Poprzednie częściHolometabolia miłości 1 – larwa

Holometabolia miłości 0 – jajo

Zapoznam kogoś: Boga lub dziewczynę,

Co kolor niebu przywróci błękitny

Jak krew ich... Chciałbym drugą znaleźć szynę

I drogę starą, gdzie ogród był kwitny...

 

Pamiętam randkę z Bogiem dnia jednego:

Spacer po mieście, jak po Taj Mahalu;

Zdradę miłości niepotrzebnej – ego,

I wodę życia w moim własnym Graalu...

 

I powiem więcej, chociaż wstyd mi broni:

Oddech, jak miłość o szczycie przed deszczem

Wyniósł w te nieba, gdzie wonne ozony

Straconej prawdy przywracają dreszcze...

 

To bardzo proste: jak na zawołanie

Potrafię kochać – ważne, by dziewczyna

Wybrana miała, nim się bóstwem stanie,

To piękne, miłe imię: Dopamina.

 

Matrymonialne listy Bogu piszę,

Choć Mu podobać się nie mogę wiele...

Lecz w odpowiedzi gdy otrzymam ciszę,

Z ciszą też mogę śluby wziąć w kościele!

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Marek Żak dwa lata temu
    Super ten i poprzedni, od razu trafiają do głębokich warstwy emocji, z pominięciem rozumu, tak jak hipnotyzerzy poddają sobie swoich słuchaczy. Pozdrawiam
  • Pobóg Welebor dwa lata temu
    To bardzo, bardzo dobrze. Niesamowicie się cieszę ?
    Pozdrawiam również !!
  • Trzy Cztery dwa lata temu
    "I słyszysz ciche// Skagerrak Kattegat"...

    Podoba się.
  • Pobóg Welebor dwa lata temu
    Tak, to z Twojego wiersza, pamiętam...
    Dziękuję ?
  • Trzy Cztery dwa lata temu
    Zacytowałam nie dla przypomnienia. Po prostu wymowa tych dwóch wierszy wydała mi się podobna.
  • Pobóg Welebor dwa lata temu
    No co Ty, nawet tak nie pomyślałem ?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania