Introwertyczka { cz. 2 }
To dzisiaj. Kazali mi iść, to pójdę, ale… No, kurde, stresujące. Próbowałam przekonać Loren, żeby poszła ze mną, ale nie dała się namówić. Trudno, będę musiała sobie poradzić sama. Psycholog… A może faktycznie jest ze mną coś nie tak? Ale… No, co w takim razie?
*
Wchodząc do gabinetu nie wiedziałam, że będzie to trwało aż tak długo. Ale no cóż…
— Dzień dobry.
— Dzień dobry, Jane. — Kobieta się uśmiechnęła. — Usiądź proszę. Po co tutaj przychodzisz?
— No więc… Emm… Właściwie to przysłali mnie tutaj przyjaciele.
— Mogę znać ich imiona?
— Nick Reyes i Loren Soto.
— Dziękuję, a mogę wiedzieć po co cię do mnie przysłali, Jane?
— Jestem introwertyczką, a oni chyba myślą, że to jakieś zaburzenie.
~~~~~~~~~~
— Kiedy ostatnio zdarzyło ci się coś takiego, Jane?
— Trzy dni temu. Loren zaciągnęła mnie na imprezę w stylu lat dwudziestych, u Harper. Powiedziałam, że Loren jest wróżką, bo wyciągnęła mnie z pokoju, i wszyscy zaczęli się śmiać… To okropne uczucie.
~~~~~~~~~~
— A jak radzisz sobie na zajęciach, wykładach?
— Siadam w ostatnim rzędzie, tak, abym była jak najmniej widoczna, nie odzywam się, żeby nie być w centrum uwagi i tylko zapisuję. Ale praktycznie zawsze jest ze mną Nick albo Loren, tak nam się fajnie plan ułożył.
~~~~~~~~~~
— Jane, czy przeżyłaś ostatnio śmierć bliskiej ci osoby, zerwałaś z chłopakiem lub dziewczyną? Czy w twoim życiu wydarzyło się, coś co bardzo tobą poruszyło?
— Zerwałam z chłopakiem miesiąc temu, bo nie akceptował mojego stylu i zaczynało go wkurzać, że nie lubię ludzi, ale był ok. Na początku nic mu nie przeszkadzało, żyliśmy tak, żeby nam było komfortowo, jest miłym człowiekiem, ale mało osób wytrzymuje ze mną dłużej niż dwa miesiące, bo jestem wkurzająca, także brawa dla niego.
— Czy to to tak tobą wstrząsnęło?
— Nie… — Wzięłam głęboki oddech. — Gdy byłam mała, moja mama rozpoczęła pracę na łodzi podwodnej. Bardzo długo nie było jej w domu… Bla, bla, bla. Więc zajmował się mną tata. Ale w tamtym roku zaczęłam college, teraz jestem na drugim roku. Po pierwszym miesiącu mojej nieobecności w domu tata zaczął dużo pić… — W oczach zebrały mi się łzy . — Po jakimś czasie trafił za kratki. Siedzi tam już prawie pół roku. Dalej jest mi źle, mimo tego, ze on żyje. Nie mogę go odwiedzić, bo to prawie na drugim końcu kraju. — Łzy zaczęły spływać mi po policzku, mimo że bardzo tego nie chciałam. — A Nick jest jedyną osobą, która mnie rozumie, jest jak starszy brat. Loren nie, ona jest jako przyjaciółka, która zawsze mnie wysłucha, ale nie zawsze potrafi mnie rozszyfrować, chociaż jest w tym naprawdę niezła. Tylko oni naprawdę mnie znają i wiedzą, co przeżywam. A cała reszta ludzi… Nic o mnie nie wie.
~~~~~~~~~~~~
— Spotkałaś się może niegdyś z hejtem?
— Nie, nigdy.
~~~~~~~~~~~~~
— Czy Nick i Loren są jedynymi bliskimi ci osobami, Jane?
— Tak, nie mam nikogo innego.
— A czy mogłabyś przyjść na następne spotkanie z którymś z nich? Najlepiej z Nickiem, jeśli jest ni bliższy.
— Następne spotkanie? Będzie? Ale ja powiedziałam Nickowi i Loren, że pójdę, ale jeśli nie będzie zagrożenia mojego życia, to już nie chcę z nikim o tym rozmawiać.
— Jeśli nie chcesz, nie przychodź, Jane, ale według mnie powinnyśmy się spotkać jeszcze raz. Według mnie przeżywasz sprawę twojego taty na swój inny sposób. Każdy przejdzie coś takiego inaczej. Zamknęłaś się na ludzi, po pewnie przypominają ci twojego ojca. Mówisz, że był wesoły, tak jak oni. Z tego co mówisz już wcześniej byłaś zamknięta w sobie. Byłabym szczęśliwa, gdybyś przyszła drugi raz, aczkolwiek nie chciałabym, żebyś do czegokolwiek się zmuszała.
*
Było ciężko, ale dałam radę. Postanowiłam, że spróbuję, może pani Rose mi pomoże… Następnego dnia postanowiłam powiedzieć Nickowi przy lunchu, jedzonym przez nas w lesie, na pniu przewalonego drzewa.
*
— Nick? — spytałam.
— Yhm? — Nie mógł odpowiedzieć normalnie, bo jadł kanapkę z masłem orzechowym.
— Byłam u pani Rose, powiedziała, że prawdopodobnie tak przeżywam sprawę z tatą i najlepiej by było, żebym przyszła tam jeszcze raz, ale z tobą — wyduszam z siebie szybko jak karabin maszynowy.
— Boisz się ludzi przez twojego ojca!? Jak go…
— Nick. — Przerywam mu szybko.
— Przepraszam, Jane. Oczywiście pójdę z tobą, jeśli tego chcesz.
— Nie wiem. Czy ja chcę roztrząsać sprawę ojca? Czy ja to wytrzymam psychicznie?
— Hej, dasz radę, będzie dobrze. Będę z tobą, co nie? — Pociesza mnie.
Jest super, zawszę mogę na niego liczyć. Pomaga mi w każdej sprawie, a ja jemu. Serio jesteśmy jak rodzeństwo. Tak samo jest z moim bezpieczeństwem. Ma bzika na tym punkcie, zawszę muszę mieć obstawę. W jej skład wchodzą: Nick. I czasami jego starszy brat, Albert. Ale normalnie, to tylko Nick.
— Okej. To powiem pani Rose. — Uśmiecham się.
Komentarze (13)
"Najlepiej z Nickiem, jeśli jest ni bliższy." - jest ci bliższy
"Następnego dnia postanowiłam powiedzieć Nickowi przy lunchu, jedzonym przez nas w lesie" - zbędny przecinek
"— Nick. — Przerywam mu szybko." - bez kropki po "Nick", "przerywam" z małej litery
A literówki wyłapałem, bo tym razem mi się chciało. Przy pierwszym tekście też mogę, jeśli chcesz.
A chcesz odpowiedzieć?
nudny już jesteś z tymi literówkami, ale rób co chcesz. Tylko wiedz, że to moje błędy i one tam zostaną, bo za jakiś czas chcę przeczytać te teksty i poprawić swoje błędy sama.
(Akwizytor z jakiejś riwiery zaprasza do odwiedzin profilu Sufjena)
Mnie by "się widział" jakiś wybuch tłumionego napięcia, kiedy na chwilę introwertyczka stałaby się ekstrawertyczką.
Ćwicz pisanie, szlifuj, dobrze ci idzie. Historia lekka, młodzieżowa, ale potrafi zainteresować.
hej w sumie może nie będzie tak źle. ACZKOLWIEK ktoś jakiś mi wypożyczył książki które chce przeczytać i... No ewidentnie jak nie odda ich do dwóch dni to... Zemsta będzie słodka
Tekst na 5:)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania