Poprzednie częściDaję ci siebie #1

Daję ci siebie #21

Nagle codziennie budziłam się dziwnie radosna i potrzebowałam chwilki, by przypomnieć sobie, dlaczego od rana się uśmiecham i świat wygląda tak kolorowo. Związek z Sebastianem przez długi czas był dla mnie abstrakcją, a teraz nagle był realny, miałam go na wyciągnięcie ręki. Sebastian był mój. Tę bitwę wygrałam ja.

Czułam się trochę jak Emma po zaręczynach – wiecznie radosna, ćwierkająca jak ptaszek, lekka niczym piórko. Pewnie zaczynało to powoli irytować otoczenie, a nawet samą mnie, dlatego starałam hamować mój entuzjazm, jednak czasami wciąż nie mogłam w to wszystko uwierzyć. Sebastian i ja, razem, bez Laury stojącej o krok za nami – to brzmiało jak spełnienie moich marzeń.

Mojego nastroju nie mogło zepsuć absolutnie nic. Ostatnie egzaminy pisałam jak natchniona. Po wszystkim, pojechałam z Sebastianem do domu, by w końcu móc wziąć Dereka na ręce, stojąc na własnych nogach, przy okazji przedstawiając rodzicom Sebastiana jako mojego oficjalnego chłopaka. Speszył się nieco, widocznie nie spodziewał się takiego ruchu z mojej strony, ale na szczęście wszystko poszło gładko. Przez głowę przemknęła mi myśl „a co z Laurą?”, ale od razu ją stamtąd wywaliłam. To nie była moja sprawa. Sebastiana już też nie.

Na początku bywało niezręcznie – do tej pory Sebastian i ja wymieniliśmy chyba więcej warknięć i burknięć niż normalnych rozmów. Wciąż coś nam przeszkadzało – a to Laura, a to Chris – a teraz, gdy nagle nie było tych przeszkód, momentami łapałam się na tym, że jest inaczej niż do tej pory, kiedy mogliśmy złapać się za ręce i pocałować bez żadnych przeszkód ani wyrzutów sumienia.

Poprawiło się to jednak z czasem. Często siedzieliśmy z Aleksem i Emmą. Gadaliśmy do późnej nocy, śmialiśmy się, a Sebastian znów był tak pogodny i uśmiechający się łobuzersko, taki, jakim go poznałam. Siedząc tam z nimi, czułam, że w końcu jestem tam, gdzie od dawna powinnam być.

Naturalną koleją rzeczy, gdy pewnego wieczora Emma i Alex wyszli na imprezę, a my zostaliśmy w domu i znaleźliśmy się w ciemnej sypialni, ręka Sebastiana nagle znalazła się na krawędzi mojej bluzki i zaczęła podciągać ją do góry. Nieco zamroczona wypitym wcześniej piwem, nie od razu zareagowałam.

- Ej, co ty robisz? – zachichotałam po chwili z zażenowaniem, łapiąc go za nadgarstek.

- A jak ci się zdaje? – zamruczał uwodzicielsko do mojego ucha. Jego dotyk sprawił, że moje ciało przeszył przyjemny dreszczyk, ale coś mi jednak mówiło, że jeszcze nie byłam gotowa na ten krok. Nie byłam już dziewicą, ale nie chciałam, by wszystko potoczyło się za szybko. Chciałam najpierw nacieszyć się tym, że w końcu Sebastian był mój, mogłam z nim rozmawiać nocami i spędzać każdy wieczór. Nie chciałam od razu sprowadzać tego do łóżka.

Nie byłam jednak w stanie wyrwać się i pozwolić, by Sebastian mnie już nie dotykał. Nie byłam pijana, ale zdecydowanie podchmielona. Obudziły mi się wszystkie nerwy i choć nie chciałam posuwać się do kroku ostatecznego, nie chciałam też przerywać. Pocałowałam go długim i namiętnym pocałunkiem, a po chwili moja bluzka i jego koszulka wylądowały na podłodze. Nie pozwoliłam mu jednak nawet rozpiąć guzika od spodenek, ale szybko okazało się, że nawet nie próbował. Gdy dotknęliśmy chyba już każdego centymetra naszych ciał od pasa w górę, pocałował mnie, ciężko dysząc i szepnął:

- Jeszcze nie. Chcę mieć na co czekać.

Zasnęłam, szczęśliwa i półnaga.

Wkrótce postanowiliśmy wyjechać na wakacje – wciąż porównywałam to z poprzednimi. Jak dużo się zmieniło! Tym razem nie było już Laury, jej miejsce zajęła Emma. Tym razem nie zostałam przymuszona do wyjazdu, lecz naprawdę go chciałam. Nie musiałam się już stresować spaniem z Sebastianem w jednym łóżku, bo tego chciałam i było to oczywiste.

Tym razem zmieniliśmy domek – Alex wciąż powtarzał, że po tamtym zostały mu złe wspomnienia związane z ospą. Nic nie mówiłam, ale byłam mu wdzięczna za tę interwencję – ja z kolei nie chciałam przebywać gdzieś, gdzie była z nami Laura, rok temu. Czasem było trochę dziwnie bez niej – przyzwyczaiłam się do jej radosnego ćwierkania, nieustającego optymizmu, do jej obecności zawsze i wszędzie. Nawet ją lubiłam.

Oczywiście, do momentu, gdy postanowiła nie brać więcej leków, oskarżyć Sebastiana o gwałt i kompletnie zwariować.

Pisałam czasem z Toby’m – w tajemnicy przed Sebastianem, by się nie złościł bez powodu – i na bieżąco relacjonowałam mój nowy związek. Tylko on jeszcze wytrzymywał moje gadanie, jaka byłam szczęśliwa. Pytałam go o Lisę – mówił, że się stara, ale nie chciał zapeszać, dlatego nie mówił nic więcej. Powiedział, że brakuje mu jedzenia ze mną jednej pizzy za drugą. Uśmiechnęłam się szeroko i odpisałam, że mnie też.

Choć teraźniejszość była niezaprzeczalnie lepsza.

Pierwsze dwa dni minęły błyskawicznie. Wciąż się śmiałam w duchu, jak wiele się zmieniło – rok temu każdy dzień ciągnął mi się niemiłosiernie i tylko modliłam się, by się zakończył. Teraz cieszyłam się każdą minutą. Emma chodziła pod rękę z Aleksem, ja z Sebastianem. Nie czułam się już brzydka – nie było tu Laury, która swoją idealnością emanowała na każdym kroku. Co prawda Emma była szczuplejsza ode mnie, ale nie zwracałam na to uwagi. Była moją przyjaciółką, porównywanie się z nią było dziwne. Poza tym, miałam teraz chłopaka, który mnie kochał i pożądał. Byłam szczęśliwa.

Nastrój popsuł mi się dopiero wieczorem, gdy w łazience szorowałam energicznie ciało pod prysznicem, pragnąc zmyć z siebie zmęczenie, pot i piasek. Wycierając się potem ręcznikiem i przeglądając w lustrze, nagle zauważyłam coś, co zmąciło mi cały spokój. Długie, duże, czerwone szramy na biodrach i na udach – których do tej pory nie było. Pieprzone rozstępy.

Ok, wiedziałam, że to norma. Że ma je zdecydowana większość kobiet. Że nie ma się czym przejmować, bo mogą występować z wielu powodów, a jeżeli skóra ma do tego predyspozycje, nic się na to nie poradzi. Wiedziałam to wszystko, a jednak ogarnęła mnie złość. To oznaczało, że przytyłam – i to w tak szybkim tempie, że skóra nie wytrzymała. Świetnie. Teraz zdobiły mnie ogromne, brzydkie paski. Jakbym i tak nie miała niskiej samooceny.

- No tak – zamamrotałam do siebie. – Jestem szczęśliwa, więcej jem, no i proszę. Szramy na ciele jako bonus.

Nagle zawstydzona, szybko ubrałam się w piżamę, zakrywając te nieszczęsne paski. Wyszłam do Sebastiana, który leżał rozpostarty na łóżku w samych spodenkach. Uśmiechnął się na mój widok i gestem pokazał mi, żebym przyszła bliżej.

Położyłam się obok niego, a on szepnął:

- Ładnie pachniesz.

Uśmiechnęłam się blado, a on zaczął wodzić po mojej szyi nosem i ustami. Wiedziałam, do czego to zmierza. I chciałam się temu poddać, ale nagle się zawstydziłam.

- O co chodzi? – spytał ze zdziwieniem, gdy zauważył, że zesztywniałam.

Nie chciałam się przyznawać, że mam tak podły nastrój przez jakieś głupie rozstępy, ale wiedziałam, że nie uwierzy w żadną moją wymówkę, dlatego cichym głosem wymamrotałam, co mnie tak zmartwiło. Pomyślałam o Laurze i o tym, że jej ciało na pewno nie miało żadnych niedoskonałości, a co dopiero czerwonych szram „zdobiących” uda czy biodra. Później przypomniało mi się, jak razem z Sebastianem przyszła świętować rocznicę do hotelu, do pieprzonego pokoju dwieście dwanaście. Poczułam obrzydzenie do samej siebie.

Sebastian wyglądał, jakby powstrzymywał się usilnie od śmiechu.

- Naprawdę myślisz, że mi to przeszkadza? – spytał rozbawiony. Złagodził jednak ton, gdy posłałam mu oburzone spojrzenie. – No dobrze, rozumiem, że tobie może to przeszkadzać. Ale mnie naprawdę to nie obchodzi. To i tak nie zmienia tego, że mi się podobasz. – Przysunął się do mnie, by pocałować mnie w policzek, ale ja i tak pokręciłam głową.

- Wiem. Ale… może innym razem.

Westchnął tylko, ale kiwnął głową i mocno mnie przytulił. Ułożyliśmy się w pozycji „na łyżeczki” i zaczęłam powoli odpływać. Zastanawiałam się tylko, czy to naprawdę te rozstępy powstrzymywały mnie od pójścia na całość? Czy może fakt, że w mojej głowie dalej siedziała gdzieś Laura?

*

Obudziły mnie krzyki. Poderwałam się, cała drżąc, ale uświadomiłam sobie, że to tylko Sebastian. Rzucał się po łóżku i trząsł. Na czole miał kropelki potu. Przetarłam oczy, już wiedząc, co mu się śni. Chciałam go obudzić, ale nagle moja ręka zatrzymała się w powietrzu. Chciałam poczekać… usłyszeć, czy kogoś zawoła. To było okropne, przedłużałam jego koszmar, zamiast go ukrócić, ale musiałam być pewna, że nie usłyszę już imienia Laury.

- Vanessa! – krzyknął nagle, a ja aż odetchnęłam. Teraz to ja nagle się tam znalazłam? Sama nie wiedziałam, jak na to reagować. – Zaraz się zawali! Uciekaj!

- Sebastian… - Pochyliłam się nad nim i zaczęłam szarpać go za ramię. – Obudź się. To tylko sen…

- Laura! – wrzasnął, a ja zastygłam. – Co ty robisz? Odejdź stamtąd!

- Obudź się! – krzyknęłam, a Sebastian nagle otworzył oczy i zamrugał. Chyba mnie nie zauważył, bo po chwili znowu opadł na poduszki z zamkniętymi oczami. Serce mocno mi biło. Dlaczego, dlaczego w tych snach nie było np. Aleksa, a jedynie Laura i ja? Czyżby on nadal lawirował między nami, cały czas się wahał?

Położyłam się powoli i spróbowałam zasnąć.

Bezskutecznie.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Paradise 29.10.2017
    Hmm nie wiem za bardzo co napisać xD fajnie, że Van jest szczęśliwa i wgl #teamSebastian, ale no nie wiem xD nie podobają mi się te jego koszmary, a co do rozstępów to znam z doświadczenia xD chociaż nikt by nie powiedział patrząc na mnie, że mogę mieć rozstępy xD nie wiem czy to taki dobry pomysł jechać na wakacje w to samo miejsce, ja bym pojechała gdzie indziej, w nowe miejsce :D chyba że to takie celowe było :D dobra 5 i czekam na więcej :)
  • Lady_Makbet 29.10.2017
    To jest bardzo bardzo pokręcone. Mam nadzieję, że za chwilę nie nabije sobie głowy jakimiś bzdurami, tylko będzie cieszyła się z tego co ma;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania