Bajka o zielonej torebce↔Dekaos Dondi
Niesie prezent dla babci. Niewielką zieloną torebkę. Jest trochę zdenerwowany, bo nie wie co usłyszy. Może gdyby z domu poszedł inną drogą, to teraz by się nie martwił. Ale przecież nie zrobił nic złego. Musiał tylko dokonać wyboru.
– Dzień dobry babciu – mówi niepewnie. – Wszystkiego najlepszego z okazji imienin. Przyniosłem dla ciebie prezent.
– Naprawdę dla mnie? – cieszy się babcia. – A co tak stoisz w progu i patrzysz niepewnie ? – pyta zaniepokojona. – No wejdź łobuzie. Ta ładna torebka, to pewnie dla mnie? Taka jestem ciekawa, co jest w środku.
– Babciu – wnuczek bardziej niespokojny. – Tak. Dla ciebie, ale to niecały prezent.
– Niecały? – dziwi się solenizantka. – Wnusiu, ty mnie tak specjalnie trzymasz w niepewności. Przyznaj się, kochaniutki.
– Wcale nie – zaprzecza wnuczek porządnie zdenerwowany. – Chodzi o to, że wewnątrz było pięć przepysznych, przepięknych…
– Pająków – wtrąca babcia. – Takich jak ostatnio z okazji urodzin.
– Nie babciu – zaprzecza już całkiem spocony z nerwów wnuczek. – Ciastek. Tych co najbardziej lubisz. Tylko, że…
– Zjadłeś.
– Nie zjadłem. Spotkałem po drodze pięciu smutnych ludzi. Każdego jednym poczęstowałem. Chociaż przez kilka chwil byli szczęśliwi. Wiem na pewno. Przepraszam, babciu. Nie mam dla ciebie prezentu. Torebka jest pusta.
– Kochany wnuczku. Wcale nie jest pusta. Teraz jest bardziej pełna, niż wtedy, gdy były w niej ciastka.
Komentarze (13)
Na 100%
To ja też na Shoguna.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania