Droubble - Teściowa
Nigdy nie miałem teściowej i raczej nie będę miał, więc tym większe zaskoczenie, gdy zażywna osobniczka, czerwona rumieńcem na twarzy z nagła wparowała do mojej kuchni.
Przedstawiła się jako matka Joanna od mojej żony, której, jako żywo nie posiadam na stanie.
Wpadła prosto w rondle i inne patelnie, poprzestawiała meble, powiesiła fikuśną firaneczkę, zmyła mi podłogę domestosem, przegnała zabłąkaną muchę i rozsiadłszy się wygodnie w fotelu poczęła jojczeć.
- Ojojojoj, jakie czasy! A zupa grochowa jest? Pasjami uwielbiam zupę grochową. Panie świeć nad duszą mojego zmarłego małżonka, niech go piekło pochłonie! Najgorszy na świecie degenerat. A herbatkę masz? Tylko żeby było dużo cukru! Ojojojoj, jak mnie to życie męczy! - Sięgnęła mimochodem po czekoladkę w sreberku. Mlasnęła, połknęła, ponarzekała na wysoki cukier, cholesterol też nie za bardzo. Musi koniecznie, jutro, pójść do znachora Witalisa, najlepszy! Ale bardzo dużo bierze, skaranie boskie. Co za czasy. A zdjęcie mojej córki gdzie? Pokaż mi te ze ślubu, koniecznie. Chlipnęła, smarknęła nosem, ej, tu coś czuć bigosem! Kiedy sprzątałeś? A śmieci wyniosłeś? Jeszcze się tu robactwo zalęgnie! Skaranie boskie z takim zięciem!
Otarłem czoło zroszone potem, nie słuchałem już nawet dalszego ciągu teściowej litanii, tylko zaprosiłem szerokim gestem egzorcystę i rzekłem dobitnie.
- Panie, czyń swoją powinność!
Komentarze (20)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania