Poprzednie częściChange •Prolog•

Change •Rozdział trzeci. Koniec.•

Kocham ramen, kocham ramen, kocham ramen! Najbardziej ten z Ichiraku Ramen, ale chileczkę... Czy ja mówiłem, że kocham ramen?! Ah, no tak.

 

— Znam cię już tyle lat, a nadal zastanawiam się, jak ci się udaje zjeść tyle misek ramenu — stwierdził Iruka sensei, przyglądając się pustym miskom, które, ułożone jeden na drugim na blacie.

 

Akurat skończyłem piątą dokładkę. Otarłem rękawem usta i zaśmiałem się głośno. Pamiętam, jak jednym razem, gdy zabrał mnie w to miejsce, prosiłem go, by dał mi przymierzyć swój ochraniacz. Kiedy to było? Próbowałem sobie przypomnieć, co jeszcze wtedy się działo. A! No tak! Tego samego dnia, kilka godzin wcześniej, pomalowałem rzeźby Hokage, a następnie musiałem je wyczyścić.

 

Pomimo że minęło tylko kilka miesięcy od tamtego incydentu, mam wrażenie, jakby o wiele więcej czasu przeminęło... Tyle się wydarzyło, że aż ciężko w to uwierzyć.

 

— Głodny byłem — wymamrotałem.

 

Odwróciłem swoją twarz w stronę mojego byłego nauczyciela. Dawniej, był jedną z nielicznych osób, które mnie zaakceptowały. Nikt we mnie nie wierzył.

 

Mężczyzna położył rękę na moich włosach i je poczochrał je. Znów zacząłem się śmiać. Najwidoczniej, nam obojgu humor dopisywał.

 

— Dziękuję, sensei.

 

Puste naczynia zostały zabrane przez Teuchiego. Iruka zapłacił zarówno za siebie, jak i za mnie. Jeszcze przez chwilę rozmawialiśmy, jednak w końcu oboje musieliśmy się rozejść.

 

Znów zacząłem chodzić po Wiosce Liścia. Nie miałem pojęcia, co robić. Czy się nudziłem? Tak, nawet bardzo. Ostatnimi czasy (nie licząc, rzecz jasna, czasu, gdy leżałem w szpitalu Konohy), dni spędzałem na treningach i misjach. A teraz nie mogę tego robić. Przecież obiecałem, że nie będę się przemęczał oraz, jak najszybciej, wrócę do pełni sił! Co prawda, niezbyt mi się to podoba, ale ja nigdy nie łamię danego słowa.

 

 

Czas mijał mi powoli. Sekundy dłużyły mi się, niczym minuty, które zaś były dla mnie jak godziny. Mam wrażenie, jakbym już obszedł wszystko, co tylko możliwe.

 

Oczywiście, mógłbym wrócić do domu, ale nie chciałem. Siedzenie samemu pośród czterech ścian nie należy do moich ulubionych zajęć. Już znacznie bardziej wolę chodzić bez celu. Na zewnątrz przynajmniej się coś działo.

 

— Zboczeniec!

 

Do moich uszu dotarł męski krzyk. Od razu ciekawość mną zawładnęła i pobiegłem w stronę głośnego dźwięku. To, co tam ujrzałem... Nigdy bym się tego nie spodziewał zobaczyć. Blondwłosa kobieta, podglądająca mężczyzn, którzy gdy tylko zdali sobie z tego sprawę, zaczęli uciekać w popłochu.

 

— Babunia Tsunade! — wykrzyknąłem.

 

Nie wiem, który to już raz dzisiaj, gdy podniosłem głos. Jednak mam chyba na to usprawiedliwienie, nie? Tyle dziwnych rzeczy się tu dzieje, że trudno o inną reakcję. Nadal nie wiem, o co w tym wszystkim chodzi.

 

— O, Naruto — kobieta odwróciła się w moją stronę. — Nie wiedziałam, że już wróciłeś — wyznała, drapiąc się po głowie i robiąc pełną konsternacji minę.

 

— Już jakiś czas temu.

 

Nic więcej nie chciałem mówić. Po co wszystkim naokoło się tłumaczyć? Nie muszę tego robić, prawda?

 

Kiedy wraz z nią, staliśmy praktycznie na środku drogi, zaczęło oślepiać mnie przeraźliwie jasne światło. Jakby Słońce się przybliżyło i świeciło prosto w oczy. Uczucie przeokropne, aż oczy mnie rozbolały od tego wszystkiego. Chyba nawet straciłem przytomność...

 

— Cicho.

 

— Budzi się?

 

— Uspokójcie się.

 

— Ale to upierdliwe...

 

Do moich uszu dotarły głowy, niewyraźnie je słyszałem. Miałem wrażenie, jakbym utracił wszystkie zmysły i nagle, wszystkie na raz, powróciły. Otworzyłem niezwykle powoli oczy.

 

— Gdzie... Ja jestem? — Tylko tyle udało mi się wyszeptać.

 

Znów miałem jakiś wypadek? Przecież to niemożliwe! Stałem tylko i nic nie robiłem. Z nikim nie walczyłem, nie zostałem nawet zaatakowany!

 

— Leż spokojnie, nie ruszaj się. Jesteś w szpitalu. — Nade mną pojawiła się znajoma mi różowłosa dziewczyna. — Nieźle oberwałeś. Zaraz do ciebie przyjdzie Tsunade sensei.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania