Poprzednie częściChange •Prolog•

Change •Rozdział drugi•

Mieli rację. Po kilku dniach, a dokładniej po pięciu, uznano, że mój stan nie jest poważny i mogę w końcu opuścić szpital Konohy, powrócić do domu.

 

Już po wyjściu z budynku coś mi (znowu) nie pasowało. Na pierwszy rzut oka, ciężko było mi wskazać, co dokładnie. Musiałem się przez chwilę zastanowić... Ichiraku Ramen stał tam, gdzie zawsze, Akademia także, mieszkańcy żyli swoimi życiami. Ale, ale... Czemu mężczyźni mają takie wielkie, okrągłe brzuchy?!

 

— Oni są w ciąży! — krzyknąłem na cały głos, a moje oczy, gdyby mogły to by wypadły mi z orbit.

 

Oh, to nie było zbyt kulturalne. Zdałem sobie z tego sprawę dopiero po wypowiedzeniu moich słów na głos. Tak to jest, jak najpierw się mówi, potem myśli, odezwał się szept w mojej głowie. Ludzie, którzy jeszcze chwilę temu nie zwracali na cokolwiek innego niż oni sami uwagi, teraz patrzyli na mnie jak na największego debila na świecie.

 

— Przepraszam — wymamrotałem, drapiąc się po głowie.

 

Po tym incydencie, jak gdyby nigdy nic, ruszyłem w dalszą drogę.

 

Wzgórze z wyrzeźbionymi twarzami Hokage Ukrytej Wioski Liścia, nie zmieniło się za bardzo. Hashirama Senju – Pierwszy, Tobirama Senju – Drugi, Hiruzen Sarutobi – Trzeci, jakaś babka – Czwarta i wreszcie... Zboczony Pustelnik Jiraiya – Piąty, obecny, Kage Konohy.

 

— Co?! — powróciłem wzrokiem do Czwartej, po raz kolejny tego dnia wydzierając się wniebogłosy. — Kim jest ta kobieta?!

 

Nie zawracałem sobie głowy faktem, że stałem jak kołek, nie ruszając się choćby na milimetr.

 

— Namikaze Kushina, Czwarta Hokage Konohagakure. — Usłyszałem za sobą znajomy i miły dla moich uszu głos. — Nie mów mi, że nie pamiętasz — zaśmiał się.

 

— Mistrz Iruka!

 

Odwróciłem się w jego stronę. Nie myliłem się, ujrzałem Irukę Umino, mojego byłego nauczyciela z Akademii. Starszy ode mnie o dziesięć lat mężczyzna wciąż wygląda tak samo, jak zapamiętałem. Brązowe włosy, jak zwykle zostały rzez niego spięte w kucyka, na czole ochraniacz ze znakiem Liścia i blizna, która przebiega mu przez środek twarzy. Nic, a nic się w nim nie zmieniło. Nawet ubrał się tak jak zwykle! Czy z tego powodu, odczułem coś w rodzaju ulgi? Tak i nie ma co oszukiwać.

 

Przez ostatni tydzień czułem się okropnie, jakbym trafił do innego świata albo jakbym utracił rozum. Zdecydowanie nie podobało mi się to. Jednak... Widząc go i jego uśmiech, aż zrobiło mi się ciepło na sercu. Aktualnie było to dla mnie, jak spokojna przystań, przy której odszukiwałem spokój ducha.

 

Miałem ochotę płakać. Czułem, jak w moich oczach już gromadziły się łzy, dlatego spuściłem głowę w dół i zamrugałem kilka razy, ażeby szybko się ich pozbyć. Ja nigdy nie płaczę. Nie przy ludziach. Łzy nic nie zmienią, nie ma więc sensu ich wylewać.

 

— Dawno się nie widzieliśmy, sensei. — Zdobyłem się na szeroki, beztroski uśmiech.

 

— Oh, tak. Jak ci idą misje? — zagadał, stając obok mnie.

 

Ponownie odwróciłem się tak, by móc patrzeć na rzeźby. Zamyśliłem się na chwilę. O czym myślałem? O niczym szczególny, a właściwie o przeszłości. Nigdy nie zapomnę chwil, gdy siedziałem osamotniony na huśtawce, wracałem do pustego domu, a wszyscy w wiosce mną gardzili... Te wspomnienia będą towarzyszyć mi do końca życia. Pomimo to, najważniejsza jest teraźniejszość, nie to, co było.

 

— Sensei, czy to możliwe, bym żył we śnie? — wyrzuciłem z siebie.

 

Tylko on jest w stanie mi odpowiedzieć na to pytanie. Jest jedyną osobą, w tej chwili, w której czuję oparcie i, z którą mogę porozmawiać na poważnie.

 

— Huh?

 

Zacząłem się bawić swoimi palcami. Jak ja niby to mam wyjaśnić? Czy zrozumie? Może... Ja naprawdę oszalałem?

 

— Byłem na misji, podczas której ucierpiałem i zapadłem w śpiączkę. Kiedy się obudziłem, wszystko jest, jakby poprzestawiane. Moje wspomnienia są inne. Dokładnie pamiętam, że Piątą Hokage była Tsunade, Czwartym Minato Namikaze, że byłem w drużynie z Sasuke Uchihą i Sakurą Haruno... — Przez kilka minut wymieniałem, a mężczyzna uważnie mnie słuchał, robiąc przy tym strapioną minę.

 

W końcu skończyłem mówić, a mój były nauczyciel mógł odetchnąć. Wyraz jego twarzy się w ogóle nie zmienił. Zacząłem się obawiać, że weźmie mnie za szaleńca i debila. Chociaż... Idiotą jestem, ale nikt nie musi wiedzieć, prawda?

 

— Wiesz, Naruto — odezwał się w końcu, ale szybko zamilkł, myśląc. — Prawdę mówiąc, praktycznie wszystko jest możliwe na tym świecie. Może się okazać, że przez cały czas śnisz, a również może to być najprawdziwsza prawda. Z tego, co powiedziałeś, dopiero niedawno się obudziłeś, dziś wyszedłeś ze szpitala. Daj sobie czas, spróbuj oswoić się z tym. Medykiem nie jestem, aczkolwiek domyślam się, iż twój mózg, jak i ciało może potrzebować regeneracji, odpoczynku. — Kończąc swój wywód, westchnął ciężko, a po tym na jego twarz wstąpił uśmiech. — Co powiesz na ramen? — zaproponował.

 

Nie trzeba było wiele, bym się ożywił.

 

— Ale ty stawiasz, sensei!

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Bettina ponad rok temu
    Przyrządzamy dziś ramen, bo lubimy. Też lubisz?
    Smacznego.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania