Druga szansa na.... miłość - rozdział pierwszy.

ROZDZIAŁ PIERWSZY

 

Siedziała na barowym stołku przy barze i obserwowała gości. Klub był wypełniony po brzegi i dosłownie tętnił życiem. Otwarcie tego miejsca było strzałem w dziesiątkę i cieszyła się, że posłuchała swojej intuicji, a nie ludzi, którzy jej to odradzali i zaryzykowała.

 

-Widzę, że interes kwitnie – usłyszała tuż przy swoim uchu – jesteś zadowolona?

 

Pokiwała w odpowiedzi głową. Nie miała ochoty z nim rozmawiać. Był tutaj co piątek i za każdym razem ich rozmowa kończyła się tak samo. Kłótnią.

 

-Kiedy nareszcie mi odpuścisz? - zapytała ze złością, odwracając się do niego przodem – co z tobą jest nie tak?

 

Mężczyzna podniósł obie dłonie w geście poddania do góry.

 

-Spokojnie – powiedział stanowczo – po prostu martwię się o ciebie.

 

On się martwił? Wolne żarty.

 

-Nie dostaniesz ode mnie ani grosza – wysyczała – najwyższa pora usamodzielnić się.

 

Poczuła ostre szarpnięcie do przodu.

 

-Nie podskakuj mi – mężczyzna nachylił się w jej stronę – jestem twoim bratem.

 

Bratem? Przestał nim być kilka lat temu.

 

-Powiedziałam już – wyszarpnęła się z jego mocnego uścisku – albo wyjdziesz sam, albo wezwę ochronę.

 

Ochrona, no właśnie. Wyraźnie im powiedziała, że mają go nie wpuszczać.

 

-Wzywaj sobie, nawet papieża – oczy zalśniły mu niebezpiecznie – śpisz na kasie, a nie chcesz rodzonemu bratu odpalić kilka stówek. Suka z ciebie.

 

To ostatnie zdanie wyprowadziło ją z równowagi. Nie miał prawa jej obrażać, do wszystkiego musiała dojść sama.

 

-Zamknij się – krzyknęła, kątem oka dostrzegając zaciekawioną minę barmana – nie masz prawa mnie oceniać.

 

Poczuła piekące łzy pod powiekami. Dlaczego musiał się tak bardzo zmienić? Kiedyś był jej ukochanym starszym bratem, na którego mogła liczyć, a teraz? Ukłucie żalu ścisnęło ją za serce.

 

-Gdybyś nie była taka beznadziejna – wysyczał ostatnie słowo, akcentując je – Mike, nigdy by cię nie zostawił.

 

Już miała coś odpowiedzieć, gdy przypomniała sobie, że nie są sami, a ich rozmowie przysłuchuje się nie tylko jej barman, ale również goście siedzący przy barze. Ta myśl była nie do zniesienia.

 

Siedziała w swoim wygodnym SUV-ie i wpatrywała się w swoje dłonie. Wspomnienia, które przywołał do niej brat, podczas jednej z wielu kłótni nie chciały dać jej spokoju. Pomimo upływającego czasu to wszystko wciąż bolało tak samo. „Gdybyś nie była taka beznadziejna”. Chciała głęboko wierzyć w to, że wcale nie jest aż tak beznadziejna, jak próbował jej wmówić. Znęcanie psychiczne się nad kimś było o wiele gorsze od fizycznego. Siniaki w końcu znikną, a słowa pozostaną na zawsze.

 

Właśnie miała odpalić silnik, gdy usłyszała dzwonek swojego telefonu. Wyjęła go z torebki i spojrzała na wyświetlacz. Mama.

 

-Syn ci się już poskarżył? - zapytała, nie siląc się na miły ton.

 

Po drugiej stronie usłyszała westchnięcie.

 

-Soniu – jej mama zawsze rozpoczynała rozmowę od wypowiedzenia jej imienia – dlaczego nie chcesz mu pomóc.

 

A niby w czym miała mu pomóc? W otwarciu piwa?

 

-Mamo – tym razem to ona westchnęła – przestań ślepo wierzyć swojemu synalkowi.

 

Wiedziała, że rozmowa z jej matką na ten temat jest bez sensu. Zachowywała się, jakby miała klapki na oczach.

 

-Przecież kiedyś – zaprotestowała – dogadywaliście się i byliście naprawdę zgranym rodzeństwem.

 

Nie tylko czasy, ale również ludzie się zmieniają. Potrząsnęła głową, nie chcąc dopuścić do siebie wspomnień. Przeszłość zostawiła daleko za sobą i nie miała zamiaru do niej wracać. Nigdy.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Kobra 19.10.2016
    Zostawiam 5 :-)
  • Perzigon69 20.10.2016
    Ciekawe, nie powiem. Właściwie nie wiem co tu napisać. Przedstawiona przez ciebie sytuacja nie jest rzadkością, ja sama wiem jak to jest i chyba dlatego tak dobrze się wczytałam w tekst. Oprócz kilku błędów z przecinkami chyba niczego nie zauważyłam. Na ten moment byłaby 5 :D
  • Józef Kemilk 26.02.2017
    5:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania