Druga szansa na.... miłość - rozdział pierwszy cd.
Droga do domu wlokła się niemiłosiernie. Odnosiła wrażenie, że im szybciej jedzie, tym droga jest dłuższa. Myślami wciąż powracała do rozmowy ze swoją rodzicielką. Kochała ją i oddałaby za nią życie, jednak nie potrafiła jej zrozumieć. Najwyraźniej jej brat ich mamie zdążył już zrobić porządne pranie mózgu.
Dzwonek telefonu oderwał ją od myśli.
-Smith – powiedziała, wciskając przycisk w zestawie głośno mówiącym – słucham.
-Cześć – usłyszała wesoły ton głosu swojej przyjaciółki – jakie masz dzisiaj plany?
Jedynym planem, jaki miała, to wyspać się.
-Będę spała – odpowiedziała, uśmiechając się – a czemu pytasz?
Po drugiej stronie usłyszała głośny wrzask, maleńka córeczka Hany Jula domagała się uwagi swojej mamy.
-Szkoda – usłyszała po dłuższej chwili -miałam nadzieję, że zechcesz wpaść do mnie na kawę.
Pokręciła głową, poprawiając zestaw głośno mówiący. Może później, jak chociaż trochę się prześpi.
Poza tym dzisiaj była sobota, a w piątki i soboty było największy ruch w interesie.
-Hann – stłumiła ziewnięcie – wpadnę do ciebie, ale koło południa. Mocna kawa przyda mi się przed pracą.
Oczami wyobraźni widziała, jak jej przyjaciółka robi do swojej córeczki głupie miny i macha jej przed twarzą jedną z tych śmiesznych dziecięcych zabaweczek by chociaż przez chwilę nie płakała i pozwoliła dokończyć im rozmowę.
-To jesteśmy umówione – odpowiedziała – muszę kończyć, wracam do obowiązków macierzyńskich.
Kobieta przytaknęła głową i nacisnęła przycisk w zestawie głośno mówiącym. Pięć lat od czasu ślubu jej przyjaciółki zleciało tak szybko, a ona wciąż była sama. To właśnie na tym ślubie rozstała się ze swoim narzeczonym. Łzy pod powiekami zaczęły same napływać. Musiała szybko mrugać powiekami, by nie pozwolić im płynąć. Miała w sobie tak wiele żalu. Wcisnęła pedał gazu, chcąc jak najszybciej dotrzeć do swojego przytulnego mieszkanka.
*****
-Już myślałam, że nie przyjdziesz – usłyszała na powitanie od swojej przyjaciółki – jesteś strasznie blada.
Odruchowo spojrzała w lustro. Rzeczywiście była blada i jeszcze te sińce pod oczami.
-Może odrobinę – nieśmiało zaprotestowała – wiesz jak wiele mam zajęć.
Nie miałaby tyle zajęć, gdyby sama sobie ich nie dokładała. Kochała swoje mieszkanie i uwielbiała do niego wracać po całym dniu, ale nie wyobrażała sobie spędzić w nim samotnie całego dnia. To było zbyt dołujące.
-Musisz zrobić sobie wakacje – przyjaciółka pogłaskała po policzku swoją córeczkę – zasłużyłaś na nie.
Wakacje? Prawie zapomniała co to znaczy. Ostatni raz na wakacjach była, gdy kończyła studia, czyli około sześciu lat temu.
-Na razie to nie wchodzi w grę – powiedziała, siadając przy stole w kuchni – nie mogę zostawić klubu bez opieki. Nie mam nikogo, komu mogłabym powierzyć na ten czas wszystkie moje obowiązki związane z Deja vu.
Hana przytaknęła głową.
-Potrzymasz Julę? - z uśmiechem podała dziecko kobiecie – ciężko jest z nią coś zrobić na rękach.
Dyskretnie rozejrzała się po kuchni i musiała przyznać rację. Wszędzie panował bałagan.
-Nie da się tego ukryć – odpowiedziała, śmiejąc się – trochę ci zazdroszczę.
Nareszcie powiedziała to na głos. Zazdrościła jej męża, dziecka i tego ciągłego chaosu.
-No coś ty – Hana spojrzała na nią w zdumieniu – powinnaś się cieszyć, że możesz robić karierę i jesteś taka niezależna. Ja tonę w pieluchach.
Czułość, z jaką Hana spojrzała na Julę, rozczuliła ją. Ona również chciałaby w nich tonąć. Poczuła ogromną gulę w gardle. Jak najszybciej musiała odsunąć od siebie smutek, inaczej się rozklei.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania