Pokaż listęUkryj listę

2NStyl - Próba odwagi (kto przekroczył granicę)

w temacie: bambusowy las i krok poza granicę, której nikt nie widzi.

 

Noc była lepka od wilgoci, a bambusowy las w Arashiyamie wyglądał jak zielony tunel prowadzący poza świat ludzi. Licealiści z pobliskiej szkoły w Kioto wpadli na pomysł, by podczas festiwalu zorganizować „próbę odwagi”. Wchodzili do lasu parami, z latarkami i jeszcze większymi ambicjami na straszenie innych.

Yui szła tuż przy Akane, wbijając palce w latarkę, jakby to była jedyna rzecz trzymająca ją przy życiu.

— Mówiłam, że się boję — mruknęła.

— To był twój pomysł — powiedziała Akane z rezygnacją.

— Wiem, ale… słyszałam, że Kanato też tu będzie. Chciałam go spotkać.

— Mogłabyś do niego po prostu podejść, a nie ciągnąć mnie do lasu — odburknęła Akane.

— Ty się boisz Teletubisiów, więc się nie odzywaj — odcięła Yui. — Miłość wymaga poświęceń.

Akane westchnęła. Nic nie odpowiedziała, bo właśnie wtedy krzaki obok nich zaszumiały.

— To tylko jakieś zwierzę… — zaczęła, ale nie zdążyła dokończyć.

Z zarośli wypadła postać i wrzasnęła tak głośno, że echo odbiło się od bambusów. Dziewczyny zapiszczały jednocześnie, a dopiero po chwili zobaczyły znajomą twarz.

— Hahaha! Bezcenne! — śmiał się Ayato. — Szkoda, że siebie nie widziałyście!

— Ayato!? Ty też tu straszysz? Po co? — Akane próbowała jakoś odzyskać godność.

Chłopak poprawił koszulkę udając bohatera.

— Spodobała mi się jedna dziewczyna. Wymyśliliśmy z kumplem plan: on ją wystraszy, ja ją ratuję… ona wpada w moje ramiona…

— I co się stało? — spytała Yui.

Ayato spuścił wzrok.

— Potknąłem się o korzeń, przeleciałem obok niej jak worek ryżu i tyle z romansu. Uciekła szybciej niż wiatr.

— Jesteście beznadziejni — skwitowała Akane.

Kolejne krzaki zaszumiały.

— To twój kumpel, tak? — zapytała Yui. — Mieliście straszyć razem.

Ayato pokręcił głową.

— Nie… on… eee… znalazł sobie zajęcie. — Nie chciał dodawać, że kumpel poderwał straszoną dziewczynę i uciekł.

Ale kiedy spojrzeli w stronę krzaków, zrozumieli, że to nie był kumpel. Z mgły wyłoniła się cienka sylwetka. Włosy miała długie, białe jak księżyc, a oczy świeciły nienaturalnym, bladosrebrnym światłem. Unosiła się kilka centymetrów nad ziemią, jakby nie obowiązywały jej prawa świata ludzi.

— Ayato… — Yui szeptała. — To nie człowiek.

— To yokai — wymamrotał.

Istota przechyliła głowę, jakby badała ich jakimiś obcymi zmysłami. Cała trójka rzuciła się do biegu, ale im szybciej biegli, tym bardziej las wydawał się zmieniać. Bambusy wyglądały tak samo, powtarzając się jak odbicia w krzywym lustrze. Znikały punkty orientacyjne. Znana ścieżka topniała pod stopami.

— Gdzie jest droga!? — wrzasnęła Akane. — Przecież nią szliśmy!

— Ona… zniknęła — powiedział Ayato, drżącym głosem.

Nie zgubili ścieżki. To ścieżka zgubiła ich. Stukanie — delikatne, rytmiczne — odbiło się echem wokół nich. Najpierw daleko. Potem bliżej. Potem tuż obok. Bambusy zaczęły się uginać, jakby coś niewidzialnego przesuwało się między nimi. Yokai wyłonił się z cienia bez pośpiechu, bo wiedział, że nie mają dokąd uciec. Powietrze zgęstniało jak mgła. Latarki migały, jakby próbowały ostrzec ich ostatnim tchnieniem.

Akane chwyciła Yui za rękę.

Yui — Ayato.

Ayato nie miał już nawet siły udawać odwagi. Yokai zatrzymał się tuż przed nimi. Jego dłoń, zrobiona z jasnej mgły, uniosła się powoli — jak zaproszenie. A las zamknął się nad nimi, cichy i nieprzenikniony. Granica została przekroczona. Choć nikt jej nie widział. Bo w bambusowym lesie granice nie mają kształtu. One po prostu wybierają, kogo przepuścić — a kogo zatrzymać na zawsze. I tej nocy wybrały ich.

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (12)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania