Budzik cz.1
Znowu szkoła. Chyba umrę. Dlaczego wymyślono takie coś? Nie można się samemu uczyć w domu? Paranoja! Tylko harujesz mały, biedny człowieku. Dniami i nocami. Rankami i popołudniami. Pracujesz, pracujesz, pracujesz aż padniesz! A jak padniesz, to masz dzień wolny. A potem znów to samo. Pokrótce:
7.00 dzwoni budzik
7.30 wyszykowany, najedzony, ubrany, umyty, spakowany, zaspany, półprzytomny ale gotowy do wyjścia
7.40 wsiadam do autobusu
7.55 przekraczam próg szkoły
8.00 rozbrzmiewa dzwonek
8.01-15.19 totalna harówa!
15.20 nareszcie słyszę dźwięk dzwonka
15.30 czekam na mamę przed szkołą
15.40 robię z mamą zakupy
16.30 dojeżdżam do domu
16.40 walę się na kanapę i rzucam plecak w kąt
16.43 mama zmusza mnie do pójścia na górę
16.45 siedzę przy biurku w swoim pokoju
16.50 gapię się bezsensownie w okno
16.51 odpoczywając czekam na wybicie godziny siedemnastej
17.00 opróżniam plecak
17.05 po poukładaniu rzeczy na biurku sprawdzam co mam zadane
17.10 wale głową o biurko widząc ilość prac domowych
No to się zaczyna. Po szkole w budynku zwanym budą, popracuje sobie jeszcze w domu. No bo czemu nie? Przecież nie mam nic innego do roboty. Kocham sarkazm.
Komentarze (14)
To opowiadanie jest kompletnie nie w moim stylu, ale przy tym jest takie sympatyczne i Ty sama zresztą też, że złego słowa nie powiem :P
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania