeś swoją przyszłą żonę. Skoro chcesz z nią założyć rodzinę to musisz ją mocno kochać. Pisałam już wcześniej, że wcale nie oczekuję, że zmienisz zdanie i będziemy żyli długo i szczęśliwie. Nie, nie to jest moim celem. Po prostu teraz, w jednej milionowej części jesteś mój, a za tydzień będziesz tylko i wyłącznie Emily. Całym sobą. I przyznam się szczerzę, że jej zazdroszczę. Za kilkadziesiąt lat, powiedz jej, że kazałam przekazać, że jest szczęściarą.

 

Nie wiem, jak długo będę jeszcze spać z maskotką. Dla innych może się to wydawać dziecinne, ale ja wiem, że to wcale nie oznaka tego, że jestem nie dojrzała. Ta maskotka symbolizuje to, że kiedyś mnie kochałeś. Może nie tak mocno, jak Emily. Ale to zawsze coś. Wiem, że tak było. Nawet, jeśli tylko przez krótki okres czasu. Wiem, że mnie kochałeś i wiem, że nie powinieneś, ale miłość zawsze łamie wszystkie zasady.

 

(Twoja) May

 

***

 

Chłopak uśmiechnął się na wspomnienie pierwszego pocałunku z brunetką. Nie myślał o Emily. Kiedy był z May, nie liczył się nikt poza nią. Nie umiał wyjaśnić, dlaczego, ale tak było. Wcale nie chciał pokochać, tej niskiej, zrzędliwej i najbardziej skomplikowanej kobiety na świecie. Stało się. I nie miał na to wpływu. Pomimo tego wszystkiego, nie miał nawet pewności, czy kiedykolwiek jeszcze ją spotka. Nie wie, czy byliby razem. Miał wątpliwości, co do ślubu, ale chyba nie było w tym nic dziwnego, prawda? Nie umiał sobie tego poukładać w głowie. Przecież kochał Emily. W takim razie, dlaczego nie był pewien swojej decyzji? Nie był pewien, czy gdyby teraz pojawiła się obok niego May, nie zostawiłby tego wszystkiego - pracy, której szczerze nie cierpiał, kuchni, która była brzydka i swojej narzeczonej. Nie był pewien niczego.

 

"Żaden dzień się nie powtórzy, nie ma dwóch podobnych nocy, dwóch tych samych pocałunków, dwóch jednakich spojrzeń w oczy" ~ Wisława Szymborska

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • ωαrιατκα 28.06.2016
    Wspaniałe są te cytaty na koniec. Czekam na następną chwilę. Dałabym 5.
  • Szalokapel 29.06.2016
    nie ważne - nieważne.
    nie dojrzała - niedojrzała

    Opowiadanie jak zawsze bardzo dobre, a te listy od May, cudowne. 5
  • Szalokapel 28.07.2016
    Będzie CD?
  • SophieSSSS 04.08.2016
    już jest :)
  • Szalokapel 15.08.2016
    SophieSSSS, ojej... Czekałam długo, już lecę czytać. Super wiadomość.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania