Poprzednie częściIntrowertyczka

Introwertyczka { cz. 4 }

Siedzę w moim pokoju i sączę herbatę, gdy nagle przerywa mi pukanie do drzwi. Wstaję z fotela i je otwieram.

Zamieram ze zdziwienia, a może strachu, nie wiem sama.

W progu stoi Nick. Ale nie wygląda jak zazwyczaj, ma podbite oko, z nosa leci mu krew i trzyma się za brzuch. Opiera się o futrynę.

Robię wielkie oczy.

— Nick!? Jezu chryste, co ci się stało!?

Nie czekając na odpowiedź biorę go pod ramię. To nie jest proste, nie mam nawet metru sześćdziesiąt pięć. Jakoś udaje mi się go dociągnąć do krzesła stojącego najbliżej nas i każe usiąść Nickowi.

— Jane…?

— Yhm?

Panicznie szukam czegoś, czym można by opatrzeć mu rany.

— To Austin.

— Austin!?

— Yhm. — Opiera się o półkę stojącą w pobliżu. Ja w tym czasie podaje mu jakąś szmatkę.

— Pochyl się do przodu.

— Co…?

— Pochyl się do przodu, krwawisz z nosa. I przyłóż szmatkę do nosa.

Posłusznie wykonuje moje polecenia.

Austin. Świetnie, co ten dureń znowu wymyślił? Ja nie mogę…

—Boli cię brzuch?

— Nie.

— Nick, kiepsko kłamiesz. Boli cię brzuch?

— Tak, bardzo — przyznaje w końcu.

— Co się stało? Opowiedz ze szczegółami. — W ten sposób chcę odwrócić jego uwagę.

— No… Nie.

Oczyszczam małe nacięcia na skórze i naklejam małe plastry.

— Dobra… Opowiesz mi w drodze do szpitala. — Mówiąc to, chowam telefon do kieszeni spodni i podaję mu ramię, żeby mógł wstać.

— Co!? Nie… Nawet o tym nie myśl. Nie, nie, nie…

— Nick…

— Nigdzie nie jadę.

— No okej, to podnieś koszulkę, zobaczymy co się stało.

— Przepraszam?

— Boli cię brzuch, mówisz, że bardzo. Podnieś T-shirt i zobaczymy co ci jest.

W końcu się poddaje i podnosi koszulkę, brzuch ma z boku cały siny. Domyślam się, że trafił w środek jakiejś bójki… W której brał też udział Austin.

— Jedziemy i nie ma nawet mowy o odwrocie, Nick. Nie myśl o tym. Wstawaj, idziemy do mojego samochodu — instruuję przyjaciela. Robi, co mu każę i jakiś czas później ogląda go jakiś lekarz. Doktor… Upton? Nie wiem już sama jak ma na nazwisko.

— Jesteś wykończony, gdzieś się tak poobijał? — pyta lekarz.

— Nigdzie — odburkuje Nick ponuro.

— Dobrze, że koleżanka cię przywiozła. Zostaniesz na jakiś czas, musimy poobserwować twój brzuch. I podać ci jakieś kroplówki. Wyglądasz okropnie.

— Zostanę!? Przez parę siniaków!? Ale…

— Nie ma żadnego ale, masz rany do szycia, złamany nos i nieźle dostałeś w brzuch. Poza tym kolorem dorównujesz ścianie za tobą. Ktoś cię pobił?

— Mnie? Nie.

— Dobrze… Nie, to nie. Mogę cię prosić na chwilę? — zwraca się, tym razem do mnie.

— Tak, oczywiście.

Wychodzimy na korytarz.

— Wiesz, co się stało? — pyta mnie.

— Tak, domyślam się, to miało miejsce parę razy, ale nigdy nie oberwał tak bardzo. I nigdy nie przyszedł do mnie. W sumie nie wiem, czemu to zrobił… Według mnie pobił go Austin. To… Rówieśnik. Wróg. Odwieczny wróg. Musiał Nicka nieźle sprowokować… Ale to wszystko zawsze było tylko na pokaz, nigdy nic poważnego nikomu się nie stało. Czasem owszem, polała się krew, ale żeby złamać komuś nos? Nie pamiętam czegoś takiego — wyznaję.

— Dobrze zrobiłaś, że go przywiozłaś. Tak jak już mówiłem, jest w złym stanie, zostanie parę dni, aż dojdzie do siebie.

— Dobrze, dziękuję.

Lekarz odchodzi, a ja wracam do Nicka. Unika mojego wzroku.

— O co poszło? — próbuję się dowiedzieć.

— Jane…

— O co poszło? — tym razem mój głos brzmi już ostrzej. — Przychodzisz pod moje drzwi w opłakanym stanie i nie chcesz powiedzieć, co się stało? Nick, doskonale wiem, że to Austin, już sam mi to wyznałeś, ale co tym razem? Dlaczego tak mocno oberwałeś…? Boże, zabiję tego kolesia…

— Nie. Jane… On drwił.

Pytająco unoszę brwi.

— Z ciebie.

— Ze mnie? — Wskazuję palcem na siebie.

— No… Z ciebie, z twoich wizyt u psychologa… Ogólnie. I co, miałem to tak wszystko zostawić?

— Myślałam, że studenci takie rzeczy zrozumieją i nie będą się zachowywać jak przedszkolaki! Okres wyśmiewania się z innych chyba mamy już za sobą!

Gdy Nick wspomina o psychologu coś sobie uświadamiam. A dokładniej to, że przyprowadzając go tutaj spotkałam i porozmawiałam z tyloma ludźmi… Ale przetrwałam. Może po prostu za bardzo martwiłam się o przyjaciela, a może terapia u pani Rose zaczyna pomagać? W końcu trwa już dosyć długo.

— Ja też. Ale… — próbuje coś powiedzieć, lecz mu przerywam:

— I ja jestem powodem, przez który… Wyglądasz jak wyglądasz?

Zwilżam usta językiem.

— Boli cię, po ja mam problemy? Oberwałeś z mojego powodu? Ja… Zabiję go. Przysięgam, że jeśli tylko go spotkam… — Nawet nie zauważyłam, kiedy zaczęłam chodzić po sali w te i z powrotem.

— Jane, nie. Nawet nie próbuj się do niego zbliżyć. Jasne? Masz mi przysiąc, że nie zbliżysz się do Austina.

— Dobra.

— A teraz idź na kawę.

— Słucham?

— Idź na kawę, Jane, proszę.

Rozumiem. Chce być sam, ogarnąć się, pozbierać myśli. Więc zostawiam go samego. Ja też muszę wszystko poukładać. Idę więc do kafejki i siadam przy wolnym stoliku. Dopóki nikt nie zwraca na mnie uwagi, dopóty jest dobrze i nie panikuję.

Austin i Nick zawsze byli odwiecznymi wrogami. Już nie raz i nie dwa mój najlepszy przyjaciel chodził z podbitym okiem, czy rozciętą wargą. Ale jeszcze ani razu nie złamał nosa. Nigdy nie bił się na poważnie, ale co wydarzyło się tym razem? Naprawdę byłam powodem takiej kłótni?

Nick potrafił się bronić. Jak bardzo ucierpiał na tym Austin, skoro za każdym razem to on był tym, który dostał mocniej? I jakie konsekwencje Nick poniesie?

Nawet nie chcę myśleć…

Średnia ocena: 3.3  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • DEMONul1234 9 miesięcy temu
    Tekst ma potencjał, jednakże są w nim liczne błędy:

    - praktykowanie zasady "opisuję więcej, niż pokazuję". - starajmy się nie mówić wprost "Zamieram ze zdziwienia, a może strachu, nie wiem sama." Przedstawmy to trochę lepiej; powiedzmy "W tym momencie żadne słowa nie przychodziły mi na myśl, a nogi odmawiały posłuszeństwa". Teraz pokazujemy więcej; nie ma prostych opisów.

    - Powtórki - "Oczyszczam MAŁE nacięcia na skórze i naklejam MAŁE plastry."

    - forma dialogów - "— Ja też. Ale… " <== "Ja też, ale..." trochę lepiej pasuje.

    - "Nick potrafił się bronić. Jak bardzo ucierpiał na tym Austin, skoro za każdym razem to on był tym, który dostał mocniej? I jakie konsekwencje Nick poniesie?" <== Po czym wiemy, że potrafi się bronić? W jaki sposób Austin dostaje mocniej? Czy Nick poniósł już konsekwencje, które wpłyną na to, co zrobił?
  • Sandra 9 miesięcy temu
    Dzięki, na pewno skorzystam z rad :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania