Druga szansa na.... miłość - prolog.

Orkiestra właśnie rozpoczęła grać pierwszy taniec młodej pary. Patrzyła na nich i nie mogła uwierzyć, że ona już za dwa miesiące również będzie tak tańczyć.

 

-Musimy porozmawiać – usłyszała, tuż przy swoim uchu.

 

Oderwała na moment wzrok od swojej przyjaciółki i spojrzała na swojego przyszłego męża z czułością.

 

-Oczywiście – wymruczała, muskając jego policzek ustami.

-To ważne – usłyszała w odpowiedzi.

 

Nawet przez chwilę nie przeszło jej przez myśl, że już za chwilę wszystkie jej plany o szczęśliwym życiu przy boku ukochanego mężczyzny legną w gruzach.

 

-O czym chcesz rozmawiać? - zapytała, niczego nieświadoma.

-Chodźmy się przejść – usłyszała w odpowiedzi – to jest dłuższy temat.

 

Nie zdążyła odpowiedzieć, ponieważ jej narzeczony szarpnął ją za ramię.

 

-Poczekajmy – zaprotestowała – niech, chociaż skończy się pierwszy taniec.

 

Dyskretnie rozejrzała się po sali weselnej. Wszyscy goście stali w kółku, wpatrzeni w młodą parę, jakby byli zaczarowani. Nie mogli teraz wyjść.

 

-Sonia – wyszeptał – proszę cię.

 

Coś w tonie jego głosu kazało jej wyjść posłusznie za nim.

 

Szła kilka kroków za nim i zastanawiała się, co było tak ważne, że wyszli w takim momencie.

 

-Pamiętasz tę ostatnią imprezę? - usłyszała ciche pytanie – nie chciałaś iść na nią ze mną.

 

To o to chodziło? Czy teraz będzie robił jej wyrzuty z tego powodu? Zdecydowanie to nie był najlepszy moment na kłótnię. Zresztą już chyba mu wytłumaczyła, dlaczego z nim wtedy nie poszła?

 

-Pamiętam – pokiwała głową – nie uważasz, że to nie jest dobry czas na wypominki?

 

Nie bardzo rozumiała, do czego miała prowadzić ta rozmowa. Powinni być teraz na sali i bawić się z parą młodą i resztą gości.

 

-Pieprzyć czas – wymruczał pod nosem – zdradziłem cię.

 

To jedno, krótkie zdanie, w ułamku sekundy wywróciło jej cały świat do góry nogami. Patrzyła na niego, otwierając i zamykając usta, nie bardzo wiedząc, co ma powiedzieć. Gdyby mogła, udusiłaby go gołymi rękami.

 

-Zadowolony jesteś z siebie? - wydukała po dłuższej chwili – jak długo to trwa?

 

W odpowiedzi pokręcił głową.

 

-Soniu – wysyczał – to nie jest tak, jak myślisz.

 

Nie tak, a, jak? Jeszcze moment, a wydrapie mu oczy.

 

-Nie obchodzi mnie to – podniosła głos – nie chcę cię znać.

 

Nie czekając na jego odpowiedź, odwróciła się na pięcie. W tym momencie chciała znaleźć się jak najszybciej na sali weselnej i postarać się zapomnieć o tym, że ze ślubem będzie musiała poczekać jeszcze kilka lat.

Średnia ocena: 4.6  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Kobra 18.10.2016
    Ciekawie się zaczyna ;-) Zostawiam 5 i czekam na cd :-*
  • Perzigon69 18.10.2016
    Widzę że jesteś nowa na opowi xD No dobra, to trochę cię na początku powspieram ^^ 4, bo raczej dobrze napisane, tam kilka takich momencików które bym zmieniła, ale ogólnie okej :) Czekam na ciąg dalszy ^^

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania