Poprzednie częściCoś z serii: Nocna twórczość: 1

Coś z serii: Nocna twórczość: 2

2

 

Siedzieli w pokoju odpraw. Wszyscy byli cisi i wyraźnie przygnębieni. Kiedy przeszukano piwnice odkryto ukryty tunel który prowadził kilka metrów na północ. Poszli nim ale piątego z terrorystów nie znaleziono. Policja zabezpieczyła dom a technicy zaczęli ogląd domu. Ich natomiast odesłano do siedziby głównej gdzie zostali obejrzani przez lekarzy i sprowadzeni tutaj.

Sama szefowa Ros czekała na nich w Sali odpraw. Była ona ładną dojrzałą kobietą o ciemnokasztanowych włosach związanych z tyłu. Skórę miała śniadą oczy duże i piwne. Miała trzydzieści pięć lat. Nosiła czarny garnitur. Kiedy weszli obrzuciła ich lodowato spokojnym spojrzeniem. Ranką kazała im usiąść na kanapie.

–Jeden nam uciekł – zaczęła na wstępie. –Ci których złapaliście są istną mieszanina narodowości. Niemiec, Irlandczyk, Serb a nawet Amerykanin. Wszyscy na kartach gościa w Ostoi. –Kliknęła pilotem i nad stołem na którym wcześniej omawiali plan pojawiło się cztery twarze pojmanych ludzi. –Znalezione przy nich paszporty niemal na całą pewność są sfałszowane wiec na poznanie ich prawdziwych danych osobowych trochę poczekamy. Wszyscy też na razie zaprzeczają o jakimkolwiek piątym z nich i w ogóle się dziwią wtargnięciem. –prychnęła pogardliwie patrząc na hologramy. –Będę mnie adwokatami i ambasadami straszyć. –Spojrzała na nich. –Teraz chce dowiedzieć się z waszych ust co się działo od początku aż do strzelaniny w piwnicy.

Opowiedzieli. Talon i Spiker niechętnie i z obrzydzeniem co zobaczyli kiedy weszli do pokoju przez okno. Wszyscy zaczęli się śmiać co rozluźniło atmosferę. Dalej to poszło z górki. Albinos i Wolf opowiedzieli o zdarzeniach w piwnicy. Ros zmarszczyła brwi.

–Skąd oni do jasnej cholery wzięli działko? –zapytała samą siebie. Nagle zadzwonił jej telefon. Awake And Alive zespołu Skillet. Sięgnęła po telefon spoczywający w prawej kieszeni. Przystawiła go do ucha.

–Słucham? –przez chwile słucha potakując z zamyśleniem głową. –Dzięki Albert jesteś moim bogiem. – Odłożyła telefon i spojrzała z zmęczeniem na przyglądających się jej agentów. –W piwnicy nasi ludzie znaleźli prawdziwy arsenał. Sto sztuk kałasznikow, kilka skrzyń z granatami trochę wyrzutni i ogólnie całą masę broni. – Westchnęła.

Blakbirds gwizdną z wrażenia a Fantom aż się rozkasłał.

–A my mieliśmy ich za zwykłych handlarzy narkotykami –nie mógł uwierzyć Spiker. –A to takie buty!

–Ta sprawa jest wasza –przemówiła po chwili Ross. –Przesłuchajcie ich i wyciągnijcie co tylko możecie. Chce wiedzieć po jaką cholerę im ta broń i jakim ona cudem się tu znalazła.

–Ta jest! –zawołali chórem podnosząc się z fotela.

Ross się uśmiechnęła i wyszła. Albinos podszedł do stołu nad którym dalej unosiły się podobizny czterech ludzi których pochwycili. Patrzył na nie w skupieniu przez minutę po czym odwrócił się na pięcie do swoich ludzi.

–Słyszeliście chłopaki, trzeba ich przesłuchać. Ja i Wolf bierzemy Niemca –spojrzał na wampiry. –Wy zajmiecie się Serbem –wampiry jednocześnie przytaknęły głową. – Snow ty weżniesz Irlandczyka a Blakbirds, Amerykaninem. Fantom postaraj się o wykaz wszystkiego co znaleźli w domu. –Klasnął w rance. –Do roboty ludzie ! Czeka nas bezsenna noc.

 

 

–Kurwa –zaklął po raz któryś Wolf. Wilkołak zaczynał tracić cierpliwość i było to coraz bardzie widoczne. Stał oparty o ścianę Sali przesłuchań z splątanymi rękoma na piersi. Jego klatka piersiowa w opinającym ją garniturze podnosiła się i opadała gwałtownie a jego oczy patrzyły wrogo na Niemca siedzącego po drugiej strony mieniącego się metalicznym połyskiem stołu.

Albinos siedzący naprzeciw Niemca rozmasował sobie z bólem skronie. Był już zmęczony i głowa zaczynała go boleć co tylko wprawiała go w coraz większą irytacje. Niemiec milczał jak zawzięty już prawie godzinne. Nie odpowiadał na pytania a jedynie domagał się skontaktowania z jego ambasadą. Irytujący był też jego akcent ale bardziej że uparcie milczał.

–Powtarzam pytanie –Albinosowi spojrzał na niepewnego Niemca. Używał daru by poznać jego stan emocjonalny. Widział wyrastające z jego pleców czarne krucze skrzydła świadczące ze człowiek jest zawzięty i zdecydowany. Nie bał się. A to niedobrze. –Kim był piąty i skąd mieliście broń?

–I na co ona wam była? –warknął Wolf.

Niemiec się wzdrygnął ale milczał jak zaklęty. I co ja mam zrobi? Zastanawiał się Albinos. Dać Wolfowi go pobić? Wzdrygnął się niewidocznie. To nie jest w moim stylu.

–Mam kurwa dość! –wrzasnął nagle Wolf doskakując do Niemca. Chwycił go za przód koszulki i podniósł do góry. Łańcuchy jakimi jego nogi i ręce zostały przykute do podłogi zabrzęczały. Zbliżył jego przerażoną twarz do swojej.

–Gadaj –syknął groźnie przez zęby prosto w twarz Niemca. –Gadaj albo odgryzę ci tu i teraz łeb.

–Wolf! –Albinos podniósł się z krzesło tak nagle że przewrócił krzesło.

–Morda Albinos! Miałeś swoją szanse.

Niemiec wołał o pomoc to po angielsku to po niemiecku. Szamotał się chcąc się wyswobodzić ale Wolf trzymał go mocno. W końcu Wilkołak rzucił go z powrotem na krzesło. Wyjął coś z kieszeni podłużny prostokątny przedmiot. Albinos rozpoznał co to. Był to Piper. Ładunek wybuchowy do wywarzania drzwi. Nazywali go Piper bo zanim wybucha wydaje z siebie ciche Pip.

–Wolf nawet sobie nie żartuj –oburzał się Albinos. Podszedł do Wilkołaka chcąc go powtrzymać ale ten jak nigdy nic odepchnął go tak mocno że poleciał na ścianę. – Cholera! –zaklną kiedy uderzył głową o ścianę.

Wolf miedzy czasie jedną ranką trzymał Niemca na krześle z łatwości jakby tamten był małym dzieckiem a drugą klikał na kontrolerze Pipera. Potem wcisną mu go do spodni ku przerażenia Niemca.

–Masz dwie minuty na wyśpiewania nam wszystkiego albo ta bombka urwie ci jaja –zagroził Niemcowi wykręcając mu rance do tyłu.

Niemiec płakał, rzucał się na krześle ale wilkołak trzymał mocno. Albinos stał i patrzył zimno na Wolfa.

–Czas mija chłopie –poinformował go Wolf. –Jeszcze trochę a będziesz mógł się pożegnać z swoją męskością a ponoć to boli jak diabli.

–Antoni Milla! –Rozdarł się nagle Niemiec z łzami w oczach. –Nazywa się Antoni Milla!

–Ten piąty? – zapytał Wolf z lodowatym spokojem.

–Tak!

–Na co wam była broń?

–Czekała na przewóz w inne miejsce!

–Jakie? –drążył z spokojem.

–Nie wiem! Na Boga klnę się że nie mam pojęcia. Nie powiedział nam.

–Antoni Milla? –zapytał Albinos dalej patrząc groźnie na Wolfa.

–Tak, tak! Proszę wyjmijcie mi to powiem wam wszystko.

W tej samej chwili rozległo się z jego spodni Pip. Niemiec rozdarł a Albinos zauważył jak na jego spodni zaczyna wykwitać mokra plama. Ale nic nie wybuchło. Wolf z demonicznym uśmiechem puścił Niemca który natychmiast zaczął szlochać. Spojrzał w oczy Albinosa.

–Czy to możliwe że coś mi się pokićkało i wziąłem atrapę?

Albinos ryknął śmiechem nie mogąc powtrzymać wesołości.

Półgodziny później wrócili do Sali odpraw. Byli tam niemal wszyscy poza Fantomem.

–I jak? –zapytał Albinos od razu kiedy weszli.

–Prościna –oznajmił z wzruszeniem ramion Talon. –Facet tak się wystraszył na sam nasz widok że nie musieliśmy za bardzo się starać by nakłonić go do mówienia.

–Co zrobiliście?

–Napiliśmy się soku pomidorowego –odpowiedział mu Spiker trzymając w dłoni szklankę z czerwonym płynem. –Dureń pomyślał że to krew i omal nam nie zemdlał. Powiedział na wszystko by tylko się nas pozbyć.

–U mnie też nie było trudno –pochwalił się Snow. –To Irlandczyk i jego babcia naopowiadała mu niestworzonych historii o elfach. Ułatwiło mi to sprawę.

– Mój okazał się twardzielem który nie chciał nic mówić –poskarżył się Blakbirds. –Musiałem nieźle go postraszyć by zaczął gadać.

Albinos skinął głową w geście zrozumienia.

–Wiecie morze kto to jest ten cały Antoni Milla? –zapytał Wolf który rozsiadł się wygodnie w skurzanym fotelu. –Mam dziwne wrażenie ze już słyszałem to imię.

–Nie dziwie się –Spiker pociągnął łyka saku pomidorowego. –Antoni Milla jest w pierwszej dziesiątce najbardziej poszukiwanych w wielu krajach. To pierdolnięty rasista który nie tyle nienawidzi kolorowych co nas. Ostoja wysłała zanim całą masę listów gończych ale od czterech lat nam unika. Jest przywódcą organizacji Miecz Boży –Spiker skrzywił się jakby wymawiał coś ohydnego. –To ekstremalni rasiści wierzący w całkowitą czystość gatunku i rasy. Biali ludzie tak a mutanci i kolorowi nie.

–Jakim on sposobem dostał się do Ostoi? –Zastanawiał się Snow.

Właśnie. Jak? Albinos usiadł na wolnym fotelu. Jak wszyscy był już zmęczony. W głowie zaczynał mu pulsować delikatny bul a oczy mimo że wypił trzy kubki kawy zaczynały niebezpiecznie ciążyć. Umysł też zaczynało mu mącić zmęczenie. Musze się zdrzemnąć, pomyślał kładąc głowę na zagłówku fotela.

–Odzywał się Fantom? –zapytał by odegnać choć na chwile zmęczenie.

–Tak –odparł Blakbirds. – Dzwonił by powiedzieć że poza bronią znaleziono profesjonalny sprzęt wiertniczy. Używany ale w dobrym stanie. Wysłał zresztą listę wszystkiego co znaleźli.

–To potwierdza tylko to co powiedzieli –Wolf podrapał się w nos.

–Tak –zgodził się Talon. – Serb mówił że razem z innymi których aresztowaliśmy przyjechali dwa miesiące temu samolotem z Rosji. Zostali zebrani z lotniska i ulokowani w domu by kopać tunel którym przemieszczano przychodzącą bron.

–Ale ten tunel prowadzi na polną drogę –nie mógł tego zrozumieć Blakbirds. – Na co im tunel który prowadzi na polną drogę?

–Pomyśl –powiedział Snow. – Droga jest rzadko uczęszczana i oddalona od jakiejkolwiek cywilizacji. Idealne miejsce na przejęcie ładunku przez nierzucającą się w oczy ciężarówkę która jak gdyby nigdy nic wjeżdża na autostradę i ginie wśród innych samochodów. Ten plan jest dziełem zawodowca.

–Milla doszedł do nich tydzień temu razem z dostawą broni –Talon dopił sok pomidorowy brata i położył go na stole. –Przyjechał czarny van i proszę. Razem z bronią był i on. Cały czas byli trzymani w domu i nie pozwalano im wychodzić. Co tydzień przyjeżdżało dwóch facetów z jedzeniem, gazetami i tak dalej. Od przyjazdu nie wyściubili nosa z domu.

– Też niewiele wiedzieli –wtrącił się Spiker. –Mówiono im tylko tyle co potrzebne w razie gdyby któryś został pojmany –wampir zmarszczył brwi i zaklął szpetnie. – Nie znoszę kiedy sprawdza się stara zasada ograniczonego zaufania.

–Wiemy przynajmniej że to nie amatorzy –zauważył Blakbirds ziewając przeciągle. –Sorry ale jestem już strasznie zmęczony.

–Wszyscy jesteśmy –oświadczył Albinos. –Gdzie teraz jest Fantom?

–Sprawdza jaka firma wyprodukowała ten sprzęt którym wykopali tan tunel. Powiedział że się zgłosi jak cos znajdzie.

Albinos ziewną. Coraz bardziej zaczynał odczuwać zmęczenie. Spojrzał na zegarek. Pięć po północy.

–Wszyscy idźcie do domu i odpocznijcie–rozkazał widząc że jego ludzie gasną z zmęczenia. – Jest już strasznie późno. Teraz i tak nic nie wymyślimy.

Wszyscy się zgodzili i wyszli z pokoju odpraw który zajmowali. Tylko Snow zatrzymał się na dłużej w drzwiach i spojrzał na niego.

–Nie idziesz?

Albinos pokręcił głową.

–Posiedzę tu i poczekam na wiadomości od Fantom' a.

Snow wyszedł zostawiając go samego. Albinos zgasił światło za pomocą pilota i rozsiadł w fotelu. Sam nie wiedział czemu ale zaczął rozmyślać nad swoja przyszłością. Urodził się w Phoenix w Ameryce. Jako dziecko kochał broń palną i marzył o tym że kiedyś przyodzieje mundur wojskowy i będzie zabijał złych ludzi. Spełnił swoje marzenie. Został kapitanem drużyny Rangersów gdzie przesłużył trzy lata. Brał udział w misjach wojskowych i wyróżniał się swoim talentem do prowadzenia drużyny. Miał masę przyjaciół i piękną żonę. Wszystko się zmieniło kiedy pewnego dnia wrócił do domu wcześniej z bazy z powodu złamania ranki. Nie dzwonił do niej chcąc zrobić jej niespodziankę. To co zobaczył w swojej sypialni nim wstrząsnęło. Jego brat i żona spleceni w miłosnym uścisku. Ponoć to przeżycie aktywowało jego dar.

Rozwiódł się i niecały miesiąc później stracił wszystko. Dawni koledzy z którymi wchodził do piekła i pił piwo wzgardzili nim bo był mutantem. Rodzina przestała się odzywać a jego zwolniono z służby i kazano nosić fioletową bransoletkę by każdy wiedział że jest mutantem. Załamał się. Popadł w alkoholizm. Ludzie nim gardzili, sam sobą gardził, upijał się i jeszcze bardziej zaczynał sobą gardzić. Stracił dom i musiał zamieszkać na ulicy. Żebrał i czasem coś dostał jeśli ludzie nie zauważyli opaski. Opiętnowano mnie jak jakieś zwierzę, myślał czując do siebie odrazę za to kim jest. Pewnie by się zapił albo skończył z sobą jakoś inaczej gdyby nie pojawiła się Rikka.

–Szefie –wybudził go z snu niepewny głos.

Albinos otworzył oczy i rozejrzał się. Znów paliło się światło które raziło go delikatnie w oczy. Chwile mu zajęło dostrzeżenie stojącego obok Fantom' a. Spojrzał na zegarek i stwierdził że spał jakąś godzinę.

–Co? –wybełkotać czując się strasznie ociężały na ciele i umyśle.

–Ustaliłem producenta sprzętu do wiercenia tuneli –zameldował. Albinos zauważył że ma podkrążone oczy od braku snu. Krawat garnituru miał rozwiązany, rozchełstaną i pogniecioną marynarkę i poplamioną kawą białą koszule.

–Mów –polecił momentalnie odzyskując trzeźwość umysłu.

Fantom podszedł do stołu. Zaczął coś klikać na wbudowanej klawiaturze aż pojawił się hologram przedstawiający krecika z łopatą w kasku i fajką w pyszczku. Albinos spojrzał pytająco na Fantom' a.

–To logo francuskiej firmy Taupe. Ten znak widniał na sprzęcie który znaleziono. Przeszukałem ich stronę i znalazłem że maja w ofercie taki sam sprzęt. Zadzwoniłem do ich kwatery głównej i zacząłem rozpytywać o ten sprzęt. Wiele się nie dowiedziałem –Fantom spuścił nagle wzrok. –Chronią dane swoich klientów i niczego nie mogłem się dowiedzieć.

Albinos skinął głową z zrozumieniem. Trop się urywa.

–Firma ma u nas filie?

Fantom skinął głową.

–Dzwoniłem i zażądali nakazu sądowego.

Cholera.

–Dobra jedz do domu i się zdrzemnij –nakazał mu wstając z ociąganiem z fotela. –Ja pójdę do szefowej i poproszę o załatwienie nakazu. Chyba jest jeszcze w bierze .Niestety pewnie dostaniemy go o dziesiątej a to i tak jak nam się poszczęści i prokurator będzie miał dobry dzień.

Jeszcze raz przetarł oczy.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Grz 01.08.2014
    czekam na dalszy ciąg
  • Nutria 01.08.2014
    Ja też :)
  • Miło mi postaram się uwinąć do przyszłego tygodnia.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania