To jest nieźle napisane i chyba, nawet, nie ma błędów :)
Tak teges; miałem przypadek poznać osobę, która była dzieckiem wtedy i w obozie była poddana eksperymentom medycznym (nie był Żydem, żeby bez teges z tym tekstem – tam no...) – stracił nogę. Dostał odszkodowanie zaraz po wojnie, to były naprawdę niebatelne pieniądze na tamten czas i tutejsze miejsce (mam na myśli odszkodowanie, jeszcze, bez ingerencji interesownej ówczesnego państwa polskiego). Bardzo było mi szkoda kobiety, która stała się jego żoną i opiekunką bytu etosu kalectwa obozowego (wówczas już nie żyła) – wszystko odebrałem być może zupełnie irracjonalnie. Bardziej było mi szkoda tej kobiety, która poświęciła dla niego swoje całe życie, a jego wcale nie było mi tak bardzo, pomimo tego, że musiał przejść traumę, być może także stał się piętnem świadomości; no chuj z tego wyszedł. Nie wiem czy zrozumiałaś... :( Pozdrawiam
"To jest nieźle napisane i chyba, nawet, nie ma błędów :)" - dumnam z siebie :3
Wolałabym mieć nogę niż pieniądze, wolałabym, by nikt nie przekraczał granicy mojej wolności, godności itp., a jedyną rekompensatą jaka by mnie (po części) zadowoliła to miejsce na widowni podczas egzekucji oprawcy, o tak... Kobiety też szkoda, szkoda wszystkich ludzi poświęcających swoje życie. A kurde, temat jest ciężki.
Dziękuję za wizytę, Freya :)
Ja pierdzielę!! No żeż ja pierdzielę!! No...!
Ritha, cholera, dzięki takim tekstom to miejsce jeszcze można nazwać "literackim". Przez ogromne "L".
Pozdrawiam.
"Powiedziałeś mi wtedy, że najgorzej jest, kiedy nie chcesz już żyć, ale ja myślę, że to podobne uczucia, symetryczne, lustrzane, przeciwne i jednakowe zarazem. Gdy nie chcesz żyć, a musisz i kiedy chcesz, a nie możesz.""myśli i słowa to małe niezmaterializowane atomy i że puste domy trzeba wypełnić radością." — To tak z biegu co mi utkwiło.
Cudnie zanurzasz w myśli, w koszmar bohaterki ten z przeszłości, który wciąż powraca...
An, cieszę się, że wystawiłaś łebek poza swój profil ;) Wiesz, czasem dobrze jest napisać jednostrzał, coś nowego, świeżego, to bardzo rozwija. Za dwa tygodnie kolejne losowanie TW, zastanów się, może też chcesz wziąć udział i napisać coś pod zestaw dla rozruszania pióra? :)
Dziękuję za wizytę :)
Zawsze podziwiałem umiejętność współodczuwania. Trzeba umieć współodczuwać, żeby tak to opisać.
Przy okazji. Zerknijcie sobie na ciekawy projekt. 13-letnia Żydówka pisała pamiętniki w obozie. Ktoś wpadł na pomysł, że zrobić z tego insta story.
https://www.instagram.com/eva.stories/
"Trzeba umieć współodczuwać, żeby tak to opisać" - wooow, dziękuję, a wiesz czasem w realu zarzuca mi się właśnie brak empatii (bo nie głaskam ludzi po głowach), ale pisząc, wtedy wychodzi że jednak gdzieś tam to współodczuwanie może i jest. Hmm, insta story z pamiętników z obozu... ciekawe.
Dzięki piękne za wizytę, Mane :)
Ritha Czasem tak jest. Niektórzy ludzie tak boją się swoich reakcji, że je ukrywają. I nie chodzi tu o to, że wstydzą się, tylko nie są pewni, czy emocjonalnie poradzą sobie.
U mnie to jest trochę inaczej, bo ja raczej nic nie ukrywam. Po prostu jestem inna na codzień (hm, w sumie może to jakiś rodzaj maski, ale już zrośniętej ze mną fest), a inna jak piszę, wtedy nawet dotyk klawiatury jest inny, jakiś, kurwa, metafizyczny (czasem).
Próbujesz mi coś wmówić? :D Psychoanalizę na mnie przeprowadzać :3 Nie, nie idźmy tą drogą. Nie okazuje tyle empatii ile posiadam na co dzień, bo po prostu nie ma takie potrzeby. A ludzie lubią się nad sobą użalać. A mnie to irytuje. I tak w kółko :) Lubię silne charaktery, takimi staram się otaczac.
Taa... typowa damska wpadka, ale nie była w trampkach – to już sukces.
Eee... wiesz dlaczego "pepegi" – tak się kiedyś nazywały?
Były produkowane przez spółkę: "Państwowy Przemysł Gumowy" – w skrócie PPG ;)
Ale dlaczego damska? Mężczyźni mają lepsze rozeznanie w przestrzeni, owszem, ale w czasie też? No być może... :/ Pepegi, Państwowy Przemysł Gumowy, hahaha, świetne info, dzięki :D
Widziałem, ale nie uznałem tego za błąd. Patrząc z perspektywy bohaterki odniosłem to do lat 50-tych XIX wieku. Ten element wprowadza jeszcze jeden wymiar. Zawieszenie w czasie. Kiedyś i równocześnie dziś.
Ritha To jeśli mogę coś podpowiedzieć, to poprawiłbym na "z początku wieku". Lata dwudzieste nie są zbyt odległe od czterdziestych. Młodość, a może dojrzałość matki przypadała właśnie na okres dekadencji i bohemy. Tak to odbieram.
No dwadzieścia lat to trochę, a kapelusz można nosić nie tylko w okresie młodości. Wiesz po prostu "z początku wieku" w narracji wspomnieniowej brzmi mi dziwnie, jakoś trak, hm, dinozaurzo ;D
Cześć! :-) Jestem na telefonie, więc w razie gdyby wcisnęło mi się 'wyslij' przypadkowo za wcześnie, to z góry przepraszam.
Taka mała wątpliwość:
budzisz się ze snu wprost w środek koszmaru. - hm, tak się zastanawiam, czy nie czasem "budzisz się ze snu wprost w środku koszmaru".
w momencie, kiedy pragnienia nie skupiają się na dążeniu do szczęścia, ale na tym, by po prostu przeżyć, to jest już naprawdę źle. Tak myślę. Myślę, że jest już najgorzej. - łamie serce. Ludzie czuli to kiedyś, czują to nadal... Nawet ci dookoła nas...
. Cisza jest najgorsza, słyszę w niej rezonans krzyku. - dobre...! Przeraźliwie smutne, ale umiejętne
Lubię, kiedy jestem czymś, co można poddać analizie, przypiąć definicji, określić.- ja się skusze, już za momencik ;-)
. To już ten stan, gdy wszystko ponad „nic” jest „czymś” - piękne...
Już od pierwszego czytania (wzięłam się za tekst już wczoraj, ale byłam zbyt padnięta by się odezwac, dlatego dziś podeszłam do niego ze świeżą głowa) stanowi dla mnie literacka zagadkę. I...
Zaraz dokończę w drugim komentarzu, nie ufam swojemu telefonowi.
Największa częścią tej zagadki jest dla mnie sam narrator. To jego, a właściwie jej, tekst, ale nie potrafię wciąż odgadnąć, kim właściwie jest. Na pewno ofiarą przemocy wojennej, prawdopodobnie żyjącej w getcie albo obozie. Kobieta. Ale wiek? Z jednej strony czuje tam jakoś podświadomie osobę starsza, która lekko majaczy (może przedsmiertnie), z trudem wraca do tego co było, ale z drugiej to słowo "rżnąć" tak bardzo mi do reszty nie pasuje. Swego czasu oglądałam masę dokumentów i czytałam dużo literatury związanych z tą tematyką i nigdy żadna skrzywdzona kobieta nie użyła tego słowa. Mówiły jakoś tak... wciąż ze strachem, łagodniej. Chociaż z drugiej strony osoba, potencjalnie, na łóżu śmierci ma w dupie dobre maniery i strach. To możliwe.
Wspomnienia i opisy miejsca, do którego bohaterka uciekała w cierpieniu, ewidentnie mieszają się jej ze sobą moim zdaniem. Brodzi w śnie i jawie, opłata ja błoto i z jednego i drugiego. Na pewno jest osobą wystraszona, z ogromną trauma.
I kolejna sprawa. Czy ona właściwie w ogóle żyje? Z początku miałam wrażenie, że sytuacja jest taka, że ta starsza kobieta leży na łóżku (ten motyw się w tekście przewinął, co potraktowałam jako sugestie) i niejako zwierza się osobie będącej obok - mężowi? Trudno powiedzieć, może. Ale ostatnie zdanie, ta już sama końcówka, burzy moje przypuszczenia. Tam ewidentnie jest powiedziane, że odchodzi. Ona sama o sobie mówi, że odchodzi. Czyli cała narracja jest pośmiertna? Na to by wyglądało. Chyba, że znów chaos przeszłości i przeszłości daje o sobie znać i kobieta miała na myśli odejście np. z obozu lub getta.
Kolejna zagadka to dla mnie osoba, która słucha tej spowiedzi. Czy to wcześniej wspomniany mąż? A może nikogo tam nie ma? I to tym bardziej zagadkowe, bo ten krótki monolog z samego początku można bardzo wielorako rozumieć. Albo tak, że cały czas mówi go jedna osoba tylko, albo, że ktoś jednak odpowiada, i to "słyszysz mnie, halo" jest kierowane DO umierającej bohaterki - bo taki nagły brak kontaktu i niepokój odbieram jako zaniepokojenie z tego powodu.
Uff. Jak widać tekst wywołał we mnie pewien zamęt :-) Ogólnie bardzo umiejętnie ujelas tutaj ten chaos myśli, wspomnień, taki 'struggle' (przepraszam, znowu to robię) wewnętrzny. Te straszne wspomnienia paradoksalnie są dla kobiety pewnym skarbem, skoro nawet w przedsmiertnej agonii (bo ja chyba jednak tak to rozumiem) wraca właśnie do nich - może nie skarbem takim, jakim powinny być wspomnienia w ogóle, ale tak dużym kawałem jej życia i mocnym, że po prostu nie umie do nich nie wrocic...
Oj Riha, jak widać pojechałaś :-)
Jeszcze żaden tekst na opowi nie wzbudził tyłu moich wątpliwości. Za to, za piękny język, porownania, żegna się i ja i moja piatka.
„budzisz się ze snu wprost w środek koszmaru. - hm, tak się zastanawiam, czy nie czasem "budzisz się ze snu wprost w środku koszmaru" – tak, zmienię, dzięki
Więc tak, Cofftee, jest to tekst z „uniwersum” Hansa (http://www.opowi.pl/hans-cz-12-a40503/), tekstu, który jest dla mnie w jakiś sposób ważny z uwagi na różne rzeczy – pozytywny odbiór, stan podczas pisania, coś co chciałam stworzyć i się udało. Nie ma tu czasu narracji określonego, narracja jest z pozycji osób, które (jak wynika z fabuły) już nie żyją, mieszają się wspomnienia, oniryczność itp. Myślę, że udało mi się uzyskać coś podobnego, zakodowałam nawet nawiązanie do tamtych tekstów („pamiętasz, H… nie!”).
„Największa częścią tej zagadki jest dla mnie sam narrator” – tu jeszcze pół biedy, wiadomo, że ofiara, jak znajdziesz moment przeczytaj Hansa, tam jest ciekawiej pod tym względem
„Swego czasu oglądałam masę dokumentów i czytałam dużo literatury związanych z tą tematyką i nigdy żadna skrzywdzona kobieta nie użyła tego słowa” – wierzysz w reinkarnację Cofftee ? ;)
„I kolejna sprawa. Czy ona właściwie w ogóle żyje?” – pięknie! 100 punktów dla Cofftee!
„Ona sama o sobie mówi, że odchodzi. Czyli cała narracja jest pośmiertna?” – ja pierdolę, jak Ty mię tera zaimponowałaś, tuzin ludzi zastanawiało się o co chodzi w Hansie, a Ty wpadłaś tutaj i logicznie, analitycznie to w 3 minuty wydedukowałaś. Jesteś mistrz.
Jeszcze nikt nigdy tak analitycznie i trafnie nie rozebrał mi tekstu na części pierwsze. Jestem happy, Cofftee :) Cieszę się, że poruszyłam :)
Dziękuję!
Tekst nasączony bólem, smutkiem, żalem i wszystkim co tylko można...
Naprawdę mocny tekst!
Tyle powiem, inni mówili więcej, a ja tylko tak.
Pozdrowienia zostawiam jeszcze:)
Pisane w pędzie, na wdechu, czytało się też jednym tchem. Choć ciężki bardzo ten tekst.
Wiesz, wydaje mi się, że mimo wszystko czasem jest za dużo słów, za dużo powtórzeń. Wiem, że to tworzy klimat, ale gdyby trochę okroić, gdyby tekst był nieco bardziej surowy, nie wiem - może by skorzystał?
Chodzi mi o takie fragmenty: "Wiesz, on jest taki dla mnie nieosiągalny. Taki nierzeczywisty. Nierealny." - a przecież wiemy, że ten stan jest nieosiągalny dla narratorki, skoro chwilę wcześniej zastanawia się, czy gdzieś komuś się to jeszcze zdarza, czy taki świat nie przeminął całkowicie - i to jest mocne i dobre, zrobiło na mnie wielkie wrażenie i kolejne słowa to wrażenie nieco osłabiły... dlatego piszę. Ale mogę się mylić.
Dobry tekst, Ritha! I spokojnie poznałabym, że Twój i nikogo innego :)
Hej, hej :)
"czasem jest za dużo słów, za dużo powtórzeń" - tak, oczywiście, nie jest to wymuskana narracja, ale zrobiłam to specjalnie, właśnie po to, by uzyskać realizm przekazywanych emocji, zdania typu: "dla bliskich. Jakich bliskich? Nie, nie mogę! Zatrzymajmy się na chwilę" czy to o którym wspomniałaś oczywiście, że można by napisać inaczej, ale w tym tekście (według mnie) spłaszczyłoby to efekt. Wyobraź sobie jakby mówił do Ciebie ktoś targany strasznymi wspomnieniami, na granicy płaczu, histerii wręcz - nie uzyskasz wówczas naturalności wymuskaną narracją. Tak uważam i zmian nie dokonam :P Ale dzięki za czujne oko :) Surowa narracja owszem, ale z pozycji bocznego narratora, nie w pierwszej osobie, w trzeciej -wtedy na zimno z boku relacjonować, wtedy tak.
No, to fajno, że byś poznała, że to mój tekst :)
Dzięki, pozdrówki :)
Ritha Hej!:) 1. Wiem, że zmian nie dokonasz ;) 2. Oczywiście masz rację: narracja musi być rozgorączkowana, pędząca, skłębiona, wycofuję się z propozycji uczynienia jej bardziej surową (coś mi w głowie błysnęło, ale źle to rozpoznałam i źle nazwałam), absolutnie nie "wymuskana" (cokolwiek to znaczy, ale na pewno nic dobrego :-D ) Ten drugi przykład, jaki podajesz, absolutnie nie do zmiany. W tym, co ja zaznaczyłam, intuicyjnie coś mi nie zagrało i już wiem, że chodzi właśnie o emocje, że on mi te emocje trochę gasi. Dlatego że po kilku obrazach, które nie wprost pokazują mi ból i tęsknotę narratorki, pojawia się coś, co mnie zatrzymuje przez swoją deklaratywność, proste stwierdzenie faktu, który już doskonale znamy.
Takie to moje wrażenie:) Jak czytam taki dobry tekst, to jestem wrażliwsza na rzeczy, które mi ewentualnie nie grają :-P
Pozdrowienia!
"1. Wiem, że zmian nie dokonasz ;) " - hahaha, no takie uparte ciele jestem :D
Wymuskana czyli taka - ach! idealna, taka ca-cusz-ko, bez zbędnych zawirowań, ale ja chyba takiej nie umim stworzyć...
" on mi te emocje trochę gasi. Dlatego że po kilku obrazach, które nie wprost pokazują mi ból i tęsknotę narratorki, pojawia się coś, co mnie zatrzymuje przez swoją deklaratywność, proste stwierdzenie faktu, który już doskonale znamy" - wiesz co, ja se to przeczytam za tydzień, (czy tam pare dni) i wtedy obadam na chłodno, jak mi już pamięciowe czytanie się zamaże, o! tak zrobię :)
Nie no fajnie, fajnie, że sygnalizujesz jak coś zgrzytnie, nie rezygnuj z tego :)
Buziole, kochana :)
Trochę czasu zajęło mi to "dziś albo jutro", ale już jestem.
Już na samym wstępie zadowalasz ładną wędrówką umysłu bohaterki, błądzącego między snem a jawą. Podoba mi się opis wybudzenia się, ale mam tutaj pewne zastrzeżenie odnośnie: "Wdziera się w jednym kierunku, do punktu, w którym budzisz się ze snu wprost w środku koszmaru." - To raczej nie jest żaden błąd gramatyczny, ale jakoś lepiej brzmi dla mnie "w środek koszmaru". Jak uważasz? Dobra, idziemy dalej.
"Powiedzieli, że jeśli zacznę płakać, to sprawią, że nie przestanę." - To śliczne. Krótkie i bardzo w punkt. Jest jakby takim trochę zwieńczeniem tego niewyobrażalnego bólu, terroru i rozpaczy, tlącego się w sercach ludzi zaszczutych przez chorą ideologię.
Sen jest wybawieniem, tylko podczas niego może napawać się błogością, nie czuć śmiertelnych krzywd. Wraz z nieustającą walką o przetrwanie, wyniszczającą codziennością, gwałtem, i on jest w niemocy dostarczenia najdrobniejszej przyjemności. Wspomnieniami wraca do poprzedniej rzeczywistości, nadal bardzo trudnej, ale nie więzienniczej.
W tym tekście czuć ogłuszającą żałość, taką bezradną żałość, tą najgorszą, kiedy jest się zdanym na widzimisię kata. Fanatyzm kształtuje ludzkie piekło.
Koniec cudowny. Jak moment kulminacyjny, po którym następuje czarny ekran. Ta śmierć we wrzaskach, to tak jak gdyby jej ogromna obawa przed eksperymentami została sprawdzona. Mam nadzieję, że jednak nie.
Su-per.
Hej, Nimf, kurde umknął mi jakoś Twój komentarz wczoraj.
"Wdziera się w jednym kierunku, do punktu, w którym budzisz się ze snu wprost w środku koszmaru." - To raczej nie jest żaden błąd gramatyczny, ale jakoś lepiej brzmi dla mnie "w środek koszmaru". Jak uważasz?" - tak właśnie miałam, ktoś mi zasugerowal inaczej i zmieniałam i tera już sama nie wiem... może wrócę do pierwszej wersji jednak.
"Sen jest wybawieniem" - taaa, myśl przewodnia tegóż opku
No końcówka, taa, tak to widzialam, jako samospełniająca się obawa, spotęgowany lek, obawa i jej urzeczywistnienie, czorno i źle.
Dziękuję pięknie za wizytę. Mało Cię ostatnio, Nimf! Weźże coś napisz :p
Co za tekst! A więc po pierwsze, przeczytałam już wczoraj ale byłam tak zbulwersowana tą anonimowa jedynką, że wolałam nie robić awantury na koniec dnia :p Nuuu nuuu nie ładnie tak bez słowa z jedynką wyskakiwać. Po drugie przeczytałam komentarz Coffee no i że spryciula to rozgryzła, to się powinna wstrzymać z dalszą częścią swojej wypowiedzi nooo ale co tam. Powiem jak ja sobie to jeszcze do wczoraj interpretowałam :o Bo ja myślałam, że osoba mówiąca w tekście jest umierająca. No też brałam pod uwagę, że może już nie żyje, chociaż bardziej chyba umierająca. Młoda? Jakoś brzmi mi na kogoś młodego. Na pewno jest to osoba która doświadczyła ogromnego bólu...hm, z którym nie potrafi sobie poradzić. Chociaż mnie tutaj najbardziej zaciekawiła osoba do której się ona zwraca. Nie wiem jak dla mnie to, to może być już ktoś nieżywy. Nie wiem jej przyjaciel, partner, towarzysz? Ona opowiada mu swoją historię teraz dopiero teraz. Bo być może wcześniej nie była w stanie, nie potrafiła, nie chciała o tym mówić. A teraz czuje, że to jest ostatnia chwila aby podzielić się tymi wspomnieniami. Ona umiera, on już umarł. Albo oboje już nie żyją? Albo nie ma nikogo obok niej i jest tylko ona? A cały tekst jest tylko jej wewnętrznym wołaniem o pomoc, o zrozumienie, o zaakceptowanie samej siebie? Ehh. Nie wiem Rituś, ja jeszcze cały czas błądzę...No ale, że przeczytałam już to opowiadanko i że tak mnie ono poruszyło to chciałam też jakiś komentarz do niego skleić. Bardzo dobry tekst. Oczywiscie pięć gwiazdek. Pozdrawiam :)
Mia, no gdzieś Ty była tyle czasu?! Dobrze Cię widzieć! Jedynką się przejełaś u mnie? :D Też mi przykro, że ktoś jest smutnym i sfrustrowanym ludkiem i aż se musi jedynkę wcisnąć dla poprawy samopoczucia, każdego szkoda, ale żebyś Ty się tym denerwowała? Błagam Cię... ;)
"przeczytałam komentarz Coffee no i że spryciula to rozgryzła, to się powinna wstrzymać z dalszą częścią swojej wypowiedzi" - żadne wstrzymać! Dlaczego wstrzymać? Nie trza czytać komentarzy, jeśli się chce samemu rozgryźć, wystarczy przeczytać tekst, napisać komentarz i dopiero potem patrzeć co tam inni napisali, coraz rzadziej zdarza mi się czytać co ludzie u kogoś powypisywali przed napisaniem własnej opinii
Nie, nie jest umierajaca bohaterka, ostatnie zdanie raczej wyraźnie sugeruje, że już umarnęła. Wiek, wiek... wiek jest nieważny, kompletnie mało istotny
"Ona opowiada mu swoją historię teraz dopiero teraz. Bo być może wcześniej nie była w stanie, nie potrafiła, nie chciała o tym mówić" - bo być może on umarł wcześniej :)
" Ehh. Nie wiem Rituś, ja jeszcze cały czas błądzę..." - ale nie ma kompletnie potrzeby, byś rozgryzła, że to jest tak, tak i tak, chciałam tu ukazać po prostu pewne stadium cierpienia ;)
No i widzisz Rituś jaki ze mnie popierdzielony człek :( Zamiast się skupić na głównym problemie to ja się doszukuje jakiegoś tam drugiego dna. Chulera wie po co… :(
Co do losowanka no to wiesz dwa zestawy do tyłu jestem :( wiec se tak postanowiłam że dopiero jak ogarnę tamte (albo chociaż jeden z tamtych) to się wezmę za nowe. Bo chcę coś już napisać!
Ps: Ale bardzo dziękować za rozgrzeszenie i za zaproszenie, jak się ja wygrzebię to mi coś nalosujecie.
Pozdrawiaki!
Co do rzeczy warsztatowych, to przydałoby się trochę kosmetyki, ale to pikuś. Przede wszystkim świetnie oddałaś emocje.(zazdroszczę:)) Jedyny mankament to, że momentami narracja jest chaotyczna. Trochę wybija z rytmu. Zastanawiam się, czy nie lepiej było napisać to w formie listu?
Pozdrawiam.
M.
Witam :)
No więc tak, już tłumaczę. O ile zawsze staram się dbać o to, by wszystko było w miarę możliwości maksymalnie poprawnie, to w tekstach takiego typu przymykam na to ociupinkę oko, gdy uważam, że puryzm i emocje nie do końca idą w parze (a przynajmniej nie zawsze). Forma listu, nieee, to miał być bardziej monolog, tudzież dialog wewnętrzny, coś w tym stylu, taki trochę sen, trochę retrospekcja. List musi mieć adresata, fizyczną formę, odrzuca mnie jego namacalność w tym wypadku, trąca protokołem. Ale rozumiem, że gusta różne i chaos może być irytujący.
Dziękuję za wizytę, marzycielu :)
Pozdrawiam :)
Ritha Twój tekst, Twoje zasady, chociaż osobiście nie uważam, żeby list musiał być suchy i protokolarny. To tylko forma. Treść zależy od Autora.
List musi mieć adresata.
Twój monolog też ma. :P
Ale rozumiem, że gusta różne i chaos może być irytujący.
Nie irytujący. To nie ten rodzaj chaosu. Po prostu czasem myśli uciekają, nie zawsze tam, gdzie chciałby Autor.
Przejrzyj, bo masz trochę zaimkozy. Np.
Morze śni mi się co noc. I te włosy. Rześki wiatr omiata moje policzki i pojedyncze kosmyki muskają cerę
Morze śni mi się co noc. I włosy. Rześki wiatr omiata policzki i pojedyncze kosmyki muskają cerę
Co do rzeczy warsztatowych, to przydałoby się trochę kosmetyki, ale to pikuś. Przede wszystkim świetnie oddałaś emocje.(zazdroszczę:)) Jedyny mankament to, że momentami narracja jest chaotyczna. Trochę wybija z rytmu. Zastanawiam się, czy nie lepiej było napisać to w formie listu?
Pozdrawiam.
M.
Mogą obciąć ci nos, ale zaczną od włosów. - świetne zdanie. jakoś mi pasuje, jako dobry opis działań, które się już wydarzyły i jako opis tego, co się zaczyna teraz dziać.
Powiedziałeś mi wtedy, że najgorzej jest, kiedy nie chcesz już żyć, ale ja myślę, że to podobne uczucia, symetryczne, lustrzane, przeciwne i jednakowe zarazem. Gdy nie chcesz żyć, a musisz i kiedy chcesz, a nie możesz. - to też mocne - coś mi przypomniało
strasznie smutne to opowiadanie. jakoś nie zauwazyłem, żeby byl chaos w narracji - wyjęłaś z życia tej kobiety parę drzazg, szkła w oku. Z Borowskiego najbardziej mną wstrząsnęło nie Pożegnianie z Marią, a "Proszę państwa do gazu".
Co Ci przypomniało? :D
Ten chaos w narracji, no właśnie, dla mnie to jest tak, jakby ktoś bardzo zły mówił - "Wkurza mnie to, wkurza, wnerwia, wpienia, rozumiesz? jestem wsciekła!" W emocjach się powtarza nawet oczywiste rzeczy, nawet wspomniane wczesniej itp. Podkresla się, gubi wątek, wraca do niego itp. Nie mówi sie - "Otóż jestem zdenerwowana w tym momencie" :DDD tak samo z innymi uczuciami - smutkiem jak tutaj. Tak myśle.
"Prosze państwa do gazu" tez i jeszcze coś tam było, nie pamietam już, wieki temu czytałam.
Jak czytam opowiadania o takiej tematyce, czy też oglądam filmy, bądź czytam wiersze, to czuję takie wewnętrzne rozdarcie. Zarazem smucę się, miewam nadzieje, czuję złość - przeżywam wszystko razem z bohaterem i choć nie potrafię sobie pewnych rzeczy wyobrazić, bądź nie chcę, to czuję wszystko podwójnie. Czasami muszę odchorować takie seanse, bo jest to bardziej rzeczywiste, niż bym chciała.
Potrafisz poruszać się w tej tematyce z gracją i zachowując dobry smak, podobnie jak jolka-ka (teraz light). Lamb napisała coś w podobnej tematyce, bardzo mi się podobało, szkoda że usunęła.
Opowiadanie bardzo mi się podoba, ten chaos moim zdaniem wprowadza niepokój, który jest jak najbardziej na miejscu.
Z mojej strony mogę polecić twórczość Zuzanny Ginczanki - poetki pochodzenia żydowskiego, która została rozstrzelana.
Pozdrawiam.
Oj, ja nawet nie bardzo sięgam po tę tematykę już teraz, by właśnie nie odchorowywać (ale kiedyś wrócę do takich lektur, zrobie sobie maraton i wtedy spróbuję coś napisac znów :3), choć duzo jest innych tematów "z życia wziętych", które gdzieś tam wewnętrznie też mam ochotę poruszyć, np. masakrę Tutsi w Rwandzie - z tego tez można by napisać mocny tekst.
Ginczankę obadam, dziekuję :)
Czytałeś mi Noc nad Birkenau, pamiętasz, - Dymy nad Birkenau na 100% - nie pamiętam bym czytał, ale na pewno dymy a nie noc. Reszty nie napiszę Autorce, bo inni zrobili to za mnie. Choć może uwaga zbędna, bo przecie to fikcja więc i tytuł ... Tym bardziej, że to powojenna książka. :)
Ritha Kto czyta poezje??? "Ratuwsianku"!! Na tom nie wpadł, bom nie czytał! Na usprawiedliwienie; nie mylą się tylko ... a wiersz także zapewne powojenny ;)
Karawan.... "a wiersz także zapewne powojenny" - pozwolę sobie zasięgnąć w tej sprawie internetowych, wikipedyjnych źródeł:
" W 1943 Borowski został aresztowany w „kotle” i uwięziony na Pawiaku. Potem został wywieziony do niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz. Otrzymał numer obozowy 119198. Kontynuował tam twórczość literacką, pisząc m.in. wiersze, piosenki i kolędy, a także listy do narzeczonej Marii, która również znajdowała się w oświęcimskim obozie. Obozowa rzeczywistość została opisana w opowiadaniu U nas, w Auschwitzu..., którego podstawą były wspomniane już listy do Marii Rundo. W sierpniu 1944 roku przewieziono go wraz z innymi więźniami do obozu w Dautmergen, filii obozu koncentracyjnego Natzweiler-Struthof, a potem do Dachau. 1 maja 1945 r. więźniowie zostali wyzwoleni przez armię amerykańską. Następnie został przeniesiony do obozu dla dipisów, w którym pozostawał do września 1945"
:P
No ale fakt, do szerszej publiki trafił zapewne grubo po wojnie, ale czy to ma znaczenie? Nie określiłam kiedy umarła kobita :p Może w szpitalu, po 10 latach , w wyniku utraty zdrowia i powikłań.
Heh, czyli: "Rozbił pan bank. Nie... ja tylko pociągnął..." ;D
Dzięki, Adam, fajno, cieszę się.
ps. Widzę, że się kręcisz, może na TW się skusisz? ;> Widzisz jak się elegancko pisze pod zestaw :)
Najbardziej przygwoździł osobnik pijący morze łez, ich sprawca oraz konstatacja pustki z martwego ciała.
Profesjonalne, oniryczne pisanie. Monolog w górnych stanach tego gatunku.
5.
Gratki.
konfiguracja nooo, to na pewno. Z tamtego nie byłam zbytnio zadowolona.
Gites.
Anonim15.05.2019
Komentarzy nie czytałem, więc jeśli coś powtórzę, to się nie dziw.
Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to forma tekstu. Miałem wrażenie, że to jedna wielka pretensja za to, co się przytrafiło. Nawet nie tyle sama pretensja, o pretensja z psychozą, z manią, z obłędem - jakkolwiek to zwać. I tu należy Ci się duży pokłon, że umiałaś stworzyć taki klimat.
Niemniej jednak sądzę, że brakuje tu ciut oddechu Jeśli rozumiesz, o czym mówię. Sądzę, że idealnym oddechem byłoby np. przytoczenie jakichś wspomnień, ale napisanych językiem lekkim, bez tej psychozy. Dałoby to wrażenie kontrastu między obecną tragedią a normalnością. Tak to czuję. (Wiem, że łatwo tak mówić, ale sam nigdy nie napisałem czegoś zbliżonego. Radzić to każden jeden potrafi, a pisać to ni ma komu :)) I jeśli miałbym na coś zwrócić uwagę, to powtórzenia w kółko tego samego, ale w innej formie. Dla mnie to było ciut zbyt ciężkie.
Także tekst uważam za bardzo dobry, mimo tej uwagi.
Błędów praktycznie nie zaobserwowałem.
Helloł.
Być może wplątanie tutaj wspomnień innym językiem dodałoby oddechu, ale wiesz, nie wiem czy chciałabym ten oddech. Myślę, że wolę taką pigułę. Ogólnie jest tak, że jakiegokolwiek tekstu, by się nie napisało, to zawsze coś można zmienić, coś napisać inaczej, czegoś dodać, czegoś odjąć, najważniejsze jest jednak (według mnie i pomijając oczywiste błędy) pokazanie własnej koncepcji. Ludzie mi w komentarzach już wypisywali różne rzeczy - jedna osoba zachwycając się metaforą, a druga (ten sam wers) negując, więc w pewnym momencie oduczyłam się pisać "pod publikę".
Ritha,
a co się stanie, jeśli nie dam rady napisać? Zostanę rozstrzelany zsiadłym mlekiem? :)
Kurde, może bym spróbował, bo ostatnio nie mogę się zmobilizować, a takie coś dałoby mi niemal przymus.
Jak się zgłosić?
Anonim15.05.2019
Ritha,
a co się stanie, jeśli nie dam rady napisać? Zostanę rozstrzelany zsiadłym mlekiem? :)
Kurde, może bym spróbował, bo ostatnio nie mogę się zmobilizować, a takie coś dałoby mi niemal przymus.
Jak się zgłosić?
I tak, zostaje za Ciebie nalosowany zestaw do wspólnej puli. Z puli co dwa tygodnie w niedziele o 20.00 obdarowujemy się wspólnie zestawami i potem masz dwa tygodnie na napisanie. Czyli jak się zgłosisz teraz to dopiero na losowanie na 26.05 (nie ta niedziela, tylko nastepna), bo obecnie trwa wczesniejsza edycja. No i tyle, dostajesz zestaw: postac, zdarzenie, opcjonalnie gatunek i wsio :)
Tzn. taaaak, zostaniesz rozstrzelany, musisz napisać! ;) Ogólnie z doświadczenia wiem, że zaległe, nienapisane zestawy uwierają, więc jest to dobry sposób na mobilizacje :)
Bardzo nie chcę już wchodzić w wojenne klimaty, a i życie prywatne trochę naznaczone różnymi wybojami, więc tekst by mnie pewnie dobił, ale wrócę tu jak będę w jakimś świetniejszym humorze. Na razie tylko tyle, że mi się pęd i powtarzalnictwo bardzo podoba. Swego czasu też tak próbowałam jak pisałam pp :D To odnośnie komentarzy, bo utworu nie czytałam jeszcze :D
Mam dylemat, jak to ocenić w mojej własnej głowie. Z jednej strony nie mogę nic szczególnego zarzucić, ale z drugiej w trakcie czytania byłem jak sinusoida. Początek mnie przykuł, później trochę poczułem się znużony, znowu przykuło mnie gdzieś na etapie napaści na bohaterkę i na koniec znów lekko się od tekstu oddalałem współodczuwaniem (jakkolwiek dziwnie to nie brzmi). Chyba sęk tkwi w tym, że przez cały tekst poziom emocji z niego wysyłanych jest na jednolicie wysokim poziomie, co paradoksalnie tak na mnie wpływało w myśl zasady:" człowiek może się przyzwyczaić i znużyć wszystkim" , nawet czyimś cierpieniem. Ale może to po prostu ja jestem złym człowiekiem...
Ale ogólnie bardzo dobry tekst. Jeszcze sobie do niego kiedyś wrócę.
Pozdrawiam :)
Hej.
Przeczytałam, bardzo sprawnie językowo napisane opowiadanie, choć nie udało mi się wczuć w rolę bohaterki. Straszne życie, mnóstwo emocji, bólu w zderzeniu z szumem fal - to fajne zagranie. Minusik to trochę zbyt dużo, hm oczywistości (nie wiem, jak inaczej to nazwać). Łapałam się chwilami na tym, że dokładnie wiedziałam, co dalej będzie - mówię głównie o opisie emocji bohaterki.
W jednym fragmencie trochę się pogubiłam - nie rozumiem znaczenia tego powtórzenia w tych zdaniach - chyba, że wkradł się tam jakaś literówka:
"Pomyślałam, że obetnę je całkiem, nie widziałam, co zrobić. Jezu, nie wiedziałam co zrobić, matka miała kapelusz, taki z lat dwudziestych...".
nie widziałam, nie wiedziałam...
Hej.
Przeczytałam, bardzo sprawnie językowo napisane opowiadanie, choć nie udało mi się wczuć w rolę bohaterki. Straszne życie, mnóstwo emocji, bólu w zderzeniu z szumem fal - to fajne zagranie. Minusik to trochę zbyt dużo, hm oczywistości (nie wiem, jak inaczej to nazwać). Łapałam się chwilami na tym, że dokładnie wiedziałam, co dalej będzie - mówię głównie o opisie emocji bohaterki.
W jednym fragmencie trochę się pogubiłam - nie rozumiem znaczenia tego powtórzenia w tych zdaniach - chyba, że wkradł się tam jakaś literówka:
"Pomyślałam, że obetnę je całkiem, nie widziałam, co zrobić. Jezu, nie wiedziałam co zrobić, matka miała kapelusz, taki z lat dwudziestych...".
nie widziałam, nie wiedziałam...
Hej.
Przeczytałam, bardzo sprawnie językowo napisane opowiadanie, choć nie udało mi się wczuć w rolę bohaterki. Straszne życie, mnóstwo emocji, bólu w zderzeniu z szumem fal - to fajne zagranie. Minusik to trochę zbyt dużo, hm oczywistości (nie wiem, jak inaczej to nazwać). Łapałam się chwilami na tym, że dokładnie wiedziałam, co dalej będzie - mówię głównie o opisie emocji bohaterki.
W jednym fragmencie trochę się pogubiłam - nie rozumiem znaczenia tego powtórzenia w tych zdaniach - chyba, że wkradł się tam jakaś literówka:
"Pomyślałam, że obetnę je całkiem, nie widziałam, co zrobić. Jezu, nie wiedziałam co zrobić, matka miała kapelusz, taki z lat dwudziestych...".
nie widziałam, nie wiedziałam...
Helloł! :)
"Łapałam się chwilami na tym, że dokładnie wiedziałam, co dalej będzie - mówię głównie o opisie emocji bohaterki" - z wiekiem robię się przewidywalna widocznie :D Musze napisać słodkie opko, ha, zaskoczyć!
Tak, tam jest błąd, wiedziałam winno być.
Dzięki Agu :))
Łał. Prawdziwe i ogromne: ŁAŁ.
Nie będę tu wstawiała żadnych emotek, bo nie pasują. W tle leci piosenka z tekstem "wiem, to koniec" i chyba pasuje. Najgorszym uczuciem jest strach. A zawsze jest się czego bać. Nie potrafiłabym żyć w tamtych czasach. Zrobiłabym sobie kilka głębokich ran na rękach, albo strzeliła w łeb, no może skoczyła do wody. Nie wiem, ale pewnie bym się na coś zdecydowała. Nie potrafiłabym żyć. Patrzeć, czuć i walczyć. Jestem chyba bardzo słaba. Szybko się łamię. Byłabym idealną ofiarą. Pastwiliby się nade mną całymi godzinami. Czyjeś łzy i widoczny ból, budzą satysfakcję. Nie potrafiłbym zagryźć zębów.
Okropny tekst w kontekście poruszanej tematyki. Lubię i jednocześnie nie lubię. Potem długo zastanawiam się nad życiem. Jestem optymistką, więc marzy mi się, że ludzkość już nie będzie musiała przeżywać tego horroru. Chociaż w dzisiejszych czasach, to dzieci przeżywają najgorszy horror...
Dobra, kończę ten długi, chaotyczny wywód.
Mocno, świetnie napisane, mrocznie - moje klimaty. Wstawiłabym dziesięć gwiazd, ale się nie da.
Pozdrawiam.
Hej, wow, ileż emocji i refleksji *.*
"Nie potrafiłabym żyć w tamtych czasach" - a któż by potrafił, kwestia czy masz wybór czy nie. Pewne rzeczy inaczej wyglądają z dystansu, gdy spoglądasz na nie w kategoriach historii/czas przeszły dokonany, a inaczej gdy w nich tkwisz. Myślę, że oni chcieli głównie przeżyć.
"Chociaż w dzisiejszych czasach, to dzieci przeżywają najgorszy horror..." - why? mi się zdaje, że dzieci mają raj w dzisiejszych czasach, są rozniuniane jak laleczki, optymistyczne w tym opku jest to, że my żyjemy właśnie w czasach sielankowej wolności (tfu, odpukać) i bezmyślnej konsumpcji
A widzisz, Ty też piszesz w moich klimatach :)
Dzięki piękne, Tessa :) Pozdro!
Komentarze (103)
Tak teges; miałem przypadek poznać osobę, która była dzieckiem wtedy i w obozie była poddana eksperymentom medycznym (nie był Żydem, żeby bez teges z tym tekstem – tam no...) – stracił nogę. Dostał odszkodowanie zaraz po wojnie, to były naprawdę niebatelne pieniądze na tamten czas i tutejsze miejsce (mam na myśli odszkodowanie, jeszcze, bez ingerencji interesownej ówczesnego państwa polskiego). Bardzo było mi szkoda kobiety, która stała się jego żoną i opiekunką bytu etosu kalectwa obozowego (wówczas już nie żyła) – wszystko odebrałem być może zupełnie irracjonalnie. Bardziej było mi szkoda tej kobiety, która poświęciła dla niego swoje całe życie, a jego wcale nie było mi tak bardzo, pomimo tego, że musiał przejść traumę, być może także stał się piętnem świadomości; no chuj z tego wyszedł. Nie wiem czy zrozumiałaś... :( Pozdrawiam
Wolałabym mieć nogę niż pieniądze, wolałabym, by nikt nie przekraczał granicy mojej wolności, godności itp., a jedyną rekompensatą jaka by mnie (po części) zadowoliła to miejsce na widowni podczas egzekucji oprawcy, o tak... Kobiety też szkoda, szkoda wszystkich ludzi poświęcających swoje życie. A kurde, temat jest ciężki.
Dziękuję za wizytę, Freya :)
Ritha, cholera, dzięki takim tekstom to miejsce jeszcze można nazwać "literackim". Przez ogromne "L".
Pozdrawiam.
Dziękuję, pozdrawiam!
Cudnie zanurzasz w myśli, w koszmar bohaterki ten z przeszłości, który wciąż powraca...
Pozdrawiam :)
Dziękuję za wizytę :)
http://www.opowi.pl/forum/trening-wyobrazni-tabele-vol-2-w1138/
Pozdrawiam :)
Przy okazji. Zerknijcie sobie na ciekawy projekt. 13-letnia Żydówka pisała pamiętniki w obozie. Ktoś wpadł na pomysł, że zrobić z tego insta story.
https://www.instagram.com/eva.stories/
Dzięki piękne za wizytę, Mane :)
Wow
"Jezu, nie wiedziałam co zrobić, matka miała kapelusz, taki z lat pięćdziesiątych"
xddd
Tera zauwazylam, ale pokaże jako przyklad totalnej wpadki w datowaniu :D
Eee... wiesz dlaczego "pepegi" – tak się kiedyś nazywały?
Były produkowane przez spółkę: "Państwowy Przemysł Gumowy" – w skrócie PPG ;)
Taka mała wątpliwość:
budzisz się ze snu wprost w środek koszmaru. - hm, tak się zastanawiam, czy nie czasem "budzisz się ze snu wprost w środku koszmaru".
w momencie, kiedy pragnienia nie skupiają się na dążeniu do szczęścia, ale na tym, by po prostu przeżyć, to jest już naprawdę źle. Tak myślę. Myślę, że jest już najgorzej. - łamie serce. Ludzie czuli to kiedyś, czują to nadal... Nawet ci dookoła nas...
. Cisza jest najgorsza, słyszę w niej rezonans krzyku. - dobre...! Przeraźliwie smutne, ale umiejętne
Lubię, kiedy jestem czymś, co można poddać analizie, przypiąć definicji, określić.- ja się skusze, już za momencik ;-)
. To już ten stan, gdy wszystko ponad „nic” jest „czymś” - piękne...
Już od pierwszego czytania (wzięłam się za tekst już wczoraj, ale byłam zbyt padnięta by się odezwac, dlatego dziś podeszłam do niego ze świeżą głowa) stanowi dla mnie literacka zagadkę. I...
Zaraz dokończę w drugim komentarzu, nie ufam swojemu telefonowi.
Wspomnienia i opisy miejsca, do którego bohaterka uciekała w cierpieniu, ewidentnie mieszają się jej ze sobą moim zdaniem. Brodzi w śnie i jawie, opłata ja błoto i z jednego i drugiego. Na pewno jest osobą wystraszona, z ogromną trauma.
I kolejna sprawa. Czy ona właściwie w ogóle żyje? Z początku miałam wrażenie, że sytuacja jest taka, że ta starsza kobieta leży na łóżku (ten motyw się w tekście przewinął, co potraktowałam jako sugestie) i niejako zwierza się osobie będącej obok - mężowi? Trudno powiedzieć, może. Ale ostatnie zdanie, ta już sama końcówka, burzy moje przypuszczenia. Tam ewidentnie jest powiedziane, że odchodzi. Ona sama o sobie mówi, że odchodzi. Czyli cała narracja jest pośmiertna? Na to by wyglądało. Chyba, że znów chaos przeszłości i przeszłości daje o sobie znać i kobieta miała na myśli odejście np. z obozu lub getta.
Kolejna zagadka to dla mnie osoba, która słucha tej spowiedzi. Czy to wcześniej wspomniany mąż? A może nikogo tam nie ma? I to tym bardziej zagadkowe, bo ten krótki monolog z samego początku można bardzo wielorako rozumieć. Albo tak, że cały czas mówi go jedna osoba tylko, albo, że ktoś jednak odpowiada, i to "słyszysz mnie, halo" jest kierowane DO umierającej bohaterki - bo taki nagły brak kontaktu i niepokój odbieram jako zaniepokojenie z tego powodu.
Uff. Jak widać tekst wywołał we mnie pewien zamęt :-) Ogólnie bardzo umiejętnie ujelas tutaj ten chaos myśli, wspomnień, taki 'struggle' (przepraszam, znowu to robię) wewnętrzny. Te straszne wspomnienia paradoksalnie są dla kobiety pewnym skarbem, skoro nawet w przedsmiertnej agonii (bo ja chyba jednak tak to rozumiem) wraca właśnie do nich - może nie skarbem takim, jakim powinny być wspomnienia w ogóle, ale tak dużym kawałem jej życia i mocnym, że po prostu nie umie do nich nie wrocic...
Oj Riha, jak widać pojechałaś :-)
Jeszcze żaden tekst na opowi nie wzbudził tyłu moich wątpliwości. Za to, za piękny język, porownania, żegna się i ja i moja piatka.
„budzisz się ze snu wprost w środek koszmaru. - hm, tak się zastanawiam, czy nie czasem "budzisz się ze snu wprost w środku koszmaru" – tak, zmienię, dzięki
Więc tak, Cofftee, jest to tekst z „uniwersum” Hansa (http://www.opowi.pl/hans-cz-12-a40503/), tekstu, który jest dla mnie w jakiś sposób ważny z uwagi na różne rzeczy – pozytywny odbiór, stan podczas pisania, coś co chciałam stworzyć i się udało. Nie ma tu czasu narracji określonego, narracja jest z pozycji osób, które (jak wynika z fabuły) już nie żyją, mieszają się wspomnienia, oniryczność itp. Myślę, że udało mi się uzyskać coś podobnego, zakodowałam nawet nawiązanie do tamtych tekstów („pamiętasz, H… nie!”).
„Największa częścią tej zagadki jest dla mnie sam narrator” – tu jeszcze pół biedy, wiadomo, że ofiara, jak znajdziesz moment przeczytaj Hansa, tam jest ciekawiej pod tym względem
„Swego czasu oglądałam masę dokumentów i czytałam dużo literatury związanych z tą tematyką i nigdy żadna skrzywdzona kobieta nie użyła tego słowa” – wierzysz w reinkarnację Cofftee ? ;)
„I kolejna sprawa. Czy ona właściwie w ogóle żyje?” – pięknie! 100 punktów dla Cofftee!
„Ona sama o sobie mówi, że odchodzi. Czyli cała narracja jest pośmiertna?” – ja pierdolę, jak Ty mię tera zaimponowałaś, tuzin ludzi zastanawiało się o co chodzi w Hansie, a Ty wpadłaś tutaj i logicznie, analitycznie to w 3 minuty wydedukowałaś. Jesteś mistrz.
Jeszcze nikt nigdy tak analitycznie i trafnie nie rozebrał mi tekstu na części pierwsze. Jestem happy, Cofftee :) Cieszę się, że poruszyłam :)
Dziękuję!
I nie ma za co!
Naprawdę mocny tekst!
Tyle powiem, inni mówili więcej, a ja tylko tak.
Pozdrowienia zostawiam jeszcze:)
Tyle wystarczy :)
Pozdrawiam!
Wiesz, wydaje mi się, że mimo wszystko czasem jest za dużo słów, za dużo powtórzeń. Wiem, że to tworzy klimat, ale gdyby trochę okroić, gdyby tekst był nieco bardziej surowy, nie wiem - może by skorzystał?
Chodzi mi o takie fragmenty: "Wiesz, on jest taki dla mnie nieosiągalny. Taki nierzeczywisty. Nierealny." - a przecież wiemy, że ten stan jest nieosiągalny dla narratorki, skoro chwilę wcześniej zastanawia się, czy gdzieś komuś się to jeszcze zdarza, czy taki świat nie przeminął całkowicie - i to jest mocne i dobre, zrobiło na mnie wielkie wrażenie i kolejne słowa to wrażenie nieco osłabiły... dlatego piszę. Ale mogę się mylić.
Dobry tekst, Ritha! I spokojnie poznałabym, że Twój i nikogo innego :)
"czasem jest za dużo słów, za dużo powtórzeń" - tak, oczywiście, nie jest to wymuskana narracja, ale zrobiłam to specjalnie, właśnie po to, by uzyskać realizm przekazywanych emocji, zdania typu: "dla bliskich. Jakich bliskich? Nie, nie mogę! Zatrzymajmy się na chwilę" czy to o którym wspomniałaś oczywiście, że można by napisać inaczej, ale w tym tekście (według mnie) spłaszczyłoby to efekt. Wyobraź sobie jakby mówił do Ciebie ktoś targany strasznymi wspomnieniami, na granicy płaczu, histerii wręcz - nie uzyskasz wówczas naturalności wymuskaną narracją. Tak uważam i zmian nie dokonam :P Ale dzięki za czujne oko :) Surowa narracja owszem, ale z pozycji bocznego narratora, nie w pierwszej osobie, w trzeciej -wtedy na zimno z boku relacjonować, wtedy tak.
No, to fajno, że byś poznała, że to mój tekst :)
Dzięki, pozdrówki :)
Takie to moje wrażenie:) Jak czytam taki dobry tekst, to jestem wrażliwsza na rzeczy, które mi ewentualnie nie grają :-P
Pozdrowienia!
"1. Wiem, że zmian nie dokonasz ;) " - hahaha, no takie uparte ciele jestem :D
Wymuskana czyli taka - ach! idealna, taka ca-cusz-ko, bez zbędnych zawirowań, ale ja chyba takiej nie umim stworzyć...
" on mi te emocje trochę gasi. Dlatego że po kilku obrazach, które nie wprost pokazują mi ból i tęsknotę narratorki, pojawia się coś, co mnie zatrzymuje przez swoją deklaratywność, proste stwierdzenie faktu, który już doskonale znamy" - wiesz co, ja se to przeczytam za tydzień, (czy tam pare dni) i wtedy obadam na chłodno, jak mi już pamięciowe czytanie się zamaże, o! tak zrobię :)
Nie no fajnie, fajnie, że sygnalizujesz jak coś zgrzytnie, nie rezygnuj z tego :)
Buziole, kochana :)
Już na samym wstępie zadowalasz ładną wędrówką umysłu bohaterki, błądzącego między snem a jawą. Podoba mi się opis wybudzenia się, ale mam tutaj pewne zastrzeżenie odnośnie: "Wdziera się w jednym kierunku, do punktu, w którym budzisz się ze snu wprost w środku koszmaru." - To raczej nie jest żaden błąd gramatyczny, ale jakoś lepiej brzmi dla mnie "w środek koszmaru". Jak uważasz? Dobra, idziemy dalej.
"Powiedzieli, że jeśli zacznę płakać, to sprawią, że nie przestanę." - To śliczne. Krótkie i bardzo w punkt. Jest jakby takim trochę zwieńczeniem tego niewyobrażalnego bólu, terroru i rozpaczy, tlącego się w sercach ludzi zaszczutych przez chorą ideologię.
Sen jest wybawieniem, tylko podczas niego może napawać się błogością, nie czuć śmiertelnych krzywd. Wraz z nieustającą walką o przetrwanie, wyniszczającą codziennością, gwałtem, i on jest w niemocy dostarczenia najdrobniejszej przyjemności. Wspomnieniami wraca do poprzedniej rzeczywistości, nadal bardzo trudnej, ale nie więzienniczej.
W tym tekście czuć ogłuszającą żałość, taką bezradną żałość, tą najgorszą, kiedy jest się zdanym na widzimisię kata. Fanatyzm kształtuje ludzkie piekło.
Koniec cudowny. Jak moment kulminacyjny, po którym następuje czarny ekran. Ta śmierć we wrzaskach, to tak jak gdyby jej ogromna obawa przed eksperymentami została sprawdzona. Mam nadzieję, że jednak nie.
Su-per.
"Wdziera się w jednym kierunku, do punktu, w którym budzisz się ze snu wprost w środku koszmaru." - To raczej nie jest żaden błąd gramatyczny, ale jakoś lepiej brzmi dla mnie "w środek koszmaru". Jak uważasz?" - tak właśnie miałam, ktoś mi zasugerowal inaczej i zmieniałam i tera już sama nie wiem... może wrócę do pierwszej wersji jednak.
"Sen jest wybawieniem" - taaa, myśl przewodnia tegóż opku
No końcówka, taa, tak to widzialam, jako samospełniająca się obawa, spotęgowany lek, obawa i jej urzeczywistnienie, czorno i źle.
Dziękuję pięknie za wizytę. Mało Cię ostatnio, Nimf! Weźże coś napisz :p
"przeczytałam komentarz Coffee no i że spryciula to rozgryzła, to się powinna wstrzymać z dalszą częścią swojej wypowiedzi" - żadne wstrzymać! Dlaczego wstrzymać? Nie trza czytać komentarzy, jeśli się chce samemu rozgryźć, wystarczy przeczytać tekst, napisać komentarz i dopiero potem patrzeć co tam inni napisali, coraz rzadziej zdarza mi się czytać co ludzie u kogoś powypisywali przed napisaniem własnej opinii
Nie, nie jest umierajaca bohaterka, ostatnie zdanie raczej wyraźnie sugeruje, że już umarnęła. Wiek, wiek... wiek jest nieważny, kompletnie mało istotny
"Ona opowiada mu swoją historię teraz dopiero teraz. Bo być może wcześniej nie była w stanie, nie potrafiła, nie chciała o tym mówić" - bo być może on umarł wcześniej :)
" Ehh. Nie wiem Rituś, ja jeszcze cały czas błądzę..." - ale nie ma kompletnie potrzeby, byś rozgryzła, że to jest tak, tak i tak, chciałam tu ukazać po prostu pewne stadium cierpienia ;)
Dziękuję za wizytę, pozdrawiam :)
Co do losowanka no to wiesz dwa zestawy do tyłu jestem :( wiec se tak postanowiłam że dopiero jak ogarnę tamte (albo chociaż jeden z tamtych) to się wezmę za nowe. Bo chcę coś już napisać!
Ps: Ale bardzo dziękować za rozgrzeszenie i za zaproszenie, jak się ja wygrzebię to mi coś nalosujecie.
Pozdrawiaki!
Jejku milooooon błędów :(
Pozdrawiam.
M.
No więc tak, już tłumaczę. O ile zawsze staram się dbać o to, by wszystko było w miarę możliwości maksymalnie poprawnie, to w tekstach takiego typu przymykam na to ociupinkę oko, gdy uważam, że puryzm i emocje nie do końca idą w parze (a przynajmniej nie zawsze). Forma listu, nieee, to miał być bardziej monolog, tudzież dialog wewnętrzny, coś w tym stylu, taki trochę sen, trochę retrospekcja. List musi mieć adresata, fizyczną formę, odrzuca mnie jego namacalność w tym wypadku, trąca protokołem. Ale rozumiem, że gusta różne i chaos może być irytujący.
Dziękuję za wizytę, marzycielu :)
Pozdrawiam :)
List musi mieć adresata.
Twój monolog też ma. :P
Ale rozumiem, że gusta różne i chaos może być irytujący.
Nie irytujący. To nie ten rodzaj chaosu. Po prostu czasem myśli uciekają, nie zawsze tam, gdzie chciałby Autor.
Przejrzyj, bo masz trochę zaimkozy. Np.
Morze śni mi się co noc. I te włosy. Rześki wiatr omiata moje policzki i pojedyncze kosmyki muskają cerę
Morze śni mi się co noc. I włosy. Rześki wiatr omiata policzki i pojedyncze kosmyki muskają cerę
Nie wiem, czy pisać TW skoro już wygrałaś. :P
Pozdrawiam.
M.
"List musi mieć adresata.
Twój monolog też ma. :P" - heh, no niby tak
Nie wygram, bo jestem w zespole, więc pisz śmiało :)
Pozdrawiam raz jeszcze :)
Pozdrawiam.
M.
Powiedziałeś mi wtedy, że najgorzej jest, kiedy nie chcesz już żyć, ale ja myślę, że to podobne uczucia, symetryczne, lustrzane, przeciwne i jednakowe zarazem. Gdy nie chcesz żyć, a musisz i kiedy chcesz, a nie możesz. - to też mocne - coś mi przypomniało
strasznie smutne to opowiadanie. jakoś nie zauwazyłem, żeby byl chaos w narracji - wyjęłaś z życia tej kobiety parę drzazg, szkła w oku. Z Borowskiego najbardziej mną wstrząsnęło nie Pożegnianie z Marią, a "Proszę państwa do gazu".
jest git - na pięć. zdravia :)
Ten chaos w narracji, no właśnie, dla mnie to jest tak, jakby ktoś bardzo zły mówił - "Wkurza mnie to, wkurza, wnerwia, wpienia, rozumiesz? jestem wsciekła!" W emocjach się powtarza nawet oczywiste rzeczy, nawet wspomniane wczesniej itp. Podkresla się, gubi wątek, wraca do niego itp. Nie mówi sie - "Otóż jestem zdenerwowana w tym momencie" :DDD tak samo z innymi uczuciami - smutkiem jak tutaj. Tak myśle.
"Prosze państwa do gazu" tez i jeszcze coś tam było, nie pamietam już, wieki temu czytałam.
Dzieki, Sensol :))
Pozdro!
Potrafisz poruszać się w tej tematyce z gracją i zachowując dobry smak, podobnie jak jolka-ka (teraz light). Lamb napisała coś w podobnej tematyce, bardzo mi się podobało, szkoda że usunęła.
Opowiadanie bardzo mi się podoba, ten chaos moim zdaniem wprowadza niepokój, który jest jak najbardziej na miejscu.
Z mojej strony mogę polecić twórczość Zuzanny Ginczanki - poetki pochodzenia żydowskiego, która została rozstrzelana.
Pozdrawiam.
Ginczankę obadam, dziekuję :)
Dzięki piękne, Adelajdo :)
Właśnie weszłam powiedzieć, że dziękuję Państwu pięknie za komentarze, indywidualnie odpiszę jutro :)
" W 1943 Borowski został aresztowany w „kotle” i uwięziony na Pawiaku. Potem został wywieziony do niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz. Otrzymał numer obozowy 119198. Kontynuował tam twórczość literacką, pisząc m.in. wiersze, piosenki i kolędy, a także listy do narzeczonej Marii, która również znajdowała się w oświęcimskim obozie. Obozowa rzeczywistość została opisana w opowiadaniu U nas, w Auschwitzu..., którego podstawą były wspomniane już listy do Marii Rundo. W sierpniu 1944 roku przewieziono go wraz z innymi więźniami do obozu w Dautmergen, filii obozu koncentracyjnego Natzweiler-Struthof, a potem do Dachau. 1 maja 1945 r. więźniowie zostali wyzwoleni przez armię amerykańską. Następnie został przeniesiony do obozu dla dipisów, w którym pozostawał do września 1945"
:P
No ale fakt, do szerszej publiki trafił zapewne grubo po wojnie, ale czy to ma znaczenie? Nie określiłam kiedy umarła kobita :p Może w szpitalu, po 10 latach , w wyniku utraty zdrowia i powikłań.
Dzięki za wizytę, Paniocku!
Pozdrawiam :)
Dziękuję i pozdrawiam :)
Pozdrawiam.
Dzięki, Adam, fajno, cieszę się.
ps. Widzę, że się kręcisz, może na TW się skusisz? ;> Widzisz jak się elegancko pisze pod zestaw :)
Profesjonalne, oniryczne pisanie. Monolog w górnych stanach tego gatunku.
5.
Gratki.
Gites.
Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to forma tekstu. Miałem wrażenie, że to jedna wielka pretensja za to, co się przytrafiło. Nawet nie tyle sama pretensja, o pretensja z psychozą, z manią, z obłędem - jakkolwiek to zwać. I tu należy Ci się duży pokłon, że umiałaś stworzyć taki klimat.
Niemniej jednak sądzę, że brakuje tu ciut oddechu Jeśli rozumiesz, o czym mówię. Sądzę, że idealnym oddechem byłoby np. przytoczenie jakichś wspomnień, ale napisanych językiem lekkim, bez tej psychozy. Dałoby to wrażenie kontrastu między obecną tragedią a normalnością. Tak to czuję. (Wiem, że łatwo tak mówić, ale sam nigdy nie napisałem czegoś zbliżonego. Radzić to każden jeden potrafi, a pisać to ni ma komu :)) I jeśli miałbym na coś zwrócić uwagę, to powtórzenia w kółko tego samego, ale w innej formie. Dla mnie to było ciut zbyt ciężkie.
Także tekst uważam za bardzo dobry, mimo tej uwagi.
Błędów praktycznie nie zaobserwowałem.
Pozdrawiam.
Być może wplątanie tutaj wspomnień innym językiem dodałoby oddechu, ale wiesz, nie wiem czy chciałabym ten oddech. Myślę, że wolę taką pigułę. Ogólnie jest tak, że jakiegokolwiek tekstu, by się nie napisało, to zawsze coś można zmienić, coś napisać inaczej, czegoś dodać, czegoś odjąć, najważniejsze jest jednak (według mnie i pomijając oczywiste błędy) pokazanie własnej koncepcji. Ludzie mi w komentarzach już wypisywali różne rzeczy - jedna osoba zachwycając się metaforą, a druga (ten sam wers) negując, więc w pewnym momencie oduczyłam się pisać "pod publikę".
Dziękuję pięknie za wizytę :)
a co się stanie, jeśli nie dam rady napisać? Zostanę rozstrzelany zsiadłym mlekiem? :)
Kurde, może bym spróbował, bo ostatnio nie mogę się zmobilizować, a takie coś dałoby mi niemal przymus.
Jak się zgłosić?
a co się stanie, jeśli nie dam rady napisać? Zostanę rozstrzelany zsiadłym mlekiem? :)
Kurde, może bym spróbował, bo ostatnio nie mogę się zmobilizować, a takie coś dałoby mi niemal przymus.
Jak się zgłosić?
Już tłumaczę, jeśli chcesz, to trukasz tutaj, ze chcesz wziąć udział:
http://www.opowi.pl/forum/trening-wyobrazni-tabele-vol-2-w1138/
I tak, zostaje za Ciebie nalosowany zestaw do wspólnej puli. Z puli co dwa tygodnie w niedziele o 20.00 obdarowujemy się wspólnie zestawami i potem masz dwa tygodnie na napisanie. Czyli jak się zgłosisz teraz to dopiero na losowanie na 26.05 (nie ta niedziela, tylko nastepna), bo obecnie trwa wczesniejsza edycja. No i tyle, dostajesz zestaw: postac, zdarzenie, opcjonalnie gatunek i wsio :)
właśnie się zgłosiłem. Dzięki.
Życzę lepszego nastroju, Light :)
https://www.youtube.com/watch?v=HP8IJ0UQuQ0
Razem z Kawką wysoko postawiłyście poprzeczkę w tym rozdaniu.
Pozdrawiam :)
Ale ogólnie bardzo dobry tekst. Jeszcze sobie do niego kiedyś wrócę.
Pozdrawiam :)
Wiesz co, może nieco histerycznie to przedstawiłam momentami, dlatego znużyło (?) No trudno mi ocenić. Fajnie, że wpadłeś.
Dzięki za wizytę :))
Przeczytałam, bardzo sprawnie językowo napisane opowiadanie, choć nie udało mi się wczuć w rolę bohaterki. Straszne życie, mnóstwo emocji, bólu w zderzeniu z szumem fal - to fajne zagranie. Minusik to trochę zbyt dużo, hm oczywistości (nie wiem, jak inaczej to nazwać). Łapałam się chwilami na tym, że dokładnie wiedziałam, co dalej będzie - mówię głównie o opisie emocji bohaterki.
W jednym fragmencie trochę się pogubiłam - nie rozumiem znaczenia tego powtórzenia w tych zdaniach - chyba, że wkradł się tam jakaś literówka:
"Pomyślałam, że obetnę je całkiem, nie widziałam, co zrobić. Jezu, nie wiedziałam co zrobić, matka miała kapelusz, taki z lat dwudziestych...".
nie widziałam, nie wiedziałam...
Pozdrawiam
Przeczytałam, bardzo sprawnie językowo napisane opowiadanie, choć nie udało mi się wczuć w rolę bohaterki. Straszne życie, mnóstwo emocji, bólu w zderzeniu z szumem fal - to fajne zagranie. Minusik to trochę zbyt dużo, hm oczywistości (nie wiem, jak inaczej to nazwać). Łapałam się chwilami na tym, że dokładnie wiedziałam, co dalej będzie - mówię głównie o opisie emocji bohaterki.
W jednym fragmencie trochę się pogubiłam - nie rozumiem znaczenia tego powtórzenia w tych zdaniach - chyba, że wkradł się tam jakaś literówka:
"Pomyślałam, że obetnę je całkiem, nie widziałam, co zrobić. Jezu, nie wiedziałam co zrobić, matka miała kapelusz, taki z lat dwudziestych...".
nie widziałam, nie wiedziałam...
Pozdrawiam
Przeczytałam, bardzo sprawnie językowo napisane opowiadanie, choć nie udało mi się wczuć w rolę bohaterki. Straszne życie, mnóstwo emocji, bólu w zderzeniu z szumem fal - to fajne zagranie. Minusik to trochę zbyt dużo, hm oczywistości (nie wiem, jak inaczej to nazwać). Łapałam się chwilami na tym, że dokładnie wiedziałam, co dalej będzie - mówię głównie o opisie emocji bohaterki.
W jednym fragmencie trochę się pogubiłam - nie rozumiem znaczenia tego powtórzenia w tych zdaniach - chyba, że wkradł się tam jakaś literówka:
"Pomyślałam, że obetnę je całkiem, nie widziałam, co zrobić. Jezu, nie wiedziałam co zrobić, matka miała kapelusz, taki z lat dwudziestych...".
nie widziałam, nie wiedziałam...
Pozdrawiam
"Łapałam się chwilami na tym, że dokładnie wiedziałam, co dalej będzie - mówię głównie o opisie emocji bohaterki" - z wiekiem robię się przewidywalna widocznie :D Musze napisać słodkie opko, ha, zaskoczyć!
Tak, tam jest błąd, wiedziałam winno być.
Dzięki Agu :))
Przypominamy o obdarowywaniu zestawami – jutro o godz. 20.00.
Pozdrawiamy :)
Postać: Pan z czekolady
Zdarzenie: Noc w prosektorium
Gatunek (do wyboru): Fantasy/dark fantasy lub Pamiętnik/dziennik/retrospekcja lub Horror i pochodne
Czas na pisanie: 9 czerwca (niedziela) godz. 19.00
Powodzenia :)
Nie będę tu wstawiała żadnych emotek, bo nie pasują. W tle leci piosenka z tekstem "wiem, to koniec" i chyba pasuje. Najgorszym uczuciem jest strach. A zawsze jest się czego bać. Nie potrafiłabym żyć w tamtych czasach. Zrobiłabym sobie kilka głębokich ran na rękach, albo strzeliła w łeb, no może skoczyła do wody. Nie wiem, ale pewnie bym się na coś zdecydowała. Nie potrafiłabym żyć. Patrzeć, czuć i walczyć. Jestem chyba bardzo słaba. Szybko się łamię. Byłabym idealną ofiarą. Pastwiliby się nade mną całymi godzinami. Czyjeś łzy i widoczny ból, budzą satysfakcję. Nie potrafiłbym zagryźć zębów.
Okropny tekst w kontekście poruszanej tematyki. Lubię i jednocześnie nie lubię. Potem długo zastanawiam się nad życiem. Jestem optymistką, więc marzy mi się, że ludzkość już nie będzie musiała przeżywać tego horroru. Chociaż w dzisiejszych czasach, to dzieci przeżywają najgorszy horror...
Dobra, kończę ten długi, chaotyczny wywód.
Mocno, świetnie napisane, mrocznie - moje klimaty. Wstawiłabym dziesięć gwiazd, ale się nie da.
Pozdrawiam.
"Nie potrafiłabym żyć w tamtych czasach" - a któż by potrafił, kwestia czy masz wybór czy nie. Pewne rzeczy inaczej wyglądają z dystansu, gdy spoglądasz na nie w kategoriach historii/czas przeszły dokonany, a inaczej gdy w nich tkwisz. Myślę, że oni chcieli głównie przeżyć.
"Chociaż w dzisiejszych czasach, to dzieci przeżywają najgorszy horror..." - why? mi się zdaje, że dzieci mają raj w dzisiejszych czasach, są rozniuniane jak laleczki, optymistyczne w tym opku jest to, że my żyjemy właśnie w czasach sielankowej wolności (tfu, odpukać) i bezmyślnej konsumpcji
A widzisz, Ty też piszesz w moich klimatach :)
Dzięki piękne, Tessa :) Pozdro!
Przypominamy o obdarowywaniu zestawami – jutro o godz. 20.00.
Pozdrawiamy :)
Postać: Histeryczka
Zdarzenie: Bunt niewolników
Gatunek (do wyboru): Thriller lub Opowiadanie obyczajowe lub Horror i pochodne
Czas na pisanie: 23 czerwca (niedziela) godz. 19.00
Powodzenia :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania