Poprzednie części: bez tytułu #1
bez tytułu #4
Leżę i piszę, słucham, oddycham.
Chwila przenika, kończyn szczeliny,
psychiki podwaliny, Nie słyszeli oni,
jak zamku ruiny, powstały i spłonęły,
by znów się odrodzić. Żyję na skraju,
w słońcu obcych krajów, oni nie poznają,
moich sennych koszmarów. I tylko treść płynąca,
z oczu łaknących, gęstość gruntu zanika,
ta chwila umyka, i nie jest już tak samo,
dla pragnących, nie ustało.
Komentarze (1)
Życie składa się z takich ułamków niezwiązanych. Pozdrawiam serdecznie
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania