Blutek i nocna mara
Chatkę przejęły ciemności,
Tik tak, tik tak – już północ.
Blutek poddaje się senności,
Skryty w gęsto miodowy koc.
Za oknem rechoczą szuwary,
Łysy księżyc w pełnej krasie.
Gdy przychodzą nocne mary,
Chciałby uciec, ale nie da się.
Stuk, stuk, puk, idzie kostucha.
W czarnym płaszczu. Chudzina.
Z uśmiechem od ucha do ucha,
Zimna. Drętwa. Niebiesko-sina.
Choć Blutkowi odwagi brakuje,
Z wyobraźni wysnuwa skrzydła.
I jak ptak, ku niebu wzlatuje,
By nie wpaść w zmorowe sidła.
Szybuje, podziwia przestworza,
A w dole mroczna maleje zjawa.
Zza zasłon zerka nieśmiała zorza,
Fiołki. Stokrotki. I poranna trawa.
Komentarze (6)
kosmitów na ziemię sprowadzi
wypłoszy zmory ogniste
powietrze będzie czyste .
Pozdrawiam serdecznie 5
Miłego dnia
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania